"Nie dla cenzury fejsa, instagrama, twittera i tik-toka", czytamy we wpisie posła Koalicji Obywatelskiej Franciszka Sterczewskiego. Polityk ujawnił zapis umowy proponowanej przez Telewizję Polską swoim współpracownikom, z której wynika, jakoby TVP miało ograniczać wolnośc słowa artystów. "Mój przyjaciel jest aktorem, ostatnio dostał propozycję pracy w jednej z produkcji Telewizji Polskiej", twierdzi Sterczewski, po czym przytacza pewne wyjątkowo interesujące punkty widniejące w dokumencie.
Moc przynajmniej 150 KM, automatyczna skrzynia biegów, automatyczna klimatyzacja, kamera cofania, długość nie mniejsza niż 4,7 metra, a lakier niebieski metaliczny. Oto standardy, jakie muszą spełniać auta, na które przetarg ogłosiła Telewizja Polska, informuje portal spidersweb.pl. Stan "grożącej niewypłacalności" spółki najwyraźniej uznać można za dawno miniony.
W najbliższych tygodniach Telewizja Polska zakupi 30 nowych samochodów. TVP ogłosiła przetarg, w którym przedstawiła swoje wymagania co do pojazdów. Dziennikarze pytają, czy realizacja misji TVP nie byłaby możliwa posiadając tańsze i mniej luksusowe auta?
TVP jest obecnie ponownie prowadzona przez Jacka Kurskiego, wokół którego w ostatnim czasie zrobiło się naprawdę głośno. Sprawa już dziś budzi niemałe emocje, a wielu internautów przypomina sobie dokładną ścieżkę kariery działacza. Ta okazuje się zaskakująca.Najpewniej w 2006 roku Kurski udzielił Piotrowi Najsztubowi wywiadu, o którym wolałby zapewne zapomnieć. Panowie rozmawiali w samochodzie, a całość dyskusji została wyemitowana na TVP2. Podczas wspólnej przejażdżki dziennikarz zabrał działacza pod siedzibę Telewizji Polskiej. Kurski stwierdził wówczas z przekąsem, że bardzo kocha to miejsce. Najsztub dopytywał, czy jest to uczucie na tyle silne, iż polityk miałby ewentualnie planować karierę prezesa stacji. Kurski zareagował na to śmiechem.
Telewizja Polska od kilku lat budzi wiele wątpliwości oraz zastrzeżeń. Zwolennicy opozycji zarzucają medium wspieranie obozu Zjednoczonej Prawicy. Przeciwnicy Platformy Obywatelskiej uważają, że TVP wreszcie zaczyna ujawniać prawdę na temat działań opozycji. Tym razem dziennikarze medium postanowili przypomnieć działania Tomasza Grodzkiego. Według reporterów "Tomasz Grodzki kluczył (w sprawie wyjazdu do Włoch - przyp. red.), unikał odpowiedzi na pytania, a jak już odpowiedział, to wychodziło na to, że lepiej było milczeć".
Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych nagłośnił kolejną zaskakującą sprawę. Jej bohaterem stał się lider projektu "WRealu24", Marcin Rola. Aktywiści przedstawili historię Centrum Sztuki Współczesnej. Deklarują, że władzę w instytucji sprawują osoby związane z Prawem i Sprawiedliwością. Piotr Bernatowicz, który zarządza pracami CSW, podjął się organizacji koncertu. W przedsięwzięciu ma wziąć udział zespół wspierający skrajnie prawicową partię.
Przypominamy, że w Warszawie doszło do starć aktywistów z policją. Celem manifestacji było wyrażenie sprzeciwu, wobec decyzji o aresztowaniu Małgorzaty Szutowicz, Margot, na dwa miesiące. Aktywistka kolektywu Stop Bzdurom miała zerwać tablicę rejestracyjną z głoszącej homofobiczne hasła ciężarówki. Oliwy do ognia dolało zawieszenie tęczowej flagi na pomniku Jezusa Chrystusa.Jak już pisaliśmy, na wniosek prokuratury sąd zgodził się na wymierzenie Margot dwumiesięcznego aresztu. Działanie to podejmuje się wobec osób podejrzewanych o ewentualne matactwa, ucieczkę z kraju lub fałszowanie dowodów. Pełnomocnicy działaczki podkreślają, że ich klientka nie spełnia żadnej z wymienionych przesłanek.
Przypomnijmy, że przedwczoraj w centrum Warszawy doszło do starć między policją a aktywistami i aktywistkami, broniącymi Małgorzatę. Margot usłyszała zarzuty zmuszania do określonego zachowania, spowodowania uszczerbku na zdrowiu, uszkodzenia mienia i udziału w nielegalnym zbiegowisku. W ostatniej chwili sąd na wniosek prokuratury, podjął decyzję o zastosowaniu środka prewencyjnego - 2-miesięcznego aresztu. Jest to środek, zdaniem obrońców aktywistki, nieadekwatny wobec ciężaru jej przewinienia. Areszt tymczasowy stosowany jest zazwyczaj w sytuacjach, kiedy istnieje wysokie prawdopodobieństwio, że podejrzany będzie namawiał innych do składania fałszywych zeznań, bądź ucieknie z kraju.Choć Margot jeszcze pod samą siedzibą KPH na Solcu deklarowała chęć oddania się w ręce policji - zebrani licznie na miejscu funkcjonariusze nie reagowali. Ostatecznie dopuszczono do eskalacji, aktywiści i aktywistki przeszli aż na Krakowskie Przedmieście, gdzie doszło do starć z policją (w części nieumundurowaną). Ostatecznie poza Małgorzatą zatrzymano prawie 50 osób.Sprawę Margot relacjonują nie tylko największe polskie media, ale i te zagraniczne. Najczęściej umieszczają ją w kontekście wzmożonych, homofobicznych nastrojów w Polsce oraz niespodziewanie szybkiej reakcji służb na ostatni happening, polegający na rozwieszaniu tęczowych flag na stołecznych pomnikach.
Widoczny poniżej zatroskanej twarzy prowadzącego główne wydanie "Wiadomości" Michała Adamczyka pasek mówiący o "szokujących prowokacjach homobojówkarzy" zapowiadał, że nadchodzący materiał nie będzie należał do tych z gatunku niespecjalnie kontrowersyjnych. I było tak istotnie. Już na początku otrzymaliśmy bowiem zdjęcia z manifestacji środowiska LGBT okraszone stwierdzeniem, że są to "bojówkarze ruchu lesbijek, gejów, biseksualistów i transekssualistów atakujący przypadkowego przechodnia w centrum Warszawy, na ulicy pełnej turystów z całego świata".
Tylko w ciągu ostatnich 14 dni w Polsce zanotowano 9 008 przypadków koronawirusa SARS-CoV-2. Rząd zdecydował również o wprowadzeniu regionalnych obostrzeń w niektórych powiatach.
Aktywiści LGBT nie ustają w staraniach wyrażania swego sprzeciwu wobec zatrzymania Margot, a "Wiadomości" TVP konsekwentnie nazywają ich działania "próbą wywołania chaosu". Nie inaczej było we wtorkowym wydaniu głównego pasma informacyjnego Telewizji Polskiej "To Szczecin i próba sprofanowania pomnika ofiar grudnia 1970. [...] Próba, której przeszkodziło kilkuset, głównie młodych, Szczecinian", usłyszeliśmy w materiale. "Nie ma miejsca na niszczenie, profanowanie nieraz świętych pomników, ważnych dla nas symboli", mówi rozmówca "Wiadomości". Z ową "profanację" uznano, rzecz jasna, wieszanie tęczowych symboli.
- Zamknięte szkoły, instytucje kultury. Na czas epidemii koronawirusa powinniśmy zostać w domu. Filmy, seriale, koncerty, ale też programy edukacyjne: to wszystko znajdziecie państwo w Telewizji Polskiej, a także w internecie, w TVP VOD. A szykuje się weekend z gwiazdami, będzie muzycznie, tanecznie, a dziś, premierowo, nowy program "Ośmiu wspaniałych" - zachęcała Danuta Holecka podczas jednego z wydań Wiadomości TVP. Z pozoru informacja ta może nikogo nie zaskakiwać. Reakcja KRRiT jest już jednak dość zdumiewająca. Okazuje się, że mogło dojść do naruszeń.
Materiał rozpoczął się od kilku ujęć przedstawiających młodego mężczyznę, który sprayem usiłował zakryć napis na ciężarówce fundacji "Pro - Prawo do życia", oraz interwencję policji. – To już jest czysta chuliganerka, nie można komuś mazać sprayem po pojeździe i oczekiwać, że to przejdzie bez żadnego echa – przekazał Maciej Zemła, reporter portalu wpolsce.pl. "Wiadomości" nie wspomniały, że na owej ciężarówce hasła LGBT towarzyszyły znakom głoszącym "Stop Pedofilii". Wspomniano za to, że ten sam mężczyzna podczas minionych protestów na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie w pewnym momencie znalazł się na dachu jednego z radiowozów.
Telewizja Polska od kilku dni prowadzi liczne debaty na temat społeczności LGBT. Na antenie medium wypowiedziało się już wielu konserwatywnych polityków i komentatorów. Ich słowa często budziły głębokie oburzenie. Okazuje się, że prawicowa część sceny politycznej niezwykle agresywnie reaguje na tęczę. Tak stało się też podczas ostatniej debaty w "Studio Polska". Dziennikarze TVP poruszyli temat ostatnich wydarzeń społeczno-politycznych, co ponownie zakończyło się awanturą.
W ostatnim czasie Platforma Obywatelska przechodzi poważny kryzys wizerunkowy. Wszystko za sprawą poparcia inicjatywy Zjednoczonej Prawicy. Partia rządząca przedłożyła ustawę w sprawie podwyżek dla posłów. Swój sprzeciw dla projektu wyrazili jedynie posłowie z partii Razem, Konfederacji oraz niezrzeszeni parlamentarzyści zasiadający w klubie Koalicji Obywatelskiej. Wiadomości TVP relacjonowały przebieg prac Sejmu. Reporterzy przyjrzeli się też postawie polityków opozycji.
Telewizja Polska od samego początku pandemii wydała oficjalny komunikat w sprawie obostrzeń, jakie panują w siedzibie stacji. - Celem spółki jest minimalizacja ryzyka zachorowań wśród pracowników i współpracowników tak, by ciągłość pracy była niezagrożona. Zarząd powołał specjalny zespół, którego celem jest podejmowanie bieżących działań w zależności od rozwoju sytuacji - informowali w marcu. Niestety, okazało się, że jeden z pracowników TAI w TVP otrzymał pozytywny wynik testu. Medium uspokaja i podaje, jakie kroki podjęło, aby nie doprowadzić do rozprzestrzenienia się groźnego wirusa.
Wyjaśnijmy, że Agnieszka Szydłowska pracowała w TVP Kultura oraz w Programie Trzecim Polskiego Radia. Jeszcze w maju dziennikarka poinformowała, że po 17 latach pracy rezygnuje z dalszej pracy na rzecz "Trójki". Rozgłośnie opuściła razem z Markiem Niedźwiedzkim i Hirkiem Wroną. "Złożyłam dzisiaj wypowiedzenie, zatem po zakończeniu procedur i terminów wynikających z umowy przestanę być pracownikiem radiowej Trójki" - deklarowała wówczas na Facebooku. Dziś okazało się, że TVP również nie będzie miejscem, w którym spędzi najbliższą przyszłość. Informacje o rozwiązaniu umowy nadeszły bez żadnej zapowiedzi czy ostrzeżenia.
Prowadzenie jednej z największych stacji telewizyjnych w Polsce wiąże się z niemałym wyzwaniem. Zatrudnienie odpowiednio wykwalifikowanych dziennikarzy to nic w porównaniu z koordynacją emisji reklam oraz programów. Nieoficjalne doniesienia medialne zostały potwierdzone przez władze stacji.
Popularna śniadaniówka Telewizji Polskiej przechodzi istotne zmiany. Najnowszym przykładem roszad w redakcji "Pytania na śniadanie" było zwolnienie z pracy Tamary Gonzalez Perea'y (znanej również jako Macademian Girl) oraz Roberta El Gendy'ego. Informacje o odejściu z pracy dziennikarzy, których na stanowisku zastąpić mają Katarzyna Cichopek i Marcin Kurzajewski, jako pierwszy podał dziennik "Fakt". Sposób przekazania decyzji o zakończeniu współpracy z dwójką prowadzących trudno uznać za wyraz klasy TVP.
Szczegóły spotu zrealizowanego przez Ministerstwo Edukacji Narodowej przy współpracy z Telewizją Polską oraz Głównym Inspektoratem Sanitarnym przytacza WP. W materiale dzieci witają się za pomocą łokci, kichają w chusteczki, a na korytarzu, na którym przedziwnym trafem znalazła się jedynie garstka uczniów, oddzielają ich przeszło metrowe odstępy. "Kto by pomyślał, że dzieci zatęsknią za szkołą. Jednak teraz, po kilkumiesięcznej przerwie związanej z epidemią koronawirusa, najmłodsi wręcz nie mogą doczekać się powrotu do tradycyjnej nauki i spotkania z przyjaciółmi oraz nauczycielami", czytamy na stronie TVP. Szkoła ukazana w nagraniu, jak wskazują jednak nauczyciele, nie istnieje.
Od kilku tygodni pracami Telewizji Polskiej ponownie zarządza prezes Jacek Kurski. Skandale, jakie narosły wokół dziennikarza, nie przeszkodziły w realizacji jego planów. Wszystko wskazuje na to, że współpraca między Kurskim a Jarosławem Kaczyńskim trwa. "Onet" postanowił przyjrzeć się pracy TVP. Ze zgromadzonych materiałów wynika, że lider Prawa i Sprawiedliwości może rozgrywać kolejny konflikt w swoim obozie. Zbigniew Ziobro stracił dostęp do programów publicznego medium.
Medium publiczne nie od dziś zmaga się z wpadkami. Również materiały emitowane na antenie TVP Info budzą liczne kontrowersje. Tym razem emocje wzbudził jeden z lepiej oglądanych programów publicystycznych. "Studio Wschód" w TVP Info przedstawia najważniejsze wydarzenia z krajów położonych na wschód od Polski. Okazało się, że osoby pracujące w produkcji pomyliły flagi dwóch, różniących się od siebie państw. Niecodzienna sytuacja wymagała sprostowania ze strony kierownictwa stacji.
"Kropka nad i" jest jednym z najlepiej oglądanych programów publicystycznych w telewizji TVN. Sukces produkcji wynika między innymi z talentu dziennikarskiego prowadzącej. Monika Olejnik nie boi się zaprosić nawet najbardziej kontrowersyjnego polityka. Jej mocne pytania sprawiły, że część parlamentarzystów wciąż unika odwiedzin na planie. Niestety, Monika Olejnik nie stawiła się na ramówce TVN-u. Wielu fanów zaczęło dopytywać o przyszłość dziennikarki w medium.
„Pudelek” informuje o stawkach, jakie dziennikarz i aktorka będą rzekomo otrzymywać za każdy dzień dyżuru w śniadaniówce.
TVP, chociażby poprzez promowanie głoszących homofobiczne hasła polityków oraz krzywdzące wobec społeczności LGBT materiały w Wiadomościach, nie jest postrzegane jako promujące równość medium. W programach randkowych stacji, w tym "Rolnik szuka żony" oraz "Sanatorium miłości", mogliśmy dotąd oglądać jedynie pary heteroseksualne. Reporter Pudelka podczas imprezy ramówkowej Telewizji Polskiej zapytał więc gospodynię formatów Martę Manowską o to, czy osoby nieheteronormatywne nie powinny mieć większej reprezentacji na ekranach.
Romuald Lipko, założyciel formacji Budka Suflera przez długi czas zmagał się z nowotworem. Niestety, kilka miesięcy temu zmarł w wyniku przegranej walki z chorobą. Jego twórczość oraz kariera rozwijała się od 1974 roku. TVP postanowiło wspomnieć nieżyjącego muzyka wspólnie z innymi artystami. Podczas organizacji wielkiego przedsięwzięcia zapomniano o pewnym "szczególe". Budka Suflera, która funkcjonuje do dziś, nie otrzymała zaproszenia na ważne wydarzenie.
Maciej Kurzajewski razem z Katarzyną Cichopek zostali nowymi prowadzącymi programu "Pytanie na śniadanie". Zwolnieni zostali Tamara Gonzalez Perea i Robert El Gendy. Nagła decyzja TVP zaskoczyła nie tylko widzów, ale samych gospodarzy programu, którzy z dnia na dzień zostali pozbawieni pracy.
Opole 2020 zakończyło się wczoraj koncertem "Scena Alternatywna". Występy artystów w trakcie 57. Krajowego Festiwalu Polskiej Piosenki widzowie mogli śledzić od 4 września. Nietypowy jak na opolski festiwal termin miał związek z koniecznością przesunięcia wydarzenia wobec obowiązujących obostrzeń. Pierwotnie miał on odbyć się w czerwcu. Datę zmieniono jednak wobec wprowadzonego w trakcie epidemii koronawirusa zakazu organizowania imprez masowych.W związku z nadal obowiązującymi ograniczeniami widownia zebrana w Opolu była wręcz historycznie niska. Jak donosi Wirtualna Polska, powołując się na dane "Wirtualnych Mediów", liczbę zgromadzonych przed telewizorami widzów również trudno uznać za imponującą.