Od kilku tygodni program śniadaniowy TVP budzi kontrowersje. Wszystko za sprawą zwolnieniania Michała Olszańskiego, Tamary Gonzalez czy innych doświadczonych redaktorów. Jedna z twarzy medium, Anna Popek wyznała, w rozmowie z redakcją "Faktu", jak przebiegała jej współpraca z Michałem Olszańskim. Prezenterzy wielokrotnie nie mogli dojść do porozumienia. Dziennikarka "Pytanie na śniadanie" do relacji z partnerem podchodzi z dystansem. - Z racji tego, że Michał jest starszy, to miał inny temperament, inne pomysły. On zawsze troszkę na mnie krzyczał za różne sprawy. Zawsze też mnie ganił za podejście do życia, ale to w żartobliwym tonie - wskazuje była redktora programu śniadaniowego TVP.
Telewizja Polska od wielu lat zmaga się z poważnymi oskarżeniami. Wielu widzów oraz zwolenników opozycji deklaruje, że materiały emitowane przez TVP nie są obiektywną formą dziennikarstwa. Spór w tej sprawie nabrał na sile zwłaszcza podczas ostatniej kampanii wyborczej. "Wiadomości" TVP ponownie zaskoczyły swoim przekazem. Danuta Holecka wspólnie z reporterami skupili się na działalności Platformy Obywatelskiej. Senator Grodzki, "Czajka" i polska suwerenności, to zaledwie część bulwersujących aspektów wieczornego wydania programy informacyjnego TVP.
Łączenie dwóch zobowiązań zawodowych nie jest łatwym zadaniem. Praca w mediach wiąże się z niemałym stresem. Wielu mogłoby się wydawać, że za kulisami "M jak miłość" oraz "Pytanie na śniadanie" może panować nieprzyjemna atmosfera. Ostatnie wyznanie byłej prowadzącej śniadaniówki jedynie wzmożyło spekulacje. Przypomnijmy, że Tamara Goznalez powiedziała wprost, że "czuła się terroryzowania" podczas pracy w TVP. Katarzyna Cichopek swoje doświadczenia przedstawia inaczej. Wiele wskazuje na to, że zarówno na planie serialu, jak i "PnŚ" współpraca przebiega po jej myśli.
Irena Dziedzic mieszkała w warunkach uwłaczających ludzkiej godności. Liczne zaniedbania odbiły się na zdrowiu dziennikarki.
Przypomnijmy, że z inicjatywy Forum Młodych PiS, niebawem do Sejmu trafi "Piątka dla zwierząt". Firmowany przez samego prezesa partii, Jarosława Kaczyńskiego pakiet rozwiązań, zakazuje m.in. prowadzenia hodowli futrzarskich, czy wykorzystywania zwierząt w cyrkach.Niepozorny projekt, godzącej większość opozycji ustawy, może doprowadzić do konfliktu obozu rządzącego, z jego największym, dotychczasowym sojusznikiem - kościołem katolickim i imperium Tadeusza Rydzyka. Lobby futrzarskie jest bowiem systematycznie promowane w mediach redemptorysty i cieszy się wsparciem niektórych hierarchów.
TVP od chwili przejęcia sterów w zarządzie Telewizji Polskiej przez Jacka Kurskiego (z kilkoma pozornymi przerwami), oskarżane jest o jednostronny, niekiedy zakrawający o mowę nienawiści przekaz. Państwowy nadawca z zarzutami o brak obiektywizmu mierzył się co prawda od samego początku swojego istnienia, jednak od 2016 roku krytyczne głosy się nasiliły.Poczas gdy w ostatnich dniach ton głównego pasma informacyjnego stacji, choć nadal zaskakująco nasycony wątkami kościelnymi, zdawał się złagodnieć. Powodem była względna zgodna między opozycją i rządem na polach, takich jak konflikt w Białorusi, czy "Piątka dla zwierząt". Dzisiejsze wydanie, z 19 września, wróciło poniekąd do dawnych praktyk, wytykając prezydentowi Warszawy bycie złym gospodarzem. Przy okazji ujawniono nieznane nagranie z głośnego wypadku autobusu.
Sprawę finansów Telewizji Polskiej, które już niedługo mogą zostać skontrolowane przez Najwyższą Izbę Kontroli, w marcu bieżącego roku analizował portal Money.pl. Czas publikacji nie był bynajmniej przypadkowy. Kilka dni wcześniej podpis pod projektem gwarantującym publicznym mediom niemal 2 mld zł za "utracone wpływy abonamentowe" złozył bowiem Andrzej Duda.Zarówno TVP, jak i Polskie Radio z założenia utrzymują się z abonamentu RTV, który w Polsce wynosi niewiele ponad 245 zł w skali roku. W praktyce płaci go jednak niewielu. Co więcej, znaczne grono obywateli jest zwolnione z opłat (m.in. osoby po 75. roku życia). Tu z pomocą mediom publicznym przychodzi polski rząd, rokrocznie przyznając TVP astronomiczne wprost kwoty.
Iwona Kubicz to polska dziennikarka, która była znana głównie z TVP. Prowadziła m.in. "Panna z kawalerem" i właśnie "Pytanie na śniadanie". Z Telewizji Polskiej została zwolniona z dnia na dzień. Jednak historia nie skończyła się od razu.
"Pytanie na śniadanie" od lat walczy o to, aby przyciągać przed ekran zdecydowanie więcej widzów, niż konkurencja nadająca program z ulicy Hożej w Warszawie. Poruszane tematy mają być aktualne i dotykające problemów zwykłych Polaków, jednak nie zawsze udaje się to osiągnąć. Dodatkowo odzwierciedlenie w rzeczywistości zyskuje powiedzenie dotyczące złośliwości rzeczy martwych. Tak było, chociażby przy niedawnym wypadku Marzeny Rogalskiej, która zaliczyła upadek po tym, jak prezentowany przez nią hamak zwyczajnie się złamał. Widzowie poza niemożliwymi do przewidzenia wypadkami, nie mają jednak szansy poznać działania telewizji od kuchni. Jedna z prowadzących postanowiła to zmienić.
Konflikt w obozie rządzącym już wkrótce może doprowadzić do końca Zjednoczonej Prawicy, a coraz śmielej poczynający sobie Zbigniew Ziobro może zostać zmuszony do ustąpienia z funkcji ministra sprawiedliwości. Działania prokuratora generalnego, który po wyborach znacznie zintensyfikował swoje manewry, atakując m.in. premiera Mateusza Morawieckiego czy środowisko LGBT, doprowadziły do pęknięć w koalicji. Rozłam dokonał się jednak po odrzuceniu projektu bezkarności urzędników państwowych wobec decyzji podejmowanych w trakcie pandemii.
"Inwazję" TVP wyemitowało na chwilę przed zeszłorocznymi wyborami parlamentarnymi. Film uderzający w środowisko LGBT pokazano w najlepszym czasie antenowym – tuż po "Wiadomościach", a w dodatku przed meczem polskiej reprezentacji, w którym nasza kadra zmierzyła się z Łotwą. Publikacją dokumentu publiczny nadawca chciał podkreślić zagrożenie, jakie nieść za sobą miała owa szkodliwa "ideologia". Narrację tę zaostrzono później, rzecz jasna, w trakcie minionych wyborów prezydenckich.
TVP otrzymało niedawno ogromną kwotę dotacji, jednak nie zmienia to chęci zapełniania budżetu telewizji pieniędzmi w ramach opłat abonamentu RTV. Jest to obowiązkowa dla wszystkich opłata, a ostatnio media obiegły wiadomości o rozpoczynających się kontrolach mających na celu sprawdzić, czy Polacy deklarujący brak telewizorów w domu nie oszukują budżetu państwa. Radosław Sikorski otrzymał niedawno pismo wzywające go do uregulowania należności. Polityk jednak nie miał zamiaru podporządkować się żądaniu i opublikował treść pisma wysłanego w formie odpowiedzi. Jacek Kurski, czytając te słowa, raczej nie był zadowolony.
11 września TVP przedstawiło premierowy odcinek swojego najnowszego programu rozrywkowego. "Anything goes. Ale jazda!" od 19 dni ma dostarczać widzom publiczego medium pokłady śmiechu oraz radości. Wiele wskazuje na to, że opinia publiczna przyjęła projekt TVP wyjątkowo ciepło. Świadczą o tym, przedstawione przez "Wirtualne Media", wyniki oglądalności. Jednym z czynników, który wpłynął na dobre wskaźniki, są godziny emitowania telewizyjnego show. Telewizja Polska znalazła sposób, by przyciągnąć przez odbiorniki nawet o kilkadzięsiąt tysięcy osób więcej.
Kuźmiński nie wytrzymał. Opowiedział o sprawie na swoim Twitterze, gdzie ze złością skrytykował działania Telewizji Polskiej i redaktora Magazynu Ekspresu Reprterów.
"Pod moim domem kolejną godzinę stoi samochód TVP. Może powinnam wyjść z termosem kawy? Pada przecież..." - pisała na swoim Twitterze Barbara Giertych.
Kiedy TVP prowadzone z dumą przez Jacka Kurskiego zdecydowało się na zatrudnienie Katarzyny Cichopek w roli prowadzącej „Pytania na śniadanie”, nie spodziewano się zapewne, że potulna aktorka zdecyduje się przeciwstawić polityce swojego pracodawcy. W mediach społecznościowych opublikowała post poruszający wyjątkowo ważną kwestię. Jak zareaguje na to Jacek Kurski?
Kierowana przez Jacka Kurskiego Telewizja Polska mimo ogromnego wsparcia finansowego ze strony państwa nie ma obecnie łatwego okresu. Obywatele są wyjątkowo zirytowani przez polityczny wydźwięk oraz niesamowicie subiektywne spojrzenie na świat, podkreślając, że już TVP już dawno przestało być wolne od nacisku rządzących. Niestety napędzana coraz śmielej spirala mowy nienawiści względem praktycznie już każdego, dosięgła również Telewizją Polską. Dziennikarze relacjonujący protest w centrum Warszawy zostali zaatakowani.
Spór o ustawę aborcyjną trwa nieprzerwanie od 2016 roku. Nikt nie spodziewał się jednak, że właśnie teraz, w samym epicentrum pandemii, upolityczniony Trybunał Konstytucyjny, na wniosek posłów PiS, zadecyduje o jej zaostrzeniu.
Do bardzo nietypowego wydarzenia doszło wczoraj ok. godz. 14 na antenie TVP Info. Jeden z czołowych prezenterów stacji, Michał Cholewiński nie wytrzymał i postanowił wygłosić krótkie oświadczenie... na żywo. Wystąpienie zadziwiło widzów, a nawet gościa programu. Jak zareaguje na to Jacek Kurski?
Dziś na godz. 19 planowany jest wielki protest pod siedzibą TVP. Manifestanci mają zgrupować się przy placu Powstańców Warszawy i wspólnie przejść pod budynek telewizji przy ul. Woronicza w Warszawie. Szacuje się, w demonstracji może wziąć udział nawet do 5 tys. osób.
Trwające od tygodnia protesty kobiet przeciwko decyzji Trybunału Konstytucyjnego wzbudzają wiele kontrowersji. Coraz częściej na ten temat wypowiadają się gwiazdy. Swoje stanowisko ogłosiły już takie sławy jak Małgorzata Kożuchowska czy Agnieszka Chylińska. Karol Strasburger, od wielu lat niezmiennie prowadzący program "Familiada" na antenie TVP 2, również postanowił podzielić się swoimi przemyśleniami.
Swą karierę w regionalnych oddziałach Telewizji Polskiej Anna Popek rozpoczęła jeszcze w latach 90, przypomina Wirtualna Polska. Pod koniec ubiegłego wieku dziennikarka została jedną z prowadzących porannego programu Telewizji Polskiej "Kawa czy herbata".Mimo że wraz z nadejściem tzw. dobrej zmiany znaczna część pracowników publicznego nadawcy postanowiło opuścić TVP, Popek pozostała w stacji. Od tego czasu współpracuje głównie z TVP Info.
Telewizja Polska od 5 lat mierzy się z zarzutami o jawne wspieranie partii rządzącej. Stacja jest jednak głęboko zakorzeniona w naszej kulturze medialnej oraz emituje wiele popularnych programów i seriali. Wszystko wskazuje na to, że liderami popularność są zarówno projekty polityczne, jak i rozrywkowe. TVP1, jak wynika z najnowszych badań, zdeklasyfikowała rywali. Co ciekawe, czwarte miejsce również należy do kanału publicznego nadawcy.
Ostatnie wypowiedzi Idy Nowakowskiej, prowadzącej "Pytanie na śniadanie", poddane są krytyce w świecie show-biznesu, ale uwagę zwróciły nie władze TVP.
Pereira jest ponadto szefem serwisu internetowego tvp.info, co tym bardziej budzi wątpliwości w kwestii jego działań w USA.
Jaki naprawdę był jeden z najbardziej znanych polskich dziennikarzy?
Jan Paweł II i Krzysztof Krawczyk to według TVP Polonia ta sama osoba. Oczywiście jest to dość duży skrót myślowy i można potraktować to jako absurdalny wręcz żart, ale internet nigdy nie zapomina — o czym przypomniał przy okazji wpadki na kanałach w mediach społecznościowych telewizji prowadzonej przez Jacka Kurskiego.W materiałach przygotowywanych przez TVP nie brakuje materiałów o tematyce religijnej, a sam Jan Paweł II zajmuje w sercach polskich wiernych szczególne miejsce. Niestety, jak widać nawet najgorliwsi praktykujący, mogą dać nabrać się, w momencie, gdy nie dba się o jakość źródeł wykorzystywanych przy tworzeniu treści. 7 listopada na Facebooku TVP Polonia pojawił się wpis z wyjątkowym cytatem papieża. Wyjątkowym, bo wcale nie padł z ust Jana Pawła II.