Sadowy debiutował w 1945 roku, rolą Floriana w sztuce Maurice Maeterlincka Burmistrz Stylmondu. Od tamtej pory występował na deskach najważniejszych warszawskich teatrów. W latach 80. rozpoczął pracę, jako felietonista. Jego teksty pojawiały się w najważniejszych stołecznych mediach oraz "Gazecie Wyborczej".Z okazji 100. urodzin Telewizja Polska postanowiła przygotować cały reportaż o aktorze. Sadowy wyznał w nim, że jest gejem.TVP Kultura przygotowała materiał, w którym najstarszy polski aktor dokonał coming outu– Jestem dumny z tego, że byłem uczciwym człowiekiem. Niczego nie żałuję. Nie ożeniłem się. Urodziłem się inny. Jestem gejem – wyznał w reportażu.Niedługo później aktor udzielił wywiadu dla magazynu "Viva!". Opowiedział w nim o relacji, jaka łączyła go z partnerem. Temat ten pojawił się w chwili, kiedy prowadząca rozmowę Elżbieta Pawełek, zapytała aktora o jego współpracę z Leonem Schillerem. Reżyser wiedział o homoseksualizmie Sadowego.— [Schiller — przyp. red.] nazywał mnie Wsadowym, bo byłem gejem, ale wtedy o homoseksualizmie się nie mówiło tak jak teraz. Zresztą, co ludzie o tym wiedzą? Czasem wystarczy przytulenie. Ja się nie puszczałem, miałem całe życie swego Janka i byłem z nim szczęśliwy. Kochaliśmy się. Janek był inżynierem i jednym z dyrektorów dużej firmy. Znał języki, jeździł za granicę. Kiedy był stary i schorowany, opiekowałem się nim do końca — wyznał aktor.
Warto przypomnieć, że telewizja publiczna obrała za cel konkurencyjnego nadawcę już kilkanaście dni temu, wytykając jej choćby szerzenie fake newsów, czy insynuując powiązania jej założycieli z władzami komunistycznymi. Dodajmy, że atakowano również matkę prowadzącej główne pasmo informacyjne Justyny Pochankę. Jak podaje Radio ZET, z wyliczeń portalu "Wirtualne Media" wynika, że Telewizja Polska wyemitowała łącznie aż 9 programów o podobnej tematyce.TVN "wolność słowa i niezależne dziennikarstwo"Przed kilkoma dniami stacja postanowiła odpowiedzieć TVP w specjalnym oświadczeniu, wyemitowanym na zakończenie wieczornego wydania "Faktów". "Od kilku dni, choć ważnych tematów nie brakuje, TVP poświęca wiele czasu na ataki na naszą stację i dziennikarzy TVN. Nie będziemy odpowiadać ani komentować kłamstw. Ale kilka kwestii trzeba wyjaśnić", przekazał wówczas w imieniu swoim oraz kolegów z redakcji Grzegorz Kajdanowicz."Naszą misją i naszym zadaniem jest informowanie o istotnych sprawach, bez względu na to, kto jest u władzy i jaką opcję reprezentują bohaterowie naszych materiałów. Taka jest istota prawdziwego dziennikarstwa i wolności mediów", przekonywał Kajdanowicz. I dodał: "Naszym właścicielem jest notowana na nowojorskiej giełdzie amerykańska firma Discovery, która chroni wolność słowa jako fundamentalną wartość".Oświadczenie o zbliżonej treści wydała wczoraj ambasador USA w Polsce Georgette Mosbacher. "Fakty TVN są częścią rodziny Discovery, amerykańskiej firmy notowanej na giełdzie papierów wartościowych w Nowym Jorku, której priorytetem jest przejrzystość, wolność słowa oraz niezależne i odpowiedzialne dziennikarstwo", czytamy na Twitterze amerykańskiej polityk. "Sugestie, że jest inaczej, są fałszywe", dodała.Źródło: twitter.com/Georgette Mosbacher / radiozet.pl
Nie milkną obawy na temat bezpieczeństwa przeprowadzania głosowania korespondencyjnego. Podnoszone przez polityków opozycji, epidemiologów, pocztowców, jak również zwykłych obywateli zarzuty o ryzyku przeprowadzenia wyborów mają bardzo destrukcyjny wpływ na frekwencję.
Pan Zygmunt Poziomka jest stałym elementem opozycyjnych protestów w Polsce. Jednak nie jest on zwolennikiem "antypisowskich" ruchów. Na demostracje przychodzi jako zagorzały przeciwnik KOD, gdzie jednoosobowo manifestuje swój sprzeciw wobec działań Platformy Obywatelskiej. Jego postać znana jest również mediom, więc z łatwością mógł donieść o przykrej sytuacji, jaka miała mieć miejsce w jednym ze sklepów sieci Auchan.Auchan: Pan Zbigniew miał zostać wyrzucony ze sklepu za napisy na koszulceNa łamach telewizji publicznej Pan Zbigniew Poziomka przekazał, że podczas wybierania słodyczy dla swoich dzieci został wyproszony ze sklepu przez pracowników ochrony. Powodem do tych działań były napisy na koszulce mężczyzny będące jego manifestem politycznym. Znajdujące się na niej postulaty nawoływały do uwolnienia Polski od Michnika oraz Gazety Wyborczej. Jednym ze sloganów znajdujących się na T-shircie klienta sklepu był zwrot "precz z KOD-em, który manipuluje narodem".Pracownicy ochrony poinformowali uczestnika demonstracji o charakterze prorządowym, że sklepy nie są miejscem przeznaczonym do przedstawiania swoich poglądów politycznych. Krótka wymiana zdań przerodziła się w istną awanture, kiedy Pan Poziomka odmówił zastosowania się do zaleceń. Jak sam podaje, poczuł się skrzydzony, ponieważ ubrany tak chodzi do kościoła, sądu oraz na zakupy. Deklaruje, że ubiór jest ważnym elementem jego tożsamości.Źródło: TVP Info
Barbara Kurdej-Szatan, choć jako prowadząca programy radziła sobie świetnie i była lubiana przez widzów, straciła pracę. Telewizja Polska postanowiła zakończyć współpracę z nią, postępując podobnie, jak z innymi "niepodporządkowanymi" władzy. Do zwolnienia prezenterki z prowadzenia aż trzech programów doszło prawie rok temu, jednak niesmak pozostał i Kurdej-Szatan wciąż nie stroni od gorzkich wypowiedzi na temat stacji oraz pracy w niej.TVP rok temu zwolniło Barbarę Kurdej-Szatan. Teraz w gorzkich słowach opowiada o współpracy ze stacjąBarbara Kurdej-Szatan przez długi czas związana była z Telewizją Polską i sprawdzała się w roli prowadzącej programy rozrywkowe. To jednak nie wystarczało stacji i najpewniej przez swoje odmienne poglądy została z niej wyrzucona. Teraz aktorka i prezenterka w wywiadach dzieli się opowieściami o kulisach pracy w telewizji publicznej. Jej wyznania są momentami bardzo szokujące.Zapytana przez portal przeambitni.pl, czy zechciałaby wrócić do pracy w Telewizji Polskiej, gdyby jej to ponownie zaproponowano, stanowczo temu zaprzeczyła. - Nie, musiałaby to być inna stacja - stwierdziła Kurdej-Szatan. Wyraźnie widać, że pozostał duży niesmak i uraz.Aktorka wyznała także, że w stacji dochodzi nawet do inwigilowania osób z nią współpracujących i przytoczyła jedną z takich sytuacji. Jak się okazuje, pod lupę brane są nawet konta w mediach społecznościowych, polubienia i posty pracowników. Jeśli czymś podpadniesz, możesz się pożegnać z różnymi ofertami, a nawet dalszą współpracą.- Tam nie jest za wesoło, ludzie są inwigilowani, sprawdzane są Facebooki różnych osób. Ja sama słyszałam o sytuacji, że był produkowany film dla TVP i operator główny został zawołany, bo przejrzeli jego teczkę, czyli Facebooka, i stwierdzili, że nie będzie tego filmu. To jest straszne i za “wolnością słowa” w TVP nie tęsknię - powiedziała. - Ja nigdy nie podporządkowałam się temu, co się tam dzieje. Nigdy nie zważałam na to, przez lata to jakoś łykali, walczyła o to produkcja Rochstar, ale nikt nie jest niezastąpiony - dodała.Źródło: przeambitni.pl / plotek.pl
Treść listu Adama Bodnara do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz Telewizji Polskiej przytacza Wirtualna Polska. W jego opinii zachowanie mediów publicznych budzi niepokój nie tylko RPO, ale także znacznej części obywateli."Na mediach publicznych w trakcie kampanii wyborczej spoczywają szczególne obowiązki. Zadania te są tym istotniejsze w trakcie obowiązywania stanu epidemii i ograniczeń praw obywatelskich z nich wynikających", czytamy w komunikacie rzecznika.
Obok Poli Raksy nie dało się przejść obojętnie. Jej idealne rysy twarzy zupełnie nie przystawały do brzydkiej, wojennej (choć nieco kolorowanej) rzeczywistości przedstawianej w Czterech Pancernych. Widzowie zwacali jednak uwagę przede wszystkim na ogromny talent, którym zachwyca się już kolejne pokolenie. Jej wspaniała rola w Popiołach Andrzeja Wajdy na stałe wpisała się do kanonów polskiego kina.Pola Raksa - czym się zajmuje?Aktorkę przytłoczyła jednak sława i zaszufladkowanie, które wynikały z roli Marusi. Zachwycała publiczość w licznych filmach, takich jak "Paryż-Warszawa bez wizy: czy "Nic nie stoi na przeszkodzie". Regularnie można było ją oglądać również w Teatrze Telewizji. Nie czekała, aż sława przeminie, tylko u szczytu popularności rzuciła aktorstwo. W ostatnim filmie, "Uprowadzenie Agaty" zagrała w 1993 roku, a teatr porzuciła na zawsze w 1997 roku, kończąc współpracę z Teatrem Dramatycznym. Zajęła się tym, z czym poza graniem kojarzyła się najbardziej - została projektantką mody. Zdała nawet egzamin Ministerstwa Kultury i Sztuki w tej dziedzinie. Zajmowała się również szeroko pojętą sztuką. Dziennik Rzeczpospolita zaoferował jej rubrykę poświęconą modzie, którą zajmowała się jakiś czas. Tworzyła własne kolekcje ubrań oraz kostiumy teatralne.Jakiś czas później przestała się jednak zajmować także i tym. Postanowiła całkowicie wycofać się z życia publicznego. Od tamtego czasu nie udziela żadnych wywiadów i wiedzie spokojne życie w swoim domu w miejscowości Kałuszyn. Choć przez szeroką publikę na zawsze zostanie zapamiętana z roli Marusi, to jednak warto zainteresować się jej innymi dokonaniami. Źródło: Viva
"Klęska opozycji, sukces demokracji" - po tak zatytułowanym materiale można było się w Wiadomościach spodziewać ostrego ataku na wszystkich przeciwników obecnego rządu. Tym razem nie było inaczej.TVP atakuje przeciwników wyborów kopertowychMateriał przygotowany przez Maksymiliana Maszendę od samego początku skoncentrowany był na mocnym ataku wszystkich, którzy kwestionowali uczciwość przeprowadzenia wyborów w środku epidemii. Na początku oberwało się oczywiście Senatowi, który - zdaniem telewizji rządowej - zbyt długo procedował ustawę. Po ataku na każdą z partii opozycyjnych przyszedł czas na TVN.W zestawieniu pasków dotyczących wyborów padła sugestia, że stacja najpierw podważała sens wyborów, a teraz nie zgadza się z ich niezorganizowaniem. Przytoczono również krytykę, jaką prof. Ryszard Piotrowski formułował pod adresem marszałek Elżbiety Witek. Telewizja rządowa zarzuciła niekonsekwencję profesorowi, ze względu na to, że w podczas obrad sejmu przyznał, że Witek miała prawo do wysłania takiego zapytania. Najbardziej oberwało się jednak nie samemu profesorowi Piotrowskiemu, tylko stacji, która go zaprosiła.Ciężko już powiedzieć, który to materiał Wiadomości poświęcony TVN. W obronę amerykańskiej stacji zaangażowała się nawet ambasador USA w Polsce Georgette Mosbacher - - @FaktyTVN jest częścią rodziny @Discovery, amerykańskiej firmy notowanej na giełdzie papierów wartościowych w Nowym Jorku, której priorytetem jest przejrzystość, wolność słowa oraz niezależne i odpowiedzialne dziennikarstwo. Sugestie, że jest inaczej, są fałszywe - napisała na Twitterze. Źródło: Wiadomości
Telewizja publiczna w wieczornym wydaniu "Wiadomości" uderzyła w Roberta Biedronia, podając fałszywe informacje odnośnie do głosowania polityka nad ustawą podnoszącą wiek emerytalny. Polityk wezwał stację do poinformowania widzów o nieprawdziwości opublikowanych słów.W dokumencie podpisanym przez szefa sztabu Biedronia, Tomasza Trelę czytamy: "Na podstawie art. 31a ust.1 ustawy z dnia 26 stycznia 1984 r. Prawo prasowe, wnoszę o zamieszczenie w ustawowym terminie bezpłatnego rzeczowego i odnoszącego się do faktów sprostowania nieprawdziwej wiadomości zawartej w materiale wyemitowanym w głównym, wieczornym wydaniu »Wiadomości« (godz. 19.30) w dniu 7 maja 2020 r.".TVP miało skłamać o jednym z kandydatówW oświadczeniu odniesiono się do materiału Marcina Tulickiego, w którym poinformowano, że Robert Biedroń nie był przeciwny podniesienia wspomnianego wieku emerytalnego i wstrzymał się od głosu."W związku z tym, iż podana wyżej informacja jest nieprawdziwa, gdyż Robert Biedroń będąc w 2012 r. posłem na Sejm RP z ramienia Ruch Palikota, zagłosował przeciw ustawie o zmianie ustawy o emeryturach i rentach z Fudnuszu Ubezpieczeń Społecznych oraz niektórych innych ustaw (podnoszącej wiek emerytalny), proszę o zamieszczenie w najbliższym wydaniu wieczornym »Wiadomości« następującego sprostowania: W materiale z dnia 7 maja 2020r. podaliśmy nieprawdziwą informację o tym, że Robert Biedroń wstrzymał się od głosu nad ustawą podnoszącą wiek emerytalny 2012 roku. W rzeczywistości, zagłosował przeciw", napisano w dokumencie.Poseł Lewicy, na swoim oficjalnym profilu na Facebooku, dodał: "Nigdy nie głosowałem za podniesieniem wieku emerytalnego. Wczoraj Wiadomości TVP podały fake newsa na ten temat. Dzisiaj domagamy się sprostowania. Nie możemy pozwolić, by kłamstwa kontrolowanej przez PiS TVP uchodziły na sucho."Źródła: facebook.com/Robert Biedron
Mszy św. w katedrze na Wawelu przewodniczył metropolita częstochowski abp Wacław Depo. Hierarcha zaznaczył, że od śmierci wspomnianego św. Stanisława zaczął się kształtować niezależny od władzy świeckiej autorytet Kościoła katolickiego. – Uznano, że Kościół ma prawo do występowania w roli "autonomicznego sumienia" w życiu publicznym, a nie jako „religijne ramię” wspierające władców – przekazał abp. Depo, cytowany przez oficjalną stronę internetową krakowskiej Archidiecezji.
Długo oczekiwana premiera drugiego dokumentu o pedofilii w Kościele ukaże się już dzisiaj o godzinie 10. Owoce pracy braci prześledzić będzie można za darmo w serwisie YouTube. Film pojawi się bowiem na kanale Tomasza Sekielskiego.Co ciekawe, na kilka godzin przed publikacją materiału Telewizja Polska zamieściła artykuł w sprawie zarzutów, jakie mają ciążyć na Marku L., który, jak podaje tvp.info, miał być "głównym informatorem współpracującym z Tomaszem Sekielskim przy filmie o księżach pedofilach"."Zabawa w chowanego" ukaże się już dziśPowołując się na "Gazetę Polską Codziennie", portal przytacza treść oskarżenia wobec mężczyźnie, który przed tygodniem miał zostać oskarżony o pożyczenie od pokrzywdzonej 20 tys. zł i wprowadzeniu jej w błąd co do przeznaczenia środków oraz potrzeby ich uzyskania.Marek L. miał twierdzić, że jest chory, a pieniądze potrzebne są mu na operacje. Jak podaje TVP, mężczyzna tłumaczył później, że potrzebował gotówki, a całość pożyczki miał zwrócić przed upływem terminu jej spłaty. Dodajmy, że z tekstu wynika, że były prezes Fundacji "Nie lękajcie się" zwrócił już należne kobiecie pieniądze.Warto zwrócić uwagę, że Marek L., którego TVP Info ochoczo nazywa "głównym informatorem" Sekielskiego, zdaniem tego samego portalu miał zostać wycięty z pierwszego dokumentu braci. Co ciekawe, Telewizja Polska przytacza słowa samego Tomasza Sekielskiego, w którym mówi on "oszczędych" zwierzeniach mężczyzny. "Nagraliśmy rozmowę z nim w listopadzie 2017 r. i od tamtej pory nie udało mi się umówić na kolejny wywiad", czytamy na stronie portalu mediów publicznych.I dalej: "Podczas pierwszego nagrania bardzo oszczędnie mówił o tym, co go spotkało, tłumaczył, że jeszcze na to za wcześnie. Dlatego zależało mi na tym, aby jeszcze raz usiadł przed kamerą. Przekładał terminy, aż w końcu zażądał tych 50 tys. zł. Nie mogliśmy się na to zgodzić, żadna z ofiar nie chciała od nas pieniędzy".Źródło: tvp.info
W głównym wydaniu wczorajszego dziennika telewizyjnego już po raz kolejny sporą część poświęcono atakowi na Rafała Trzaskowskiego. Odkąd tylko pojawiły się pogłoski na temat możliwości zastąpienia przez niego Małgorzaty Kidawy-Błońskiej telewizja rządowa przypuściła frontalny atak na wszystko, co z nim związane.
Jedną z prowadzących Eurowizję 2020 była Nikkie de Jager, znana publiczności jako NikkieTutorials, prowadząca w serwisie Youtube programy dotyczące makijażu i charakteryzacji, która w styczniu tego roku ujawniła się jako osoba transseksualna.Eurowizja w TVP znów ocenzurowana?W trakcie programu Nikkie łączyła się z muzykami poprzez internet i przeprowadzała krótkie rozmowy. Ta część została jednak z transmisji całkowicie wycięta. Nie ma jej również na TVP VOD, na której ma być rzekomo zapis całego koncertu. Całość jest dostępna wyłącznie na zagranicznych serwisach i w transmisjach telewizyjnych. Nie byłby to pierwszy raz gdy TVP dopuszcza się takiej ingerencji w Eurowizję. W zeszłym roku z powtórek konkursu wycięto występ transseksualnej Dany International, zwyciężczyni z 1998 roku. Na widowni pokazano wówczas całujących się mężczyzn. W późniejszych retransmisjach próżno było szukać tego fragmentu. TVP tłumaczyła to wtedy tak: "Forma skrótowa była podyktowana wymogami czasu antenowego. Emisja powtórkowa Pierwszego Półfinału Konkursu Piosenki Eurowizji 2019 zawierała wszystkie występy konkursowe (17) zespołów walczących o wejście do Wielkiego Finału oraz ogłoszenie wyników, zaś występ Dany International odbył się poza konkursem. Zgodnie z zasadami uczestnictwa TVP w konkursie, EBU jako właściciel marki Eurovision Song Contest zezwala nadawcom na dokonywanie takich skrótów".Jak dotąd telewizja rządowa nie odniosła się do zarzutów o ponowne ingerowanie w transmisję. Poinformujemy Was, jeśli tylko TVP zajmie stanowisko w tej sprawie. Źródło: TVP
Bardzo negatywną ocenę działania telewizji rządowej wystawił podczas dzisiejszej konferencji kandydat PO na prezydenta Rafał Trzaskowski. W odpowiedzi na pytania dziennikarzy TVP Info wskazał manipulacje stacji oraz zapowiedział całkowite zlikwidowanie polityki w mediach publicznych.Rafał Trzaskowski: zlikwidujemy TVP Info- Moją pierwszą inicjatywą ustawodawczą jako prezydenta będzie ustawa o zwiększeniu finansowania służby zdrowia do 6 proc PKB. Pieniądze, które idą dzisiaj na propagandę, na partyjną telewizję, powinny zostać przeznaczone właśnie na zdrowie - mówił Trzaskowski podczas konferencji - Niestety telewizja, która miała być telewizją publiczną, została przez PiS kompletnie zdyskredytowana i dlatego niech już nigdy nikogo nie skusi do tego, żeby używać telewizji publicznej, która powinna nas edukować, wspierać w trudnych czasach, żeby wykorzystać ja do celów politycznych - mówił.Jednocześnie Trzaskowski zapowiedział, że nie chce prowadzić wojny z samym rządem - Prezydent RP nie może być opozycją totalną w stosunku do rządu. Tam gdzie rząd będzie chciał Polskę ulepszać, może liczyć na poparcie - zadeklarował. Zastrzegł jednocześnie, że nie zamierza przystawać na złe decyzje rządu -Ci, którzy dobrze definiowali bolączki III RP, zapędzili się za daleko w ich naprawianiu i wcale ich nie naprawiają - stwierdził - Polacy mają dojmujące wrażenie, że ta władza na sobie nie oszczędza - przekonywał.Po zakończeniu transmisji z konferencji w TVP Info komentował ją Tomasz Sakiewicz, związany z PiS redaktor naczelny "Niezależnej" Tomasz Sakiewicz, który skrytykował wystąpienie Trzaskowskiego, nazywając je groźbami wobec dziennikarzy. Źródło: TVP Info
Dokument ma opowiadać m.in. o tragedii 14-letniej Anaid, która w 2014 roku rzuciła się pod pociąg. W przeddzień tragedii nastolatka poinformowała swoją koleżankę, że została zgwałcona. Jak wskazuje "Fakt", nie zdradziła jednak, kim był sprawca. Tamtego popołudnia miała jednak spotkać się z Krystianem W., znanym jako "łowca nastolatek z Pomorza". Mężczyzna od 5 lat odbywa karę więzienia.Produkcja Latkowskiego skupi się na problemie przemocy seksualnej, prostytucji i pedofilii w jednym z popularnych sopockich lokali. – Stało się to przykrywką do działań pedofilskich, stręczycielskich czy produkcji prostytutek – mówi w opublikowanym przez Telewizję Polskę zwiastunie filmu, odnosząc się do klubu "Zatoka Sztuki".TVP odpowiada na film Sekielskich"Tam tak naprawdę bywali wszyscy. Wszyscy się naj***li czy nawąchali czegoś. Wszyscy ze sobą siedzieli", słyszymy w zapowiedzi dokumentu. Na ekranie pojawiają się m.in. Nergal, Andrzej Chyra, Kuba Wojewódzki czy Natalia Siwiec.Wspomnieni celebryci mieli pojawiać się w klubie, materiał nie wskazuje jednak, by dotyczyły ich zarzuty przemocy seksualnej. Sylwetki gwiazd show-biznesu miały zapewne zobrazować popularność sopockiego lokalu."Przemoc seksualna, prostytucja i pedofilia - w lokalu, który miał być wizytówką Sopotu i który odwiedzali celebryci. Mroczne kulisy jego funkcjonowania ujawni Sylwester Latkowski w filmie dokumentalnym »Nic się nie stało«", tak swój dokument zapowiada telewizja publiczna.Materiał ma być, rzecz jasna, odpowiedzią na film braci Sekielskich ukazujący problem pedofilii w polskim Kościele katolickim. W ciągu dwóch dni "Zabawę w chowanego" obejrzano już ponad 4,5 mln razy.Źródła: youtube/TVP Info / fakt.pl
Od kilku dni wszystkie media żyją kolejną aferą, jaka miała miejsce w rządzie Prawa i Sprawiedliwości. Chodzi o aferę maseczkową, której twarzą stał się Łukasz Szumowski - obecny minister zdrowia. Tym razem poszło o przepłacenie 5 milionów złotych za kilkaset tysięcy wadliwych maseczek. Telewizja Publiczna, jako jedna z niewielu nie wspomniała o przekręcie. Teraz, postanowiła przerwać milczenie. Jednak najnowszy materiał, który ujrzał światło dzienne, zdziwił oglądających.
W środowy wieczór na antenie TVP1 odbyła się premiera filmu "Nic się nie stało" Sylwestra Latkowskiego. O filmie zrobiło się głośno. Choć w dokumencie nie padają nazwiska celebrytów ani oskarżenia mówiące o czymś wprost, jego autor jasno sugeruje, że wplątane w całą aferę może być liczne grono wspomnianych celebrytów. W produkcji bowiem pojawia się m.in. postać Borysa Szyca, Kuby Wojewódzkiego czy Radosława Majdana, jednak twórca filmu nie przedstawił nawet żadnych dowodów. To najwyraźniej wystarczy, by móc wyciągać daleko idące wnioski, oceniać i stawiać zarzuty pod adresem osób, które były tam widywane. TVP w wydaniu wieczornych "Wiadomości" łatwo to podchwyciło i wyczerpali temat pedofilii (ale nie w Kościele) do granic możliwości, poświęcając mu sporo czasu i atakując celebrytów.
Od ostatniej soboty w polskich mediach non-stop poruszany jest temat najnowszej produkcji Sylwestra Latkowskiego. Dziennikarz postanowił wykorzystać Telewizję Polską do ujawnienia zjawiska pedofili w świecie show-biznesu. Wszystko miało mieć miejsce w jednym z sopockich klubów. Dokument "Nic się nie stało" przytacza dramatyczną historię 14-letniej dziewczynki. Temat ten powrócił w dzisiejszym wydaniu programu informacyjnego.Wiadomości TVP połączyły Donalda Tuska z aferą LatkowskiegoMateriał wyemitowany przez medium publiczne wzburzył dużą część widzów. Dramat molestowanych seksualnie dzieci został powiązany z postacią premiera Donalda Tuska. Wszystko za sprawą Kuby Wojewódzkiego. Zdaniem Latkowskiego znany dziennikarz TVN-u związany jest z aferą, którą ujawnia w filmie. Sam Wojewódzki stanowczo temu zaprzecza. Podczas emisji materiału prezentera przedstawiono jednak jako osobę ocieplającą wizerunek prominentnych działaczy największej opozycyjnej organizacji.W ten sposób z przedstawiania relacji ofiar nadużyć seksualnych stacja sprawnie przeszła do ukazania Bronisława Komorowskiego oraz rodziny Tusków występujących na znanych każdemu kanapach Wojewódzkiego. Warto dodać, że również żona b. premiera została powiązana z Zatoką Sztuki. Stacja przypomniała, że Małgorzata Tusk brała udział w jednym z paneli organizowanych w słynnym już lokalu. Podczas wydarzenia opowiadała o plusach i minusach życia u boku rozpoznawalnego polityka. Warto dodać, że przedsięwzięcie to miało miejsce w 2014 roku.Źródło: [Wiadomości TVP 22.05.20]
Andrzej Duda doprowadził do odwołania Jacka Kurskiego na początku marca tego roku. Prezydent uzależniał od tego podpisanie przez siebie ustawy abonamentowej dającej TVP z budżetu państwa kwotę prawie 2 mld zł. Wszystko odbyło się w atmosferze skandalu i opozycji żądającej przeznaczenia tych pieniędzy na leczenie chorych na raka. Jacek Kurski wraca do TVPJacek Kurski odszedł i przez dwa miesiące pełnił znacznie mniej prestiżową funkcję doradcy prezesa TVP. Teraz wraca jako metoda prezydenta na powrót dobrej passy w sondażach i najwyraźniej poczuł się bardzo mocny na nowym stanowisku. "Fakt" przyłapał go na tym, jak kazał szoferowi oczekiwać na siebie aż 20 minut. Służbowa limuzyna oczekiwała na niego przed domem, ale pasażer najwidoczniej niezbyt spieszył się do pracy.W rozmowie z "Faktem" Kurski zdradził, jak wyglądał jego pierwszy dzień na nowym stanowisku - Pracowity dzień. Posiedzenie zarządu i podział kompetencji. Potem posiedzenie rady nadzorczej, w którym uczestniczy również zarząd. Kilka pomniejszych spotkań m.in. z dyrektorami – powiedział.Przed Jackiem Kurskim teraz nie lada wyzwanie. Uważany w PiS za eksperta od propagandy musi uratować kampanię Andrzeja Dudy przed porażką. Ostatnie sondaże wskazują bardzo silny trend spadkowy urzędującego prezydenta. W niektórych badaniach stracił nawet 20 pkt. procentowych a jego szanse na wygraną w 1. turze legły w gruzach. Źródło: Fakt.pl
Dzień matki jest ważnym wydarzeniem dla wielu z nas. Z tej okazji Telewizja Polska postanowiła zorganizować niemałe wydarzenie. Pod gmachem Teatru Polskiego celebrowano niezwykle ważne święto. Doszło do tego bez względu na zakazy wydane przez Radę Ministrów. Przypomnijmy, że za pomocą rozporządzeń zakazano przeprowadzania zgromadzeń oraz imprez masowych. Liczne głosy krytyki spadły na TVP z wielu stron. TVP zorganizowało niespodziankę wszystkim mamom. Czy doszło do złamania prawa?W sprawie feralnego przedsięwzięcia zorganizowanego przez TVP trwają burzliwe dyskusje. Wielu zarzuca stacji postawienie się ponad prawem. W czasach, kiedy obowiązuje nas zakaz gromadzenia się, medium przeprowadziło koncert, w ktorym udział wzięła cała masa osób. Udział w nim wziął między innymi Zenek Martyniuk oraz Roksana Węgiel. Komentarza w sprawie wydarzeń, do jakich doszło w Teatrze Polskim, odmówił rzecznik prasowy Głównego Inspektoratu Sanitarnego.Swoje oburzenie wyrażają również artyści. Wielu aktorów oraz przedstawicieli świata show-biznesu nie może w pełni wrócić do swojej pracy, podczas gdy TVP pozwala sobie na zorganizowanie dużej imprezy masowej. Przypomnijmy też, że liczne protesty przedsiębiorców były pacyfikowane przez funkcjonariuszy policji przez wzgląd na rzekomą nielegalność zgromadzenia. Żaden z przedstawicieli władzy nie przerwał milczenia w sprawie tej niecodziennej sytuacji. Na zdjęciu wyróżniającym widzimy fragment koncertu pt. "Dla Ciebie Mamo" zorganizowanego przez TVP 26.05 w Teatrze Polskim.
O zamieszaniu związanym z objęciem przez Jacka Kurskiego pozycji w zarządzie TVP informuje portal Wirtualnemedia.pl. Serwis zwraca z uwagę, że w piątkowe popołudnie wspomniana Marzena Paczuska złożyła rezygnację z funkcji członka zarządu Telewizji Polskiej, co pozwoliło zgodnie z przepisami przejąć to stanowisko Kurskiemu.Przypomnijmy, że decyzją Rady Mediów Narodowych polityk Prawa i Sprawiedliwości został powołany już przed tygodniem. Zdecydowano wówczas także, że zarząd może liczyć cztery osoby. Zapomniano jednak zmienić statut TVP.Jacek Kurski powołany ponownieW związku z powyższym przeoczeniem zaczęto podawać w wątpliwość zasadność powołania Jacka Kurskiego. Wskazywano również, że, będąc czwartym członkiem zarządu, nie może on mieć mocy prawnej do reprezentowania Telewizji Polskiej, wskazują Wirtualne Media.Po rezygnacji ze stanowiska Paczuskiej przewodniczący Rady Mediów Narodowych skierował do jej pozostałych przedstawicieli trzy uchwały, które rozpatrzono w trybie korespondencyjnym. Pierwsza z nich mówi, że w zarządzie TVP zasiadać mogą trzy osoby. Dalej jest już jednak tylko ciekawiej. Druga odwołuje bowiem uchwałę z ubiegłego tygodnia, na mocy której Kurski wszedł do zarządu spółki. Trzecia ponownie zaś powołuje go do zarządu.Warto przypomnieć, że większość w RMN mają osoby wskazane przez Prawo i Sprawiedliwość. W Radzie Mediów Narodowych zasiadają: były poseł PiS Krzysztof Czabański, znana ze słynnego gestu pokazania opozycji środkowego palca, obecna posłanka partii rządzącej Joanna Lichocka oraz europosłanka Prawa i Sprawiedliwości Elżbieta Kruk. W skład RMN wchodzą ponadto Juliusz Braun (rekomendacja PO), a także Grzegorz Podżorny (rekomendacja Kukiz ’15).Źródło: Wirtualnemedia.pl
"Ballada o Januszku" zdaniem głównego bohatera miała przedstawiać wszystkie lęki przedstawicieli polskiej prawicy. Kolegę tytułowego "Januszka" zagrał sam Adrian Zandberg. Przypomnijmy, że jest on jednym z liderów partii Razem oraz sejmowego klubu Lewicy. Swoimi przemyśleniami na temat PRL-owskiej produkcji podzielił się za pomocą mediów społecznościowych. Dzień Dziecka stał się dla posła okazją do opowiedzenia swoim sympatykom o tym nietypowym epizodzie aktorskim. TVP gościło na swojej antenie Zandberga już w 1988 rokuAdrian Zandberg na swoim Instagramie podzielił się swoimi wspomnieniami z dzieciństwa. Wyjaśnił, że w okresie dorastania wystąpił w znanej produkcji. Mało kto wiedział, że grał ważną rolę w jednym z najlepiej oglądanych programów Telewizji Polskiej. Informacja ta zaskoczyła opinię publiczną. Jak się okazuje, Zandberg swoje umiejętności medialne szlifował już od najmłodszych lat. Poza "Balladą o Januszku" nie występował już w innych serialach rozrywkowych."W sumie są tam wszystkie lęki polskiej prawicy na jednym obrazku: w filmie wyprodukowanym w Polsce Ludowej, zamiast uczyć się religii, prowadzę nieformalną edukację seksualną" - tłumaczy Zandberg na swoim Instagramie.TVP w 1988 roku przedstawiło swoim widzom adaptację powieści Sławomira Łubińskiego. Serial ten opowiadał o bezgranicznej miłości Gieni Smoliwąs do swojego rozrabiającego syna. Poseł Lewicy wcielił się w postać Arka Żurka. Przypomnijmy, że był on kolegą Janusza, który sprowadzał go na złą drogę. Warto dodać, że Zandberg ukończył wtedy 9 rok życia. Kultowa produkcja biła wówczas rekordy popularności.
Samuel Pereira to dziennikarz i szef portalu TVP Info. Przybył na spotkanie z politykami KO i m.in. Borysem Budką.Dziennikarz TVP wdał się w polemikę słowną Do sieci trafiło zaskakujące nagranie, gdzie pracownik TVP zaczął dyskutować z szefem PO, Borysem Budką. Odmawiał wprost odpowiedzi na pytanie, które zostało rzucone w jego stronę. Do sytuacji doszło w bezpośrednim kontakcie ze sztabem kandydata PO w wyborach prezydenckich, Rafała Trzaskowskiego. Samuel Pereira nagle zjawił się wśród zwolenników prezydenta stolicy. Postanowił wykorzystać sytuację i próbował zadawać dość obcesowo pytania Borysowi Budce i innym politykom. – Pan ma tyle wspólnego z dziennikarstwem co prezes Kaczyński z demokracją – mówił szef PO.Najbardziej jednak przykuwające uwagę pytanie, które padło w stronę Pereiry, dotyczyło jego zarobków w mediach publicznych. Adam Szłapka z KO przekazał informację, że dziennikarz TVP pojawił się również na rejestracji komitetu wyborzego Rafała Trzaskowskiego. - Nie chciał odpowiedzieć ile dostał nagrody z 2 mld zł na TVP – mówił. - Dlaczego Pan premii nie ujawni? A Pan ile zarabia na rękę? - padło w stronę dziennikarza TVP. Z publiki padło też: - Złożył juz Pan oświadczenie majątkowe? - Gdzie ten palec, proszę wziąć ten palec stąd - mówił Pereira.
Wybory prezydenckie dla redaktorów publicznego medium stanowią istne paliwo napędowe. W niemal każdym programie informacyjnym jesteśmy bombardowani przekazem na temat najbardziej popieranych kandydatów. Rafał Trzaskowski oraz Andrzej Duda nie schodzą z anteny TVP. To, co zostało przedstawione w ostatnim wydaniu, stawia partie opozycyjne w nieciekawym świetle. Niewiele osób, krytykując materiał Konrada Węża, zwróciło jednak uwagę na drobnny szczegół. Pojawiło się w nim nagranie, niespójne z narracją autora."Wiadomości" TVP: "Obcy kod kulturowy posłów opozycji"Telewizja Polska nie od dziś spotyka się z poważnymi zarzutami o sympatyzowanie z politykami Prawa i Sprawiedliwości. To, co mogliśmy zobaczyć podczas wczorajszego wydania "Wiadomości" jedynie napędziło liczne oskarżenia. Znaczną część programu poświęcono politykom Platformy Obywatelskiej. - Zamiast dyskusji, agresja i słowne przepychanki. Wczoraj niemal przez cały dzień posłowie opozycji zakłócali wystąpienia premiera i przeszkadzali w debacie i głosowaniu nad wotum zaufania dla rządu i ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego - powiedziała Danuta Holecka, zapraszając na materiał. "Wiadomości" TVP swój materiał opatrzyły zaskakującym paskiem - "Obcy kod kulturowy posłów opozycji". Widzowie mogli zobaczyć kolejno nagrania, na których uwieczniono, ocenianie przez autora reportażu jako niestosowne, zachowania opozycji - przeszukiwanie toreb polityków Prawa i Sprawiedliwości oraz rzucanie dziecięcymi bucikami w prezesa partii przez Sławomira Nitrasa, czy cios, jaki Tomasz Lenz wymierzyć miał Józefowi Leśniakowi.Redaktorzy stacji nie wycięli jednak fragmentu z obrad sejmu, na którym Dominik Tarczyński szarpał przedstawicielkę Koalicji Obywatelskiej. Kinga Gajewska, bo o niej mowa, nagrywała zachowania działaczy Zjednoczonej Prawicy. Wówczas, obecny europoseł, rzucił się na kobietę, chcąc wytrącić jej telefon z ręki.Źródło: ["Wiadomości" TVP]
Intensywny okres kampanii wyborczej dla Telewizji Polskiej stanowi istne paliwo napędowe. Za pośrednictwem swojej stacji dziennikarze relacjonują nawet najdrobniejsze posunięcia tych, którzy ubiegają się o stanowisko Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej. W ostatnim wydaniu "Wiadomości" ujawnili, zdaniem reporterów, niepokojące zachowanie Rafała Trzaskowskiego."Wiadomości" TVP ukazały niecodzienne zachowania TrzaskowskiegoReprezentant Koalicji Obywatelskiej został porównany do Małgorzaty Kidawy-Błońskiej oraz Bronisława Komorowskiego. - Konkurenci prezydenta Andrzeja Dudy zaczynają podgryzać się nawzajem, by zwiększyć swoje szanse na udział w ewentualnej drugiej turze. Coraz więcej widać też gaf i wpadek, szczególnie w wykonaniu Rafała Trzaskowskiego i jego zaplecza. - tłumaczy autor materiału, Maciej Tulicki. Przytoczono między innymi transmisję z konferencji samorządowca w Zakopanem. Został wówczas porównany do Jana Pawła II."Wiadomości" TVP wytaczają włodarzowi Warszawy poważne zarzuty. W opinii dziennikarzy medium jest on kierowany przez Borysa Buda, obecnego lidera Koalicji Obywatelskiej. Na dowód przedstawiono nagranie sprzed wspólnej konferencji Rafała Trzaskowskiego z przewodniczącym PO. Ten zwrócił mu uwagę, aby trzymał wyżej parasol. Trudno nie odnieść wrażenia, że tego typu prośba nie świadczy o jakichkolwiek zależnościach między politykami opozycji.Zdjęcie wyróżniające przedstawia ujęcie z wczorajszego wydania "Wiadomości TVP" z 6 czerwca. Link do nagrania z udziałem Rafała Trzaskowskiego oraz Borysa Budki znajdziecie TU.Źródło: ["Wiadomości" TVP]
Prezydent Duda kontynuuje kampanię opartą na odwiedzaniu małych miejscowości i bezpośrednich kontaktach z wyborcami. Podobna strategia przyniosła mu 5 lat temu zwycięstwo i w założeniu sztabowców ma szansę uczynić to ponownie. Wczoraj prezydent odwiedził Lębork."Niezwykłe spotkanie" z prezydentem5 lat temu Andrzej Duda również odwiedził tę miejscowość. Od wspomnienia małej dziewczynki wykrzykującej imię i nazwisko urzędującego prezydenta rozpoczyna się materiał - laurka Dominika Cierpioła pod adresem prezydenta. W materiale pada stwierdzenie, że ponowna wizyta Dudy była czymś "niezwykłym" dla dziecka. Pojawia się również fragment jego wypowiedzi: - Byłam jeszcze wtedy malutka i nie wiedziałam zbyt wiele, ale teraz już wiem, że to był dobry wybór moich bliskich: pana na prezydenta. Wkrótce po tym pojawia się oczywiście wzmianka, jak ważne dla Andrzeja Dudy były programy prorodzinne, obecnie główna oś kampanii w walce o reelekcję.W materiale nie mogło również zabraknąć groźnych krzyków prezydenta, na temat tego, jak opozycja nie chciała wprowadzić podobnych programów i twierdziła, że zniszczą one finanse państwa. Pada również dosłowny cytat z kampanijnych wieców, jakim jest stwierdzenie, że Andrzej Duda jest gwarantem dalszej realizacji programów "plus". Oczywiście, nie pada jako cytat, Dominik Cierpioł podaje to jako fakt lub - co bardziej prawdopodobne - stanowisko redakcji. Przypomnijmy: redakcji zobowiązanej przez ustawę o radiofonii i telewizji do zachowania wyjątkowych i wyróżniających standardów pluralizmu debaty i bezstronności przekazu.Jak widać, w kontekście realizowanych materiałów na tematy polityczne dużo większą uwagę redakcja Wiadomości TVP przywiązuje raczej do innej ustawy: tej, która dzięki podpisowi Andrzeja Dudy przyznała Telewizji Polskiej 2 miliardy złotych rocznie z naszych kieszeni. Źródło: Wiadomości TVP
Już za kilka tygodni będziemy mogli wyłonić kandydata, który obejmie funkcję Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej. Prowadzona kampania wyborcza ma zostać zwieńczona wieloma debatami organizowanymi przez największe polskie media. Okazuje się, że nawet to podzieliło rywalizujących ze sobą polityków. Zarówno Andrzej Duda, jak i Rafał Trzaskowski oraz ich rywale wyrażają najróżniejsze stanowiska w tej sprawie. Podczas konferencji prasowej przedstawiciel Platformy Obywatelskiej wystosował pilny apel. Rafał Trzaskowski nie wystąpi w TVP?Rafał Trzaskowski w ostatnią środę zaapelował o zorganizowanie jednej, wielkiej dyskusji, którą poprowadziliby dziennikarze z TVP, TVN-u i Polsatu. Przypomnijmy, że obecnie każda ze stacji pracuje nad przeprowadzeniem własnego, indywidualnego starcia kandydatów na prezydenta Polski. Pytany podczas briefiengu o to, czy weźmie udział w debacie w publicznej telewizji, zadeklarował, że ma wobec działań medium wiele zastrzeżeń.- Dzisiaj wzywam wszystkich kontrkandydatów do debaty. Prezydent Andrzej Duda nie odpowiada na żadne pytania niezależnych dziennikarzy i bardzo zależy mi na tym, żeby nie było kolejnej ustawki [...]. Dlatego proponuję jedną debatę i apeluję do wszystkich stacji telewizyjnych i do wszystkich sztabów o porozumienie, żeby było jedna debata w pierwszej turze - zaapelował Trzaskowski.Rafał Trzaskowski ma wiele zarzutów do TVP. Zapytany o to, czy stawi się na wydarzeniu Telewizji Polskiej, nie odpowiedział twierdząco. Zadeklarował, że ma już dość ustawek oraz zaprzyjaźnionych redaktorów prezydenta Andrzeja Dudy. Przedstawiciele innych komitetów wyborczych optują za obecną formą kilku dyskusji. Uważają, że sprawa ta jest na tyle ważna, że nie można zamknąć jej w ramach jednego wydarzenia. Źródło: PAP
Nikogo nie dziwi zapewne fakt, że w trakcie rozmowy wyraźne było przedstawianie kampanii Andrzeja Dudy jako sukcesu. W programie wspomniano m.in. obiecane przez kandydata Prawa i Sprawiedliwości inwestycje, jak choćby przekop Mierzei Wiślanej. Nawiązano także do słów Dudy, który Donalda Tuska nazwał "największym kłamcą politycznym w historii III RP".TVP: "Czy koperty przestały być już śmiercionośne?"Ponieważ zaproszeni posłowie reprezentowali dwa zwykle zwalczające się nawzajem ugrupowania, atmosfera była dość gęsta. Napięcie podsycał jeszcze prowadzący Michał Adamczyk, posłowi Platformy Obywatelskiej Pawłowi Zalewskiemu zadając pytania w stylu "Czy koperty przestały być już śmiercionośne?". To, rzecz jasna, nawiązanie do sprzeciwu opozycyjnych polityków wobec proponowanej poprzednio formy głosowania korespondencyjnego.Program pozostawał swoistą przepychanką między posłem PO a politykiem PiS Janem Kanthakiem i red. Adamczykiem. Obie strony w mało ułożony sposób usiłowały przekonać drugą o przewadze ich kandydata, a "rozmowa" była momentami raczej wzajemnym przekrzykiwaniem.Na zakończenie Adamczyk uderzył jednak w TVN. – To był program "Gość Wiadomości" i, jak państwo słyszeli, mimo gorącej atmosfery nikt nikogo tutaj ze studia wypraszać nie będzie – powiedział dziennikarz. – Tak jak to ma miejsce, niestety, w jednej z prywatnych stacji.Powyższe słowa są nawiązaniem do sytuacji, do której doszło na antenie TVN24, gdy prowadząca odłączyła od wideorozmowy posła Żalka po tym, jak polityk Zjednoczonej Prawicy stwierdził, że LGBT "to nie ludzie, a ideologia". O sprawie pisaliśmy m.in. TUTAJ.Źródło: "Gość Wiadomości" TVP