Użytkowanie wieczyste, które zostało zniesione z początkiem 2019 roku, miało na celu umożliwienie setkom tysięcy Polaków uwłaszczenie się. Bowiem przepisy wprowadzone w styczniu przewidują, że zamiast wnosić coroczną opłatę za korzystanie z gruntu należącego do samorządu czy Skarbu Państwa, właściciel nieruchomości może uiszczać tzw. "opłatę przekształceniową". Za jej sprawią część gruntu pod budynkiem po 20 latach stanie się własnością, a dalszych opłat nie trzeba będzie wnosić.Ustawa ta umożliwia także jednorazowe wniesienie opłaty przekształceniowej. Osoby, które dokonają tego w pierwszym roku, mogą liczyć nawet na 90-99 proc. bonifikaty. Do wystąpienia o nią jest jednak konieczne odpowiednie zaświadczenie, które wydają lokalni urzędnicy.
Centralny Port Komunikacyjny ogłosił rekrutacje na stanowisko nowego prezesa spółki. Z ustaleń "Faktu" można dowiedzieć się, że zarobki szefa CPK mają wynosić aż 114 tys. zł brutto miesięcznie. To prawie sześciokrotnie wyższa pensja niż samego prezydenta Andrzeja Dudy! Czy aby na pewno brzmi to wiarygodnie? W odpowiedzi na informacje dziennika "Fakt", spółka CPK opublikowała oficjalne oświadczenie, w którym podkreśliła, że informacje podawane przez "Fakt" są nieprawdziwe.- Do końca tego roku powinien być wyłoniony w konkursie prezes spółki Centralny Port Komunikacyjny" - poinformował we wtorek wiceminister infrastruktury i pełnomocnik rządu ds. CPK, Marcin Horała.Kandydaci na stanowisko prezesa CPK mogą składać oferty dokładnie do 13 grudnia. Marcin Horała poinformował, że konkurs roztrzygnięty zostanie jeszcze przed zbliżającymi się świętami, a wyboru dokona rada nadzorcza. Jak ustalił "Fakt", jest o co walczyć, gdyż zarobki mają być niezwykle atrakcyjne. Jak informuje gazeta, zarobki szefa CPK mają wynosić rzekomo aż 114 tys. zł brutto miesięcznie. Czy to możliwe?
Pewien wpis polityka Konfederacji na Twitterze wywołał ogromne poruszenie. Sympatycy PiS nie kryją oburzenia i nie zostawiają na nim suchej nitki. "To polityczny samobój", "Żałosne", "Szkoda słów" - komentują jego słowa. Do sprawy włączyli się także politycy partii. Były poseł Konfederacji Jacek Wilk uderzył bowiem w Lecha Kaczyńskiego, odnosząc się do informacji o tym, że 10 lat temu podpisał Traktat Lizboński. Zdaniem wielu posunął się przy tym za daleko - skomentował wpis jednego z internautów, który stwierdził, że Lech Kaczyński "podpisał Traktat Lizboński i tym samym oddał obcym suwerenność Polski".
Na 20 łóżek szpitalnych będzie musiało przypadać 16 pielęgniarek. Dotychczasowa norma zakładała 12. Nowe wytyczne Ministerstwa Zdrowia dla oddziałów pediatrycznych wejdą w życie od stycznia.Ponieważ na rynku pracy jest wyraźny deficyt pielęgniarek, szpitale będą zmuszone zmniejszyć liczbę przyjmowanych pacjentów. Ze szpitala w Krakowie zniknie aż 56 łóżek, które dotychczas były do dyspozycji dzieci.
W miniony weekend w warszawskiej Galerii Mokotów miała się odbyć świąteczna wyprzedaż z prawdziwego zdarzenia. Najwytrwalsi konsumenci koczowali pod sklepem Xiaomi już od godziny 15 dnia poprzedniego. Na chwilę przed otwarciem sklepu ludzkie zainteresowanie było tak wielkie, że w trosce o bezpieczeństwo klientów firma postanowiła odwołać akcję.
W okresie przedświątecznym gwałtownie wzrasta liczba przywożonych do szpitali starszych osób, głównie tych najbardziej schorowanych i niedołężnych. Bliscy decydują się oddawać ich, a może raczej pozbywać się, by nie przejmować się nimi w Święta. Lekarze mówią, że to już plaga. A niestety seniorzy bardzo źle to znoszą. Mają świadomość tego, że są niechciani, porzucani, a może nawet niekochani przez swoich najbliższych. Sposoby stosowane przez rodziny, by uzasadnić ten bulwersujący czyn, którego się podejmują, bywają szokujące. Stąd kampania lekarzy pod hasłem "Wspólne święta".
Zacznijmy od mięsa. Według tradycjny na wigilijnym stole powinny się znaleźć dania postne. To właśnie z tego powodu 24 grudnia królują ryby, w tym legendarny już karp.Co ciekawe, według kościelnych przepisów w wigilię nie obowiązuje wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych (tzw. post jakościowy). Kościół zachęca jednak do zachowania wstrzemięźliwości właśnie ze względu na polską tradycję. Jak podaje Wprost, post jakościowy "obowiązuje w Środę Popielcową oraz piątki całego roku z wyjątkiem określonych świąt. Dotyczy wszystkich, którzy ukończyli czternasty rok życia. »Zachęca się do zachowania wstrzemięźliwości także w Wigilię Narodzenia Pańskiego« – czytamy w Uchwale nr 15/364/2014 Konferencji Episkopatu Polski z dnia 13 marca 2014".Warto dodać, że złagodzenie przepisów dotyczących wigilijnego postu zostało wprowadzone na całym świecie w 1983 r, na mocy Kodeksu Prawa Kanonicznego, jak czytamy na stronie tygodnika. Całym, wyłaczając Polskę, gdzie decyzję tę przedłużano kolejne 20 lat, do 2003 r.
O zdarzeniu, do którego doszło w pobliżu remontowanej drogi S5, poinformowali funkcjonariusze Straży Leśnej z Nadleśnictwa Dąbrowa. Na obwodnicy Świecia doszło do wypadku - pod koła samochodu wpadł wilk. Z relacji leśników wynika, że po tym, jak otrzymali zgłoszenie o potrąconym zwierzęciu, powiadomili o zdarzeniu Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska w Bydgoszczy oraz powiatowego lekarza weterynarii.
- "Mój pies ma takiego wielkiego, ropiejącego guza, a wnuki przyjeżdżają na święta i nie chcemy, żeby coś złapały" - między innymi takie absurdalne i okrutne tłumaczenia słyszą lekarze weterynarii w grudniu. W okresie przedświątecznym coraz więcej osób decyduje się uśpienie swojego zwierzaka. Powodów nie brakuje, a sami lekarze ponuro nazywają to "świątecznymi porządkami".- "Kot strasznie się męczy i myśleliśmy, że sam zdechnie, ale jakoś nie chce", "Dostałem psa w spadku po ojcu, ale ja nie chcę mieć zwierząt" - tłumaczą się ludzie. I co najgorsze - nie chcą oni leczyć tych zwierząt, tylko chcą je uśpić i w ten sposób się ich pozbyć.Wiele osób pragnie mieć spokój na święta i czysty, pachnący dom. W związku z tym decydują się pozbyć najbardziej kłopotliwych członków rodziny. Działa to w podobny sposób, jak celowe oddawanie starszych osób do szpitala, jest równie niechlubnym zwyczajem, o którym słyszymy w mediach od wielu lat. W cieniu tragedii seniorów ma miejsce także tragedia wielu starszych zwierząt. Te nie wrócą już do domu nawet po świętach.
Oskórowany, możliwe że także potrącony przez samochód, ledwo żywy, wymagający natychmiastowej opieki i pomocy kot, czekał na nią aż 4 godziny, gdyż nie było w pobliżu nikogo, kto mógłby się nim zająć. Odpowiednie służby i lokalny weterynarz nie odbierali telefonów. Na miejscu zjawili się dopiero inspektorzy i prezes z Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt, którzy w tym celu musieli przejechać aż 120 km. Należą im się wielkie brawa i ukłony - jako jedyni stawili się na miejscu i udzielili mu pomocy, jako jedynym los tego zwierzaka nie jest obojętny.Pan Konrad Kuźmiński w rozmowie telefonicznej, której nam udzielił, opowiedział o stanie kota i swoich przypuszczeniach. Nie wiadomo, co się stało. Możliwe, że został potrącony przez samochód. Połamana, zmiażdżona jedna łapa. (stąd możliwe, że to był samochód). "Aż takich obrażeń jeszcze nigdy nie widziałem po samochodzie, ale wszystko jest możliwe, nie wiemy, co się stało. Możliwe, że to był wypadek" - mówił pan Konrad. Brak skóry u kota (wyrwana). Albo się przykleiła do samochodu, albo wypadek zdarzył się gdzie indziej (skóry nie było na miejscu). Wygląda to także na celowe działanie człowieka - oskórowanie. Są to jednak, jak na razie, tylko przypuszczenia i domysły.
17 września 2018 roku, dokładnie w dniu urodzin pani Igi Przybyłowskiej-Boruta, przyszedł na świat jej pierwszy syn - Kacperek. Razem z mężem bardzo pragnęli zostać rodzicami. W końcu doczekali się upragnionego potomka. Chłopiec początkowo rozwijał się prawidłowo, a mama i tata byli przeszczęśliwi. Z czasem jednak okazało się, że będą musieli stoczyć niesprawiedliwą walkę z chorobą zwaną SMA, którą można wyleczyć tylko najdroższym lekiem świata.
Więzienie za przeszkadzanie w polowaniu? Taki scenariusz jest bardzo możliwy. Specjalna specustawa właśnie trafiła do Senatu. W teorii mają pomóc w walce z afrykańskim pomorem świń, ale w praktyce dają myśliwym wolną rękę i ewidentnie stają po ich stronie.
Jak podaje Ministerstwo cyfryzacji, ok. niemal 1 050 000 osobom skończy się w tym roku ważność dowodu osobistego, a ponad 160 tys. młodych osób w najbliższych miesiącach wyrobi swój dowód osobisty po raz pierwszy. Wnioski o nowe dokumenty można składać także online, czyli bez konieczności wychodzenia z domu i "latania po urzędach", co jest z wielu przyczyn dość kłopotliwe dla wielu. Polacy powoli przekonują się do internetowej formy składania wniosków i coraz częściej korzystają z tej możliwości. Jest to szybka, prosta i wygodna metoda. W 2019 roku aż 160 tys. osób złożyło w ten sposób wniosek o nowy dokument, a 17 tys. poinformowało w ten sposób u utracie swojego dowodu.
Z rozmowy z Anną Dryjańską, redaktor portalu NaTemat.pl, dowiadujemy się, że pewna starsza kobieta z Warszawy doznała zawału w noc sylwestrową. Wywiadu udzieliła jej córka. Kobieta o całym zajściu dowiedziała się dopiero po kilku godzinach. Była w prawdziwym szoku. - Mama dzwoniła do mnie w nocy z SOR-u, ale miałam wyciszony telefon. Rano połączyła się za to z ciotką. Potem ciotka zadzwoniła do mnie… Początkowo nie mogłam uwierzyć w to, co się stało. Chyba nadal trochę nie mogę uwierzyć. Tuż po północy składałyśmy sobie z mamą przez telefon życzenia noworoczne, powiedziałyśmy sobie dobranoc. Nie mogłam przypuszczać, że zaledwie 10 minut potem wydarzy się taka tragedia - mówi pani Katarzyna Krispel dla NaTemat.pl.
Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych zwrócił uwagę na ważną kwestię i donosi o manipulacji i kłamstwie TVP, które osiągnęło już szczyt.Prawo i Sprawiedliwość coraz głośniej domaga się dymisji prof. Tomasza Grodzkiego ze stanowiska marszałka Senatu. Wszystko to za sprawą serii medialnych doniesień i plotek o rzekomym braniu łapówek przez Grodzkiego jako lekarza.Przedstawiciele TVP stale informują o kolejnych pacjentach, którzy mieli rzekomo wręczać korzyści majątkowe obecnemu marszałkowi. Ale w tej całej nagonce i swych propagandowych zamiarach zapomnieli o jednej ważnej i istotnej kwestii - denominacji.
W sylwestra schroniska są przepełnione, przeżywają prawdziwe oblężenie - trafia do nich więcej psów jednego dnia, niż w jakikolwiek inny dzień w ciągu całego roku. Podobnie jest w okresie przedświątecznym, tuż przed zbliżającą się Wigilią, jednak sylwester to przebija. Do Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt "Promyk" w Gdańsku w ciągu dwóch dni trafiło aż 14 psów.- Sylwester to jedyny taki moment w roku, kiedy w tak krótkim czasie trafia do nas aż tyle zwierząt - mówi pan Piotr Świniarski, kierownik gdańskiego schroniska "Promyk".- Do nas dzień przed sylwestrem i 1 stycznia łącznie trafiło osiem psów - informuje z kolei pan Jarosław Florek, zastępca kierownika w gdyńskim schronisku "Ciapkowo".
Zawsze wraz z początkiem nowego roku u wielu osób pojawia się odwieczny dylemat - ile dać księdzu w kopercie, gdy przyjdzie po kolędzie i czy w ogóle warto otwierać mu drzwi? "Fakt" przeprowadził krótką sondę uliczną, podczas której pytano ludzi wprost o to, czy przyjmują księdza po kolędzie i w jakiej wysokości datek mu przekazują. Już wszystko jasne!
Przede wszystkim zostanie w tym roku zmienione przez organizatorów hasło kwesty. Bowiem do tej pory brzmiało ono "Gdańsk dla orkiestry", zaś w tym roku Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy będzie grała pod hasłem "Gdańsk dzieli się dobrem" - w nawiązaniu do ostatnich słów zmarłego tragiczną śmiercią Pawła Adamowicza. Słowa te zostały przez niego wypowiedziane na scenie podczas finału WOŚP - "Światełka do nieba", tuż przed zamachem na jego osobę, w wyniku którego poniósł śmierć i mimo starań lekarzy nie udało się go uratować. Nic dziwnego więc, że tegoroczny finał będzie silnie nawiązywał do zmarłego prezydenta miasta Gdańsk."Gdańsk jest szczodry, Gdańsk dzieli się dobrem, Gdańsk chce być miastem solidarności. Za to wszystko wam serdecznie dziękuję, bo na ulicach, placach Gdańska wrzucaliście pieniądze, byliście wolontariuszami. To jest cudowny czas dzielenia się dobrem. Jesteście kochani, Gdańsk jest najcudowniejszym miastem na świecie. Dziękuję wam!" - dokładnie tak brzmiały ostatnie słowa Pawła Adamowicza.
"Panie Dyrektorze, skąd taka decyzja? Riad Haidar to jeden z najbardziej cenionych neonatologów w Polsce! Posiada ogromną wiedzę specjalistyczną, kształci kolejne pokolenia młodych lekarzy, jego pracy i zaangażowaniu setki tysięcy najmłodszych pacjentów zawdzięcza życie i zdrowie.Oddział, którym tak długo kierował, to absolutna perła w świecie polskiej neonatologii! Trafiają tam noworodki z najcięższymi schorzeniami, często podejmowana jest tam walka o życie tych maluchów. Oddział pracuje i leczy na najwyższym światowym poziomie, co było wielokrotnie doceniane, zresztą nie tylko w Polsce" - napisał na swoim Facebooku Jurek Owsiak.Riad Haidar wita się po 19 latach z mężczyzną, któremu nie dawano szans, a dzięki niemu żyje. Wzruszające nagranieTeraz Riad Haidar opublikował na swoim instagramie niezwykle wzruszające nagranie i wpis. Widać na nim, jak wita się z obecnie już 19-letnim "maluchem", któremu przed laty nie dawano szans. Mężczyzna przyszedł na protest w obronie lekarza. Na nagraniu widzimy, jak nie kryjąc swojego wzruszenia i łez dziękuje lekarzowi za uratowanie życia. Przyszedł bowiem na świat z najniższą oceną w skali Apgar, czyli okrągłe zero.- Chylę się przed panem, bo 19 lat temu pan mnie uratował - mówi przez łzy 19-latek, okazując wyrazy swojej wdzięczności i szacunku.- Z panem, o pana, za panem - dodaje na koniec.Lekarz również jest wyraźnie wzruszony tą sytuacją oraz cieszy się widokiem dużego, zdrowego mężczyzny. W swoim poście na Facebooku pisze, że dla takich chwil warto żyć."Kochani, obejrzyjcie film. 19 lat temu przyjąłem malucha, który jak sam mówi dostał ocenę zero w skali Apgar. Popatrzcie jaki dzielny mężczyzna z niego wyrósł. Przyszedł na protest - bronić mnie. Spotkaliśmy się przed szpitalem. Dla takich chwil warto żyć. Dziękuję" - napisał Haidar we wpisie do nagrania.
Miliony Polaków otrzymają w tym roku listy ze spółdzielni mieszkaniowych informujące o podwyżkach czynszu. Jak informuje WP, wzrost cen dotknie mieszkańców w każdej części kraju, "od Ustki po Zakopane i Lublina po Zieloną Górę". Czynsze wzrosną średnio o 100-150 złotych, ale w skrajnych przypadkach podwyżka może wynieść nawet 200 zł.
Główną rolą i zadaniem chrzestnego, prócz rozpieszczania dziecka, obdarowywania go prezentami i służenia dobrą radą, jest przede wszystkim pomoc rodzicom w wychowaniu go w wierze kościoła katolickiego. Powinien również stanowić dla malucha wzór do naśladowania. Te wszystkie odpowiedzialne obowiązki spadły teraz na Bartłomieja Misiewicza i jak widać, póki co, wydaje się być dumny i szczęśliwy ze swojej nowej roli i doskonale się w niej odnajdywać.Bartłomiej Misiewicz w nowej, odpowiedzialnej roli!Świeżo upieczony, szczęśliwy ojciec chrzestny, w rozmowie z "Faktem" zdradził, że śliczna dziewczynka ze zdjęcia na Instagramie, to córka jego przyjaciół. Zosia skończyła już pół roku, a Misiewicz podkreśla, że stara się odwiedzać chrześnicę jak najczęściej, gdyż dzieci szybko rosną.Niewykluczone jest, że wkrótce były rzecznik MON doczeka się własnej pociechy. Jednak na razie można snuć tylko takie domysły, gdyż tego Bartłomiej Misiewicz nie chciał zdradzić "Faktowi". Za to w niedawnej rozmowie opowiadał, jak dobrze układa mu się w życiu prywatnym z jego wybranką Roksaną. - Jesteśmy bardzo szczęśliwi ze sobą - mówił zakochany Misiewicz. O tym, że parę łączy niezwykle silna więź i uczucie, mogą świadczyć także ich wspólne zdjęcia zamieszczane w mediach społecznościowych. Jego ukochana to 26-letnia bizneswoman z branży transportowej. Kobieta ma na imię Roksana. Para poznała się przypadkowo przez wspólnych znajomych i od razu wpadli sobie w oko, a zapytany o to, co najbardziej go w niej urzekło, stwierdził, że wszystko mu się w niej podoba. Misiewicz kilka miesięcy temu oświadczył się swojej partnerce, a obecnie para przygotowuje się do ślubu, który zaplanowany jest na przyszły rok.
Słowa te są odpowiedzią na uchwałę, krytycznie odnoszącą się do słów rosyjskiego władzy, która w czwartek została przyjęta przez Sejm. Jak przypomina tygodnik "Wprost", Sejm przyjął uchwałę "w sprawie wyrażenia sprzeciwu wobec manipulowania faktami i zakłamywania historii przez polityków Federacji Rosyjskiej w celu dyskredytowania Polski i pogarszania relacji rosyjsko-polskich".Andrzej Duda zdecydował, że nie poleci na Światowe Forum Holokaustu, podczas którego głos zabierze m.in. Władimir Putin. Tego prawa odmówiono za to prezydentowi Polski, wobec czego Duda nie miałby możliwości odniesienia się do insynuacji, który, rzecz prawdopodobna, ponownie dopuści się Putin.
Jak informuje gazeta.pl, eksperci, którzy przejrzeli ponad 17,5 tys. ogłoszeń internetowych dotyczących wynajmu mieszkań, zauważyli, że cena wynajmu 40-metrowego mieszkania w Warszawie zaczyna się od ponad 2200 zł. Ceny najmu rosną z roku na rok o około 7 proc., ale w przypadku kawalerek jest to zwykle już 10 proc. rocznie.Skutek powyższego jest następujący: warszawiacy coraz częściej decydują się na wynajem pokoju. Cena tychże może jednak również przyprawić o zawrót głowy. Za kilkumetrowy pokoik w centrum miasta zapłacimy dziś nawet 1000 zł miesięcznie.
Prąd drożeje. Co z rekompensatami? Będą, ale tylko na najuboższychJacek Sasin, minister aktywów państwowych, był gościem Radia Plus. Polityk został zapytany o sprawę rekompensat za prąd. Jak się okazuje, dotyczy to głównie osób mniej zamożnych.- Będą one dotyczyć stu procent zwrotu tego, co zostało podniesione dla osób w pierwszym progu podatkowym. To jest jedyne kryterium. Do tych osób mniej zamożnych to jest kierowane - powiedział wicepremier Jacek Sasin.Sprawa może wywołać niemałe zamieszanie i oburzenie, gdyż do tej pory była mowa o rekompensatach dla wszystkich. Rząd nagle postanowił zmienić zdanie.- Polskie rodziny, indywidualni odbiorcy energii nie poniosą kosztów wzrostu cen energii, który jest wzrostem obiektywnym, nie wynikającym oczywiście z działań rządu - mówił wizepremier w radiowej Trójce jeszcze w styczniu. Dziś okazuje się, że za "polskimi rodzinami" kryją się jedynie rodziny w pierwszym progu podatkowym i tylko one mogą liczyć na owe rekompensaty.Pełne rekompensaty za podwyżki cen prądu będą dla osób z tak zwanego pierwszego progu podatkowego, czyli według rządu zaliczają się do nich osoby zarabiające miesięcznie nie więcej niż 7127 zł brutto. O takim kryterium poinformował Jacek Sasin w poniedziałek w Radiu Plus.Zanim jednak rekompensaty trafią do rodzin mniej zamożonych, będą musiały one wciąż, przez cały rok, płacić więcej za prąd. Zmiany a wraz z nimi obiecane rekompensaty wejdą w życie dopiero w 2021 roku - zapowiedział Jacek Sasin w Radiu Plus, gdyż dopiero wtedy będzie można określić wysokość zużycia energii przez danego odbiorcę. Będzie trzeba także złożyć odpowiedni wniosek. Minister aktywów państwowych szacuje, że państwo dołoży do rekompensat 3 miliardy złotych.Wyborcy obecnie rządzącej partii, do których trafią rekompensaty, być może pomyślą, że rząd dał im je z własnej kieszeni, jednak zapominając przy tym, że ta rządowa kieszeń jest kieszenią wspólną wszystkich Polaków.
Kilka dni temu Internert obiegło szokujące nagranie, na którym widać, jak zakapturzony młody mężczyzna przez ponad minutę pastwi się nad bezbronnym, próbującym uciekać kotem. Wali go kilkanaście razy metalową pałką. W końcu sadysta otwiera drzwi od domu, a przerażone zwierze ucieka resztkami sił. Ten jednak dalej rusza za nim i w tym momencie nagranie się urywa. To już potwierdzone - kot nie przeżył. Zmarł chwilę po zdarzeniu, w swoim domu, do którego wpadł przerażony i wykończony.- Czegoś takiego się nie spodziewaliśmy - powiedział w rozmowie z polsatnews.pl pan Marian - właściciel kota o imieniu Fifi, którego na śmierć skatował ich sąsiad 20-letni Mateusz B. Ten dramat rozegrał się w Prabutach niedaleko Kwidzyna w woj. pomorskim. - Wpadł do domu, dusił się, nie można było go dotknąć. Myśleliśmy, że został potrącony przez pojazd. Nie zdążyliśmy go zawieźć do weterynarza - opowiada właściciel.Kot skatowany metalową pałką. Nie miał szans na przeżycie po tak brutalnym ataku. "Nie dawał się dotknąć (...). Skonał po 10 minutach" - wspomina właścicielZ polsatnews.pl skontaktował się właściciel kota, pan Marian. Mężczyzna zdecydował się opowiedzieć nieco o swoim zmarłym tragicznie zwierzęciu i o tamtym feralnym dniu.- Miał na imię Fifi. Był z nami półtora roku. Często wychodził i bywał u Mateusza B., bo to kilka domów dalej, oni też mieli kota - opowiada właściciel.- Nie dawał się dotknąć, szczególnie w brzuch. Nawet nie zdążyliśmy go wsadzić do samochodu i zawieźć do weterynarza. Skonał po 10 minutach - opowiada dalej pan Marian. Miało to miejsce dokładnie 19 października. Rodzina była przekonana, że kot wpadł pod samochód i stąd jego tak zły stan.Właściciel kota znał jego mordercę. Byli sąsiadami. - Nie spodziewaliśmy się tego po nim. Jak zobaczyliśmy nagranie w środę rano, to byliśmy zszokowani. Jeszcze z nim nie rozmawiałem - mówi mężczyzna o Mateuszu B.W czwartek w tym tygodniu sprawca Mateusz B. sam zgłosił się na policję. Wcześniej na policji w tej samej sprawie stawiła się jego była dziewczyna Klaudia Cz., która jest autorką wstrząsającego nagrania. Oboje zostali zatrzymani i usłyszeli zarzut znęcania się nad zwierzęciem, za co grozi im kara do pięciu lat pozbawienia wolności i 100 tys. zł grzywny.
"Spalono mi biuro poselskie, a oprawca chodzi nadal po wolności" - wyznała w Parlamencie Europejskim Beata Kempa. Jak informuje "Gazeta Wyborcza", Prokuratura Krajowa, podlegająca ministrowi Ziobrze, umorzyła sprawę podpalacza.