wtv.pl > Koronawirus

Koronawirus

wtv
19.03.2022 08:37 Zebrał ponad 30 mln dla szpitali na walkę z Covid-19, wyróżni go sama królowa. Wzruszająca historia, w którą ciężko uwierzyć

Moore jest urodzonym w kwietniu 1920 roku weteranem II wojny światowej. Stulatek postanowił wesprzeć brytyjskich przedstawicieli ochrony zdrowia, ogłaszając zbiórkę pieniędzy na fundraisingowej platformie JustGiving, podaje portal polsatnews.pl.Mimo że w wyniku złamania stawu biodrowego weteran porusza się za pomocą chodzika na kółkach, zbiórce towarzyszyło wyzwanie, które postawił samemu sobie. Przed setnymi urodzinami Moore miał zaliczyć sto liczących 25 metrów okrążeń dookoła własnego domu.Wielka Brytania: królowa uhonoruje weteranaJak czytamy, starszy mężczyzna liczył, że dzięki zbiórce uda mu się wesprzeć publiczną służbę zdrowia (NHS) kwotą oscylującą w granicach tysiąca funtów. Gdy 16 kwietnia pokonywał ostatnie, setne okrążenie, zebrana kwota przekroczyła już jednak 12 milionów funtów. Zainteresowanie akcją było tak duże, że w ostatnich metrach asystowali mu żołnierze z Yorkshire Regiment.Dzięki inicjatywie Moore'a NHS otrzyma w okolicach 33 mln funtów. Z okazji setnych urodziny życzenia weteranowi złożyli sama królowa brytyjska, książę William, premier Boris Johnson oraz 140 tys. innych osób, którzy postanowili wyrazić swą wdzięczność wobec mężczyzny.– Fantastyczna zbiórka pieniędzy pułkownika Toma pobiła rekordy, zainspirowała cały kraj i dała nam wszystkim promyk światła we mgle koronawirusa – przekazał, cytowany przez Polsat News, Johnson.Na tym jednak na koniec. Za swoje zasługi stulatek otrzyma tytuł szlachecki z rąk królowej Elżbiety II – od tego momentu będzie on znany jaki kapitan sir Thomas Moore.Źródło: polsatnews.pl

wtv
19.03.2022 08:37 Przysługiwała mu emerytura, ale został z chorymi pacjentami. Tragiczna śmierć niezwykłego medyka, przykre doniesienia z USA

James "Charlie" Mahoney był niezwykle doświadczonym lekarzem. Przez ponad 40 lat pracy zawodowej leczył między innymi chorych na AIDS, pracował po wybuchu świńskiej grypy, a także zajmował się rannymi w zamachu terrorystycznym z 11 września. Przed przejściem na emeryturę lekarz musiał się zmierzyć z kolejnym problemem - pandemią koronawirusa.USA: lekarz przegrał walkę z koronawirusemWarto dodać, że kiedy epidemia dotarła do Nowego Jorku, dyrektorzy szpitali umożliwili najstarszym - jako znajdującym się w największej grupie ryzyka - pracownikom przejście na wcześniejszą emeryturę. Wśród nich był 62-letni James Mahoney. Ten jednak odmówił, argumentując, że pragnie pomóc kolegom w walce z wirusem.Jak donosi Onet, pod koniec kwietnia zaczął gorączkować. Wykonane testy potwierdziły u niego zarażenie wirusem SARS-CoV-2. Mahoney nalegał, by leczono go w państwowym szpitalu na Brooklynie, gdzie pracował przez wiele lat. W wyniku pogarszającego się stanu nowojorskiego lekarza, personel medyczny zdecydował o przeniesieniu go do ośrodka na Manhattanie, w którym mógł liczyć na bardziej specjalistyczną opiekę. Niestety nie udało się go uratować. Zmarł 27 kwietnia.James Mahoney był wzorem dla lokalnej społeczności. Warto zauważyć, że podczas jego młodzieńczych lat - o czym pisze Onet - w Stanach Zjednoczonych obowiązywała jeszcze segregacja rasowa, a czarnoskórzy mieszkańcy nie mieli praw wyborczych. Jako Afroamerykanin musiał pokonać wiele przeciwności, by ukończyć studia medyczne. Po jego śmierci utworzono specjalną zbiórkę, z której fundusze zostaną przeznaczone na wsparcie młodych Afroamerykanów, marzących o karierze lekarza.Źródło: Onet.pl

wtv
19.03.2022 08:37 Zasiłek opiekuńczy i nowe zasady. Zapoznaj się z kolejnymi wytycznymi po 24 maja

Warto przypomnieć, że zasiłek przysługuje rodzicom, którzy w związku ze stanem epidemii koronawirusa i wynikającej z niego decyzji podjętej przez rząd o zamknięciu szkół, nie mieli z kim pozostawić swoich dzieci. Ustanowiony w poprzednio przygotowanym rozwiązaniu termin przyznawania zasiłków mija 24 maja. W związku z tym poznaliśmy nowe informacje w tej sprawie. Pojawiają się jednak pewne komplikacje.Zasiłek opiekuńczy po 24 maja. Czy wszyscy rodzice będą mieli prawo do zasiłku?Z nowego rozporządzenia Rady Ministrów wynika, że tym razem rząd będzie wypłacał środki na zasiłek opiekuńczy do 14 dnia czerwca. "Prawo do dodatkowego zasiłku opiekuńczego zostało przedłużone do 14 czerwca br. Zgodnie z obowiązującymi przepisami dodatkowy zasiłek opiekuńczy przysługuje na dotychczasowych zasadach zarówno dla rodziców i opiekunów dzieci do lat 8 oraz dzieci i dorosłych osób niepełnosprawnych", czytamy w oświadczeniu Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, które przytacza portal wp.pl.Przedstawiciele rządu zapewniają, że zasiłek opiekuńczy będzie przysługiwał wszystkim rodzicom dzieci do lat 8, którzy w związku z pandemią nie mogą zapewnić im opieki. Tutaj pojawia się jednak problem, ponieważ w ustawie o tarczy antykryzysowej 3.0 zmieniono jeden z artykułów dotyczący walki ze skutkami pandemii.Według ustawodawcy jedyną grupą uprawnioną do zasiłku po 24 maja będą rodzice niepełnosprawnych dzieci. - Doszło do bezpośredniej zmiany ustawy, w wyniku czego rodzice dzieci, które nie dysponują orzeczeniem o niepełnosprawności utracili zasiłek opiekuńczy - zaznaczył dr hab. Jacek Zaleśny w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną", cytowany przez radiozet.pl.Warto zauważyć, że przepisy zawarte w tzw. tarczy 3.0 wejdą w życie dopiero po 25 maja, co może spowodować znaczne zmniejszenie liczby rodziców, mogących starać się o ten zasiłek.Źródło: wp.pl/radiozet.pl

wtv
19.03.2022 08:37 Do kiedy będziemy nosili maseczki? Czekają nas niespodziewane zmiany

Nakaz zasłaniania ust i nosa w przestrzeni publicznej obowiązuje w Polsce od 16 kwietnia do odwołania. Zakrywać tę część twarzy należy za pomocą różnego rodzaju maseczek lub chust i szalików. W przeciwnym razie, w przypadku niedostosowania się do tych zaleceń, grozi nam upomnienie policji i mandat. Do kiedy obowiązywać będzie ten nakaz? Jak długo będziemy musieli jeszcze nosić maseczki? Wiele wskazuje na to, że już wkróce pożegnamy się z tym dość niekomfortowym obowiązkiem, a przynajmniej częściowo. Zaznaczamy, że wszystko zależy od decyzji rządu i przede wszystkim ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego, który kilka razy zabrał już głos w tej sprawie.Maseczki w przestrzeni publicznej. Jak długo jeszcze trzeba będzie je nosić?Do końca maja na pewno nic nie zmieni się w kwestii obowiązku zasłaniania ust i nosa w przestrzeni publicznej. Jednak, jak zapowiedział szef resortu zdrowia Łukasz Szumowski, jest na to szansa w najbliższym miesiącu. Ewentualna decyzja o zniesieniu obowiązku noszenia maseczek podjęta zostanie najwcześniej ok. 25 maja, a wejdzie w życie najwcześniej w czerwcu. "W przyszłym tygodniu jeszcze będziemy musieli zakrywać usta i nos w otwartej przestrzeni, a decyzję o ewentualnym zniesieniu tego obowiązku podejmiemy najwcześniej w połowie przyszłego tygodnia" - powiedział minister zdrowia w wywiadzie dla Radia Plus.Warto tutaj zaznaczyć, że wszystko zależy także o dalszego przebiegu epidemii w naszym kraju, czyli wzrostu nowych zakażeń oraz zgonów. Możliwe jest również, że obowiązek zasłaniania ust i nosa nie zostanie zniesiony całkowicie, ale ograniczony do przestrzeni zamkniętych i komunikacji miejskiej. To jednak i tak pozwoliłoby wystarczająco odetchnąć świeżym powietrzem w przestrzeni otwartej - na dworze. Pojawiły się także doniesienia, że być może obowiązek zasłaniania ust i nosa zostanie podzielony na województwa i będzie etapowo znoszony z każdego z nich, w zależności od liczby zachorowań na COVID-19 w poszczególnych regionach kraju. Póki co nie są jednak znane żadne konkretne szczegóły ani daty w tej sprawie. Należy zatem w najbliższym czasie oczekiwać informacji ze strony rządu i ministra zdrowia, które podawane będą podczas konferencji prasowych.Źródło: WP / WTV

wtv
19.03.2022 08:37 Szpital CSK MSWiA właśnie rozpoczął testowanie nowego leku. Stosowanie na zakażenie ma pomóc

Jak podaje Interia, z informacji przekazanych przez dr Wójtowicza, kierownika Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii CSK MSWiA, wynika, że wprowadzany w fazę testów Remdesivir jest najczęściej monitorowanym lekiem zarówno w Europie, jak i w Stanach Zjednoczonych. Warto zaznaczyć, że preparat wykorzystywano poprzednio w trakcie epidemii SARS czy Ebola.Szpital CSK MSWiA: Wprowadzenie leku najwcześniej za kilka miesięcy"To lek przeciwwirusowy, o działaniu hamującym namnażanie się SARS-CoV-2 w organizmie pacjenta. Dzięki Remdesivir pacjent szybciej eliminuje SARS-CoV-2", wyjaśnia lekarz, cytowany przez portal interia.pl. Wstępne wyniki badań uznał za "zachęcające". Po zastosowaniu kuracji czas pobytu w szpitalu zakażonego pacjenta może ulec redukcji aż o 30 procent.Lek na ten moment jest zarezerwowany wyłącznie dla pacjentów wymagających pomocy respiratora, jednak lekarze przewidują, że jeśli preparat się sprawdzi, będzie można go stosować również u osób we wcześniejszym stadium choroby.By przedstawiciele służby zdrowia mogli testować lek, niezbędna jest zgoda pacjenta, a to, jak wskazuje doktor, "spore obwarowanie prawne w przypadku chorych o ciężkim stanie zdrowia". Dr Wójtowicz spodziewa się jednak, że lada dzień zostanie wprowadzenie rozszerzenie protokołu programu, według którego do testów będzie można dopuścić także pacjentów przytomnych, którzy znajdują się w łagodniejszym stanie choroby.Jak wskazuje Interia, jeśli badania przebiegną pomyślnie, możemy założyć, że nowa kuracja będzie mogła być stosowana powszechnie za około kilka miesięcy. "Normalnie procedura testowania nowego leku trwa kilka lat, teraz może to być znacznie szybciej, jednak najpierw musimy mieć dużą grupę przetestowanych i twarde dowody na to, że ten lek działa", zaznacza doktor ze szpitala CSK MSWiA.Źródło: interia.pl

wtv
19.03.2022 08:37 "Pytanie na Śniadanie" TVP od teraz będzie lepiej dobierać gości. Oburzający fragment programu okrąża sieć

Do uczestnictwa w dyskusji zaproszono socjologa Tomasza Łysakowskiego, specjalistę medycyny rodzinnej i chorób wewnętrznych, prezesa warszawskich lekarzy rodzinnych Michała Sutkowskiego oraz mistrza świata w windsurfingu Wojciech Brzozowskiego, znanego z antynaukowych i antyszczepionkowch poglądów.

wtv
19.03.2022 08:37 Tadeusz Rydzyk opowiedział przed kamerami, co robił przed mszą na zakrystii. Obecny obok biskup silił się na uśmiech

Młodzi sympatycy Radia Maryja już 21. raz pielgrzymowali w sobotę na Jasną Górę. Hasłem spotkania były słowa prymasa Stefana Wyszyńskiego „Wszystko postawiłem na Maryję”. Z powodu pandemii koronawirusa w Częstochowie obecna była jedynie mała reprezentacja młodych słuchaczy,Tadeusz Rydzyk żartuje o kazaniuSpecjalne przemówienie dla wszystkich słuchaczy i obecnych na pielgrzymce młodych wygłosił sam ojciec Tadeusz Rydzyk. W jego trakcie - ku zaskoczeniu obecnych w kościele - ujawnił kulisy rozmów jakie toczyły się na zakrystii przed mszą.Rydzyk zdradził, o czym dyskutowali z biskupem Piotrem Turzyńskim. - Śmialiśmy się w zakrystii, że kazanie będzie trwało 50 minut, a wszystkiego mamy niecałą godzinę - zauważył Rydzyk, a siedzący obok biskup próbował się uśmiechnąć. - Później mówiliśmy, że trzeba będzie dwie minuty krócej, czyli 48 minut - dodał redemptorysta. Następnie podziękował Turzyńskiemu za jego homilię. - To słowo rzeczywiście z wiary płynie - podkreślił.Z oczywistych względów homilia biskupa odnosiła się do życia Katolików w czasie koronawirusa - Przeżywamy trudny czas pandemii; może troszkę nabraliśmy już ducha i jesteśmy mniej przerażeni, ale nadal jest niepokój o siebie, o bliskich, o to, co będzie z naszym światem; jest tęsknota za kolegami i koleżankami ze szkoły, z uczelni; jest niepewność, jakie będą wakacje, co będzie jutro, czy zdrowia wystarczy - mówił

wtv
19.03.2022 08:37 Z ostatniej chwili: Są wnioski o wotum nieufności. Łukasz Szumowski straci funkcję ministra zdrowia?

Wnioski o wotum nieufności KO złoży również przeciwko Ministrowi Sprawiedliwości Zbigniewowi Ziobrze oraz Ministrowi Spraw Wewnętrznych i Administracji Mariuszowi Kamińskiego. Opozycja określiła ministrów domykającymi "układ zamknięty, który pozwala ludziom władzy pozostawać bezkarnymi".

wtv
19.03.2022 08:37 Rodzice mają poważne powody do obaw? Raport ujawnił niepokojącą prawdę o miejscach, w których bawią się wszystkie maluchy

Szczegóły raportu NIK z 1 czerwca przytacza Radio ZET. Jak czytamy, "w Polsce brak jest regulacji prawnych, określających wymogi dotyczące budowy i utrzymania obiektów mis-r". Niejasno brzmiący skrót oznacza wspomniane powyżej obiekty małej infrastruktury sportowo-rekreacyjnej, czyli m.in. popularne ostatnimi czasu siłownie plenerowe, skateparki czy place zabaw. Brak jasnych wymogów bezpieczeństwa, jakie muszą być spełnione zwłaszcza w przypadku tych ostatnich, budzi pewne obiekcje, zwłaszcza że, co jasne, korzystają z nich głównie najmłodsi.Najwyższa Izba Kontroli: Brak danych dotyczących wypadków"Polskie Normy, określające szczegółowo wymagania bezpieczeństwa wobec wyposażenia i nawierzchni oraz zawierające wytyczne instalowania, kontroli, konserwacji i eksploatacji mis-r są stosowane dobrowolnie, ponieważ nie przywołują ich przepisy", czytamy w przytaczanym przez Radiozet.pl raporcie Najwyższej Izby Kontroli. Co więcej, place zabaw nie podlegają nadzorowi zarówno starostw, jak i Powiatowych Inspektorów Nadzoru Budowlanego czy Inspekcji Handlowej. Przepisy są bowiem niezwykle zawiłe i skutkują tzw. rozproszoną odpowiedzialnością.Efektem powyższego nierzadko na placach zabaw są nadal obecne przestarzałe urządzenia, które narażają dzieci na niebezpieczeństwo. Zakup urządzeń posiadających odpowiednie certyfikaty obowiązuje jedynie w przypadku placówek oświatowych. Zdaniem NIK zagrożenie dla najmłodszych mogło stwarzać korzystanie z nawet połowy skontrolowanych obiektów.Na zakończenie warto dodać, że żadna instytucja nie prowadzi danych dotyczących wypadków dzieci w związku z korzystaniem z obecnych na placach urządzeń. "Nie są prowadzone kompleksowe statystyki wypadków i urazów u użytkowników obiektów mis-r", czytamy w Raporcie Najwyższej Izby Kontroli, cytowanym przez stronę internetową stacji.Źródło: radiozet.pl

wtv
19.03.2022 08:36 Kulisy działalności kontrowersyjnego księdza. "Dzieci słaniają się na nogach, są wychudzone"

Kulisy sytuacji związanej z Pustelnią Niepokalanów ujawnia Gazeta Krakowska. Powołując się na rodzinę jednej z zaangażowanych w ruch księdza Natanka, osób przedstawia bardzo dramatyczną sytuację osób uwikłanych w kontakty z księdzem Natankiem.Surowe warunki u Księdza NatankaWarunki panujące w Pustelni Niepokalanów są bardzo ciężkie. Wszystkich przebywających tam obowiązują ścisłe posty. - I to nie tylko w piątek, ale i w środę, i w czwartek. Kuzyn słania się na nogach, jego dzieci są wychudzone, ale nie trafia do niego, że opętał go diabeł - relacjonuje kuzyn człowieka, uwikłanego w kult - Uwierzył w to, co mówi mu ten szaleniec i niszczy tym siebie i swoich bliskich - żali się mężczyzna.Według informacji docierających z pustelni takich osób mogą być tysiące. Ksiądz Natanek od jakiegoś czasu przystąpił nawet do rozbudowy swojego ośrodka. Pojawiają się głosy alarmujące, że odbywa się to w sposób grożący katastrofą budowlaną - Dwa miesiące temu pobudował jakieś płoty, zaczął budować drogi. Widać, że zupełnie bezmyślnie jest to robione. Już teraz płoty się walą, drogi, które są bez podbudowy, po deszczach zajdą z góry. To jest zwyczajnie niebezpieczne - cytuje świadka Gazeta Krakowska. Sprawą zainteresował się nadzór budowlany, który zamierza przeprowadzić na miejscu kontrolę.Ksiądz Natanek nie zwraca również uwagi na obostrzenia dotyczące pandemii. Jakiś czas temu, gdy wciąż obowiązywały ograniczenia dotyczące gromadzenia się wiernych, w pustelni odbyło się duże spotkanie jego wyznawców. Według relacji świadków obecnych mogło być nawet kilka tysięcy osób. Gdy o sprawie dowiedziała się policja, natychmiast wysłano na miejsce patrol. Funkcjonariuszom nie udało się jednak dostać do środka. - Pomimo prób dzwonienia i pukania do drzwi, obiekt był zamknięty, przez co nie było możliwości wejścia na jego teren i potwierdzenia doniesienia - informuje asp. szt. Wojciech Copija, oficer prasowy Komendanta Powiatowego Policji w Suchej Beskidzkiej.Źródło: Gazeta Krakowska

wtv
19.03.2022 08:36 Pusta taca przez epidemię, kościół w poważnych tarapatach. Wierni mogą być proszeni o przelewy?

Jako najdobitniejszy przykład znaczącej obniżki wpływów do kościelnej kasy "Gazeta Wyborcza" wymienia parafię św. Urszuli Ledóchowskiej w Gdańsku, która w okresie od 13 marca do 19 kwietnia zebraał jedynie 11 270 złotych płynących z ofiar wiernych. Oznacza to, że wpływy zmniejszyły się aż o 70 procent. Zbiórki z tacy w okresie ograniczonej liczby osób, jakie mogły przebywać w świątyniach, wystarczały jedynie na najpilniejsze potrzeby. W podobnej sytuacji jest znakomita część polskich parafii.Kościół prosi o przelewyZmuszone do nietypowych działań władze kościelne wykazały się prawdziwą kreatywnością. Jak wskazuje portal nto.pl, pomysłów jest wiele. Większość z nich dotyczy jednak apeli skierowanych do wiernych. Niektóre parafie (jak choćby Wspólnota Mężczyźni Świętego Józefa we Wrocławiu) ogłosiły zbiórki. Inne przypominają, że pomoc ze strony członków wspólnoty jest ich obowiązkiem.Cześć duchownych postawiła jednak na technologię. Przedstawiciele licznych parafii zaapelowali do wiernych, by ci zdecydowali się wspomóc ich przelewem bankowym, zwracając uwagę, że obecnie można dokonać tego, nie wychodząc z domu.Warto dodać, że kryzys spowodowały nie tylko ograniczone środki z tacy. Na trudną sytuację wpłynęło też odwołanie bądź przełożenie znacznej części sakramentów, w tym ślubów czy komunii.Wszystko wskazuje jednak na to, że najgorsze chwile Kościół może mieć już za sobą. Sytuacja, choć poważna, z wolna powinna wracać do normy. Przypomnijmy, że decyzją rządzących liczba osób mogących przebywać w miejscach kultu religijnego ponownie jest nieograniczona. Jedynym warunkiem jest noszenie maseczek przez wiernych.Źródło: Gazeta Wyborcza / nto.pl

wtv
19.03.2022 08:36 Górnicy otrzymają jako jedyna grupa zawodowa pełną sumę postojowego. Czy to sprawiedliwe?

Zatrzymanie pracy kopalni ma trwać co najmniej trzy tygodnie. Decyzja została podjęta wspólnie przez Ministerstwo Aktywów Państwowych i Ministerstwo Zdrowia. Zawarto w tej sprawie porozumienie ze związkami zawodowymi.Śląsk: górnicy otrzymają całe pensjeGórnicy są jedyną grupą zawodową, której rząd zdecydował się zagwarantować całe pensje - Wszyscy górnicy za ten okres postojowego otrzymają sto procent wynagrodzenia, czyli nie poniosą żadnych strat finansowych, strat ekonomicznych - zapewnił wicepremier Jacek Sasin - Bardzo nam zależało na tym, żeby górnicy nie byli ekonomicznie karani za to, że w kopalniach doszło do zarażeń, które nas skłoniły nas do podjęcia takich decyzji - uzasadniał.Niektórzy komentatorzy zwracają uwagę na niesprawiedliwość gwarantowania pensji górnikom w sytuacji, w której większość pracowników nie może liczyć na tego typu przywileje. Decyzji rządu broniła jednak wicepremier Jadwiga Emilewicz - Mówimy o sytuacji szczególnej. O sytuacji, w której zamykane są zakłady czy też przechodzą na kwarantannę pracownicy czy też ich rodziny ze względu na wzrost zachorowań - tłumaczyła.Górnicy stanowią ponad połowę spośród 9639 wszystkich osób zakażonych na Śląsku. W regionie najbardziej dotkniętym koronawirusem zmarło już 241 osób. Łącznie w szpitalach w regionie jest leczonych 317 osób. Źródło: Dziennik.pl

wtv
19.03.2022 08:36 Mateusz Morawiecki przekazał przykre informacje w sprawie Śląska. Nie ukrywał, że sytuacja jest bardzo trudna

- W ciągu 8-10 dni spodziewamy się wysokiej liczby zakażonych - powiedział premier Mateusz Morawiecki podczas konferencji prasowej na Śląsku. - Sytuacja będzie się stabilizowała powoli - dodał.

wtv
19.03.2022 08:36 Nadzwyczajny pomysł księdza z Bydgoszczy. Wymyślił mobilny ołtarz w Boże Ciało, aby chronić wiernych

W tym roku, z powodu epidemii, procesja z okazji Bożego Ciała przebiegała w Polsce nieco inaczej niż dotychczas. Wielu księży mocno ograniczyło tegoroczne świętowanie. Sposób na bezpieczne obchody tego ważnego katolickiego święta znalazł jednak ksiądz proboszcz Dariusz Wesołek z Bydgoszczy i wyruszył w miasto mobilną procesją. Samochód ze skromnym ołtarzem zatrzymywał się przy każdym z czterech wyznaczonych wcześniej punktów. Ksiądz z monstrancją wchodził po drabince na platformę pojazdu i wspólnie modlił się z wiernymi oraz udzielał im błogosławieństwa. Wszystko przebiegło zgodnie z planem i w sposób bezpieczny.Ksiądz z Bydgoszczy znalazł sposób na bezpieczną procesję z okazji Bożego Ciała w dobie koronawirusaZ powodu ograniczeń związanych z pandemią koronawirusa trzeba było znaleźć bezpieczny sposób na uczczenie ważnego dla katolików święta, jakim jest Boże Ciało. Duchowni z całej Polski mieli w związku z tym nie lada wyzwanie. Jak się jednak okazało, wcale nie było to takie trudne i wyzwaniu sprostał między innymi ksiądz proboszcz Dariusz Wesołek z Bydgoszczy.W parafii pw. Świętego Krzyża zrezygnowano w czwartek z procesji z okazji Bożego Ciała. Dotyczy to kościołów w całej Polsce. Zamiast tego ksiądz proboszcz bydgoskiej parafii postanowił dotrzeć z prosesją do wiernych w inny, nietypowy sposób. Wykorzystał do tego odkryty samochód dostawczy z zamontowanym na nim skromnym ołtarzem i dojechał nim w cztery wyznaczone wcześniej miejsca, gdzie modlił się wspólnie z wiernymi i udzielił im błogosławieństwa Najświętszym Sakramentem. W każde z czterech miejsc zaproszeni zostali parafianie z sąsiednich ulic. W czasie postoju czytano fragmenty Ewangelii związane z eucharystią.Na podobną formę dotarcia do wiernych w trudnych czasach epidemii wcześniej zdecydował się także inny ksiądz proboszcz z bydgoskiej parafii pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa. Miało to miejsce przed tegoroczną Wielkanocą. Wówczas duchowny z odkrytego samochodu dostawczego święcił koszyczki ze świątecznymi pokarmami wiernych, którzy ustawili się przed swoimi domami oraz w oknach i na balkonach bloków.Źródło: Polsat News / wnp.pl / PAP

wtv
19.03.2022 08:36 Śląsk. Sytuacja awaryjna, nagle PGG wstrzymuje wydobycie. Prędko wykonywane są testy na koronawirusa wśród górników

Od dziś, także decyzją rządu, aż 10 kopalń Polskiej Grupy Górniczej (PGG) tymczasowo wstrzymuje lub ogranicza wydobycie węgla. Górnicy wrócą ponownie do pracy, gdy trudna sytuacja, związana z epidemią i masowymi zakażeniami, zostanie opanowana. Ma to zapobiec dalszemu rozprzestrzenianiu się koronawirusa i katastrofie epidemicznej.

wtv
19.03.2022 08:36 Jadwiga Emilewicz nie owijała w bawełnę. Szczerze o niższych zarobkach

Wicepremier Jadwiga Emilewicz udzieliła wywiadu sobotniemu Super Expressowi. Rozmowa została zdominowana przez tematy związane z pandemią koronawirusa.Jadwiga Emilewicz: Górnicy zarobią mniejEmilewicz po raz kolejny w ostatnich dniach odpierała zarzut o niesprawiedliwość gwarancji 100% wypłat dla górników w sytuacji, gdy na podobne traktowanie inni pracownicy nie mają co liczyć. - Mamy tu dwa różnicujące elementy - stwierdziła. - Z jednej strony mówimy o dylematach przedsiębiorców, którzy stoją przed wyborem, czy w związku z niższymi zamówieniami zwolnić część pracowników lub obniżyć im wymiar pracy, czy jednak skorzystać z dopłaty do wynagrodzeń - tłumaczyła Emilewicz. - Z drugiej strony sytuacja śląskich górników wygląda zupełnie inaczej, oni są w domach na przymusowej kwarantannie - dodała. - Stąd decyzja o pełnej wypłacie pensji - uzasadniła stanowisko rządu Jadwiga Emilewicz.- Warto też pamiętać, że części składowe wynagrodzenia górników to nie tylko pensja podstawowa, lecz także szereg dodatków - przypomniała wicepremier. - Proporcjonalnie ich wynagrodzenia w czasie kwarantanny będą porównywalne do tych uzyskiwanych przy obniżeniu wymiaru pracy - stwierdziła. Zatrzymanie pracy kopalni ma trwać co najmniej trzy tygodnie. Decyzja została podjęta wspólnie przez Ministerstwo Aktywów Państwowych oraz Ministerstwo Zdrowia. Zawarto w tej sprawie porozumienie ze związkami zawodowymi. Górnicy są jedyną grupą zawodową, której rząd zdecydował się zagwarantować całe pensje. - Wszyscy górnicy za ten okres postojowego otrzymają sto procent wynagrodzenia, czyli nie poniosą żadnych strat finansowych, strat ekonomicznych - zapewniłał kilka dni temu wicepremier Jacek Sasin. - Bardzo nam zależało na tym, żeby górnicy nie byli ekonomicznie karani za to, że w kopalniach doszło do zarażeń, które nas skłoniły nas do podjęcia takich decyzji - uzasadniał.Źródło: Super Express

wtv
19.03.2022 08:36 Nowe ognisko koronawirusa w Polsce. Od kilku tygodni było spokojnie, niestety, właśnie rozpoczęto kwarantannę

Ognisko koronawirusa wykryto w niewielkim zakładzie odzieżowym w Toruniu (woj. kujawsko-pomorskie). "Zakażonych jest troje pracowników i trzy osoby z kontaktu" - poinformował doradca wojewody kujawsko-pomorskiego. O sytuacji donosi PAP i RMF FM.Wiadomości z Torunia. Ognisko koronawirusa w zakładzie odzieżowymJak informują media, w Toruniu po długim czasie wykryto nowe ognisko koronawirusa. Dotyczy to niewielkiego zakładu oddzieżowego na terenie miasta.- Zakażenie koronawirusem SARS-CoV-2 stwierdzono u trzech osób pracujących w tym zakładzie i trzech współzamieszkujących z nimi. Kwarantanną objęto 8 osób - przekazał mediom Jarosław Jakubowski, doradca wojewody kujawsko-pomorskiego.Toruń i jego okolice długo unikały większych ognisk zakażeń groźnym wirusem, wywołującym chorobę COVID-19. Ognisko koronawirusa w zakładzie odzieżowym jest bowiem pierwszym większym ogniskiem w tym regionie od kilku tygodni. W niedzielę poinformowano o 12 nowych przypadkach zakażenia w województwie kujawsko-pomorskim, z czego 4 zakażenia dotyczą osób z Torunia, 6 z powiatu toruńskiego i po jednej z powiatów bydgoskiego i żnińskiego.W tym regionie od początku epidemii potwierdzono 626 przypadków zakażeń, z czego 49 osób zmarło, a 515 osób wyzdrowiało. Testów na obecność koronawirusa w województwie kujawsko-pomorskim wykonano ponad 52,5 tys.Źródło: PAP / RMF FM

wtv
19.03.2022 08:36 Obostrzenia mogą niespodziewanie powrócić? Wreszcie pojawiła się oficjalna odpowiedź

Rząd nie planuje wprowadzenia nowych obostrzeń w związku z pandemią koronawirusa SARS-CoV-2.

wtv
19.03.2022 08:36 Dzieci jednak nie wrócą do szkół po wakacjach? "Obawiam się, że może nie być takie proste", niepokojące słowa wirusologa

Dr hab. Tomasza Dzieciątkowskiego, uznany wirusolog, udzielił obszernego wywiadu RMF FM. Pytany o słowa Łukasza Szumowskiego, który zapowiedział ostatnio, że możliwy jest scenariusz, według którego czeka nas częściowe przywracanie obostrzeń, oraz czy sam wprowadziłby dodatkowe restrykcje, odparł: – Przede wszystkim ja bym tych wszystkich obostrzeń nie poluźniał. Dopóki nie będziemy obserwować spadku zachorowań, to zasady kwarantanny powinniśmy zachować.

wtv
19.03.2022 08:36 Uwaga, można zapłacić astronomiczne kary. Mieszkańcy Śląska już tego doświadczyli, dotyczy każdego

W przypadku kar, za przekroczenie granicy z Czechami, jest mowa o naprawdę wielkich sumach, siegających nawet 170 tysięcy złotych. Dotyczy to głównie mieszkańców przygranicznego Śląska, które czesi wciąż uznają za poważne zagrożenie epidemiczne. Zamknięte granice obowiązują jeszcze przynajmniej do 15 czerwca, później - jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem - będzie można już swobodnie przekraczać granicę polsko-czeską.Śląsk nie ma lekko. Kary za przekroczenie granicy polsko-czeskiej dla Ślązaków powalają!Przekraczanie granicy z Czechami w województwie śląskim wciąż jest zabronione. Jego mieszkańcy, jeśli dopuszczą się złamania tego zakazu, muszą liczyć się z ogromną karą pieniężną, która może przyprawić o zawrót głowy. Wynika to z tego, że region śląski, graniczący z Czechami, zaznaczony jest na czeskiej mapie bezpiecznych państw cały czas na czerwono, jako duży stopień zagrożenia epidemicznego i wciąż nieopanowanej epidemii. Oznacza to, że według Czechów sytuacja na Śląsku nadal jest fatalna, a otwarcie granic jest ryzykowne. Polacy z innych części Polski mogą już swobodnie przekraczać granicę polsko-czeską, jednak też powinni uważać.- Obecnie granica z Czechami jest dla mieszkańców woj. śląskiego zamknięta również tranzytowo, a nawet pracownicy transgraniczni muszą mieć negatywny test na koronawirusa - informuje portal eska.pl.Jedynym warunkiem do przekroczenia granicy polsko-czeskiej bez konfekwencji, jest powód zawodowy lub zdrowotny. Natomiast jeśli Ślązacy przekroczą granicę bez tych dwóch wyraźnych powodów (celowo lub przez pomyłkę), mogą liczyć się z naprawdę dużą karą. Nieprzyjemności mogą spotkać także obywateli całej Polski, jeśli nie udowodnią, że nie na pewno nie są mieszkańcami Śląska. Olbrzymia kara, o której mowa i która grozi, to nawet milion koron, czyli w przeliczeniu na polskie pieniądze aż ok. 170 tys. zł. Źródło: eska.pl

wtv
19.03.2022 08:36 Rodzina przez pomyłkę wyciągnęła wtyczkę z kontaktu. Podłączony do respiratora, chory na Covid-19 pacjent zmarł

Do tragicznej pomyłki doszło 15 czerwca. Niedługo po zdarzeniu doszło do awantury pomiędzy lekarzami a rodziną pacjenta.

wtv
19.03.2022 08:35 Zatrważające doniesienia z wesela, 41 osób uległo zakażeniu. Media: Wśród gości był wpływowy polityk PiS

Wesele na ponad sto osób odbyło się w Nawojowej niedaleko Nowego Sącza w Małopolsce. Zakażonych koronawirusem zostało 41 osób, a 236 znalazło się na kwarantannie. Poza gośćmi weselnymi są to również osoby, które miały z nimi kontakt. Jak informuje "Fakt", wśród weselników był także senator PiS.

wtv
19.03.2022 08:35 Zwrócił uwagę klientce. Zobaczył środkowy palec i... dostał ogromny napiwek

Internauci zebrali już ponad 100 tysięcy dolarów napiwku dla Lenina Gutierreza, baristy w kawiarni Starbucks w San Diego. Młody chłopak zwrócił uwagę klientce, która przebywała w kawiarni bez maseczki. Lenin został przez nią wyśmiany i jego zdjęcie trafiło do sieci.

wtv
19.03.2022 08:35 Według policji na wiecu Andrzeja Dudy uczestniczyło za dużo osób. Organizatorzy dwóch zgromadzeń mogą ponieść bardzo poważne konsekwencje?

Jak przekazało RMF24 z informacji uzyskanych przez PAP, policja planuje skierować do sądu wnioski o ukaranie organizatorów zgromadzeń publicznych. Sytuacja miała miejsce podczas wiecu wyborczego prezydenta Andrzeja Dudy, który odbył się w sobotę we Wrocławiu. Sytuacja przykuła uwagę już nie tylko mediów i internautów, ale także samej policji, według której w zgromadzeniach uczestniczyło stanowczo za dużo osób. Sprawa dotyczy zgromadzenia zwolenników głowy państwa oraz jego przeciwników, którzy przyszli na wiec - jedni w ramach wsparcia prezydenta, a drudzy w ramach protestu. Ich ilość była jednak znacznie przekraczająca obecnie dopuszczalną, czyli do 150 osób. Ponadto ludzie nie zachowywali dystansu i sporo z nich nie miało na sobie maseczek.Wiec Andrzeja Dudy nielegalnym zgromadzeniem publicznym? Sprawą zajęła się policja, będą wnioski o ukaranie?Jak podał wrocławski magistrat, w sobotę na rynku we Wrocławiu, oprócz wiecu Andrzeja Dudy i zgromadzenia jego zwolenników, którzy przyszli pokazać swoje wsparcie i poparcie w wyborach, odbyło się wówczas jeszcze kilka innych zgromadzeń. Łącznie mogło być ich aż siedem. Pojawili się tam także jego przeciwnicy, którzy próbowali zagłuszyć spotkanie z obecnie urzędującym prezydentem. W sumie było to kilkaset osób, zdecydowanie więcej niż 150.Przepisy, które obecnie obowiązują w naszym kraju, wprowadzone w związku epidemią koronawirusa i walką z tym niewidzialnym wrogiem, mówią jasno, że ograniczona jest liczba uczestników wszelkich zgromadzeń, spotkań i imprez do maksymalnie 150 osób. Imprezy masowe, z większą ilością osób niż dopuszczalne 150, są natomiast obecnie zabronione do odwołania.Jak podkreślił w wydanym w niedzielę oświadczeniu rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu, nadkom. Kamil Rynkiewicz, obecnie policja prowadzi czynności wyjaśniające i zamierza skierować do sądu wniosek o ukaranie w związku z dużymi zgromadzeniami, które odbyły się na terenie wrocławskiego Rynku w sobotę. Dotyczy to głównie dwóch największych zgromadzeń. Ma to związek z przekroczeniem dopuszczalnej ilości uczestników zgromadzenia i co za tym idzie złamania przepisów, czego dopatrzyła się wrocławska policja."Rynkiewicz podkreślił, że podobne działania dolnośląska policja podejmowała w ostatnich tygodniach również w stosunku do organizatorów innych zgromadzeń, na których stwierdzono przekroczenie dopuszczalnej liczby uczestników" - podaje RMF24 z informacji uzyskanych przez PAP.Źródło: RMF24 / PAP

wtv
19.03.2022 08:35 Tadeusz Rydzyk nabija się z branży pogrzebowej. "Mało ludzi umiera"

Szczegóły wypowiedzi ojca Rydzyka przytacza Interia, zaznaczając, że redemptorysta niejednokrotnie dawał wyraz swojego niezadowolenia z decyzji rządzących w dobie koronawirusa. Krytycznie odniósł się on m.in. do limitu dotyczącego liczby wiernych w miejscach kultu religijnego. – Musimy sobie przemyśleć i zobaczyć, gdzie daliśmy się, za przeproszeniem, wpuścić w taki kanał zła – mówił przed kilkoma tygodniami dyrektor Radia Maryja.Tadeusz Rydzyk: "Może to nie jest śmieszne, ale można się uśmiechnąć"Na podzielenie się kolejnymi interesującymi refleksjami zakonnika nie przyszło nam długo czekać. Na antenie TV Trwam Tadeusz Rydzyk postanowił odnieść się do liczby śmiertelnych ofiar epidemii. – À propos stanu sanitarnego, tak się wszyscy boją śmierci i tak dalej, że tyle ludzi umiera. Dziennie umiera więcej w Polsce, bo około 300 osób, na raka. Ile ludzi umiera dziennie na zawał serca czy na inne? – pytał redemptorysta, cytowany przez Interia.pl.– A w ogóle, przeciekawa sprawa i warto się zastanowić. Dlaczego dużo mniej umiera ludzi niż w zeszłym roku o tej samej porze, w tych samych miesiącach? Dużo mniej. Może to nie jest śmieszne, ale można się uśmiechnąć – kontynuował ojciec dyrektor.Słowa Rydzyka skomentował m.in. prof. dr. hab. Krzysztofa Pyrcia. Wirusolog, którego wypowiedź przytacza wspomniany serwis, uznał je za "niepoważne", wspominając "naśmiewanie się ze zmarłych w innych krajach". – W Polsce mieliśmy bardzo mało zakażeń i cieszmy się z tego – zaznaczył ekspert.Założyciel Radia Maryja ciągnął jednak swe teorie, poruszając również temat branży pogrzebowej w czasie koronawirusa. – Opowiadał mi ktoś, mówi, kolega prowadzi zakład pogrzebowy, i mówi: "no chyba będę musiał zamknąć, bo tak mało ludzi umiera". A może dlatego, że bardziej zachowujemy przepisy jakieś higieniczne? Myjemy ręce często, odkażamy. Może i to też, nie wiem – zastanawiał się Tadeusz Rydzyk.Źródło: interia.pl

wtv
19.03.2022 08:35 Czy nie chodzi o wasz okręg wyborczy? Wykryto koronawirusa, Sanepid poszukuje osób, które brały udział w głosowaniu na Podkarpaciu

Serwis radiozet.pl zwraca uwagę, że Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Mielcu poszukuje wszystkich wyborców, którzy 28 czerwca wzięli udział w pierwszej turze głosowania w okręgu wyborczym w Zespole Szkół w Trześni.Sanepid poszukuje wyborców okręgu wyborczego na PodkarpaciuJak poinformowano, u jednej z osób, która oddała głos we wspominanej komisji, stwierdzono obecność wirusa SARS-CoV-2. W związku z powyższym sanepid wystosował apel, aby wszyscy, którzy brali udział w pierwszej turze wyborów i mogli mieć styczność z zakażonym, skontaktowali się ze służbami sanitarnymi."Prosimy o pilny kontakt telefoniczny pod numerem 17 586 30 21, 17 586 33 43 lub 506 484 235 osoby, które w dniu 28 czerwca brały udział w głosowaniu w wyborach prezydenckich w Okręgu Wyborczym w Zespole Szkół w Trześni koło Mielca", czytamy w oświadczeniu przedstawiciela GIS w Mielcu Grzegorza Burka, którego treść przytacza Radio Zet.Przypomnijmy, że ostatniej doby w województwie podkarpackim odnotowano 27 nowych przypadków pozytywnych testów na obecność koronawirusa. W całej Polsce było ich zaś 277.Źródło: radiozet.pl

wtv
19.03.2022 08:35 Na pogrzebie Zofii Karpiel-Bułecki zgromadziła się ogromna grupa żałobników. Mogło dojść do zbiorowego zakażenia

W pogrzebie niezwykle popularnej w rejonie Zakopanego Zofii Karpiel-Bułeckiej udział wzięły setki osób, a wśród obecnych osób znaleźli się nie tylko mieszkańcy miasta. W uroczystościach uczestniczyli też artyści i celebryci z całego kraju, w tym lider zespołu Zakopower Sebastian Karpiel-Bułecka, Kayah czy prezenterka telewizyjna, żona wspomnianego wokalisty Paulina Krupińska, wskazuje RMF FM.Zofia Karpiel-Bułecka pochowana na cmentarzu w ZakopanemZ informacji przekazanych przez rmf24.pl za sanepidem wynika, że jeden z uczestników był niestety zakażony koronawirusem. Na ten moment nie podano jego personaliów, zaznaczono jednak, że poszukiwane są przede te osoby, które składały kondolencje bliskim zmarłej kobiety, a także te, które uczestniczyły w modlitwie odbywającej się w domu Zofii Karpiel-Bułeckiej.Niewykluczone, że pozytywny wynik testu uzyskał jeden z członków rodziny zmarłej, którzy licznie zgromadzili się na uroczystościach pogrzebowych. Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Zakopanem pilnie prosi o kontakt wszystkie osoby, które mogły ulec zakażeniu.Zgłoszenia dokonać można za pośrednictwem telefonu, dzwoniąc na numery: 503 677 313, 690 288 554 (do godziny 23:00) lub 18 20 68 697 (w godzinach 07:30-18:00). Możliwy jest również kontakt mailowy pod adresem: [email protected]. W wiadomości podać należy imię, nazwisko, PESEL, miejsce zamieszkania oraz dołączyć informację, czy brało się udział w składaniu kondolencji rodzinie.Źródło: rmf24.pl

wtv
19.03.2022 08:35 Miał koronawirusa i poszedł na zakupy. Sąd wymierzył 60-latkowi surową karę

Sąd w Białymstoku skazał mężczyznę na rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata. 60-latek został poddany kwarantannie po powrocie z Niemiec. Zamiast przebywać w izolacji, poszedł na zakupy do sklepu.