wtv.pl > Polska > Kulisy działalności kontrowersyjnego księdza. "Dzieci słaniają się na nogach, są wychudzone"
Wiktor Ćwikliński
Wiktor Ćwikliński 19.03.2022 08:36

Kulisy działalności kontrowersyjnego księdza. "Dzieci słaniają się na nogach, są wychudzone"

wtv
WTV.pl

Kulisy sytuacji związanej z Pustelnią Niepokalanów ujawnia Gazeta Krakowska. Powołując się na rodzinę jednej z zaangażowanych w ruch księdza Natanka, osób przedstawia bardzo dramatyczną sytuację osób uwikłanych w kontakty z księdzem Natankiem.

Surowe warunki u Księdza Natanka

Warunki panujące w Pustelni Niepokalanów są bardzo ciężkie. Wszystkich przebywających tam obowiązują ścisłe posty. - I to nie tylko w piątek, ale i w środę, i w czwartek. Kuzyn słania się na nogach, jego dzieci są wychudzone, ale nie trafia do niego, że opętał go diabeł - relacjonuje kuzyn człowieka, uwikłanego w kult - Uwierzył w to, co mówi mu ten szaleniec i niszczy tym siebie i swoich bliskich - żali się mężczyzna.

Według informacji docierających z pustelni takich osób mogą być tysiące. Ksiądz Natanek od jakiegoś czasu przystąpił nawet do rozbudowy swojego ośrodka. Pojawiają się głosy alarmujące, że odbywa się to w sposób grożący katastrofą budowlaną - Dwa miesiące temu pobudował jakieś płoty, zaczął budować drogi. Widać, że zupełnie bezmyślnie jest to robione. Już teraz płoty się walą, drogi, które są bez podbudowy, po deszczach zajdą z góry. To jest zwyczajnie niebezpieczne - cytuje świadka Gazeta Krakowska. Sprawą zainteresował się nadzór budowlany, który zamierza przeprowadzić na miejscu kontrolę.

Ksiądz Natanek nie zwraca również uwagi na obostrzenia dotyczące pandemii. Jakiś czas temu, gdy wciąż obowiązywały ograniczenia dotyczące gromadzenia się wiernych, w pustelni odbyło się duże spotkanie jego wyznawców. Według relacji świadków obecnych mogło być nawet kilka tysięcy osób. Gdy o sprawie dowiedziała się policja, natychmiast wysłano na miejsce patrol. Funkcjonariuszom nie udało się jednak dostać do środka. - Pomimo prób dzwonienia i pukania do drzwi, obiekt był zamknięty, przez co nie było możliwości wejścia na jego teren i potwierdzenia doniesienia - informuje asp. szt. Wojciech Copija, oficer prasowy Komendanta Powiatowego Policji w Suchej Beskidzkiej.

Źródło: Gazeta Krakowska

Tagi: Koronawirus
Powiązane