Przyczyną śmierci Edwarda Gnata jest zakażenie koronawirusemPolityk Polskiego Stronnictwa Ludowego miał 80 lat, a informacje o jego śmierci przekazała redakcja "Nowy ŁowiczaninWieloletni poseł i lokalny radny został oficjalnie pożegnany przez partię"Smutny początek 2021 r. Dotarła dziś do nas wiadomość o śmierci dwóch naszych kolegów: Edwarda Gnata, byłego posła na Sejm i radnego województwa łódzkiego oraz Leszka Grali, byłego lidera dolnośląskiego PSL. Obaj przegrali walkę z COVID-19. Wieczny odpoczynek racz im dać, Panie" - czytamy we wpisie przedstawicieli PSL-u na Twitterze.
28 stycznia 2021 r. Sąd Rejonowy w Częstochowie wydał wyrok w sprawie pobicia kobiety przed jednym z tamtejszych klubówPobicia dokonał ochroniarz, a powodem agresji był sweter kobietyNa jego środku znajdowało się tęczowe serce i to ono było bezpośrednim punktem zapalnym agresoraMężczyzna został uznany za winnego. Ma zapłacić m.in. karę grzywny w wysokości 3 tys. złotychW Częstochowie zakończył się wyjątkowy proces. Karolina Krauze w lipcu 2019 roku została pobita przed wejściem do jednego z klubów. Agresorem nie był jednak pijany imprezowicz, a ochroniarz, który miał dbać o bezpieczeństwo klientów.W relacji przedstawionej przez kobietę od razu było wiadome, że ochroniarza z Częstochowy rozsierdziła część ubioru, który Karolina Krauze miała wtedy na sobie. Cała sprawa na bieżąco opisywana była w jednym poście na Facebooku, który był aktualizowany wraz z pojawieniem się nowych ustaleń w sprawie. Wydaje się, że został właśnie zaktualizowany po raz ostatni.
Rodzina nieszczęśliwie zmarłej 2-letniej dziewczynki zaapelowała w sieci o pomoc. Mianowicie chodzi o modlitwę w intencji jej zmartwychwstania, gdyż rodzice wierzą, że jest to możliwe. Wspólnota religijna, do której należą, zorganizowała zbiórkę pieniędzy na ten cel - do tej pory wpłacono około 42 tysiące dolarów.
Pewna owieczka-renegat o imieniu Shrek, to prawdziwa buntowiczka i spryciara! Do takiego stopnia nie lubiła strzyżenia wełny, że gdy tylko przychodził czas "wiosennych porządków", cwane, buntownicze zwierzę za każdym razem ukrywało się w tym czasie w jaskini, aby uniknąć tej niekomfortowej dla niego sytuacji. Gdy właściciele w końcu to odkryli i przyłapali Shreka na gorącym uczynku, nie byli do końca przekonani, czy to aby na pewno ta sama owca, a nawet - czy to w ogóle owca!
Jasne, to mógł być dowolny inny senator z ramienia Koalicji Obywatelskiej, malwersacja państwowej kasy, oszustwa na podatkach, wykupiona kamienica albo zwykłe łapówki, tyle że w innym państwowym sektorze, niż służba zdrowia. No właśnie. Autentyczności stawianym Grodzkiemu zarzutom nadają lata jego pracy. Pozwólcie, że nie będę przytaczała własnych rodzinnych traum, by udowodnić, że w latach 90. w Polsce było jak na Białorusi. Połowę oszczędności wydawało się na leczenie a połowę - na łapówki.Możliwe, że marszałek nigdy “nie brał”. I obawiam się, że taki właśnie będzie wynik śledztwa w jego sprawie. Kiedy grupa nie-uprzywilejowana oskarża autorytet - prawie zawsze przegrywa. Pomijając już majątek, którego Grodzki nigdy nie ukrywał, a który rozdysponować może w transferach do kancelarii - trudno będzie mu cokolwiek udowodnić, bo niby na jakiej podstawie? Mówiąc o przelewach - te marszałek ma już zaplanowane, ponieważ szykuje pozwy, dziwiąc się zarazem, dlaczego jego domniemane ofiary nie pokazują twarzy.W całej tej sprawie najbardziej rozsierdza mnie jego postawa. Pamiętam doskonale aferę z nagrodami w rządzie PiS i loty marszałka Kuchcińskiego. Za każdym razem, kiedy Kaczyński wychodził na mównicę i przepraszał powtarzałam - PiS będzie rządził do końca świata - choć światu tego wcale nie życzę.
Nie samym Youtubem człowiek żyje, chciałoby się powiedzieć. Wyniki dotyczące ilości wyświetleń zdają się jednak przekładać na kwoty zagarniane przez gwiazdy disco polo za występy na zywo.Produkcje disco polo to już nie śmieszne klipy kręcone tanią kamerą i wywołujące salwy śmiechu. Śmiech – owszem – może i potrafią wzbudzić w nas do dziś, warto jednak zaznaczyć, że teledyski największych gwiazd nierzadko osiągają na Youtubie grubo ponad 100 milionów wyświetleń. Rekordzista w tej kwestii – Słowomir i jego "Miłość w Zakopanem – ma ich 213 mln. Dla porównania przypomnijmy, że największe hity Dawida Podsiadło osiągaja na średnio nieco ponad 35 milinów odtworzeń.
54-letni Dariusz Urbański jest burmistrzem Murowanej Gośliny. Jak informuje "Fakt", polityk ma za sobą dwa rozwody. Sekretarka, z którą najwyraźniej wdał się w romans, również nie ma wobec nikogo zobowiązań. Choć swoją bliską relacją nie robią nikomu krzywdy, "anonimowy informator", który wypuścił nagranie do sieci, musiał mieć świadomość, jaką burzę rozpęta swoim działaniem.
Abonament RTV miał zapełnić lukę w budżecie państwowych nadawców, którą siłą rzeczy na ten moment zasila państwo. Powiedzieć, że ściąganie podatku odbywa się w nieszczelnych warunkach, to mało. Według danych, przedstawianych przez GUS radioodbiornik, bądź telewizor posiada ok. 96 proc. gospodarstw domowych. Mniej niż połowa z nich zarejestrowała fakt posiadania urządzeń.Jakby tego było mało, ponad połowa osób, które zgłosiły odbiorniki, jest zwolniona z płacenia abonamentu. Są to m.in. kombatanci i część emerytów. W praktyce oznacza to, że realne wpływy z podatku są skrawkiem wstępnych prognoz rządu. Czy to oznacza, że już niebawem urzędnicy zapukają do drzwi milionów Polek i Polaków?Abonament RTV: jaką karę możemy zapłacić za jego niepłacenie?Wbrew pozorom, wspomniana wizja jest bardziej realna, niż nam się wydaje, zważywszy na poważny deficyt w budżecie TVP. W ubiegłym roku ukaranych zostało aż 10 tys. osób. Musieli oni zapłacić 30-krotność miesięcznego abonamentu. To w sumie 681 zł - miesięcznie za radio i telewizor, bądź sam telewizor zapłacić należy 22,70 zł (a za samo radio 7 zł). Całoroczna opłata wynosiła do tej pory 84 zł lub 274,40 zł, jednak może wynieść mniej, jeżeli podatnik zdecydował się uiszczać opłatę z góry za dłuższy okres.Aby jednak urzęd zmusił nas do zapłacenia kary, najpierw udowodnić musi nam posiadanie radio bądź telewizora. Dokonać tego może urzędnik Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji bądź Poczty Polskiej.
O sprawie informuje "The Times". Pewien 43-letni japoński przedsiębiorca i miliarder Yusaku Maezawa, postanowił w ramach "społecznego eksperymentu szczęścia" rozdać swoim fanom po 9 mln dol. Pieniądze mają trafić do 1 tys. losowo wybranych osób, którzy obserwują go na Twitterze i 1 stycznia 2020 udostępnili jego twitta odnośnie tej akcji.
Publikacja autorstwa Tedda Trippa zatytułowana "Pasterz serca dziecka" jest podręcznikiem dla rodziców traktującym o wychowaniu dzieci. Zawarte w niej treści bezpośrednio nawołują do przemocy i zachęcają do wymierzania cielesnych kar dziecku, nie wyłączając niemowląt. O skandalicznym podręczniku dostępnym w polskich księgarniach informuje Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę. "Nie zgadzamy się na promowanie i zachęcanie do bicia dzieci, które w naszym kraju jest prawnie zakazane od 2010 roku. Właśnie analizujemy możliwe formy interwencji w tej sprawie", podają na Facebooku przedstawiciele fundacji.
"Z ogromnym żalem informujemy, że Maja przegrała walkę z okrutną chorobą. O terminie pogrzebu poinformujemy jutro", czytamy na facebookowym profilu Mai Borkowskiej. O jej śmierci poinformowała rodzina dziennikarki.Borkowska przez ponad dwie dekady związana była z radiową Trójka. Pracę zaczęła w 1996 roku. Odeszła, gdy polityczne zmiany zaczęły mieć coraz większy wpływ na Radiową Trójkę.
- W ocenie sądu materiał dowodowy zgromadzony w sprawie nie pozwolił na przyjęcie, by oskarżony Adam Z. dopuścił się popełnienia zbrodni zabójstwa Ewy Tylman w sposób opisany w akcie oskarżenia, ani w jakikolwiek inny sposób przyczynił się do jej śmierci - argumentowała sędzia Magdalena Grzybek.Sąd ocenił również, m.in. że Adam Z. nie miał możliwości w 5 minut i 8 sekund zamordować koleżanki w sposób, opisany w materiale.Adam Z. był kolegą Ewy Tylman. To właśnie on towarzyszył jej w drodze powrotnej z imprezy w dniu, w którym zaginęła. Ze wstępnych ustaleń prokuratury wynikało, że Z. feralnej nocy zepchnął swoją koleżankę ze skarpy a następnie wrzucił ją do wody. Zarzucono mu wówczas zabójstwo z zamiarem ewentualnym, zagrożone 25 latami więzienia lub dożywociem. Oskarżony nie przyznał się do czynu i odmówił składania wyjaśnień przed sądem. Uważa, że nie pamięta okoliczonści śmierci koleżanki. W kwietniu 2019 roku został uniewinniony.
O znieważaniu, jakiego doświadcza pan Marcin Szczyrba, informuje Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych. "RASIZM USANKCJONOWANY PRZEZ PROKURATURĘ!", pisze na Facebooku OMZRiK.Jak czytamy, restauracja konsekwentnie odmawia przyjęcia zamówienia od pana Marcina. "Za każdym razem sytuacja wygląda podobnie: inni klienci normalnie zamawiają jedzenie, ale kiedy tylko pojawi się pan Marcin to dla niego »nie ma miejsca, wszystko zarezerwowane«, »lokal jest zamknięty«". Właścicielka wspomnianej restauracji otwarcie przyznała się do tego, że wydała swoim pracownikom zakaz obsługi wszystkich osób pochodzenia romskiego.
15 stycznia Bankowy Fundusz Gwarancyjny podjął decyzję o wszczęciu przymusowej restrukturyzacji wobec sanockiego Podkarpackiego Banku Spółdzielczego. Powodem decyzji była fatalna kondycja finansowa banku, z powodu której był zagrożony upadłością. Wszystkie rachunki klientów detalicznych (indywidualnych), mikrofirm oraz sektora małych i średnich przedsiębiorstw zostaną przeniesione do banku pomostowego – Banku Nowego BFG S.A, dysponującego majątkiem ok. 100 mln zł. Przymusowa restrukturyzacja PBS to pierwszy taki przypadek w historii polskiego rynku, przypomina "Business Insider".
Pochodzący z Chin wirus 2019-nCoV nie jest już jedynie problemem dotyczącym Azji. Przypadki zachorowań stwierdzono do tej pory na czterech kontynentach, w tym również w Europie.W piątek we Francji potwierdzono trzy zakażenia koronawirusem, podaje TVN Meteo. Agnes Buzyz, francuska minister zdrowia, poinformowała, że pierwszy przypadek stwierdzono u 38-latka pochodzenia chińskiego, który na co dzień mieszka w Bordeaux. Mężczyzna ze względów zawodowych miał niedawno przebywać w chińskim mieście Wuhan, gdzie w grudniu ubiegłego roku odkryto nowy typ koronawirusa. Stan pacjenta określa się jako "dobry".Drugi z zarażonych również podróżował do Chin. Według informacji TVN Meteo niewiele wiadomo o trzecim pacjencie. Istnieje podejrzenie, że jest to krewny jednej z dwóch poprzednio zakażonych osób.Kolejny przypadek zarażenia stwierdzono również w Australii. Pacjent także przebywał ostatnio w Chinach, konkretnie w Kantonie, stolicy prowincji Guangdong. Zakażenia odnotowano też m.in w Japonii oraz Stanach Zjednoczonych. TVN Meteo podaje, że w USA badaniom podddane są 63 osoby w 22 stanach.Koronawirus zabił już 41 osóbChińskie władze potwierdziły, że jak na ten moment nowy koronawirus zabił już 41 osób. Odnotowano 1300 potwierdzonych przypadków zakażenia,a 57 osób znajduje się w stanie krytycznym.Do objawów związanych z zarażeniem 2019-nCoV należą m.in gorączka, trudności w oddychaniu oraz nacieki w płucach. Koronawirus może powodować zapalenie płuc, które eksperci porównują do ostrej niewydolności oddechowej SARS. Dodajmy, że SARS jest niczym innym śmiertelną odmianą zapalenia płuc. Wirus wykazuje wysoką śmiertelność osób zakażonych, w szczególności zaś osób starszych."Rzeczpospolita" przypomina, że Światowa Organizacja Zdrowia zaznaczyła, iż obecnie nie ma lekarstwa, które zapewniłoby wyzdrowienie, a antybiotyki są nieskuteczneNależy być przygotowanym na ewentualność, że wirus może dotrzeć do Polski.
Akt oskarżenia w ubiegłym roku wystosowała Prokuratura Rejonowa Wrocław-Stare Miasto. Chodzi o słowa byłego księdza Jacka Międlara, które mężczyzna opublikował na YouTubie.Jak przypomina "Wyborcza", zdaniem prokuratora Międlar pochwalał czyn terrorysty z Christchurch Brentona Tarranta, który zamordował 51 wychodzących z meczetu muzułmanów.Na wspomnianym nagraniu Międlar mówi: "Brenton miał troszeczkę prawo do tego, żeby tak się zachować. Dlaczego? Bo postrzegł, w jakim kierunku idzie ten rzekomo cywilizowany świat". I dalej: "Należy mordować w obronie białej rasy i cywilizacji łacińskich tych konkretnych najeźdźców, którzy nam zagrażają".Jacek Międlar uniknie kary?Wszystko wskazuje na to, że były duchowny może uniknąć kary za swoje słowa. Jak podaje "Wyborcza", sędzia Mariusz Wiązek, który został wyznaczony do rozpoznania sprawy, właśnie przychylił się bowiem do wniosku mecenasa Jarosława Litwina, znanego pełnomocnika narodowców, o jej umorzeniu. Według informacji dziennika sędzia Wiązek uważa, że słowa Międlara zostały wyrwane z kontekstu oraz że mężczyzna "w żadnym miejscu swojego wystąpienia nie pochwalał czynu zabójcy Brentona Tarranta i nie nawoływał do zabójstw z motywów rasowych".Warto dodać, że wyznaczony do prowadzenia sprawy sędzia od początku nie chciał jej przyjąć. Jak twierdził, Jacek Międlar, jeszcze za czasów, gdy był księdzem, odwiedził jego dom podczas wizyty duszpasterskiej. Wniosek sędziego Wiązka jednak odrzucono. Wiązek sprawę poprowadził. Jego praca budzi jednak pewne wątpliwości."Sędzia Wiązek sprawę umorzył bez przeprowadzenia przewodu, wysłuchania świadków, czy powołania biegłych do oceny słów oskarżonego", czytamy na stronie internetowej dziennika. Zdaniem dziennikarzy w uzasadnieniu swojej decyzji słowa Wiązka nie brzmią, jakby były napisane przez niezawisłego sędziego, a raczej przez obrońcę Międlara.Prokuratura zapowiedziała, że odwoła się od decyzji.
W teorii daninę płacić powinien każdy, kto posiada i, w założeniu, zarejestrował odbiornik radiofoniczny bądź telewizyjny. W praktyce, według danych, przedstawianych przez GUS radioodbiornik, bądź telewizor posiada ok. 96 proc. gospodarstw domowych. Mniej niż połowa z nich zarejestrowała fakt posiadania urządzeń.Wbrew pozorom, między styczniem a sierpniem ubiegłego roku, Poczta Polska zdążyła ukarać już 10 tys. osób, migających się od płacenia abonamentu. Musiały zapłacić ich 30-miesięczną równowartość, czyli 681 zł.Wiele wskazuje na to, że już niebawem rozpocznie się polowanie na osoby, które nie zarejestrowały swoich odbiorników. Powodem jest widoczny deficyt w finansach państwowych mediów. W 2020 roku mają otrzymać z budżetu państwa aż 2 mld zł.Abonament RTV: Ile wynosi?Niedawno Poczta Polska podała nowe stawki abonamentu. Wynoszą one:Za posiadanie odbiornika radiofonicznego:1 miesiąc - 7 zł2 miesiące - 13,60 zł3 miesiące - 20,15 zł4 miesiące - 27,15 zł5 miesięcy - 33,75 zł6 miesięcy - 39,90 zł7 miesięcy - 46,90 zł8 miesięcy - 53,50 zł9 miesięcy - 60,05 zł10 miesięcy - 67,05 zł11 miesięcy - 73,65 zł12 miesięcy - 75,60 złZa używanie odbiornika telewizyjnego lub telewizyjnego i radiofonicznego:1 miesiąc - 22,70 zł2 miesiące - 44,05 zł3 miesiące - 65,35 zł4 miesiące - 88,05 zł5 miesięcy - 109,40 zł6 miesięcy - 129,40 zł7 miesięcy - 152,10 zł8 miesięcy - 173,45 zł9 miesięcy - 194,75 zł10 miesięcy - 217,45 zł11 miesięcy - 238,80 zł12 miesięcy - 245,15 zł
Na facebooku powstała grupa "SOS – mieszkańcy Wawra rodzicom z CZD". 12 tys. rodziców dzięki niej od 3 lat wymienia się informacjami na temat dostępności leżanek.– Oni robią nawet za dużo, odciążają całkowicie szpital. Kawę potrafią zostawić na korytarzu z karteczką "z pozdrowieniami od SOS". Są wszędzie, mają swoje łóżka, pożyczają, przywożą. Ale teraz sytuacja z brakiem łóżek ich przerosła – mówi na łamach mamadu.pl, Sonia mama dziewczynki cierpiącej na zespół wad genetycznych.Łóżek dla dzieci nie brakuje, problem z tymi dla rodziców. Swego czasu na terenie szpitala funkcjonowała wypożyczalnia leżanek. Niestety, na początku tego miesiąca ją zamknięto. Jak zauważa portal, trudno wytłumaczyć dziecku że rodzice muszą spać w hotelu. Na szkolnym krześle byłoby im trudno wytrzymać.Centrum Zdrowia Dziecka wspierana z zewnątrzSzpital wspierają dziś liczne fundacje. Funkcjonują również internetowe zbiórki. Niestety, dodatkowe problemy sprawiać mogą tutaj regulaminy szpitali, które w kontekście leżanek są bardzo restrykcyjne.– Te łóżka są niezbędne, bo dwa tygodnie wytrzyma się na podłodze, ale kilka miesięcy? Jestem w trakcie ustalania ze szpitalem dokładnych wytycznych. Nie wiemy, ile pieniędzy uda nam się uzbierać i jaki typ łóżek będzie potrzebny. Bo można kupić takie "kanadyjki" za 100 złotych, ale one długo nie wytrzymają. To się raczej nie opłaca, potem będzie trzeba organizować kolejną zbiórkę. Ze wstępnych ustaleń wynika, że jedno takie łóżko to będzie kwota rzędu 1200 złotych – tłumaczy Anna Ojer.Pod tym linkiem znaleźć można jedną ze zrzutek.
Z danych Federacji Polskich Banków Żywności wynika, że wyrzucane jest od 30 do 50 proc. produkowanej żywności. Skala procederu jest gigantyczna a tony dobrego jedzenia lądują na śmietniku. Ukrócić go mają podpisane przez handlowych gigantów umowy z organizacjami pozarządowymi.– Banki Żywności współpracują z sieciami handlowymi już od wielu lat, systematycznie zwiększając ilość odbieranej w ten sposób żywności. W ubiegłym roku, jeszcze bez Ustawy, zebraliśmy ponad 13 tys. ton artykułów spożywczych z około 1300 sklepów. To wzrost o 30 proc. w stosunku do 2018 roku - cytuje Marka Borowskiego, prezesa Federacji Polskich Banków Żywności, Business Insider.Auchan, Lidl, Tesco czy Kaufland - giganci będą musieli oddać część produktówUmowy obejmują te sklepy wielkopowierzchniowe, które mają ponad 250 m kw. a połowa ich przychodów pochodzi ze sprzedaży żywności. Przez pierwsze dwa lata przepisy dotyczyć będą wyłącznie sprzedawców, których placówki przekraczają 400 m kw.2. Kilka tygodni temu wybudowali plażę za 100 tys. Teraz zrównali ją z ziemiąA co w przypadku sklepów, które nie podpiszą umów? Ustawa przewiduje dla nich kary finansowe. O ile sprzedawca nie wykaże, że nie miał możliwości zawarcia umowy, zapłaci 5 tys zł. grzywny. - Całościowo jednak obserwujemy znaczący wzrost świadomości zarówno wśród konsumentów, jak i wśród biznesu, w zakresie marnowania jedzenia - kwituje w rozmowie z BI Borowski.
Przepisy dotyczące zakazu handlu zaostrzają się rokrocznie, od chwili ich wprowadzenia. W 2020 roku zakupy zrobimy tylko w 7 niedziel. Chyba że sklepy w naszej okolicy uzyskały już status placówki pocztowej. Właśnie ten prawny kruczek spędza sen z powiek ustawodawcom i napędza argumentację przeciwników zakazu. - W wyniku jej funkcjonowania spadły obroty w hipermarketach i dużych sieciach handlowych, ale też straciły małe sklepy, a część z nich zbankrutowała. Umocniły się przede wszystkim sklepy przy stacjach benzynowych i dyskonty, które są otwarte w niedziele - oceniał ostatnio Piotr Szumlewicz, przewodniczący Związkowej Alternatywy.Niedziele wolne od handlu: Niejednoznaczna wypowiedź ministraDo potencjalnej liberalizacji przepisów odniósł się w ostatnim wywiadzie na łamach money.pl, wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej, Stanisław Szwed. Prowadzący rozmowę Mateusz Ratajczak zasugerował, że rząd zdaje się łamać w sprawie zakazu handlu. - Tak jak umawialiśmy się z partnerami społecznymi, że po wprowadzeniu już wszystkich niedziel wolnych od handlu a od 1 stycznia jest taka sytuacja, będziemy że tak powiem analizować. W marcu będzie spotkanie z partnerem społecznym (...) Z jednej strony mamy opinie negatywne związków zawodowych, zwłaszcza Solidarności, że ustawa jest łamana poprzez obejście i tworzenie placówek pocztowych. Z drugiej strony mamy informacje z Państwowej Inspekcji Pracy, że tych przypadków nie jest aż tak dużo. A pracodawcy mówią, że działają legalnie - powiedział w rozmowie z money.pl Szwed.2. Tajemnicza palma w centrum Warszawy. Kto ją ustawił? - Czyli trochę się poddajecie - dociskał Ratajczak. - Jeżeli będzie to nagminne to ustawodawca zareaguje - przyznał.Słowa wiceministra sugerują, że do zmiany może dojść. Wszystko zdaje się zależeć od przebiegu spotkania ze wspomnianym partnerem społecznym oraz dalszych analiz. Istotną rolę w dalszej ewolucji przepisów mieć będą również nastroje społeczne. Sondaż przeprowadzony przez Instytut Pollster na zlecenie "Super Expressu" we wrześniu ubiegłego roku wskazał, że za dzisiejszym rozwiązaniem opowiada się około 25% pytanych. Największa grupa respondentów, bo aż 33%, wolałaby powrócić do czasów sprzed zakazu.
Szczeniak, odnaleziony przez wolontariuszy jednego z meksykańskich schronisk, trafił pod ich drzwi w kartonowym pudełku. W środku umieszczono także niewielką zabawkę oraz łamiący serce list. To z niego pracownicy placówki dowiedzieli się, dlaczego ktoś zdecydował się oddać psa. Jego historia poruszyła serca internautów z całego świata.- Nazywam się Andrés i mam 12 lat. Moja mama i ja postanowiliśmy zostawić szczeniaczka Tobie. Zrobiliśmy to za plecami taty, ponieważ on myślał o jego sprzedaży. Zawsze na niego krzyczy i go bije. Raz kopnął go tak mocno, że z jego maleńkim ogonem coś się stało. Mam nadzieję, że mu pomożesz i się nim zajmiesz. To jego pluszowa zabawka, liczę, że dzięki niej nie zapomni o mnie - napisano w poruszającym, pełnym smutku liście.
Według raportu OECD 49 proc. pracy wykonywanej aktualnie w Polsce może zostać zautomatyzowana. Technologiczna rewolucja jest nierozerwalnie związana ze wzrostem bezrobocia, jednak jak przekonuje część ekspertów - tylko na samym początku. Spadki cen produktów i płac miałyby po czasie wygenerować popyt na pracę. Dla wielu pracowników nie jest to przekonująca forma rekompensaty.Automatyzację dzielić można na te innowacje, które wspierają i te, które zastępują pracę. To właśnie tego drugiego obawiają się osoby, zatrudnione w części branż. Zwłaszcza tych, gdzie dominuje praca fizyczna.– Może to mieć znaczny wpływ na wzrost bezrobocia. Efekt ten może być częściowo zredukowany, ponieważ automatyzacja stymuluje zapotrzebowanie na nowe miejsca pracy i zwiększa popyt na stanowiska specjalistyczne - mówił dla "Rzeczpospolitej" Jarosław Gabryś, menedżer w warszawskim oddziale A.T. Kearney.
Podziękowania dla Macierewicza za "50 lat walki o niepodległość" nie były jedynym, choć najgłośniejszym incydentem, który sprawił, że Jakimowicz stawiany jest po konkretnej stronie politycznej barykady. Wcześniej aktor bronił wspieranej przez TVP, głoszącej homofobiczne hasła Zofii Klepackiej.Ostatecznie sam zdobył zatrudnienie w Telewizji Polskiej, co przelało czarę goryczy przeciwników jego i rządu. Teraz, znany z kilku polskich komedii aktor wstawił zdjęcie, które nie przeszło bez echa.Jarosław Jakimowicz z Kaczyńskim na urodzinach powstańcaKazimierz Klimczak ps Szron 11 lutego skończył 106 lat. Powstaniec brał udział m.in. w bitwie pod Bzurą. Został odznaczony szegiem orderów i medali, w tym Krzyżem Kawalerskim i Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.Pułkownikowi życzenia złożył m.in. prezydent Andrzej Duda. Z powstańcem podczas gali "Gazety Polskiej" spotkał się również Jarosław Kaczyński, który na zdjęciu uchwycony został ze swoim imiennikiem. Jakimowicz pochwalił się zdjęciem z prezesem PiS a w sieci zawrzało.Podczas gdy pod zdjęciem na profilu aktora dyskusja pozostaje stosunkowo kulturalna, tego samego nie można powiedzieć o fotografiach okrążających Twittera. - Czy to jest z tyłu stoi Jakimowicz? Serio, zaprosiliście go tam? Przecież to cwaniak i kompletny pustak - brzmi jeden z komentarzy.Podczas gdy fakt, że w urodzinach powstańca biorą udział przedstawiciele tylko jednej opcji politycznej zasmuca, sama obecność Jakimowicza zastanawia. Co uważacie na ten temat?
Bartosz Treder jest radnym gdańskiej dzielnicy Suchanino. Przedstawia się, jako asystent posłanki w IX kadencji Sejmu RP, student psychologii oraz właściciel psa i królika. Ogólnopolskiej popularności w ostatnim czasie przysporzyły mu jednak dwa zdjęcia, które zamieścił na swoim facebooku.Pendolino miejscem niespodziewanego zdarzeniaNa zdjęciach widać dwie kobiety, klęczące na korytarzu pociągu Pendolino relacji Warszawa - Gdańsk. Przed nimi, na stoliku stoi figurka Matki Boskiej. - Moje wczorajsze widoki podczas podróży pendolino z Warszawy do Gdańska. Panie modliły się na klęczkach na środku pociągu i zapewniały wszystkich, że nie potrzebują maseczek ochronnych bo przed koronawirusem mają „ubezpieczenie od Pani Bozi” - czytamy w poście radnego.Do Trendera dotarli dziennikarze Fakt24 i zapytali go o szczegóły zdarzenia.- Cała sytuacja miała miejsce w poniedziałek, po godzinie 16:00. Wracałem z Budapesztu przez Warszawę do Gdańska. Nagle, w trakcie jazdy pojawiły się dwie kobiety, które zaczęły się modlić. Uwagę zwrócił im mężczyzna, który powiedział, ze póki co w Polsce nie ma koronawirusa, więc nie muszą klękać i modlić się w pociągu. One powiedziały, że dopóki jest opieka Matki Boskiej, niebezpieczeństwo Polsce nie zagraża - powiedział im radny.Zdjęcia budzą bardzo silne uczucia w internautach, którzy udostępnili je już ponad tysiąc razy."Takie zachowanie nie ma nic wspólnego z wiarą. Takie zachowanie narusza godność i powagę wiary", "A gdyby ktoś innej wiary zaczął się modlić w środku pociągu, to od razu byłby ogromny problem", "Klęczenie na podłodze w PKP, higieniczne takie", Jestem osobą wierzącą ale dla mnie jest to komedia w najlepszym wydaniu, od tego jest kościół" - brzmią tylko niektóre komentarze pod postem radnego.
Proces toczył się z wyłączeniem jawności, ze względu na dobro dziecka. Pierwszy wyrok zapadł w lipcu ubiegłego roku, jednak odwołali się od niego zarówno obrońcy oskarżonych, jak i prokuratura, domagająca się wyższych wyroków. Dziś Sąd Apelacyjny w Poznaniu wydał prawomocny wyrok. Wojciech W. został skazany na 15 lat więzienia a Marcin W. 12. Sprawa Karola K. została skierowana do ponownego rozpoznania.Wojciech K. miał dodatkowo "prezentować dwóm innym małoletnim osobom (nie synowi) wykonywanie czynności seksualnej i naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza policji".7-latek był wykorzystywany przez swojego ojca, 50-letniego Wojciecha K. oraz dwóch jego kolegów - 38-letniego Marcina W. i 35-letniego Karola K. Jak wynika z ustaleń prokuratury, chłopiec miał 7-8 lat, kiedy mężczyźni w zmowie oraz ze szczególnym okrucieństwem wymuszali na nim czynności seksualne. - [Ojcu dziecka i Marcinowi W.] zarzucono popełnienie przestępstw wielokrotnego zgwałcenia, wymuszenia czynności seksualnej, przy czym oskarżeni działali wspólnie i w porozumieniu, ze szczególnym okrucieństwem, w celu swojego zaspokojenia prezentowali małoletniemu treści pornograficzne - cytuje rzeczniczkę Prokuratury Okręgowej w Poznaniu prok. Magdalena Mazur-Prus, RMF24.
21-latka nie była ścigana przez policję, choć faktycznie została zatrzymana na stacji benzynowej w pobliskim Lwówku Śląskim.