Obecnie abonament rtv wynosi 7 zł miesięcznie za radio oraz 22,70 zł miesięcznie za telewizor. Za uchylanie się przed obowiązkiem zapłaty grozi kara w wysokości 30-krotności miesięcznego abonamentu. Oznacza to 681 zł w przypadku telewizora i 210 zł za radio.Abonament RTV - poczta ściąga należnościKażdy, kto pozbywa się z domu telewizora, ma prawo wyrejestrować swój odbiornik z bazy danych Poczty Polskiej. Dotychczas wystarczyło zrobić to, by uniknąć kary. Jak się jednak okazuje, Poczta zdecydowała się na kontrole "na ślepo". Kontroler wchodząc do mieszkania, nie ma bowiem możliwości sprawdzenia, czy rzeczywiście w domu jest telewizor lub radio, czy nie.Dlatego poczta, obchodzi problem, naliczając opłaty bez sprawdzania, czy odbiornik faktycznie znajduje się w mieszkaniu. Liczy w ten sposób, że w masie trafi na nierzetelnych abonentów i ściągnie należność.Osobami uprawnionymi do zwolnienia od opłat abonamentowych są m.in.: osoby, które ukończyły 75 rok życia, osoby zaliczone do I grupy inwalidzkiej, kombatanci będący inwalidami wojennymi lub wojskowymi, a także osoby, które ukończyły 60 lat i mają prawo do emerytury, której wysokość nie przekracza miesięcznie kwoty 50% przeciętnego wynagrodzenia. Zwolnienie można zdobyć również wnioskując o nie do KRRiT, w związku z trudną sytuacją życiową. W ubiegłym roku KRRiT rozpatrzyła 60 tys. tego typu spraw.Źródło: Gazeta Wyborcza
Pandemia koronawirusa w Polsce postawiła przyszłość tegorocznych wakacji pod znakiem zapytania. Jednak dzięki postępującemu procesowi odmrażania gospodarki wielu z nas będzie mogło udać się na długo wyczekiwane urlopy. Bon turystyczny, zasiłek solidarnościowy czy 500 plus z pewnością wesprze tych, którzy mimo trudnej sytuacji finansowej, chcieliby udać się nad polskie morze. Pamiętajmy, aby zadbać o nasze bezpieczeństwo. Poluzowane obostrzenia nie oznaczają, że problem koronawirusa się skończył. Lekarze przypominają kilka prostych do zapamiętania zasad.Środki dezynfekujące niebezpieczne dla zdrowia? Wiele na to wskazujeWażny apel dermatologów został przekazany przez portal Abczdrowie.pl. Okazuje się, używanie środków dezynfekujących na słońcu może doprowadzić do poważnych oparzeń. Szczególnie narażone na niebezpieczeństwo są osoby, które planują dezynfekować się podczas pobytu na plaży. To właśnie nad morzem najczęściej wypoczywamy podczas upałów. Pamiętajmy, żeby zrezygnować z żeli, których skład bazuje na alkoholu. W przeciwnym wypadku wymarzone urlopy możemy spędzić w szpitalach. Równie ważnym jest zadbanie o dobre nasmarowanie kremami, chroniącymi przed promieniami UV.Lekarze w jasny sposób doradzają, jak zadbać o swoje bezpieczeństwo podczas wakacji nad morzem. Gdy jesteśmy wystawieni na silne oddziaływanie promieni słonecznych, najlepszą metodą dbania o higienę jest mycie rąk za pomocą mydła i wody. Środek ten jest niezwykle łagodny dla naszej skóry. Abczdrowie.pl ostrzega też przed korzystaniem z tak zwanych roślin leczniczych. Bergamotka, nagietek czy dziurawiec zawierają substancje chemiczne, które jeszcze bardziej narażają skórę na promienie UV. Źródło: [Abczdrowie.pl]
Z badania Instytutu Badawczego ABR SESTA na zlecenie Wirtualnej Polski i money.pl wynika, że średnio za pogrzeb w Polsce ksiądz życzy sobie 598 złotych. Ceny zależne są od cennika parafii. Jeśli w danej z nich nie ma jednak takowego, obowiązuje zasada "co łaska". To właśnie do tego hasła odnosi się nazwa portalu, który przeprowadził ranking cen pochówków. Strona od dawna nie jest aktualizowana i nie możemy mieć pewności, czy podane kwoty są aktualne. Jeśli jednak wierzyć w to, co się na niej pojawia - mogą dochodzić do 6 tys zł. Tak kolosalna suma na pewno składa się jednak na więcej usług, niż sama opłata przekazywana proboszczowi.
Akcja wydobycia ciała mężczyzny z wysokiego silosa na terenie jednej z firm w Białymstoku zakończyła się po blisko dwóch dobach. Nastąpiło to w niedzielę przed południem. Według doniesień lokalnych mediów zmarły mężczyzna miał 34 lata. Pracował w środku silosa przy usuwaniu zbrylonych warstw otrębów, które w pewnym momencie się oderwały i w wyniku nieszczęścia przysypały mężczyznę, który poprzez przygniecenie i brak możliwości wydostania się lub uzyskania szybkiej pomocy, poniósł śmierć na miejscu. Jak donoszą media, w tym serwis RMF24 z informacji uzyskanych przez PAP, do tragicznego zdarzenia doszło w piątek wczesnym popołudniem.Białystok: udało się wydobyć zwłoki mężczyzny zasypanego otrębami w silosieWydobycie ciała 34-latka nie należało do najprostszych zadań, a strażacy mieli ręce pełne roboty i pracowali w trudnych warunkach. Żmudna akcja wydobycia trwała wiele godzin. Poszkodowany znajdował się w wysokim silosie w wąskim leju między zbitą i twardą warstwą otrębów. Ciężka praca białostockich strażaków wymagała dużo cierpliwości i czasu.- Trudność polega na tym, że cała masa 200 ton otrębów, które znajdują się w elewatorze - to jest bardzo twarda, zbita masa, którą nawet przewiercić jest trudno. Wewnątrz tej masy, w bardzo małym otworku, znajduje się ciało mężczyzny, do którego jest bardzo trudno dotrzeć, którego nie można wyewakuować na zewnątrz ze względu na to, że ta masa jest bardzo mocno zbita i musimy ją stamtąd najpierw usunąć, żeby można było bezpiecznie podnieść do góry ciało mężczyzny - tłumaczył przed wydobyciem rzecznik Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Białymstoku Paweł Ostrowski dla Radia Białystok. - Zwłoki mężczyzny wydobyto w niedzielę przed południem - poinformował dla PAP rzecznik Komendy Miejskiej PSP w Białymstoku Paweł Ostrowski, cytowany przez RMF24. Ciało poszkodowanego znajdowało się pod grubą warstwą otrębów, mniej więcej dziewięciu metrów.Jak informują lokalne media, okoliczności wypadku badać będzie prokuratura oraz Państwowa Inspekcja Pracy.Źródło: RMF24 / PAP / Radio Białystok
Certyfikat AOC jest przyznawany wyłącznie spółkom, które wykażą dysponowanie sprzętem lotniczym oraz potrzebną do realizacji połączeń przeszkoloną załogą. Zdaniem portalu pasazer.pl złożenie wniosku oznacza, że spółka-bliźniak LOTu przestaje być spółką widmo, utworzoną na wszelki wypadek.
W Polsce od lat trwają protesty w sprawie zbyt niskiego poziomu wynagrodzeń. Lekarze, nauczyciele, pielęgniarki, urzędnicy to część z grup zawodowych, które o swoje prawa musi walczyć na polskich ulicach. Często zarobki najgorzej zarabiających porównuje się do pensji parlamentarzystów lub ministrów. Jednak to, ile zarabiają prowadzący programów informacyjnych Telewizji Polskiej, przebija pensje każdego polityka.
Szczegóły tej dramatycznej historii przytacza "Fakt". Dziewczynka przyszła na świat z wadą ośrodkowego układu nerwowego i porażeniem czterokończynowym. Eliza w sposób szczególny zdana była zatem na własnych rodziców. Ci przysporzyli jednak 5-latce wyjątkowych cierpień. Dziecko nie wychodziło na spacery. Zamiast tego całe dnie spędzało w pokrytym odchodami kojcu, w którym żerowały owady.
Jak informuje w swoim raporcie portal Expander, cytowany przez portal turystyka.wp.pl, z roku na rok dochodzi do coraz to większych kradzieży. Pieniądze, które złodzieje kradną z naszych kont bankowych za pomocą kart płatniczych, są niekiedy gigantycznymi sumami. Rekord padł w 2019 roku, kiedy to przestępcom udało się ukraść w taki sposób łącznie 54 mln zł.Wypłata gotówki. Uwaga na swoje karty płatnicze i oszustów wakacyjnychJak wynika z danych NBP, w 2019 roku złodziejom za pomocą kart płatniczych udało się skraść kwotę w wysokości aż 54 mln zł, co jest uznawane za rekord. Prawie połowa z tego (24,5 mln zł) została skradziona sfałszowanymi kartami.Expander tłumaczy, jak dochodzi do tego typu kradzieży. Wygląda to w ten sposób, że dokonuje się kopiowania karty. Odbywa się to najczęściej w bankomatach. Przestępcy instalują na nich specjalne urządzenia, sprytnie je ukrywając. - Są one ukryte w szczelinie, do której wkładamy kartę, więc bardzo trudno jest się zorientować, że coś jest nie tak z bankomatem - wyjaśnia doradca finansowy.Expander poprzez swój raport chce uświadomić ludzi, gdzie mogą stracić pieniądze, ustrzec ich przez zagrożeniem oraz dać wskazówki, jak mogą zadbać o bezpieczeństwo na wakacjach. Specjaliści z Expandera przypominają także o tym, że w kurortach nadmorskich wciąż natknąć się można na kieszonkowców, którzy czyhają na nasze portfele. W konsekwencji możemy m.in. paść ofiarą zaciągniętego kredytu na nasze dane. Źródło: turystyka.wpl.pl / Expander / gazeta.pl
Cała Polska żyje dramatem jaki rozegrał się w samym sercy Warszawy. Szczególną uwagę mediów przykuły nieoficjalne doniesienia ze strony prasy w sprawie stanu, w jakim miał być kierowca autobusu 186, Tomasz U. Z licznych spekulacji wynikało, że prowadzący miał znajdować się pod wpływem amfetaminy. Polska Agencja Prasowa postanowiła zweryfikować przedstawiane informacje. Okazuje się, że mężczyzna nie ma czystej kartoteki.
Kryzys epidemiologiczny oraz utrzymująca się drożyzna to nie jedyne utrapienia turystów. Ci, którzy chcą spędzić tegoroczne wakacje nad Bałtykiem, mogą zmierzyć się z kolejnymi problemami. Główny Inspektorat Sanitarny przeprowadził rutynowe badanie jakości wód. Przedstawione wyniki nie pozostawiają złudzeń. Sezon urlopowy zaczynamy od zamknięcia popularnego kąpieliska. Informacje przekazane przez Wirtualną Polskę są dość niepokojące. Z powodu sinic zakazano kąpieli na jednej z gdyńskich plaż. Decyzją sanepidu tamtejsza woda nie nadaje się do użytku.Wakacje nad polskim morzem mogą być niebezpieczne?Sanepid ujawnił niepokojące zjawiska, jakie mają miejsce w miejscowości nad Bałtykiem. Niemały problem może wywołać spore zamieszanie wśród urlopowiczów. Przypomnijmy, że sinice są bakteriami, które mają toksyczny wpływ na organizm człowieka. Wielu naukowców nazywa je "plagą Bałtyku", ponieważ to właśnie tam wykrywane są najczęściej. Wirtualna Polska wskazuje, że z powodu ich zakwitu zamykano dostęp do niejednego kąpieliska. Szczególnie dotknięte nimi były plaże nad Zatoką Gdańską.W wyniku kontaktu z bakterią sinicy możemy zmagać się z nieprzyjemnymi objawami. Wysypka, wymioty czy też biegunka to zaledwie część z nich. Często u chorych odnotowywana jest też gorączka oraz łzawienie oczu. Skutki sinicy możemy zauważyć dopiero kilka dni po kąpieli. Wirtualna Polska uspokaja jednak, że poza plażą obok portu jachtowego w Gdyni nie wykryto jeszcze ich obecności w innych miejscach. Jakość wody w Redłowie Orłowie czy też Sopocie na ten moment nie budzi żadnych zastrzeżeń.Źródło: [Wirtualna Polska]
Gazeta Pomorska przekazała niepokojące informacje. Ci, którzy nie opłacili jeszcze abonamentu RTV mogą zmierzyć się z przykrymi konsekwencjami. Poczta Polska wysłała dłużnikom wezwania do zapłaty. Czas na uregulowanie wpłat wynosi nie więcej niż 7 dni. Z relacji medium wynika, że pisma te nie trafią do osób, które wyrejestrowały odbiorniki. Abonament RTV: Poczta Polska oraz Urząd Skarbowy dokonują niepokojących kontroliGazeta Pomorska wyjaśnia, że w skład długu wchodzi należność za abonament RTV oraz naliczone odsetki. Niemałe kwoty mogą być ściągane z nadpłaty podatku dochodowego, rachunku bankowego, a poprzez komornika emerytury czy też pensji. Dziennikarze portalu przypominają, że rekordziście zajęto nawet 4 tys. zł. z konta bankowego. - Najwyższa jednorazowa kwota zajęcia wynosiła ok. 4 tys. zł, najniższa kilkanaście zł. Wysokość potrąceń uzależniona jest od wysokości świadczeń z uwzględnieniem wolnej od potrąceń kwoty wynagrodzenia i świadczenia emerytalnego na podstawie odrębnych przepisów - deklaruje dla Gazety Pomorskiej, Bartosz Stróżyński, rzecznik prasowy Izby Administracji Skarbowej w Bydgoszczy.Przypomnijmy, że w samym województwie pomorskim odebrano blisko 1.6 mln zł za nieopłacony abonament RTV. Gazeta Pomorska ostrzega też przed działalnością oszustów. Należy podkreślić, że jedynym organem odpowiedzialnym za wysyłanie wezwań do spłaty długu jest Poczta Polska. Wielu przestępców próbuje podszyć się pod tę instytucję, aby naciągnąć Polaków na niemałe kwoty. Sytuacje te należy niezwłocznie zgłaszać organom ścigania.Źródło: [Gazeta Pomorska]
Kryzys epidemiologiczny oraz gospodarczy wymusił na Prawie i Sprawiedliwości znaczne poszerzenie oferty socjalnej. 500 plus, postojowe, bon turystyczny to zaledwie namiastka świadczeń, które otrzymują lub będą otrzymywać Polacy. Jadwiga Emilewicz w rozmowie z Polską Agencją Prasową wyjaśniła, na co mogą liczyć ci, którzy mają zamiar skorzystać z przysługujących urlopów. Wiemy już, że 2 lipca odbędzie się pilne spotkanie z przedsiębiorcami w tej sprawie.Jadwiga Emilewicz: Bon turystyczny to nie jedyne wsparcie dla branży turystycznej - Przygotowujemy dla branży turystycznej kolejne instrumenty wsparcia, w tym gwarancje na zwroty dla klientów przedpłaconych wycieczek, które nie odbyły się z powodu wybuchu pandemii. 2 lipca w Ministerstwie Rozwoju odbędzie się kolejne spotkanie z branżą w tej sprawie - tłumaczy Jadwiga Emilewicz w rozmowie z PAP. Przedstawicielka Rady Ministrów wyjaśniła, że najnowsze zmiany powinny być wprowadzone jeszcze przed rozpoczęciem kolejnego roku szkolnego.Jadwiga Emilewicz twierdzi, że bon turystyczny nie będzie jedynym dofinansowaniem dla branży turystycznej oraz urlopowiczów. - Początek jesieni będzie zatem krytycznym okresem dla firm turystycznych, które będą musiały zwracać klientom pieniądze za przedpłacone przed marcem wycieczki, które nie doszły do skutku. Dla wielu touroperatorów to wyzwanie finansowe nie do pokonania - tłumaczy dla PAP członkini Porozumienia Jarosława Gowina.Źródło: [PAP]
– Syn bardzo chce odzyskać auto. To jest chyba dla niego najważniejsze, żeby tata się uśmiechnął – mówi reporterowi "Wydarzeń" pani Joanna, mama pięcioletniego Kuby. Skradziony pojazd stosunkowo niedawno został spłacony przez ojca chłopca. Samochód miał posłużyć mężczyźnie jako gwarancja, że chorującemu na rdzeniowy zanik mięśni chłopcu nie zabraknie pieniędzy na rehabilitację.Kuba apeluje do złodzieja– Oddaj nasz samochód i misie – prosi niezidentyfikowanego sprawcę kradzieży chłopiec. Pojazd miał służyć jako zabezpieczenie dla rodziny. Jak wskazuje mama pięciolatka, ojciec Kuby miał dorabiać w branży transportowej, gdy pojawi się problem ze znalezieniem zatrudnienia w budowlance.Samochód został skradziony z parkingu jednego z gorzowskich sklepów. Jak wskazuje Polsat News, rodzina po raz ostatni widziała pojazd w ubiegłą środę. Niestety, auto nie było ubezpieczone. Wobec kosztownej rehabilitacji, która jest dla Kuby niezbędna, w domu konieczne jest oszczędzanie na rzeczach, które nie należą do najpilniejszych potrzeb. – Jest nam przykro, ciężko – zaznacza mama pięciolatka.Policjanci usiłują ustalić, kto stał za kradzieżą samochodu. Ponieważ nie jest jasne, kiedy doszło do zdarzenia, funkcjonariusze są zmuszeni przejrzeć kilkadziesiąt godzin zabezpieczonego materiału. Mama Kubusia, która stale musi być przy synu, zapewnia, że chłopiec wierzy w policję. Swoim apelem postanowił jednak wspomóc rodziców.Źródło: Polsatnews.pl
Adam Darski, znany szerszej publiczności pod pseudonimem artystycznym „Nergal”, został oskarżony o trzykrotne znieważenie uczuć religijnych. Śledczy w oparciu o opinię biegłego uznali, iż „wykorzystywanie wizerunku Jezusa Chrystusa w połączeniu z fallusem ma znamiona znieważenia przedmiotu czci religijnej”.
– Mam za małą emeryturę, w związku z tym muszę pracować – odpowiada w rozmowie z portalem Money.pl przedsiębiorca Zbigniew Grycan, zapytany przez prowadzącego, czy po wielu latach kariery zawodowej zamierza wybrać się na zasłużony odpoczynek.Emerytura Zbigniewa Grycana. "Jakbym policzył, ile ja składek zapłaciłem"– Całe życie byłem nauczony pracować, od małego. Wtedy się mówiło, że ojciec gonił od roboty i tak jakoś do dzisiaj zostało, że sam siebie gonię – dodaje Grycan, który, jak wskazuje portal, przeszedł już uprzednio na emeryturę. Wytrzymał na niej jednak zaledwie trzy lata.Powodem były mało imponujące pieniądze, na jakie może liczyć przedsiębiorca. Zapytany o ów niską emeryturę, Zbigniew Grycan wskazuje, że pobiera około 3 tys. zł. Na wtrącenie redaktora, że nie jest to wyjątkowo niskie świadczenie, biznesmen odpowiada, że przez całe życie płacił najwyższe składki, co nie przełożyło się na godziwe środki oferowane przez ZUS.Serwis przypomina, że w roku 2004 przedsiębiorca założył doskonale znaną w Polsce firmę produkującą lody. Właściciel marki "Grycan – Lody od Pokoleń" przekazał, że wywołane epidemią przeszło dwa miesiące zamrożenia działalności zaowocowało ogromnymi stratami. Zbigniew Grycan zapewnił jednak, że nie ma zamiaru rekompensować strat podwyższonymi cenami. Jako wyjście wskazał wzrost obrotów, co ma doprowadzić do zwiększenia ilości klientów.Źródło: Money.pl
Ministerstwo Finansów przekonuje, że wprowadzana matryca okaże się korzystna zarówno dla biznesu, jak i konsumentów. Cytowany przez RMF FM wiceszef resortu Jan Sarnowski zapewniał niedawno, że wprowadzone zmiany w praktyce doprowadzą do obniżki stawek VAT, co miałoby przynieść konsumentom oszczędności rzędu 300 milionów złotych.Podatek VAT z nową matrycą stawekPortal rmf24.pl przypomina, że zmiany w podatku VAT miały zostać wprowadzone już 1 kwietnia. Wprowadzenie nowej matrycy ostatecznie przesunięto jednak na 1 lipca. Wchodząca dziś w życie zmiana wiąże się m.in. z uproszczeniem systemu stawek VAT, wprowadzeniem Wiążącej Informacji Stawkowej czy zmianą klasyfikacji towarów i usług.Wspomniana matryca ma doprowadzić do uproszczenia systemu podatkowego. W efekcie łatwiejsze ma okazać się przypisanie określonej stawki do danej kategorii towaru. RMF zwraca uwaga, że pomoże to uniknąć sytuacji, w których jeden towar ma trzy różne stawki VAT lub, dla przykładu, sos musztardowy i musztarda będą opodatkowane w różny sposób.Produktami, których ceny mogą nieco spaść w związku z proponowanymi zmianami, to m.in. owoce tropikalne i cytrusowe, pieczywo czy artykuły higieniczne. Warto jednocześnie zaznaczyć, że wraz z nową matrycą możemy spodziewać się podwyższonych cen chociażby owoców morza czy lodu wykorzystywanego w celach spożywczych.Źródło: rmf24.pl
Jak informuje "Super Express", Monzer M., ginekolog z Zabrza, został skazany na 15 lat więzienia. Wobec swoich pacjentek miał dopuszczać się czynów o charakterze molestowania seksualnego oraz gwałtów. W sumie jego ofiarą padło co najmniej 26 kobiet. Lekarz zobowiązany jest do wypłaty zadośćuczynienia pokrzywdzonym. Wyrok nie jest prawomocny.Zabrze. Ginekolog miał molestować i gwałcić swoje pacjentki. Lekarz został skazanyO sprawie kontrowersyjnego ginekolog z Zabrza, Monzera M. zrobiło się głośno latem 2018 roku za sprawą kobiety, która zgłosiła swoją krzywdę na policję. Przerażona pacjentka opisała, jak wyglądała jej wizyta. Następnie swoje milczenie postanowiły przerwać inne pokrzywdzone kobiety. Pod adresem mężczyzny padły mocne oskarżenia, m.in. o gwałt, molestowanie oraz inne czynności seksualne.W sierpniu 2018 roku doszło do tymczasowego zatrzymania ginekologa. Wówczas ustalono, że do opisywanych przestępstw o charakterze seksualnym dochodzić miało w latach 2016-2018, a jego ofiarą miało paść co najmniej 26 kobiet. Mężczyzna nie chciał przyznać się do stawianych mu zarzutów.Jak informuje "Super Express", proces sądowy w sprawie Monzera M. zakończył się w czerwcu 2020 roku. Ginekolog usłyszał wyrok 15 lat pozbawienia wolności. Przez tyle samo lat nie może wykonywać swojego zawodu. Ponadto ginekolog ma wypłacić poszkodowanym kobietom zadośćuczynienie o łącznej kwocie 345 tys. złotych. Wyrok sądu nie jest prawomocny i istnieje możliwość odwołania się od niego.Jak wynika z ustaleń śledczych, Monzer M. krzywdził swoje ofiary przez aż 14 lat. W toku śledztwa okazało się, że jego przestępstwa przypadały na większy okres lat - od 2004 do 2018 roku, a nie jedynie w latach 2016-2018, jak ustalono wcześniej. Przez ten czas ginekolog skrzywdził co najmniej 26 kobiet molestując je, gwałcąc lub doprowadzając do "innych czynności seksualnych". Do tych czynów miało dochodzić w jego prywatnych gabinetach w Zabrzu.Źródło: Super Express / gazeta.pl
Wesele na ponad sto osób odbyło się w Nawojowej niedaleko Nowego Sącza w Małopolsce. Zakażonych koronawirusem zostało 41 osób, a 236 znalazło się na kwarantannie. Poza gośćmi weselnymi są to również osoby, które miały z nimi kontakt. Jak informuje "Fakt", wśród weselników był także senator PiS.
Wczoraj w godzinach wieczornych doszło do tragicznego w skutkach wypadku śmigłowca. W wyniku katastrofy dwie osoby poniosły śmierć. Dramat rozegrał się pod Strzegomiem na Dolnym Śląsku, niedaleko drogi krajowej nr 5 i domów mieszkalnych.
Do niepokojących wydarzeń doszło dwa lata temu, jednak dopiero dziś wymiar sprawiedliwości ukarał rodziców, którzy maltretowali swoje małe, bezbronne dziecko. Natychmiastowa interwencja ze strony opieki społecznej dała szansę na drugie, lepsze życie dla prześladowanego chłopca. Wiadomości: Rodzicom prześladowanego chłopca wymierzono bezwzględną karęPortal O2.pl przekazał zatrważające informacje w sprawie 2-miesięcznego malucha. W wyniku kontroli ze strony przedstawicieli opieki społecznej udało się prędko zareagować na przemoc, jaką stosowano wobec niemowlaka. W 2018 roku odkryto, że chłopiec był bity przez swojego ojca. Dzięki sprawnej interwencji udało się przewieźć go Szpitala Dziecięcego im. prof. dr. med. Jana Bogdanowicza w Warszawie. Rodzice malucha dopiero w ostatnim czasie usłyszeli wyrok w swojej sprawie.Badania lekarskie wykryły, że dziecko miało połamane żebra, liczne siniaki, pęknięcia czaszki oraz uszkodzenia kości łonowej. - To był horror. Pani w sekretariacie prokuratury płakała, rejestrując sprawę tego dziecka, widząc jego obrażenia na zdjęciach - wskazywała prokuratorka w sądzie. Jej wypowiedź przytoczył portal O2.pl opisując dramatyczne zdarzenia. Opiekunowie chłopca otrzymali niemałe kary. Sąd skazał Daniela G. na 15 lat więzienia. Jego partnerka otrzymała łagodniejszy wyrok. W jej sprawie orzeczono rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na pięć lat. Niewykluczone, że prokuratura złoży apelację w tej sprawie.Źródło: [O2.pl]
Pani Bożena Wołowicz, która pochodzi z okolic Dębicy od ośmiu lat przeżywa prawdziwy koszmar. Wszystko przez rodzinę, której w 2010 roku sprzedała dom, znajdujący się tuż obok jej posiadłości. Z czasem toksyczna rodzina K. rozpoczęła nękanie 66-letniej kobiety, która jak sama przyznaje momentami bała się o własne życie.
Wyjaśnijmy, że sprawa ta wciąż ma charakter rozwojowy. Czynności wyjaśniające są prowadzone przez funkcjonariuszy z Komendy Miejskiej Policji w Gdański. Konkretne zarzuty usłyszało już dwóch weterynarzy. Według zebranych poszlak lekarze mieli fałszować dokumentację z lat 2015/2016 w sprawie drobiu, który po odpowiedniej obróbce trafiał na rynek. Polska Agencja Prasowa przybliża kulisy tej sprawy.Weterynarze mogą ponieść poważne konsekwencje- Dwaj lekarze weterynarii, zamiast osobiście dokonywać badań przedubojowych, zlecali ich wykonanie osobom nieuprawnionym, bądź przekazywali gotowe druki potwierdzające przeprowadzenie takiego badania - wskazuje w rozmowie z PAP podkomisarz Renata Legawiec. - Policjanci ustalili, że w rzeczywistości badania te nie miały miejsca. Tak spreparowane dokumenty stanowiły podstawę przyjęcia drobiu do ubojni i na rynek do konsumpcji trafiało nieprzebadane mięso - dodała przedstawicielka policji dla PAP-u.Z doniesień Polskiej Agencji Prasowej wynika, że na potrzeby śledztwa sprawdzono aż kilka tysięcy dokumentów w sprawie ubitego drobiu. Funkcjonariusze skorzystali też z opinii ekspertów oraz biegłych. Doszło tez do przesłuchania 150 świadków, którzy zeznawali w sprawie rzekomych fałszerstw. Gdańscy weterynarze, po przejrzeniu materiału dowodowego usłyszeli aż 1500 zarzutów. PAP wyjaśnia, żę dotyczą one podżegania do składania fałszywych zeznań oraz poświadczania nieprawdy celem otrzymania niemałych korzyści majątkowych. Jeśli wymiar sprawiedliwości uzna lekarzy za winny, może wymierzyć im karę nawet do 12 lat pozbawienia wolności.Źródło: [PAP]
Polska Agencja Prasowa przekazała poruszające informacje w sprawie najnowszego wyroku Sądu Okręgowego w Gdańsku. Decyzją wymiaru sprawiedliwości Mariusz S. funkcjonujący pod pseudonimem "Polski Fritzl" trafił do więzienia. Wspólnie ze swoimi kuzynami i znajomymi mieli wielokrotnie wykorzystywać i nękać kobietę, która była żoną skazanego. Jak podaje Super Express, zatrważające zdarzenia miały mieć miejsce od stycznia 2019 do grudnia 2010 roku, jednak dopiero teraz wydano wyrok w tej sprawie.
Do zdarzenia doszło 30 czerwca w godzinach popołudniowych. Nagranie sytuacji obiegło internet, wywołując oburzenie.Policja interweniuje w sprawie gróźbNagranie ze zdarzenie będzie z pewnością dowodem w sprawie oskarżenia o groźby karalne. Widać na nim, jak mężczyzna zatrzymuje swój samochód, wychodzi z niego i zrywa umieszczony na ogrodzeniu posesji baner wyborczy Rafała Trzaskowskiego. Słychać również wykrzykiwane przez niego wulgaryzmy, kierowane do właścicielki domu. - Trzaskowski? U mnie na Starych Budach? Wyp***! Do Warszawy!" - krzyczy mężczyzna. Poza wulgaryzmami, na nagraniu słychać również groźby karalne. - To się spali! - wykrzyczał, wskazując palcem na jej dom. - Trzaskowski, złodziej! Dzieci będziesz pe***iła? Twoje dzieci będą pe*ały - mówi do kobiety 46-latek. Interia informuje, że policja w Wyszkowie wszczęła z urzędu postępowanie dotyczące gróźb karalnych, kierowanych przez mężczyznę pod adresem właścicielki domu. Funkcjonariusze zdecydowali się na to po zapoznaniu z nagraniem krążącym po internecie, zgodnie z art. 119 Kodeksu karnego, który mówi, że "kto stosuje przemoc lub groźbę bezprawną wobec grupy osób lub poszczególnej osoby z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, politycznej, wyznaniowej lub z powodu jej bezwyznaniowości, podlega karze pozbawienia wolności od trzech miesięcy do lat pięciu". Mężczyzna został zatrzymany i oczekuje na przesłuchanie. Źródło: Interia.pl
Do zaskakujących zdarzeń doszło w ostatni czwartek. Jak relacjonuje portal Echodnia.eu, dwie kobiety spacerowały wówczas w okolicznym parku. Po natrafieniu na zakonnika, rozbawione jego postawą zapytały go, czy pełni nocne czuwanie. Niewinne i żartobliwe pytanie wyprowadziło mężczyznę z równowagi.
Gazeta Wyborcza odkryła, że LOT zaczął konkurować z tanimi przewoźnikami. Ceny biletów zostały drastycznie obniżone przez kierownictwo spółki. Przypomnijmy, że w ostatnią środę reaktywowano rejsy międzynarodowe. Oznacza to, że możemy samolotem dostać się między innymi do Pragi, Düsseldorfu, Wilna, Budapesztu, Berlina, Wiednia, Brukseli, Kijowa, Amsterdamu, Bukaresztu oraz Barcelony.
Sezon wakacyjny trwa w najlepsze. Idą za tym jednak kolejne, uprzykrzające życie problemy. Każdy z nas od lat szuka skutecznego sposobu na pozbycie się komarów. Wydajemy niemałe pieniądze na preparaty z dyskontów, a mimo to wciąż wracamy do domu z licznymi pogryzieniami. Owady te wlatują do naszych mieszkań i atakują podczas wypoczynku. Jak możemy po najmniejszych kosztach pozbyć się ich z naszego życia?Środek na komary można wykonać w niezwykle prosty sposóbObfite deszcze i wilgoć wiążą się z dużymi ilościami komarów. Jeszcze nie tak dawno były one prawie niezauważalne. Obecnie non-stop możemy zaobserwować osoby odganiające się od złośliwych żyjątek. Wirtualna Polska przedstawiła niecodzienny eksperyment. Kuba Jankowski przetestował najróżniejsze środki na komary w lasie oraz przy zbiornikach wodnych. Efekt okazał się zaskakujący. Produkt wykonany domowymi metodami był równie skuteczny, co ten zakupiony w sklepie.Środki na komary, zabrane przez Jankowskiego były: kupione ze sklepu oraz wykonane na bazie olejków eterycznych. Reporter Wirtualnej Polski zaskoczył nas jednak pewnym specjalnym preparatem, który każdy z nas posiada w swojej kuchni. Jest nim cebula, którą posmarował swoje ręce i twarz. Przeprowadzony ekspertyment wykazał, że podczas wizyty w lecie ta część ciała, na którą nałożono cebule, nie miała nawet jednego śladu po ugryzieniu komara. Natomiast nogi, które spryskano olejkami i kupnym środkiem były regularnie atakowane przez komary.Źródło: [Wirtualna Polska]
Serwis dobreprogramy.pl zwraca uwagę, że z proponowanego przez PKO BP Automarketu skorzystać mogą również osoby nie posiadające innych produktów oferowanych przez największy bank w Polsce. W oferowanej platformie mają się znaleźć zarówno nowe, jak i używane samochody, z zaznaczeniem, że nie są one starsze niż 7 lat. Pojazdy mają pochodzić z zasobów Grupy Kapitałowej Banku oraz od dealerów z nim współpracujących.PKO BP uruchamia AutomarketWarto dodać, że poza kupnem auto może zostać wynajęte długoterminowo lub wzięte w leasing. Proponowana przez bank oferta obejmie zarówno przedsiębiorców, jak i klientów indywidualnych. – Niezależnie od tego, czy auto będzie pochodziło z zasobów własnych spółek z Grupy Kapitałowej, czy od któregoś z naszych partnerów, klienci łatwo skalkulują ofertę finansową, a nawet zamówią samochód pod wskazany adres bez wychodzenia z domu – wskazuje cytowany przez wspomniany portal prezes zarządu PKO Leasing Paweł Pach.Oferta jest o tyle wygodna, że proponowana przez PKO BP platforma umożliwia zakup czy wynajem auta oraz załatwienie wszystkich niezbędnych ku temu formalności bez konieczności opuszczania domu. Bezpieczeństwo transakcji jest gwarantowane przez przedstawicieli banku. Zapewniono ponadto, że dołożono wszelkich starań, by oferować jedynie te pojazdy, które zostały uprzednio sprawdzone.Oferowane za pośrednictwem Automarketu samochody mają pełną historię serwisowania oraz gwarancję. Serwis dobreprogramy.pl zwraca uwagę, że w komunikacie PKO zapewniono również, że sprawdzono pochodzenie proponowanych aut. Dodajmy, że choć bank zachęca do przeprowadzenia transakcji online (samochód trafi wówczas pod nasz dom), możliwe jest umówienie się na jazdę próbną. Oferta obejmuje obecnie 800 samochodów. Planowane jest jednak jej rychłe rozszerzenie.Źródło: dobreprogramy.pl