W Polsce ciągle dostajemy kolejne wsparcie socjalne ze strony państwa. Zasiłek opiekuńczy, 500 plus, postojowe to krótki przykład oferty dla Polek i Polaków, którzy zamagają się z pandemią koronawirusa. Na ostatniej konferencji prasowej Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej Andrzeja Dudy poznaliśmy kolejną ofertę wsparcia finansowego dla tych najbardziej potrzebujących. Przedstawiona przez Dudę propozycja dotyczy zasiłku dla bezrobotnych.Wybory Prezydenckie 2020: Kolejny zasiłek od Prawa i SprawiedliwościAndrzej Duda na dzisiejszej, porannej konferencji prasowej przedstawił swoje propozycje na rzecz wsparcia dla bezrobotnych. Wielu z nich staraciło pracę lub musiało zamknąć swoje przedsiębiorstwa w wyniku wprowadzonych przez rząd obostrzeń wynikających ze zbyt dużego zagrożenia epidemiologicznego dla Polek i Polaków. Prezydent Duda chcę przekazać 1200 złotych daniny solidarnościowej dla osób pozostających bez pracy podczas pdczas epidemii.- Podwyższenie zasiłku dla bezrobotnych do 1300 zł oraz dodatek solidarnościowy, czyli 1200 zł przez 3 miesiące dla osób, które straciły pracę z powodu epidemii - mówił prezydent.Duda postanowił również podnieść zasiłek dla bezrobotnych do 1300 złotych. Dla jednych rozdawnictwo, dla innych niezbędne do przeżycia pieniądze. Wielu zarzuca Prawu i Sprawiedliwości zbyt duże naruszanie możliwości naszego państwowego budżetu. Jeszcze inni krytykują władzę, że przekazane wsparcie na poziomie 1200 złotych jest zbyt małe, żeby utrzymać się w tym kraju. Przypomnijmy, że wsparcie to ma obowiązywać przez trzy miesiące.undefined
Jednym z najbardziej kontrowersyjnych kandydatów tych wyborów jest Hołownia. Jego start budzi skrajne emocje.Wielu ludzi wciąż ma wątpliwości co do jego rzeczywistych poglądów. Po debacie kandydatów na prezydenta wszystko stało się jednak jasne.Szymon Hołownia w ogniu krytykiKontrowersyjny kandydat jak się okazuje, jest politykiem bardzo konserwatywnym. Nie poparłby małżeństw jednopłciowych, nawet gdyby w przepisach nie było mowy o adopcji dzieci przez takie pary. Kandydat zadeklarował też, że popiera zajęcia religii w szkołach. Pytany przez dziennikarza Piotra Witwickiego czy jest konserwatystą czy liberałem, stwierdził pewny siebie, że to bez znaczenia."Uczciwy polityk powinien przyznawać się do swoich poglądów, a nie udawać, na potrzeby kampanii, że jest kimś innym, niż jest. Bo taki udawanie to zawsze gra na bardzo krótką metę".- skwitował kampanię kandydata Andrian Zandebrg.Ukrywanie swoich politycznych celów było widoczne w kampanii tego kandydata. W czasie debaty mężczyzna przyznał też, że w razie ewentualnej wygranej złoży urząd i rozpisze nowe wybory. Te, które czekają nas 10 maja, uważa za nieuczciwe. Nie był pewien co do postawienia przed Trybunałem Stanu urzędującego prezydenta Andrzeja Dudę. Notabene obecna głowa państwa nie wzięła udziału w debacie Newsweeka."Szymon Hołownia zawetuje liberalizację ustawy antyaborcyjnej i ustawę o równości małżeńskiej. Myślałem, że startujemy w wyborach prezydenckich, a nie na biskupa."- napisał na Twitterze kandydat Lewicy, Robert Biedroń. Internauci również nie kryli oburzenia. Niektórzy uważają, że to pozostałość po dawnym życiu mężczyzny. Hołownia dwukrotnie przebywał w nowicjacie zakonu dominikanów. Planował karierę duchownego.Każdy kandydat powinien otwarcie mówić o swoich poglądach. Prędzej czy później wyjdą na jaw. Niektórzy twierdzą, że boją się ludzi bez poglądów, tym bardziej, jeśli startują w wyborach. Nikt nie lubi kupować kota w worku. Przekonał się o tym bez wątpienia pan Hołownia.Źródła: [Rzeczpospolita]
Tomasz Lis w kandydatce widział z kolei "szansę, że po czterech latach pazerności, nieudolności i szczucia Polaków na siebie, możliwy jest naprawdę DOBRY CZAS DLA POLSKI". Co poszło nie tak? Kto jest winny? Weźcie, proszę głęboki wdech.Ostatnimi czasy te ciemne, nieprzeniknione moce uderzyły ze szczególną siłą. No bo jak inaczej tłumaczyć fakt, że kandydatka wystawiona przez największą, opozycyjną formację w kraju ma, według najnowszych sondaży, najniższy wynik wśród rywali?Przemysław Szubartowicz na przykład źródła tej tragedii upatrywał w "infantylizmie, resentymencie i rewanżyzmie" lewicy, nieskorej do oddania głosu na MKB w II turze. To zaledwie drobny symptom tendencji, która doprowadzi nas do stanu, gdzie "ani się obejrzymy, a schlebianie niskim gustom, podziwianie głupoty, tolerowanie bezprawia, adorowanie chamstwa, owczy pęd za widzimisię ludu, gnojenie elit, wyśmiewanie, panie tego, yntelygentów będzie należało do dobrego tonu na prawicy i na lewicy".
Z informacji przekazanych przez stację wynika, że partia rządzącą wypracowała nocą nowy projekt dotyczący nadchodzących wyborów, zakładający wykorzystanie Trybunału Konstytucyjnego. Pomysł miałby być owocem kompromisu zawartego pomiędzy Prawem i Sprawiedliwością, częścią posłów Porozumienia, Andrzejem Dudą a wspomnianym Trybunałem.Jak podaje RMF, pierwszą częścią projektu miałoby być "skierowanie do TK przepisu tarczy antykryzysowej 2.0, który odebrał Państwowej Komisji Wyborczej możliwość przygotowań do normalnych wyborów". Zdaniem stacji Trybunał miałby "utrącić te przepisy".Wybory prezydenckie w obu formach?Następnie, przy pomocy niektórych posłów Porozumienia, rząd miałby odrzucić senackie weto w sprawie wyborów korespondencyjnych. "Prezydent podpisałby ustawę, ale większość jej przepisów skierowałby do Trybunału Konstytucyjnego, poza tym, który daje marszałek Sejmu możliwość odłożenia terminu wyborów", twierdzi RMF. Jak czytamy, TK mógłby uznać powszechne głosowanie kopertowe za niekonstytucyjne, a marszałek Sejmu zyskałaby podstawę do opóźnienia wyborów.Plan partii rządzącej miałby zakładać głosowanie hybrydowe, to jest: zarówno korespondencyjne, jak i w formie tradycyjnej. Korespondencyjnie miałyby głosować osoby powyżej 60. roku życie oraz te objęte kwarantanną. To efekt zmian w kodeksie wyborczym. Przypomnijmy, że dotychczas głosowanie kopertowe przysługiwało wyłącznie osobom niepełnosprawnym.Zdaniem RMF tzw. wybory mieszane mogłyby zostać opóźnione o około 2 tygodnie.Źródło: rmf24.pl
Nadchodzący czas podjęcia decyzji o tym, kto zostanie przyszłym prezydentem Rzeczpospolitej Polskiej, podzielił scenę polityczną na części. Poza Prawem i Sprawiedliwością nikt nie chcę przeprowadzenia głosowania w maju. Różnice zdań w tej sprawie występują zarówno w obozie władzy, jak i między partiami opozycyjnymi. Prawie każda organizacja polityczna w Polsce podała własny termin, zgodnie z którym powinno dojść do zorganizowania wyborów. W sprawie głosowania korespondencyjnego głos zabierało szerokie grono ekspertów z zakresu prawa oraz medycyny. Wybory prezydenckie: Postępujące przygotowania do przeprowadzenia elekcjiNa stronie Serwisu Rzeczpospolitej Polskiej - gov.pl wydano niezwykle ważny komunikat w sprawie ostatecznego terminu dopisywania się do spisów wyborczych. Tylko do jutra mamy czas na zadecydowanie, czy będziemy głosowali w innym miejscu niż to, w którym jesteśmy zameldowani. Rządowa strona przypomina, aby nie zwlekać z przekazaniem informacji o naszym pobycie w dniu głosowania tak, abyśmy mogli bez większych utrudnień otrzymać możliwość wzięcia udziału w wyborach prezydenckich. Swoje wnioski możecie złożyć TU. Przypomnijmy, że dopisanie się do rejestru będzie obowiązywało tylko na okres najbliższych wyborów. Oznacza to, że na następne głosowanie będziemy przypisani do naszego macierzystego okręgu. Do zmian w sprawie miejsca, gdzie będziemy decydować o przyszłości Polski, należy pamiętać o panujących wymogach. E-dowód lub konto zaufane to rzeczy niezbędne, aby wprowadzić zmiany w spisie wyborców.
Marszałek Sejmu Elżbieta Witek zdecydowała o skierowaniu do TK zapytania w sprawie możliwości przeniesienia terminu wyborów na 17 lub 23 maja. Wielu komentatorów wskazało natychmiast na niezdrowe dla standardów demokratycznych relacje pomiędzy prezesem Kaczyńskim a prezesem Trybunału Julią Przyłębską. W podobnym tonie wypowiedział się również Szymon Hołownia.Monika Olejnik pyta o TK, Hołownia krytykujeHołownię o sprawę wniosku Witek zapytała prowadząca "Kropkę nad i" redaktor Olejnik. Ten w ostrych słowach zakwestionował niezależność TK - Jesteśmy w takiej rzeczywistości, w takiej Polsce, w której dawno już minęły czasy, w których zastanawialiśmy się, jaki wyrok wyda Trybunał Konstytucyjny - powiedział - To oczywiste, jaki wyrok wyda Trybunał Konstytucyjny - taki, jaki mu podyktuje Jarosław Kaczyński - ocenił. Nagranie z przebiegu zdarzenia udostępnił portal "E-Pabianice info". Możecie zobaczyć je Sprawa zależności Julii Przyłębskiej od partyjnych nakazów ciągnie się od samego początku jej obecności w TK. Zdaniem wielu konstytucjonalistów do jej powołania doszło z naruszeniem prawa. Została bowiem zaprzysiężona na miejsce wcześniej wybranego sędziego, Andrzeja Sokalę. Swoje trzy grosze dołożył również prezes PiS Jarosław Kaczyński.. W maju 2019 roku goszcząc w programie Pytanie na Śniadanie, mówił o Przyłębskiej w ten sposób: "To jest moje odkrycie towarzyskie ostatnich lat, naprawdę przemiła osoba. Ona jest Prezesem Trybunału Konstytucyjnego, ale to są całkiem prywatne znajomości. Bardzo lubię u niej przybywać. Zresztą wiele osób u niej bywa". Wielu komentatorów uznało to za całkowicie niedopuszczalne, by prezes partii rządzącej utrzymywał jakiekolwiek kontakty towarzyskie z szefem Trybunału Konstytucyjnego. Wskazywano przykład Stanów Zjednoczonych, gdzie niemożliwe są kontakty nawet pomiędzy asystentami kongresmanów i sędziów Sądu Najwyższego, odpowiedzialnego za analogiczną do polskiego TK kontrolę konstytucyjną. Źródło: TVN24
Sytuacja jaka utworzyła się wokół majowego głosowania zdezorientowała nawet samych polityków. Sejm wciąż nie zadecydował o losach ustawy w sprawie wyborów korespondencyjnych, a mimo to wiemy, że Prawo i Sprawiedliwość nie ma zamiaru pozwolić na przeprowadzenie ich w pierwszym terminie. Ostatnie oświadczenie liderów partii rządzącej wywołało falę pytań ze strony dziennikarzy oraz opinii publicznej. Niezwykle ciekawą kwestią okazał się poziom frekwencji wyborczej, który z czasem może znacząco ulec zmianie.Wybory Prezydenckie 2020 przedmiotem zaskakującego sondażuNa zlecenie redakcji "RMF FM" instytut United Surveys wykonał ciekawe badanie opinii publicznej. Tematem sondażu była, chęć pójścia na nadchodzące wybory zakładając, że odbyłyby się one 10 maja za pomocą korespondencji. W takiej sytuacji aż 58,8% Polek i Polaków dokonałoby bojkotu głosowania. Jedynie 38,1% ankietowanych wzięłoby udział w tym przedsięwzięciu. Jak podaje "RMF FM" powstała pewnego rodzaju tendencja, która wskazuje, że im później miałyby być zorganizowane wybory, tym wyższa byłaby ich frekwencja.Gdyby zrealizował się scenariusz Jarosława Kaczyńskiego i jego koalicjanta wicepremiera Gowina to do urn poszlibyśmy w nadchodzące wakacje. Jak się okazuje, odłożenie wyborów prezydenckich w czasie sprzyja wzrostowi frekwencji. Z badania przedstawionego na łamach "RMF FM" wynika, że aż 68,8 respondentów wzięłoby udział w nadchodzącym głosowaniu. Prawie 12% zadeklarowało, że nie uda się na sierpniowe wybory zorganizowane w formie tradycyjnej. Przypomnijmy, że pomysł ten jest owocem kompromisu między liderami Zjednoczonej Prawicy. Źródło: RMF FM
Od kilku tygodni media żyją sprawą druku pakietów wyborczych. Decyzja Jacka Sasina o organizacji głosowania korespondencyjnego oburzyła wielu z nas. Warto przypomnieć, że została ona podjęta, zanim nasz parlament przyjął ustawę o takim sposobie organizacji wyścigu do pałacu prezydenckiego. Poznaliśmy prawdopodobne koszty, jakie będzie musiało pokryć nasze państwo za nieudaną próbę przeprowadzenia majowej elekcji. Wybory prezydenckie 2020: Ile stracimy na działaniach Sasina?Działalność Ministerstwa Aktywów Państwowych stała się przedmiotem głośnej krytyki. Opozycja wiele razy wytykała Sasinowi wady oraz komplikacje prawne, jakie zaistniały w wyniku jego poczynań. Rozrzucane karty do głosowania, wyciek pakietów czy nieoficjalne doniesienia o dodruku dodatkowych 3 milionów egzemplarzy to jedynie wierzchołek góry lodowej. Reporterzy radia RMF FM wyliczyli, że całe przedsięwzięcie będzie kosztowało budżet państwa co najmniej 5 milionów złotych. Jak relacjonuje RMF FM, nie jest to jedyna cena, jaką zapłaci Prawo i Sprawiedliwość. Przygotowania samej Poczty Polskiej kosztowały aż 10 milionów złotych. Warto podkreślić, że jest to jedynie szacowany koszt za sam pierwszy etap prac państwowej spółki. Łącznie daje nam to już ponad 15 milionów PLN. W porannej rozmowie radia RMF FM Jacek Sasin osobiście był wypytywany o kwestie wyborcze. Jak sam uważa, zna on pełną kwotę, jaką należy pokryć za prace jego resortu, ale nie może jej podać. "Nie będą to pieniądze zmarnowane, bo będą to materiały wyborcze, których użyjemy w wyborach, do których dojdzie" - zapewniał Sasin w rozmowie z redaktorem RMF-uŹródło: [RMF FM - Wiemy, ile kosztowało przygotowanie wyborów 10 maja 08.05.20]
Według informacji PAP będziemy mogli dalej zagłosować w sposób korespondencyjny, przy czym będzie to prawo, a nie wyłączny sposób oddania głosu. Zamiar uczestnictwa metodą korespondencyjną trzeba będzie zgłosić do komisarza wyborczego za pośrednictwem swojego urzędu gminy.PiS pozwoli głosować normalnieWedług projektu głosowanie korespondencyjne nie będzie możliwe w przypadku osób przebywających w zakładach opieki zdrowotnej, domach pomocy społecznej, domach studenckich lub zespołach domów studenckich, zakładach karnych i aresztach śledczych oraz w obwodach głosowania utworzonych na polskich statkach morskich, a także w przypadku udzielenia przez wyborcę niepełnosprawnego pełnomocnictwa do głosowania.Ustawa ma zakładać, że osoba, która będzie chciała zagłosować w sposób korespondencyjny, będzie musiała o takim zamiarze powiadomić komisarza wyborczego najpóźniej do 12 dnia przed terminem wyborów. Wyjątek od tej reguły mają stanowić osoby, na które została nałożona kwarantanna. Będzie wtedy obowiązywał termin 5-dniowy.Projekt porusza również temat głosowania za granicą. Chcący zagłosować korespondencyjnie musi w takiej sytuacji zgłosić to do konsula właściwego do miejsca jego przebywania, tu również przewidziano termin 12 dni. Zgłoszenie takie - zgodnie z zapisami projektu - będzie mogło być zrealizowanie "ustnie, pisemnie, lub w formie elektronicznej za pośrednictwem dedykowanej usługi udostępnionej przez ministra właściwego ds. informatyzacji".Jednocześnie prawo do startu mają zachować kandydaci zgłoszeni do wyborów prezydenckich, które miały odbyć się 10 maja. - "W przypadku kandydata, zarejestrowanego przez Państwową Komisję Wyborczą w wyborach zarządzonych na 10 maja 2020 r., zgłoszonego ponownie jako kandydata na Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej przez odpowiedniego pełnomocnika wyborczego komitetu wyborczego, który zawiadomił o uczestnictwie w wyborach na podstawie ust. 1, uznaje się danego kandydata za zarejestrowanego kandydata na Prezydenta Rzeczypospolitej w wyborach Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej zarządzonych w 2020 r. przez Marszałka Sejmu w kolejnym terminie" - czytamy w projekcie. Źródło: PAP
Po rezygancji kandydatki KO, Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, z walki o urząd prezydencki, jej miejsce zastąpił obecny prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Jak wypada w najnowszym sondażu i na jak duże poparcie może liczyć?Sondaż prezydencki. Andrzej Duda prowadzi, Rafał Trzaskowski tuż za nimAndrzej Duda wciąż może cieszyć się ogromną przewagą nad swoimi kontrkandydatami. Widać jednak sporą zmianę w najnowszym sondażu IBRiS, który został przeprowadzony na zlecenie Onetu. Wynika z niego, że obecny prezydent zdobył aż 43,2 proc. poparcia i gdyby wybory odbyły się dziś, prawdopodobnie wygrałby pierwszą turę.Co ciekawe, tuż za Andrzejem Dudą, na drugiej pozycji, uplasował się Rafał Trzaskowski. Nowy kandydat KO, który niespełna kilka dni temu nieoczekiwanie zastąpił Małgorzatę Kidawę-Błońską, już cieszy się sporym poparciem i może stanowić zagrożenie dla kandydata PiS. Bowiem 16 proc. respondentów deklaruje, że właśnie na niego zamierza oddać swój głos w zbliżających się wyborach prezydenckich. To sprawia, że jest drugi na sondażowym podium. Kolejne pozycje należą do Szymona Hołowni z 9,9-procentowym wynikiem poparcia, Władysława Kosiniaka-Kamysza z 9,6-procentowym wynikiem popracia oraz Roberta Biedronia i Krzysztofa Bosaka, którzy mogą liczyć na takie samo poparcie - równo po 6,8 proc. Z kolei 7,7 proc. badanych wyborców jeszcze nie zdecydowało, na kogo odda swój głos w wyborach prezydenckich.A wy macie już wybranego swojego kandydata i wiecie na kogo prawdopodobnie oddacie swój głos?Źródło: IBRiS / Onet / Wprost
Parcie obozu rządzącego do wyborów z perspektywy czasu wydaje się logicznym posunięciem. Przesunięcie głosowania z całą pewnością nie pomogło bowiem kandydatowi PiS-u. Z każdym kolejnym badaniem obecnie urzędujący prezydent zdaje się tracić poparcie społeczeństwa.Z najnowszych sondaży wynika, że Duda może obecnie liczyć na około 43 proc. głosów wyborców.Andrzej Duda kontra Rafał Trzaskowski?43,2 proc. – na takie poparcie według badania IBRiS przeprowadzonego dla Onet.pl może obecnie liczyć ubiegający się o reelekcję prezydent, podaje portal gazeta.pl. Oznacza to, że bylibyśmy świadkami drugiej tury, w której Duda najprawdopodobniej zmierzyłby się z kandydatem Koalicji Obywatelskiej Rafał Trzaskowskim. Chęć zagłosowania na niego wykazuje około 16 proc. badanych.Najwięcej na decyzji PO o wycofaniu z wyścigu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej zdaje się tracić Szymon Hołownia. Piastujący dotychczas drugie miejsce w zestawieniu niezależny kandydat z wynikiem tuż poniżej 10 proc. znajduje się obecnie na trzecim stopniu podium.Co ciekawe, z informacji przekazanych przez Wirtualną Polskę wynika, że wyraźne tendencją spadkową Dudy dostrzega również jego sztab. Spadek poparcia mają obrazować również wewnętrzne sondaże.Według wszelkich przesłanek na tę chwilę czekałby nas zatem pojedynek między Dudą a Trzaskowskim. – Wtedy druga tura i jej rozstrzygnięcie pozostaje sprawą otwartą. Będzie to głosowanie za PiS-em, czyli urzędującym prezydentem i przeciwko PiS-owi – wskazuje polityk ze sztabu prezydenta, do którego dotarło WP.Z sondażu Pollster dla "Super Expressu" wynika, że w drugiej turze Duda mógłby liczyć na 53 proc. głosów. Jak podaje RMF FM, Rafała Trzaskowskiego wskazało 47 proc. badanych. Różnica jest więc niewielka.Źródła: gazeta.pl / wp.pl / rmf24.pl
Prezydent jest częstym gościem powiatu Garwolińskiego. W jednej z tamtejszych gmin znajduje się ośrodek prezydencki, w którym często bywa. Jest stałym gościem w okolicznych kościołach, które odwiedza przy okazji coniedzielnej mszy świętej.Andrzej Duda na zakupach. Internauci pytają o cenyW związku z panującą w kraju suszą oraz problemami ze zbieraniem owoców z pól w tym roku za truskawki musimy zapłacić bardzo dużo. Prawdopodobnie Garwolin nie jest tu wyjątkiem, jednak nie wiadomo ile prezydent zapłacił na targu za kupione owoce. - "A ceny zdjęte specjalnie na tę okazję? Koszyk truskawek 32 czy 40 zł? Kilogram malin 40 zł? A prezydent zapewne pojechał do Garwolina specjalnie żeby kupić taniej niż w Warszawie? ;) Bo przecież nie po to, by robić kampanię- skoro jego pełnomocnik donosi w tej sprawie na innych." - napisała dziennikarka Bianka Mikołajewska. W związku z wizytą pojawiły się również oskarżenia o lekceważenie nadal obowiązujących zasad dystansowania społecznego: - "Co dzień to nowy przypadek łamania zasad ustalonych przez rząd PiS. Jak nie sobowtór Mateusza Morawieckiego, to ktoś podszywający się pod Andrzeja Dudę. Mam nadzieję, że policja w Garwolinie działa skutecznie i mandaciki sypią się niczym konfetti z helikoptera." - napisał na Twitterze europoseł Koalicji Obywatelskiej Marek Belka.Nagranie można zobaczyć pod tym linkiem.
Podczas wystąpienia Biedronia doszło do zakłócenia go przez zwolenników prezydenta Dudy, którzy skandowali nazwisko swojego kandydata. Kandydat Lewicy starał się wyjść obronną ręką z sytuacji tłumacząc żartobliwie, że pomylili się i to nie on jest ich kandydatem.Robert Biedroń w ŁowiczuJednocześnie były prezydent Słupska zachęcał swoich przeciwników do rozmowy - Zapraszam panią, niech pani przyjdzie, powie coś - zwrócił się do jednej z kobiet. Jednak nikt nie zdecydował się podejść i porozmawiać. Biedroń bardzo mocno skrytykował rząd za - jego zdaniem - nielegalne posunięcie rządu jakim było niezorganizowanie przez rząd wyborów prezydenckich. Na pytanie o to, czy wracamy już do normy po epidemii odpowiedział: "Nic nie wraca do normy, nie ma kampanii wyborczej, nie wiemy, kiedy będą wybory. Odbyły się wybory 10 maja? Kto z państwa głosował?".Kandydat Lewicy stanął w obronie przedsiębiorców, którzy zapowiedzieli na dziś protest w Warszawie - Będziemy solidarni z tymi, którzy w desperacji wychodzą na ryzykując zdrowiem, ale także wysokimi mandatami, by upomnieć się o interes wszystkich przedsiębiorców, ale także pracowników. Oni wychodzą w naszym wspólnym interesie. Jak oni upadną, nie będzie gdzie pracować – powiedział. Podkreślał także, że szczególnie w Łowiczu widać, że rząd musi pomagać rolnikom - Jeśli chodzi o sektor spożywczy, potrzebne są realne działania. - Produkty są coraz droższe, polski przemysł spożywczy upada, coraz więcej rzeczy trzeba importować. Jest 15 tysięcy firm branży spożywczej, które dzisiaj czeka upadłość, problemy finansowe, masowe zwolnienia - stwierdził. Źródło: Polsat News
Poprzedni sondaż Rzeczpospolita zamówiła 11 maja. W odniesieniu do tego badania widać spore różnice w wynikach. Bardzo duża chwiejność nastrojów społecznych z pewnością ma swoje przyczyny we wciąż tlącej się epidemii oraz jej skutkach gospodarczych. Sytuacja polityczna jest bardzo niestabilna, a nadchodzące wybory prezydenckie jeszcze mocniej zaostrzają konflikt.Sondaż: PiS i KO zyskująPrawo i Sprawiedliwość niezmiennie zajmuje pierwsze miejsce w sondażach. 41% oraz wzrost o 4 punkty umocniły pozycję partii Jarosława Kaczyńskiego. O sporym zadowoleniu może mówić również Koalicja Obywatelska. Największa partia opozycyjna rośnie aż o 9 pkt. proc. i zajmuje drugie miejsce z wynikiem 24,3%. Ostatnie miejsce na podium należy aktualnie do koalicji ludowców i Pawła Kukiza: 11,2%. Oznacza to spadek o 2 pkt. proc. Na czwartym miejscu, z 9% poparciem znajduje się Lewica. Ugrupowanie zanotowało wzrost o 1 pkt. proc. Słabe notowania Roberta Biedronia nie pozwalają aktualnie Lewicy przebić bariery 10%. W Sejmie znalazłaby się również Konfederacja, 7,5% poparcia oraz wzrost o 0,5 pkt. proc. oznaczają dla narodowców solidną stabilizację. 7% badanych nie wie na kogo oddałoby głos.Frekwencja szacowana jest na 55%. Komentatorzy polityczni zgodnie podkreślają, iż możemy mieć do czynienia z ostatnimi tygodniami takiej stabilizacji sondaży. Coraz bardziej prawdopodobna wygrana kandydata opozycji w nadchodzących wyborach prezydenckich niezwykle zachwiałaby monolitem Zjednoczonej Prawicy, powodując nieodwracalne straty sondażowe dla rządzących.
Poważne problemy prezydenta Dudy rozpoczęły się wraz z przeniesieniem terminu wyborów na późniejszy. W związku z rolą, jaką odgrywał w tym Jarosław Gowin, to on jest najczęściej obwinianym o kampanijne problemy prezydenta politykiem Zjednoczonej Prawicy. Niemniej, lista nazwisk nie ogranicza się tylko do niego.Wojna na szczycie PiSJak donoszą media, niemal na równi z Gowinem Jarosław Kaczyński obwinia Zbigniewa Ziobrę. Zdaniem prezesa PiS politycy Solidarnej Polski z ministrem sprawiedliwości na czele nie kiwnęli nawet palcem, by wspomóc kampanię prezydenta. O to samo zresztą oskarżany jest Gowin i jego porozumienie. Z konfliktów wewnątrz ZP wyłania się widok niespotykanej wręcz demobilizacji wszystkich frakcji. Pomimo włączenia w kampanię uwielbianej przez najtwardszy elektorat PiS Beaty Szydło, jej zaangażowanie wydaje się nie odzwierciedlać stawki wyborów, o której pisał w liście do członków PiS Jarosław Kaczyński. Zupełnie niewidoczny jest również szef kampanii prezydenta Joachim Brudziński.Większe zaufanie tej dwójki widać natomiast w wojnie, którą od dawna prowadzą z Mateuszem Morawieckim. Pomimo że sam Kaczyński zdaje się nie obwiniać premiera za obecną sytuację to jednak w pozostałych politykach Zjednoczonej Prawicy słychać mocne niezadowolenie z działalności premiera. Pretensje ma wyrażać również Andrzej Duda.Z winy Morawieckiego prezydent ma rzekomo problemy z narzuceniem wiarygodnej narracji kampanijnej. Retoryka premiera wobec opozycji podczas wniosku o wotum zaufania do rządu wyrządziła Dudzie poważne problemy w pozyskiwaniu elektoratu centrowego, z zasady niechętnego oskarżeniom w stylu opozycji reprezentującej "obce wpływy". Wielu komentatorów podkreśla, że tylko wygrana Andrzeja Dudy może uratować niewiarygodnie osłabioną jedność Zjednoczonej Prawicy. W przypadku porażki prezydenta bardzo możliwa jest otwarta wojna pomiędzy politykami, a w rezultacie upadek całego rządu. Źródło: Onet.pl
Wybory prezydenckie odbędą się już za kilkanaście dni. Zbliżający się koniec intensywnej kampanii wyborczej wywołuje ogromny stres i frustracje zarówno po prawej, jak i lewej stronie sceny politycznej. Oburzeni działaniami Andrzeja Dudy postanowili zaprotestować w siedzibie jego sztabu. Całe zdarzenie było nagrywane przez manifestantów. Cel niespodziewanego protestu zaskoczył. Przedstawiciele opozycji spytali, ile podpisów zebrało Prawo i Sprawiedliwość na rzecz Rafała Trzaskowskiego.Sztab Andrzeja Dudy zmierzył się z oburzonymi obywatelami- Chcieliśmy zapytać, jak się udała zbiórka podpisów poparcia dla Rafała Trzaskowskiego. - pytał protestujący. Przedstawiciele sztabu Andrzeja Dudy uważają, że nie mają pojęcia o podnoszonej przez nich sprawie. Manifestanci uważają, że przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości zadeklarowali pomoc na rzecz kandydata Platformy Obywatelskiej. Słowa wsparcia, zdaniem zwolenników opozycji, miały paść ze strony Adama Bielana.Sztab Andrzeja Dudy przeszedł przez gorącą awanturę. Przedstawiciele tak zwanych ruchów ulicznych nie chcieli opuścić siedziby prezydenta. Na umieszczonym nagraniu ze zdarzenia załączyli wypowiedź polityka Zjednoczonej Prawicy. - Jeśli kandydat na kandydata, tak zwany dubler będzie miał problem z zebraniem podpisów, to my jesteśmy do dyspozycji. - deklarował na konwencji partii rządzącej. Demonstranci wręczyli też zaproszenie dla Andrzeja Dudy. Oczekują, że spotka się on z oburzonymi obywatelami i odpowie na nurtujące ich pytania.Link do nagrania znajdziecie TU. Na umieszczonym zdjęciu wyróżniającym widzimy relacje ze zdarzenia, które miało miejsce 11 czerwcaŹródło: [Facebook/WirtualneMedia]
Kampania prezydencka znajduje się na finiszu. Za zaledwie trzynaście dni poznamy wyniki pierwszej tury głosowania, nie dziwi więc, że starania kandydatów, ich obietnice i jakże płomienne przemówienia niemal od rana do wieczora rozgrzewają krajowe media. Wiele wskazuje na to, że pojedynek po raz kolejny rozegra się między dwoma największymi frakcjami. Podczas gdy Andrzej Duda ryzykuje wszystko, niespodziewanie grając naczelnego polskiego homofoba, Rafał Trzaskowski usiłuje przekonać wyborców, że weźmie w ramiona cały świat.
Raz już to przerabialiśmy. Nie, nie zamierzam odwoływać się do jednej z najczarniejszych kart europejskiej historii, ani żadnego innego ludobójstwa. To osoby nieheteronormatywne, a myśląc intersekcjonalnie - nieheteronormatywne dzieci i młodzież, czy dorośli jednocześnie zmagający się z ubóstwem, bądź innymi tragicznymi barierami - padną ofiarą dzisiejszej nagonki. Nie będziemy budować im pomników, bo ich cierpienie od lat rozgrywa się w ciszy, której przerywanie nazywane jest “wulgarnym”, “nienormalnym narzucaniem się”. Tak, w takim tonie o paradach nie mówi tylko prawica.
Z telefonicznego badania Kantar, przeprowadzonego na zlecenie TVN24, wynika, że w pierwszej turze wyborów z wynikiem 40 proc. głosów zwyciężyłby walczący o reelekcję Andrzej Duda. Tuż za nim, osiągając 32 proc. głosów respondentów uplasował się Rafał Trzaskowski. Na trzecim stopniu podium po raz kolejny znalazł się niezależny kandydat Szymon Hołownia, którego wskazało 10 proc. badanych. Według sondażu pozostali kandydaci mogliby liczyć na zaledwie kilkuprocentowe poparcie. Odpowiednio: Krzysztof Bosak (7 proc.), Władysław Kosiniak-Kamysz (3 proc.) oraz Robert Biedroń (2 proc.).Sondaż. Remis w drugiej turze6 procent badanych wskazało, że nadal nie wie, na kogo oddać swój głos. Nikt nie wyraził zaś chęci zagłosowania na innych, niewymienionych powyżej kandydatów. Z badania wynika, że frekwencja w zbliżających się wyborach osiągnęłaby około 59 procent.Jeszcze ciekawiej może wyglądać pojedynek w drugiej turze. Wiele wskazuje na to, że spotkają się w nim Andrzej Duda i Rafał Trzaskowski. Według sondażu Kantar sprawę prezydentury mogą rozstrzygnąć tysiące, a nawet setki głosów. Siły rozkładają się bowiem po równo. Kandydaci PiS i KO mogliby liczyć na 48-procentowe poparcie wyborców. 4 procent pytanych wybrało odpowiedź: "nie wiem / trudno powiedzieć / jeszcze nie zdecydowałem".Na ostatniej prostej kampanii sytuacja zdaje się zatem niezwykle dynamiczna. Pierwsza tura nadchodzących wyborów prezydenckich odbędzie się 28 czerwca. Do ewentualnej drugiej tury głosowania dojdzie zaś 12 lipca.Wspomniany sondaż telefoniczny został zrealizowany przez Kantar na zlecenie stacji TVN24 oraz redakcji "Faktów" TVN. Badanie przeprowadzono w dniach 17-18 czerwca na ogólnopolskiej, reprezentatywnej próbie 1000 pełnoletnich osób.Źródło: tvn24.pl
W jednym z ostatnich badań sondażowych przed mającymi odbyć się za tydzień wyborami prezydenckimi znajdziemy potwierdzenie trendów z ostatnich tygodni. Topnieje poparcie dla Andrzeja Dudy, rośnie Rafała Trzaskowskiego. Do wyłonienia prezydenta będziemy potrzebowali drugiej tury.Sondaż. Konieczna druga turaStawkę otwiera Andrzej Duda. Urzędujący prezydent może liczyć obecnie na 41,3 proc, poparcia. Oznacza to spadek o prawie 2 pkt. proc. Na drugim miejscu z 28,2 proc. poparcia znalazł się Rafał Trzaskowski. Kandydat Koalicji Obywatelskiej notuje rekordowy wzrost. W stosunku do poprzedniego badania Ibris, poparcie dla Trzaskowskiego wzrosło o ponad 12 pkt. proc.Na ostatnim miejscu podium znalazł się Władysław Kosiniak-Kamysz. Kandydat Ludowców zdobył 8,3 proc. poparcia (spadek o 1,3 pkt. proc). Tuż za nim Szymon Hołownia, który przekonał 8,1 proc. ankietowanych (spadek o 1,8 pkt. proc.). Dosyć sporo, bo aż 2,2 pkt proc. traci Krzysztof Bosak. Kandydat Konfederacji znalazł się na 5. miejscu z 4,6 proc. poparcia. Stawkę liczących się kandydatów zamyka Robert Biedroń z 3,8 proc. poparcia oraz spadkiem o 3 pkt. proc.4,5 proc. ankietowanych wciąż nie wie, na kogo odda swój głos w nadchodzących wyborach. Frekwencja szacowana jest na 66,5 proc. Tylko 20,7 proc. badanych jest pewne, że nie weźmie udziału w wyborach.Badanie zostało przeprowadzone 18 czerwca metodą telefonicznych, standaryzowanych wywiadów kwestionariuszowych wspomaganych komputerowo (CATI) na próbie 1100 osób.Źródło: Onet.pl
Niemal wszystkie najnowsze sondaże jasno wskazują, że w kwestii nadchodzących wyborów prezydenckich konieczne będzie przeprowadzenie kolejnej tury głosowania. Szanse na to, że 28 czerwca którykolwiek z kandydatów osiągnie przeszło 50 proc. głosów, są obecnie w zasadzie zerowe. Badania pokazują ponadto, że w zaplanowanej na 12 lipca drugiej turze spotkają się walczący o reelekcję Andrzej Duda i kandydat Koalicji Obywatelskiej Rafał Trzaskowski.Sondaż prezydencki. 63 proc. na tak"Czy w przypadku gdyby Pani/Pana kandydat nie wszedł do II tury wyborów prezydenckich, zamierza Pani/Pan mimo to wziąć w niej udział?", takie pytanie uczestnikom badania postanowiła zadać "Rzeczpospolita". Twierdząco odpowiedziało aż 63 proc. respondentów. Jedynie 16,3 proc. pytanych przekazało, że w takiej sytuacji nie wybierze się do urn 12 lipca. 19,9 proc. badanych nie ma zdania.Wyniki sondażu zdają się niezwykle istotne. Od głosów wyborców tych polityków, którzy odpadną z wyścigu po pierwszej turze, zależeć może wynik nadchodzących całych wyborów prezydenckich. Co więcej, część badań pokazuje, że Trzaskowski może liczyć na poparcie większości osób, które deklarują chęć zagłosowania na kandydatów znajdujących się poza czołową dwójką.Wczoraj chęć oddania głosu na Rafała Trzaskowskiego w drugiej turze zasygnalizował Szymon Hołownia. – Wszystko jest lepsze, mniejsze zło – oznajmił, cytowany przez "Polska Times", odnosząc się do Dudy. Kandydat KO mógłby zresztą liczyć nie tylko na zdecydowaną część elektoratu Hołowni. Polityka poparliby również w większości wyborcy Roberta Biedronia oraz Władysława Kosiniaka-Kamysza, podczas gdy Andrzej Duda, może zyskać w zasadzie głównie głosy osób popierających Krzysztofa Bosaka. Tezę tę potwierdza m.in. badanie Instytutu Badań Pollster dla "Super Expressu".Źródła: rp.pl / polskatimes.pl / se.pl
Pierwsza tura wyborów prezydenckich odbędzie się już w najbliższą niedzielę. Sondaże przewidują, że najprawdopodobniej nie przyniesie ona rozstrzygnięcia. Gdyby te przewidywania się potwierdziły, druga tura odbędzie się dwa tygodnie później: 12 lipca.Sondaż prezydencki: tylko 0,1 pkt proc. różnicyWedług sondażu IBRiS dla WP Andrzej Duda mógłby liczyć na 41% poparcia w pierwszej turze. Do drugiej tury wszedłby również Rafał Trzaskowski z wynikiem 27,1%.Pomimo sporej różnicy na starcie, przewaga Andrzeja Dudy topnieje błyskawicznie w ponownym starciu z Rafałem Trzaskowskim. Według sondażu kandydatów dzieliłoby zaledwie 0,1 pkt proc. Urzędujący prezydent mógłby liczyć na 45,6% wobec 45,5% jakie zdobyłby kandydat Koalicji Obywatelskiej. Do drugiej tury nie mają już większych szans wejść pozostali kandydaci. Szymon Hołownia zdobywa 8,9% poparcia, Władysław Kosiniak Kamysz 7,3%, Krzysztof Bosak - 5,6% a Robert Biedroń - 4,2%. Bardzo interesujące są przepływy elektoratów pomiędzy I a II turą. Rafała Trzaskowskiego poparłoby 70 %. wyborców Władysława Kosiniaka-Kamysza z I tury, aż 97 %. wyborców Roberta Biedronia, 74 %. wyborców Szymona Hołowni oraz 43 proc. wyborców Krzysztofa Bosaka. Urzędującego prezydenta w II turze poparłoby tylko 9 % wyborców Kosiniaka-Kamysza z I tury, 7% wyborców Hołowni, 23% wyborców Bosaka oraz 0 proc. wyborców Biedronia. Frekwencja wyniosłaby 63,7%.Sondaż IBRIS dla WP został przeprowadzony 20 czerwca 2020 roku na reprezentatywnej próbie 1100 dorosłych Polaków. Badanie zrealizowano metodą telefonicznych, standaryzowanych wywiadów kwestionariuszowych wspomaganych komputerowo (CATI).Źródło: WP
Szczegóły sondażu przeprowadzonego przez pracownię IBRiS na zlecenie "Rzeczpospolitej" przytacza Wirtualna Polska. Z jednego z ostatnich badań przed rozpoczynającą się w sobotę ciszą wyborczą wynika, że niemal na pewno pierwszą turę wygra Andrzej Duda. Z wynikiem 41,1 proc. głosów kandydat Prawa i Sprawiedliwości z pewnością nie zostanie jednak prezydentem 28 czerwca.Wiadomości z kraju. W wyborach zdecydują emocjeNa drugim miejscu ponownie uplasował się Rafał Trzaskowski, na którego wskazało 26,4 proc. respondentów. Trzecie miejsce na podium zajął Szymon Hołownia. Chęć zagłosowania na niezależnego kandydata wykazało 9,7 proc. ankietowanych.Badane IBRIS obrazuje jednak niewielkie przetasowanie wśród pozostałych kandydatów. Mocno stracił kandydat Konfederacji Krzysztof Bosak, osiągając 4,6 proc. poparcia. Przed politykiem znaleźli się zarówno Władysław Kosiniak-Kamysz z PSL (5,4 proc. głosów), jak i kandydat Lewicy Robert Biedroń (4,9 proc.). "Rz" podaje, że frekwencja wyniosłaby 61 procent.Sondaż potwierdza, że w ewentualnej drugiej turze według wszelkiego prawdopodobieństwa czeka nas pojedynek Rafała Trzaskowskiego z Andrzejem Dudą. Różnica między politykami jest jednak doprawdy minimalna. Z badania IBRIS wynika, że ubiegający się o reelekcję prezydent mógłby liczyć na 48,7 proc. Kandydat Platformy Obywatelskiej uzyskał zaś 47,7 proc. głosów respondentów.Kluczowe będą zatem głosy osób niezdecydowanych. Cytowana przez WP politolog dr hab. Ewa Marciniak z Uniwersytetu Warszawskiego podkreśla, że o wyniku drugiej tury wyborów prezydenckich zadecydują emocje wahających się obywateli. – Nie wiadomo, jakie będą: negatywne czy pozytywne. Te negatywne mobilizują do aktywności, a pozytywne – osłabiają ją – wskazała ekspertka.Źródło: wp.pl
Chwilę przed ciszą wyborczą wykazano majątek, jakim dysponuje prezydent Polski. Radio Zet podaje, że na wniosek Sądu Najwyższego opublikowano pieniądze posiadane przez kandydata Zjednoczonej Prawicy w tegorocznych wyborach. Dwa dni przed zakończeniem intensywnej kampanii, Andrzej Duda osobiście poprosił o ujawnienie środków, jakie ma na swoim koncie.Pieniądze: Andrzej Duda ujawnił swoje oświadczenie majątkowe"Osobiście zwróciłem się do Sądu Najwyższego o zdjęcie klauzuli tajności i ujawnienie mojego oświadczenia majątkowego. Są klauzule i procedury, ale ja osobiście nie mam nic do ukrycia. Spłacamy z Agatą kredyt, jak prawie każde małżeństwo” - czytamy we wpisie Andrzeja Dudy na Twitterze. W opublikowanych dokumentach możemy zauważyć między innymi mieszkanie spółdzielcze własnościowe o powierzchni 79,4 mkw. Do tego dochodzi działka o powierzchni 325 mkw oraz kolejne mieszkanie o powierzchni 132 mkw, w skład którego wchodzi 20-metrowy garaż.Rachunki bankowe głowy naszego państwa zaskakują. Wykazano na nich kwotę 120 tys. złotych oraz blisko 30 tysięcy euro. Dochodzą do tego akcje na Giełdzie Papierów Wartościowych. Szczególną uwagę internautów przykuł ogromny dług, z którym zmaga się Prezydent Rzeczpospolitej Polskiej. Przedstawiciel Prawa i Sprawiedliwość nieustannie zmaga się z zależnością o wysokości 497 tysięcy złotych. Niewykluczone, że kredyt hipoteczny spędza Dudzie sen z powiek.Źródło: [Radio Zet]
Jak wynika z danych sondażu CBOS, gdyby do wyborów parlamentarnych doszło w drugiej połowie czerwca, na PiS oddałoby swój głos 44 proc. badanych, z kolei na KO 24 proc. 7 proc. uzyskałaby Lewica, a 6 proc. Konfederacja. Polskie Stronnictwo Ludowe znalazłoby się poniżej progu, z popraciem wynoszącym zaledwie 4 proc.
Kampania prezydencka przed drugą turą wyborów znajduje się w końcowej fazie. Trwa próba pozyskiwania głosów wyborców tych kandydatów, których wynik w pierwszej turze nie pozwolił na ostateczny pojedynek o Pałac Prezydencki, a także swoista przepychanka między Andrzejem Dudą a Rafałem Trzaskowskim, zwana już "debatą o debacie".Sytuacja jest ciekawa o tyle, że różnica między kandydatami wydaje się doprawdy niewielka. Z badania pracowni Social Changes, przeprowadzonego dla prorządowego portalu wPolityce.pl, wynika jednak, że rośnie poparcie dla walczącego o reelekcję prezydenta.Sondaż prezydencki. Wzrost przewagi DudyWedług najnowszego sondażu przytaczanego przez Radio Zet w drugiej turze Duda mógłby liczyć 48 procent głosów. Chęć zagłosowania na Rafała Trzaskowskiego wskazało 43 procent respondentów. 5 procent badanych wybrało odpowiedź "trudno powiedzieć", a 4 procent z nich nie zamierza oddać głosu 12 lipca. Kandydat Prawa i Sprawiedliwości zyskał więc 2 pkt proc. w porównaniu do poprzedniego badania.Portal radiozet.pl zwraca uwagę, że biorąc pod uwagę jedynie głosy osób przekonanych, Andrzej Duda uzyskałby wynik 53 procent. Trzaskowski mógłby zatem liczyć wówczas na 47 procent głosów.Z sondażu wynika, że frekwencja w drugiej turze wyborów prezydenckich wyniosłaby 64 procent. Badanie przeprowadzono w dniach od 26 do 27 czerwca 2020 roku, na ogólnopolskiej, reprezentatywnej próbie 1045 Polaków.Źródło: radiozet.pl
Wybory prezydenckie w Polsce od kilku miesięcy budzą ogromne emocje w naszym społeczeństwie. Zwolennicy zarówno kandydata Platformy Obywatelskiej, jak i Prawa i Sprawiedliwości nie mogą być pewni zwycięstwa. Wszystko przez niepewną sytuację polityczną, która ma miejsce od momentu ogłoszenia wyników pierwszej tury głosowania. Zmiana Małgorzaty Kidawy-Błońskiej na Rafała Trzaskowskiego zdecydowanie wpłynęła na zmiany w preferencjach Polek i Polaków.Sondaż wskazał, na jakie poparcie może liczyć Andrzej Duda i Rafał TrzaskowskiWirtualna Polska opublikowała kolejny, przełomowy sondaż. Daje on zwolennikom opozycji liczne powody do radości, jednak wciąż niepokojąca jest liczba osób niezdecydowanych. Rafał Trzaskowski według badań wykonanych na zlecenie WP wygrałby z obecnie urzędującym prezydentem. Wskazało go 47.2% respondentów. Poparcie dla Andrzeja Dudy zadeklarowało jedynie 45.9% ankietowanych. Oznacza to, że włodarz Warszawy utrzymuje swoją przewagę nad przedstawicielem Prawa i Sprawiedliwości.Sondaż wskazał, że 12 lipca frekwencja w II turze wyborów prezydenckich może oscylować w granicach 65.4% uprawnionych do głosowania. Możemy zauważyć niebywałą mobilizację zarówno sympatyków opozycji, jak i tych, którym zależy na drugiej kandencji Andrzeja Dudy. Warto podkreślić, że aż 6.9% nie wie, kogo wskaże w nadchodzącym przedsięwzięciu. Oznacza to, że właśnie niezdecydowani mogą przyczynić się do zwycięstwa jednego z kandydatów.Źródło: [Wirtualna Polska]
Jak przekazało RMF24 z informacji uzyskanych przez PAP, policja planuje skierować do sądu wnioski o ukaranie organizatorów zgromadzeń publicznych. Sytuacja miała miejsce podczas wiecu wyborczego prezydenta Andrzeja Dudy, który odbył się w sobotę we Wrocławiu. Sytuacja przykuła uwagę już nie tylko mediów i internautów, ale także samej policji, według której w zgromadzeniach uczestniczyło stanowczo za dużo osób. Sprawa dotyczy zgromadzenia zwolenników głowy państwa oraz jego przeciwników, którzy przyszli na wiec - jedni w ramach wsparcia prezydenta, a drudzy w ramach protestu. Ich ilość była jednak znacznie przekraczająca obecnie dopuszczalną, czyli do 150 osób. Ponadto ludzie nie zachowywali dystansu i sporo z nich nie miało na sobie maseczek.Wiec Andrzeja Dudy nielegalnym zgromadzeniem publicznym? Sprawą zajęła się policja, będą wnioski o ukaranie?Jak podał wrocławski magistrat, w sobotę na rynku we Wrocławiu, oprócz wiecu Andrzeja Dudy i zgromadzenia jego zwolenników, którzy przyszli pokazać swoje wsparcie i poparcie w wyborach, odbyło się wówczas jeszcze kilka innych zgromadzeń. Łącznie mogło być ich aż siedem. Pojawili się tam także jego przeciwnicy, którzy próbowali zagłuszyć spotkanie z obecnie urzędującym prezydentem. W sumie było to kilkaset osób, zdecydowanie więcej niż 150.Przepisy, które obecnie obowiązują w naszym kraju, wprowadzone w związku epidemią koronawirusa i walką z tym niewidzialnym wrogiem, mówią jasno, że ograniczona jest liczba uczestników wszelkich zgromadzeń, spotkań i imprez do maksymalnie 150 osób. Imprezy masowe, z większą ilością osób niż dopuszczalne 150, są natomiast obecnie zabronione do odwołania.Jak podkreślił w wydanym w niedzielę oświadczeniu rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu, nadkom. Kamil Rynkiewicz, obecnie policja prowadzi czynności wyjaśniające i zamierza skierować do sądu wniosek o ukaranie w związku z dużymi zgromadzeniami, które odbyły się na terenie wrocławskiego Rynku w sobotę. Dotyczy to głównie dwóch największych zgromadzeń. Ma to związek z przekroczeniem dopuszczalnej ilości uczestników zgromadzenia i co za tym idzie złamania przepisów, czego dopatrzyła się wrocławska policja."Rynkiewicz podkreślił, że podobne działania dolnośląska policja podejmowała w ostatnich tygodniach również w stosunku do organizatorów innych zgromadzeń, na których stwierdzono przekroczenie dopuszczalnej liczby uczestników" - podaje RMF24 z informacji uzyskanych przez PAP.Źródło: RMF24 / PAP