Robert Biedroń starał się załagodzić sytuację. Nagle podczas konferencji rozległy się niespodziewane okrzyki jego przeciwników
Podczas wystąpienia Biedronia doszło do zakłócenia go przez zwolenników prezydenta Dudy, którzy skandowali nazwisko swojego kandydata. Kandydat Lewicy starał się wyjść obronną ręką z sytuacji tłumacząc żartobliwie, że pomylili się i to nie on jest ich kandydatem.
Robert Biedroń w Łowiczu
Jednocześnie były prezydent Słupska zachęcał swoich przeciwników do rozmowy - Zapraszam panią, niech pani przyjdzie, powie coś - zwrócił się do jednej z kobiet. Jednak nikt nie zdecydował się podejść i porozmawiać.
Biedroń bardzo mocno skrytykował rząd za - jego zdaniem - nielegalne posunięcie rządu jakim było niezorganizowanie przez rząd wyborów prezydenckich. Na pytanie o to, czy wracamy już do normy po epidemii odpowiedział: "Nic nie wraca do normy, nie ma kampanii wyborczej, nie wiemy, kiedy będą wybory. Odbyły się wybory 10 maja? Kto z państwa głosował?".
Kandydat Lewicy stanął w obronie przedsiębiorców, którzy zapowiedzieli na dziś protest w Warszawie - Będziemy solidarni z tymi, którzy w desperacji wychodzą na ryzykując zdrowiem, ale także wysokimi mandatami, by upomnieć się o interes wszystkich przedsiębiorców, ale także pracowników. Oni wychodzą w naszym wspólnym interesie. Jak oni upadną, nie będzie gdzie pracować – powiedział. Podkreślał także, że szczególnie w Łowiczu widać, że rząd musi pomagać rolnikom - Jeśli chodzi o sektor spożywczy, potrzebne są realne działania. - Produkty są coraz droższe, polski przemysł spożywczy upada, coraz więcej rzeczy trzeba importować. Jest 15 tysięcy firm branży spożywczej, które dzisiaj czeka upadłość, problemy finansowe, masowe zwolnienia - stwierdził.
Źródło: Polsat News