Ksiądz jest, we współczesnym rozumieniu, duchownym jednego z kościołów chrześcijańskich. Genezy tego słowa upatruje się w słowiańskim kniaziu, dowódcy. W średniowieczu w ten sposób określany ludzi zamożnych.
Ksiądz w 2019 roku został przeniesiony do parafii w Wielowsi. Po miesiącach wierni zaczęli uskarżać się na wysokie cenniki. Kapłan za samo zdjęcie kłódki w bramie ma liczyć około 200 złotych. Rzekomo nie rozlicza się z pieniędzy na tacę. Złożono zawiadomienie do kurii. Sprawę kapłana nagłośnili dziennikarze "Gazety Wyborczej". Przeniesienie księdza proboszcza do Wielowsi miało wynikać z relacji ze współpracownikami. Po miesiącach społeczność zaczęła zgłaszać nadużycia.
Ksiądz oczekiwał od dyrektora Domu Pomocy Społecznej 1,5 tysiąca złotych za przeprowadzenie pogrzebu osoby w kryzysie bezdomności. Zmarły zmagał się ze znaczną niepełnosprawnością. Tadeusz Isakowicz-Zaleski będzie interweniował u biskupa ordynariusza w parafii, w której posługę świadczy kontrowersyjny duchowny.Tadeusz Isakowicz-Zaleski opisał sprawę osoby w kryzysie bezdomności na swoim blogu. Tekst zatytułował, stawiając ważną dla siebie tezę. Według kapłana "pazerność i znieczulica" ze strony części duchowieństwa stanowi o wiele większe zagrożenie dla Kościoła katolickiego, niż "ataki lewaków".Już w pierwszym akapicie ksiądz wyjaśnił, że chodzi o pogrzeb mężczyzny z niepełnosprawnością znaczną, który - jak podaje autor publikacji - "praktycznie od dzieciństwa tułał się po różnych miejscach".
Do portalu "Moja Ostrołęka" zgłosiła się zaniepokojona czytelniczka. Jak podała rozmówczyni lokalnego medium, do przykrego zdarzenia doszło w ostatnią niedzielę. 28 lutego przed mszą świętą w Bazylice Mniejszej w Myszyńcu zasłabł 60-letni mężczyzna. Ksiądz miał kontynuować uroczystości religijne.
Ksiądz zakończył nabożeństwo w intencji nieżyjącego kolejarza. Równolegle grabarz, odpowiedzialny za przygotowanie miejsca na grób, "zaniemógł". Delegacja z Warszawy i Lublina została odesłana z kwitkiem. Proboszcz ogłosił potrzebę "dochowania" zmarłego. Wiadomości o sprawie podali dziennikarze lokalnego dziennika Nowytydzien.pl. Ksiądz z pewnością spalił się ze wstydu, gdy zobaczył, że grabarz "zaniemógł" i nie wywiązał się ze swoich obowiązków. Do zdarzenia doszło dziś podczas pogrzebu kolejarza w Świerżach. Świerże są niewielką wsią, ulokowaną na terenie województwa lubelskiego. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego w miejscowości żyje niewiele ponad 800. mieszkańców i mieszkanek. Część gminy Dorohusk wyróżnia się zabytkowym kościołem pod wezwaniem świętych apostołów Piotra i Pawła, gdzie rozegrała się akcja.
11 lipca zmarł ks. Krzysztof Skwierczyński, znany duchowny z Siedlec. Kapłan zmarł podczas odprawiania nabożeństwa, w trakcie wygłaszania homilii do wiernych. Miał 58 lat. To ogromna strata dla diecezji siedleckiej. Odejście cenionego księdza O śmierci kapłana poinformował biskup pomocniczy z siedleckiej diecezji, ks. Grzegorz Suchodolski. - Tak jak czytaliśmy w dzisiejszej Ewangelii: nic nie wziął ze sobą na tę drogę, ani torby, ani trzosa - napisał duchowny. - Odszedł, głosząc Jezusa Chrystusa - dodał. Słowa te potraktować można w sposób dosłowny, bowiem ks. Krzysztof Skwierczyński zmarł nieoczekiwanie podczas odprawianego przez siebie nabożeństwa w parafii Bożego Ciała w Siedlcach, a dokładnie podczas wygłaszania homilii do wiernych. - Wierzymy, że teraz słucha już swego Mistrza w niebie. Krzysztof, odpoczywaj w Panu - napisał bp. Suchodolski. Uroczystości pogrzebowe Ks. Skwierczyński przez 11 lat pełnił funkcję redaktora naczelnego Katolickiego Radia Podlasie. Pracował również w Wyższym Seminarium Duchownym Diecezji Siedleckiej w Opolu Nowym. Miał 58 lat. Ostatni raz pożegnać swojego kapłana mieszkańcy Siedlec będą mieli okazję 14 lipca, gdy odbędzie się jego pogrzeb. Uroczystości rozpoczną się o 9.00 w siedleckiej katedrze. Następnie ciało zostanie przetransportowane do parafii w Paprotni, gdzie odbędzie się msza pogrzebowa, a następnie pochowanie zmarłego na tamtejszym cmentarzu. Byłeś świadkiem zdarzenia, które powinniśmy opisać? Napisz maila na adres [email protected]. Przyjrzymy się sprawie.Artykuły polecane przez redakcję WTV:Nie żyje naczelny kapelan Policji, ks. Jan KotKardynał Dziwisz udał się na pielgrzymkę do Medziugorie. Do prasy przedostały się zdjęcia z wypoczynku na plażyKs. Natanek umieścił w wejściu do swojej pustelni tablicę. Widnieje na niej zakaz wejścia dla dziennikarzy oraz pracowników TVNźródło: podlasie24.pl, wtv.pl zdjęcie główne: Jack Pease Photography/flickr.com
Księża w Polsce utrzymywani są z Funduszu Kościelnego, na który państwo łoży setki milionów złotych. Z sondażu dla "SE" wynika, że przeszło 90 procent Polaków jest przeciwna utrzymywaniu Kościoła z podatków.Kościół w Polsce z pewnością nie może uskarżać się na brak środków. Z roku na rok wpływy z budżetu państwa na rzecz działania instytucji rosną.Dzięki Funduszowi Kościelnemu – powstałemu jeszcze w czasach stalinowskich jako rekompensata za utracone mienie – wydatki na Kościół rokrocznie przekraczają 100 milionów złotych.
Bochnia (woj. małopolskie). Do parafii św. Mikołaja dołączył ksiądz, który został wcześniej skazany za molestowanie 12-latki. Rodzice domagają się usunięcia duchownego. Wystosowali w tej sprawie oficjalne pismo.
Nowielin. Protest przeciwko proboszczowi został w ostatniej chwili odwołany. Arcybiskup postanowił bowiem wydalić z parafii księdza, który miał okradać świątynię i wyzywać wierzących od diabłów. Do zamkniętego przez nich kościoła przyjechał nawet z siekierą i szlifierką.
Włochy. Ksiądz z parafii w Prato we Włoszech namawiał wiernych do przekazania datków na tacę na biednych. Potem ukradł te pieniądze i wydał wszystko na orgie i narkotyki. Wierni już się dowiedzieli i domagają się ukarania duchownego i zwrotu pieniędzy.Datki, które zbierał, miały iść na biednych. Zamiast tego wydał je na używki i imprezy.
Nieznani sprawcy zakradli się nocą do plebanii przy jednym z kościołów w Dmeninie i zaatakowali księdza. Policja poszukuje sprawców napaści i apeluje o pomoc wszystkich, którzy mogą mieć o nich jakieś informacje. Na szczęście, jak przekazała policja, obrażenia nie zagrażały życiu kapłana. Zuchwały napad na księdza Do zdarzenia doszło w nocy z 11 na 12 września, ale policja zawiadomiona została o incydencie dopiero w poniedziałek. Do plebanii przy parafii pw. św. Szymona i Judy Tadeusza zakradło się dwóch nieznanych sprawców. - Wtargnęli na teren plebanii i zniszczyli część infrastruktury ogrodowej. Próbowali również wejść do środka. Kiedy pokrzywdzony otworzył drzwi został uderzony przez jednego ze sprawców - przekazała WTV kom. Aneta Wlazłowska z KPP w Radomsku. Ofiarą napaści był 39-letni ksiądz. Po tym, jak został zaatakowany, zdołał zamknąć drzwi, a pomocy udzielili mu członkowie rodziny, którzy przebywali w budynku. Kapłan został przewieziony do szpitala. Obrażenia jakich doznał nie były groźne i jak przekazała nam przedstawicielka policji z Radomska, nie zagrażały życiu. Policja prosi o pomoc Na szczęście sprawcom nie udało się wejść na teren budynku plebanii, wobec tego nic nie zginęło. W wyniku ataku rozbite zostały jednak okulary należące do księdza, zniszczone drzwi i elementy infrastruktury ogrodowej. - Straty oszacowano na 2 tys. zł - poinformowała WTV oficer prasowa KPP w Radomsku. Służby nie chcą przesądzać o motywacjach napastników, ale podejrzewają, że mógł to być chuligański wybryk. Policja zwraca się o pomoc w odnalezieniu sprawców napaści. Osoby, które mogą mieć jakiekolwiek informacje na temat tożsamości napastników, proszone są o kontakt telefoniczny pod numerem 47 8464 211 lub alarmowym 112. Byłeś świadkiem zdarzenia, które powinniśmy opisać? Napisz maila na adres [email protected]. Przyjrzymy się sprawie.Artykuły polecane przez redakcję WTV:Foka próbowała wyjść na brzeg, by odpocząć. Plażowicze skutecznie uniemożliwili jej wejścia na plażęW programie TVP skomentowano słowa Macieja Stuhra o Polakach: "Jojczenie dwunasto-trzynastolatki, takiej gimnazjalistki"Klara Williams wystąpi w "Twoja twarz brzmi znajomo". To siostrzenica Mateusza Morawieckiegoźródło: tvn24.pl, wtv.pl
Ojciec Bernard Radzik, proboszcz katolickiej parafii w Miadziole na północy Białorusi, utonął w jeziorze. Szczegóły śmierci 57-letniego duchownego z Polski zbada Komitet Śledczy.W środę 25 sierpnia białoruskie służby wyłowiły zwłoki mężczyzny z jeziora na północy kraju. Ustalono, że zmarłym jest ojciec Bernard Radzik, 57-letni duchowny z Polski.Radzik sprawował funkcję proboszcza w madziolskiej parafii. Na Białorusi przebywał od 1990 roku.
Ksiądz Wojciech Lemański wraz z pastorem Michałem Jabłońskim usiłowali dotrzeć do uchodźców na polsko-białoruskiej granicy z pomocą materialną. – Chcieliśmy symbolicznie zostawić dwie, trzy zgrzewki wody – poinformował. Na pomoc nie zezwoliła jednak Straż Graniczna. – Odpowiedź jest "nie, bo nie".Od przeszło dwóch tygodni grupa kilkudziesięciu migrantów koczuje na polsko-białoruskiej granicy. Dostępu do przemoczonych, pozostających bez leków czy dostępu do ciepłej wody uchodźców nadal wzbrania wspomagana przez wojsko Straż Graniczna.W czwartek na miejsce udał się ks. Wojciech Lemański, który wskazywał, że odrzucenie migrantów jest sprzeczne z Ewangelią. Warto przypomnieć też, że w środę do pomocy grupie Polskę i Łotwę zobowiązał Europejski Trybunał Praw Człowieka.
Archidiecezja Wrocławska opublikowała oficjalny komunikat dotyczący arcybiskupa seniora wrocławskiego abp. Mariana Gołębiewskiego. Jak wykazano, hierarcha krył księży odpowiedzialnych za czyny pedofilskie. W sprawę zaangażował się Watykan.W sobotnie popołudnie na oficjalnej stronie Episkopatu Polski pojawił się oficjalny komunikat dotyczący abp. Mariana Gołębiewskiego, zaangażowanego w mechanizm krycia księży pedofili w polskim Kościele katolickim.Archidiecezja wrocławska poinformowała o przeprowadzeniu postępowania w sprawie hierarchy przez Stolicę Apostolską.
Bystra. Ksiądz Stanisław L. miał bić i poniżać uczniów szkoły podstawowej. Dzieci po latach przerwały milczenie. Duchowny nie przyznaje się do winy. Trwa śledztwo prokuratury. Jak podaje PAP, do przemocy miało dochodzić od 2012 roku. Ksiądz pełnił wówczas funkcję katechety w szkole, leżącej na terenie Bystrej, w Małopolsce. Śledztwo ruszyło dopiero w 2019 roku. Wszystko dzięki jednej z uczennic, która wyznała, że miała zostać uderzona w głowę.
Nagranie z Włoszczowej, gdzie księża najpierw odprawili mszę za oskarżanego o pedofilię ks. Kamila N., a następnie w rozmowie z partnerem jednej z ofiar podważali jej zeznanie, wywołało ogromne zamieszanie w sieci. Teraz sprawę i zachowanie duchownych skomentował autor materiału.Sprawę głośnej mszy z 14 lipca, w której księża modlili się o "Boże błogosławieństwo, zdrowie, wszelkie potrzebne łaski i opiekę Matki Boskiej" dla oskarżanego o pedofilię księdza Kamila N., poruszaliśmy TUTAJ.Od 2013 roku duchowny miał co tydzień wykorzystywać 12-letnią wówczas Mariannę. Kamil N. miał grozić jej śmiercią i przekonywać, że i tak nikt jej nie uwierzy.Gdy ta opowiedziała o swojej tragedii telewizji TVN, o wykorzystywaniu ze strony kapłana opowiedziała też inna kobieta.
Proboszcz z Częstochowy zażądał od parafianina 800 zł za wydanie dokumentu koniecznego do przeprowadzenia pogrzebu jego zmarłej matki. – Nie ma nic za friko – przekonywał ksiądz, odmawiając złożenia podpisu. Teraz ze swojego zachowania będzie tłumaczyć się przed kurią.W minionych dniach sieć obiegło nagranie, na którym jeden z częstochowskich proboszczów nie zamierzał wydać parafianinowi dokumentu niezbędnego do tego, by mógł on pochować swoją matkę.W materiale widzimy fragment rozmowy w biurze księdza. Jego autor usiłował otrzymać kartkę, która pozwoliłaby mu – w zgodzie z wolą zmarłej – pochować matkę na innym cmentarzu i przez innego księdza.
Zakonnica Michaela Pawlik poprowadziła zaskakujący wykład o jodze. Wykład o tezie "Joga to nie tylko ćwiczenia, to wejście w inną duchowość" właśnie podbija internet. Na platformie YouTube, na kanale "Miłujcie się TV" ukazał się wykład zakonnicy Michaeli Pawlik, która ostrzegała przed negatywnymi skutkami uprawiania jogi. Już na samym początku siostra ostrzegała przed religiami wschodnimi, masonerią oraz konstruktem "nowej ery".
Wykładający na KUL ksiądz profesor Tadeusz Guz dał się poznać jako duchowny wygłaszający mocno kontrowersyjne tezy w sprawie pandemii czy szczepień, które zwykł porównywać do "nazistowskich zbrodni". Rewelacje kapłana zostały skomentowane przez władze wspomnianej uczelni oraz Archidiecezję Lubelską.Wspomniany profesor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II od dłuższego czasu wygłasza homilie, w których podaje w wątpliwość wszelkiego oficjalne doniesienia ws. epidemii koronawirusa.Ksiądz Tadeusz Guz przekonywał choćby, że wirusem "nie można zarazić się w trakcie mszy", przypomina Wirtualna Polska.
„Rzeczpospolita” dotarła do informatora, który przekazał wiadomości na temat wyników sekcji zwłok ks. Andrzeja DymeraDuchowny przez lata miał wykorzystywać seksualnie nieletnich i nie ponosić w związku z tym żadnej karyLekarze przeprowadzający badania mieli wykluczyć, że w zgonie ks. Andrzeja Dymera brały udział osoby trzecieŚmierć ks. Andrzeja Dymera dla wielu była bardzo zagadkową kwestią. Duchowny od lat oskarżany o pedofilię i cieszący się płaszczem ochrony ze strony Kościoła katolickiego odszedł krótko po tym, jak kraj obiegł reportaż na temat jego wieloletnich nadużyć. Przekazano wiadomości na temat wyników sekcji zwłok duchownego.Ofiary ks. Andrzeja Dymera przez lata próbowały doprowadzić do tego, by ich oprawca odpowiedział za swoje czyny. Zanim sprawiedliwości stało się zadość, duchowny zmarł.16 lutego 2021 roku Polskę obiegła wiadomość, że ks. Andrzej Dymer nie żyje. Od razu pojawił się głosy mówiące o zastanawiającym zbiegu okoliczności związanym z ujawnieniem szokujących czynów, jakich dopuszczać miał się ksiądz.Podjęto decyzję, że ciało ks. Andrzeja Dymera zostanie zbadane przez specjalistów. Badania miały potwierdzić lub wykluczyć to, że śmierć była naturalna. Znane są już wyniki przeprowadzonych analiz.
Ksiądz z Białej Podlaskiej jeszcze niedawno kierował pojazdem osobowym pod wpływem alkoholu, a już wrócił do sprawowania posługi kapłańskiej. Co więcej, duchowny doprowadził do kolizji. Sprawa została opisana przez lokalne media, a sam Grzegorz K. długo nie schodził z medialnego świecznika. Kapłan prowadzi nabożeństwa na terenie kościoła pod wezwaniem świętej Anny w Białej Podlaskiej. Ksiądz z Białej Podlaskiej w 2017 roku spowodował wypadek samochodowy pod wpływem alkoholu. Na samym wstępie należy jednak podkreślić, że w wyniku zdarzenia całe szczęście nikomu nie stała krzywda. Na miejsce przyjechały służby mundurowe, a w wyniku wstępnych czynności wykryto u Grzegorza K. 1,2 promila alkoholu w organizmie.
Nie żyje ksiądz Stanisław Orzechowski. Niezwykle przykre informacje o jednym z duchownych "S" przekazali przedstawiciele Solidarności z Dolnego Śląska. Duchowny zmarł w wieku 81 lat. Śmierć księdza Stanisława Orzechowskiego miała miejsce 19 maja. - Bez Solidarności moje życie byłoby niepełne - wspominają dawne słowa duszpasterza przedstawiciele dolnośląskiego związku zawodowego.Członek Kościoła katolickiego w sierpniu 1980 roku odprawił mszę świętą podczas strajku w zajezdni przy wrocławskiej ulicy Grabiszyńskiej.
Ksiądz z parafii w Dębieńsku przekonywał, że rodzice mają prawo krzyczeć na dzieci, a w razie potrzeby również ukarać je klapsem. "Za darmo nie dostaniecie", mówił duchowny w trakcie uroczystości pierwszej komunii.Kazanie wygłoszone przez kapłana z parafii św. Jerzego w Dębieńsku (województwa śląskie) zyskało rozgłos, po tym jak w mediach udostępnił je wychowany na Śląsku jezuita Grzegorz Kramer.W trakcie uroczystości pierwszej komunii ksiądz wskazał na ułożone przed ołtarzem owieczki. Kolejno zwrócił uwagę, że powinny one słuchać się pasterza.
Ksiądz z Mysłowic chciał przekazać wsparcie finansowe na rzecz głodujących, biednych dzieci z krajów, gdzie Kościół katolicki realizuje działania misyjne. W tym celu poprosił swoich podopiecznych o przeznaczenie części pieniędzy z komunii świętej na rzecz swoich gorzej usytuowanych rówieśników. Rodzice grzmią o nadużyciach.Okres pierwszej komunii świętej zdaje się wywoływać niemałe emocje. Jeszcze dziś pisaliśmy o księdzu z Wielkopolski, który przygotował specjalny cennik dla rodziców. Obecnie media społecznościowe obiega relacja o działaniach księdza z Mysłowic. Duszpasterz poprosił dzieci o podzielenie się pieniędzmi uzyskanymi po podejściu do ważnego sakramentu. Mysłowice są miastem leżącym w okolicach Katowic, na terenie województwa śląskiego. Miasto, według danych Głównego Urzędu Statystycznego, zamieszkuje niewiele ponad 74,5 tysiąca mieszkańców i mieszkanek.
Znany z działalności w mediach społecznościowych ksiądz Daniel Wachowiak opublikował kolejny kontrowersyjny wpis. Tym razem duchownemu z Archidiecezji Poznańskiej wyraźnie nie spodobał się fakt, że jeden z internautów zwrócił się do niego per "pan".Ks. Daniel Wachowiak z parafii Najświętszej Maryi Panny Wniebowziętej w niewielkiej wsi Piłka dał się poznać m.in. ze sprzeciwu wystosowanego w kwestii pochowania abp. Juliusza Paetza, hierarchy oskarżanego o molestowanie kleryków i księży, w poznańskiej katedrze.O duchownym zrobiło się głośno również po pogrzebie tragicznie zmarłego prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. W trakcie uroczystości pogrzebowych ojciec Ludwik Wiśniewski ocenił, że wysokie stanowiska w kraju nie powinny należeć do ludzi "posługujących się językiem nienawiści i budujących swoją karierę na kłamstwie".Po słowach dominikanina uczestnicy mszy zaczęli klaskać. W kontrowersyjny sposób słowa ojca Wiśniewskiego skomentował wówczas wspomniany ks. Wachowiak.Duchowny zwrócił uwagę, że jego posługa nie powinna być traktowana poważnie, jeśli oklaskiwać będą go ludzie popierający aborcję czy ruchy LGBT.Jeśli po jakimś kazaniu zaczną mnie chwalić i oklaskiwać ludzie, którzy po homilii nadal będą popierać aborcję, ruchy LGBT, będą zionąć "tramwajowym" antyklerykalizmem, wybiórczo traktować dogmaty Kościoła i widzieć grzechy wszędzie z wyjątkiem siebie, to mnie nie słuchajcie!— ks. Daniel Wachowiak (@DanielWachowiak) January 19, 2019
Biskup Tadeusz Bronakowski wskazał na konieczności zmiany prawa ws. sklepów monopolowych oraz zakazania reklam piwa w telewizji. W mediach ojca Rydzyka przewodniczący Zespołu KEP ds. Apostolstwa Trzeźwości i Osób Uzależnionych mówił o "zniewoleniu mentalności ogółu społeczeństwa".Walka biskupa z Łomży o trzeźwość Polaków trwa od lat. Już w roku 2017 przewodniczący Zespołu Konferencji Episkopatu Polski ds. Apostolstwa Trzeźwości i Osób Uzależnionych przedstawiał ciekawe sposoby na ograniczenie konsumpcji.Przed czterema laty bp Bronakowski przekonywał, że media powinny zrezygnować z reklam alkoholu. Duchownemu nie podobały się również ceny trunków.– Nie powinno być tak, że piwo kosztuje niecałe 2 złote – mówił łomżyński hierarcha.
Ksiądz Tymoteusz Szydło święcenia kapłańskie przyjął w 2017 roku. Pod koniec zeszłego roku wydał pismo, w którym poinformował, że porzuca obowiązki kapłańskie. 1 grudnia dotarło ono do kurii."Z bólem stwierdzam, że nie udało mi się pokonać kryzysu wiary i powołania. W tej sytuacji nie pozostało mi nic innego, jak złożyć w kurii diecezji bielsko-żywieckiej prośbę skierowaną do Ojca Świętego o przeniesienie mnie do stanu świeckiego (...)" - napisał ksiądz Szydło w oświadczeniu przekazanym Katolickiej Agencji Informacyjnej.- Ksiądz Tymoteusz zawarł w nim także deklarację uruchomienia procedury uzyskania dyspensy od celibatu i zwolnienia z obowiązków kapłańskich. Sprawy przeniesienia do stanu świeckiego leżą w kompetencji Kongregacji ds. Duchowieństwa w Watykanie - informował wtedy ksiądz Mateusz Kierczak, dyrektor Centrum Informacyjno-Medialnego Diecezji Bielsko-Żywieckiej.Ksiądz Tymoteusz Szydło odcina się od obowiązków kapłańskich i mediów. Przeniesienie do stanu świeckiego jest jego osobistą sprawąSprawa syna byłej premier Beaty Szydło - księdza Tymoteusza Szydło, od jakiegoś czasu budzi ogromne zainteresowanie. Wszystko zaczęło się od urlopu, kiedy to we wrześniu kuria poinformowała, że "ksiądz Tymoteusz jest na urlopie i na razie nie będzie pracował w żadnej parafii". Pojawiły się plotki, jakoby ksiądz Tymoteusz miał się zakochać, a nawet spodziewać się dziecka lub nawet już zostać ojcem.Jego adwokat, Maciej Zaborowski, jednak zdecydowanie zaprzeczył takim doniesieniom. W specjalnym oświadczeniu przesłanym do mediów napisał, że powód urlopu "ma charakter prywatny i nie będzie komentowany publicznie". W grudniu syn byłej premier wydał oświadczenie, że rezygnuje z duchowieństwa i prosi o przeniesienie do stanu świeckiego. Czy ksiądz Szydło, jak sam zapowiadał, uruchomił już procedurę uzyskania dyspensy od celibatu i zwolnienia z obowiązków kapłańskich?- Wszczęcie procedury przeniesienia do stanu świeckiego jest osobistą sprawą zainteresowanego księdza, który składa prośbę na ręce Ojca Świętego. W tym wypadku tylko zainteresowany mógłby udzielić informacji na ten temat - wyjaśnia ksiądz Kierczak.
- Relacja Moniki jest wstrząsająca: biskup zapraszał ją do sypialni, chciał jej pokazać niedostępną dla gości część mieszkania, kazał jej usiąść na łóżku. Sam też usiadł, rozpiął stanik 15-latki, wkładał rękę między uda, całował w usta, gryzł w uszy - czytamy w reportażu.Bp Jan Szkodoń jest "bohaterem" reportażu "Zły dotyk biskupa", opublikowanego na łamach "Dużego Formatu". Z relacji ofiary wynika, że duchowny miał wkładać ręce pod koszulę i międz uda 15-latki.Kapłan archidiecezji krakowskiej miał dopuścić się molestowania 25 lat temu. - Wszystko co mi robił, było uświęcone jego autorytetem. Mężowi nie powiedziałam, bo nie widziałam potrzeby. Dopiero od niedawna patrzę na relację z nim jako na swoją krzywdę – opisuje kobieta w reportażu pt. "Zły dotyk biskupa z Krakowa".
Prawicowy publicysta sam zdecydował się poinformować o postępowaniu wszczętym przez UODO po tym, jak ujawnił dane ofiary księdza-pedofila – pani Katarzyny, dla bezpieczeństwa nazwanej tak przez Justynę Kopińską, która jako pierwsza opisała dramat kobiety. Ofiara byłego już księdza Romana B. nie chce upubliczniać swojego wizerunku – boi się otrzymywanych gróźb ze strony osób stających w obronie księdza. Kobieta na co dzień musi zmagać się ze skierowaną w jej stronę mową nienawiści.O dramacie, jaki przeszła 13-letnia wówczas dziewczynka, pisaliśmy już wielokrotnie. Ksiądz Roman B. zabrał ją od rodziców i, zapewniając, że umieści ją w internacie, uwięził w pustym mieszkaniu należącym do jego matki, w którym przez kilkanaście miesięcy wielokrotnie zgwałcił dziewczynkę.Michalkiewicz, częsty gość Radia Maryja oraz Telewizji TRWAM, włączył się do sprawy, gdy sąd przyznał pani Katarzynie milion złotych zadośćuczynienia oraz dożywotnią rentę od Towarzystwa Chrystusowego. Publicysta porównał wówczas zgwałcone dziecko do prostytutki.