Sprawa dotycząca kontrowersyjnego bałwana w centrum Suwałk doczekała się finałuOficer prasowy KMP w Suwałkach przyznała, że sprawcy nie odnalezionoSprostowała również, że postępowanie dotyczyło zaśmiecania, nie zaś jak podawały media - obrazy partii politycznejBałwan z Suwałk był jednym z najciekawszych "bohaterów" medialnych ubiegłego miesiąca.
Koalicja Obywatelska podejrzewa Daniela Obajtka o posiadanie "lewych dochodów". Jako wójt Pcimia samorządowiec miał zarobić, po odliczeniu podatku, 130 tysięcy złotych. Wydać zaś miał 900 tysięcy złotych. Marek Sowa skierował do prokuratury wniosek o zbadanie oświadczeń majątkowych polityka "Superwizjer" TVN zaś zarzucił prezesowi Orlenu poważne zadłużenie gminy. Wobec Obajtka miały być także skierowane zarzuty korupcyjne związane z rzekomym łapówkarstwemObecnie opinia publiczna zapoznała się nagraniami, na których Obajtek miał nieustannie klnąć. Polskie Stowarzyszenie Syndrom Tourette'a wskazuje, że "nie można każdego przekleństwa tłumaczyć tikami"Politycy Prawa i Sprawiedliwości wraz z prawicowymi publicystami podtrzymują, że Daniel Obajtek miał przeklinać przez wzgląd na zespół Tourette'a. Samorządowiec otwarcie mówił o swojej chorobie, wyznając, że w dzieciństwie był z tego powodu wyśmiewany. Przedsiębiorca nigdy jednak nie przeklinał na wizji, ani nie przejawiał podobnych tików. Dziennikarz "Gazety Wyborczej", Wojciech Czuchnowski wyliczył, że wciągu 2 godzin nagrania słowo "k***a" padło 253 razy, "c**j" padło 55 razy, "p*****e" padło 42 razy, a "j****y" całe 36 razy.W natłoku doniesień głos w sprawie zabrali członkowie Polskiego Stowarzyszenia Syndrom Tourette'a. Członkowie organizacji wskazali, że czują zobowiązanie do sprostowania informacji dotyczących objawów choroby. Eksperci wyjaśnili, czym dokładnie objawia się zaburzenie i czy możemy usprawiedliwiać prezesa koncernu paliwowego. Opublikowany przez Polskie Stowarzyszenie Syndrom Tourette'a Sobota, 27 lutego 2021
Porównano oświadczenia majątkowe Jarosława KaczyńskiegoW przeciągu 5 lat oszczędności prezesa PiS wzrosły z 15 tys. do około 104 tys. złotychWilla na warszawskim Żoliborzu nieustannie zdaniem polityka warta jest 1,5 mln złotychWicepremier obciążony jest również kredytem w SKOK Kasa Stefczyka, Super Express Biznes wskazuje, że w kwietniu 2020 r. do spłaty zostało około 108 tys. złotychDodatkowo polityk obciążony jest dwoma pożyczkami od osób prywatnych, wynoszących łącznie 105 tys. złotych Zainteresowanie majątkiem Jarosława Kaczyńskiego nie słabnie, wręcz przeciwnie. W ostatnim czasie prezes PiS dość mocno wyszedł na pierwszy plan sceny politycznej, oficjalnie zajmując państwowe stanowisko wicepremiera.Do tej pory wskazywano, że przecież Jarosław Kaczyński to "szeregowy poseł", jednak obecnie uwaga skierowana, m.in. na jego finanse, jest jeszcze większa niż w czasie, gdy był przysłowiową szarą eminencją. Dzięki oświadczeniom majątkowym polityka wiadomo, jak kształtował się jego budżet i co uległo w nim zmianie.
15 stycznia Główny Urząd Statystyczny wyliczył wskaźnik waloryzacji. Od tego czasu media zalały Polaków doniesieniami o podwyżkach emerytur. Pozostałą przestrzeń medialną zajęła ustawa o 14. emeryturze i odrzuconych poprawkach SenatuTymczasem rząd podniósł próg dochodowy dla osób pobierających 500 plus z tytułu niezdolności do samodzielnej egzystencji. W tym roku próg wynosi 1772,08 złotych. Po pieniądze mogą zgłaszać się osoby, które ukończyły 18. rok życiaŚwiadczenie nie podlega opodatkowaniu, egzekucjom, czy też potrąceniom. Należy jednak spełnić ważne warunki i złożyć odpowiednie wnioski do Zakładu Ubezpieczeń SpołecznychNa oficjalnej stronie Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej można zapoznać się z komunikatem dotyczącym świadczenia 500 plus. Znacznie więcej osób niesamodzielnych będzie mogło skorzystać z propozycji Zjednoczonej Prawicy. - Priorytetem naszego rządu jest również wsparcie osób z niepełnosprawnościami - zapewniała Marlena Maląg.
Dość osobliwa akcja wieszania banerów na ciężarówkach stojących przy trasie z Iławy do Susza to efekt inspiracji znanej z ubiegłego roku inicjatywy „Hot 16 Challenge”, podaje lokalny portal Info Iława.
Karol Rajewski był członkiem Prawa i Sprawiedliwości od 2006 do 2016 roku. W latach 2014-2018 pełnił funkcję burmistrza Błaszczek - gminy ulokowanej na terenie województwa łódzkiego, którą zamieszkuje około 14 tysięcy osóbByły samorządowiec wystosował list otwarty do premiera po tym, jak nawoływał do potępienia i napiętnowania prasy za ujawnienie aktualnego miejsca pracy syna Beaty Szydło. Rajewski opowiedział o zakulisowych, lokalnych rozgrywać wewnątrz ugrupowania"Byłem tylko jej elementem w całej tej układance, który chciano wykorzystać do prowadzenia brudnej polityki" - wyznał za pośrednictwem FacebookaOd 17 marca opinia publiczna dowiedziała się o zatrudnieniu syna Szydło w firmie, której udziałowcem jest Daniel Obajtek i jego mama. Prezes Rady Ministrów odniósł się do krytycznych komentarzy, atakując niezależnych dziennikarzy. "Takie nagonki powinny spotkać się z bezwzględnym i powszechnym napiętnowaniem" - mogliśmy przeczytać. Wpis wywołał do tablicy Karola Rajewskiego. Były burmistrz i polityk PiS-u publicznie opowiedział, co działo się wewnątrz partii. "Bardzo szybko dowiedziałem się jednak, że Dobra Zmiana to jedna wielka Dobra Ściema, a ja byłem tylko jej elementem w całej tej układance, który chciano wykorzystać do prowadzenia brudnej polityki" - zaczął.Szanowny Panie Premierze!W poczuciu moralnego obowiązku, jako Polak i były członek Prawa i Sprawiedliwości, piszę do...Opublikowany przez Karola Rajewski-Burmistrz Błaszka 2014-2018 Piątek, 19 marca 2021
W Bełżycach nieopodal domu rodziców polityka Dominika Tarczyńskiego doszło do wypadkuKierujący BMW europoseł PiS miał nie zastosować się do znaku STOP i w wyniku tego uderzyć w bok Fiata Seicento58-letnia poszkodowana kobieta trafiła do szpitala, jednak po kilku godzinach została z niego wypisanaWedług informacji Super Expressu Dominik Tarczyński miał przyznać się do winyDziś polityk obchodzi swoje 42. urodzinyWedług informacji pochodzących z lublin112 Dominik Tarczyński miał zignorować znak STOP i uderzyć w inny pojazd poruszający się drogą. Wymuszenie pierwszeństwa przez europosła PiS spowodowało, że kobieta kierująca Fiatem Seicento trafiła do szpitala.Chociaż sam Dominik Tarczyński nie skomentował w mediach społecznościowych całego wydarzenia, to ustalenia lokalnych mediów nie pozostawiają złudzeń co do całej sytuacji. Wiadomo, co polityk PiS zrobił po zderzeniu oraz w jakim stanie jest poszkodowana kobieta.
Jak podało Radio Zet, były senator PiS, Waldemar B., został zatrzymany pod zarzutem znęcania się nad zwierzęciemMiał przywiązał psa do haka samochodu i ciągnąć go za sobą podczas jazdyWcześniej polityk został zawieszony w prawach członka PiS po publikacji antysemickich treści w InterneciePolitykowi miano odebrać nie tylko tego, ale również innego psa, który do niego należał.
Zapowiadany od dłuższego czasu Nowy Ład ma być programem Prawa i Sprawiedliwości na najbliższe lata, w którym zarysowany zostanie plan odbudowywania Polski po kryzysie związanym z pandemią koronawirusa.Nowy Ład powiązany jest z Krajowym Planem Odbudowy określającym sposób wydatkowania funduszy przyznanych Polsce z UE. - Najpierw Krajowy Plan Odbudowy, a potem Nowy Ład - to nasza strategia na walkę z kryzysem - pisał na początku marca premier Morawiecki.[EMBED-2427]Według nieoficjalnych ustaleń portalu OKO.press Nowy Ład miałby zakładać zwiększenie składki zdrowotnej dla osób o najwyższych dochodach, co z kolei pozwoliłoby przeznaczyć 7 proc. PKB na służbę zdrowia. W Nowym Ładzie mogą się znaleźć także nowe rozwiązania podatkowe. Kwota wolna od podatku miałaby wzrosnąć do 30 tys. zł, a emerytury nieprzekraczające 2,5 tys. zł byłyby zwolnione z opodatkowania.Póki co przedstawiciele rządu odmawiają podawania mediom szczegółów i konkretów dotyczących Nowego Ładu. To, co wiemy, to w dużej mierze efekt nieoficjalnych "przecieków". Za jednym z nich miał stać poseł Solidarnej Polski Janusz Kowalski, co - według Wirtualnej Polski - było powodem zdymisjonowania go ze stanowiska wiceministra aktywów państwowych.Prezentacja programu, która miała nastąpić 20 marca, została jednak przesunięta. Nowy termin nie został podany. Jak podaje Business Insider, oficjalnym powodem tej zwłoki jest napięta sytuacja epidemiczna.- W tej chwili, ze względu na sytuację epidemiczną, zarówno dla rządu jak i dla PiS, najważniejszym tematem jest walka z pandemią. Kierownictwo PiS jeszcze nie zdecydowało, kiedy nastąpi prezentacja Polskiego Nowego Ładu - powiedział w rozmowie z PAP wicerzecznik PiS Radosław Fogiel.Decyzja w tej sprawie ma zapaść dopiero wtedy, gdy zacznie spadać liczba zakażeń koronawirusem. - Mam nadzieję, że wkrótce po świętach będzie to możliwe. Ale czy tak będzie, tego nikt nie wie - przekazał PAP szef klubu parlamentarnego PiS Ryszard Terlecki.Przypomnijmy, że 26 marca odnotowano w Polsce najwięcej nowych, potwierdzonych przypadków zakażenia koronawirusem od początku epidemii w kraju - 35 143. Z kolei od 27 marca w całej Polsce obowiązują zaostrzone restrykcje epidemiczne.Źródło: businessinsider.com.pl, Polska Agencja Prasowa / PAP.plArtykuły polecane przez redakcję WTV:Krzysztof Krawczyk został pożegnany w wyjątkowy sposób. Kilka znaczących wpisówMężczyzna wypadł z okna i nie przeżył. Do zdarzenia doszło w TychachMichał Dworczyk wyjaśnia sprawę szybszych szczepień w Rzeszowie. "Doniesienia nie są prawdziwe"
Ryszard Terlecki przyznał, że w Zjednoczonej Prawicy dochodzi do wielu nieporozumień i chętnie wycofałby się ze współpracy z koalicjantamiPolityk wyraził nadzieję, że konflikty uda się jednak zażegnać tak, by wybory mogły odbyć się w przewidywanym terminieW programie "Graffiti" Polsat News o konflikcie w obozie rządzącym opowiadał również wicepremier Jarosław GowinJeśli dobrze interpretujemy słowa Ryszarda Terleckiego, nad obozem Zjednoczonej Prawicy pojawiły się czarne chmury.
W ubiegłym roku doszło do pobicia 60-letniego działacza PiS z Miastka w woj. pomorskimMężczyzna miał zbierać podpisy poparcia dla Andrzeja Dudy - został napadnięty przez sąsiada, któremu nie podobała się jego aktywnośćSąd drugiej instancji podtrzymał wyrok w sprawie agresora - wpłatę zadośćuczynienia oraz pokrycie kosztów sądowychZa zuchwały atak na działacza PiS sprawca został ukarany koniecznością wpłaty zadośćuczynienia oraz pokrycia kosztów sądowych.
Jak podaje Wirtualna Polska, długo odraczany kongres Prawa i Sprawiedliwości ma szansę odbyć się w końcu nachodzące lato. Przedstawiciele partii są jednak ostrożni i póki co nie podają konkretnego terminu.- Kongres wyborczo-statutowy Prawa i Sprawiedliwości odbędzie się nie wcześniej niż pod koniec czerwca - mówi przywoływany przez Wirtualną Polskę przewodniczący Komitetu Wykonawczego PiS Krzysztof Sobolewski. Z nieoficjalnych ustaleń portalu wynika, że prawdopodobnym terminem kongresu jest lipiec, ale możliwy jest także sierpień lub wrzesień. Istotnym czynnikiem mającym wpływ na konkretną datę mają być nastroje społeczne wśród Polaków.Według Wirtualnej Polski kongres pierwotnie planowany był na listopad ubiegłego roku, lecz na przeszkodzie jego organizacji stanęła druga fala epidemii koronawirusa. Podobnie teraz, wiosną, trudna sytuacja epidemiczna nie sprzyja tego rodzaju przedsięwzięciom. - Sytuacja epidemiczna wskazuje, że zorganizowanie kongresu będzie bardzo ciężkie. Decyzja dotycząca formuły organizacji kongresu będzie należeć do władz partii - wskazywał w rozmowie z Wirtualną Polską rzecznik rządu Piotr Müller.Jak podaje Wirtualna Polska, w PiS brany jest pod uwagę pomysł, aby związane z kongresem głosowania rozłożyć na tury, co sprawi, że członkowie partii nie będą tłumnie gromadzić się w jednym miejscu.
Stanowisko, jakim podzielił się z Onetem Andrzej Sośnierz, na pewno nie będzie powodem do sukcesu wizerunkowego dla Prawa i Sprawiedliwości. Były członek klubu partii rządzącej postanowił opowiedzieć, dlaczego zdecydował się na opuszczenie jego szeregów. Okazuje się, że w relacji nie brakuje odniesień do byłego ustroju Polski. Andrzej Sośnierz wskazał, że liczył, że czasy karierowiczów z miernymi predyspozycjami, ale legitymacjami politycznymi dawno minęły. Wskazał, że nie mógł dalej znieść panujących standardów.W ostatnim czasie wiele mówi się o Andrzeju Sośnierzu. Prawicowy polityk zaskoczył wszystkich i zdecydował się na opuszczenie grona posłów klubu Prawa i Sprawiedliwości.Teraz Andrzej Sośnierz zdecydował się na szczerą rozmowę z portalem Onet. Polityk jeszcze do niedawna reprezentujący obóz rządzący wprost mówi o tym, że nie mógł dłużej firmować kolejnych decyzji swoim nazwiskiem.W czasie wywiadu pada jednak wiele zaskakujących stwierdzeń, które na pewno dla Prawa i Sprawiedliwości nie są powodem do zadowolenia. Andrzej Sośnierz krytykuje m.in. osoby, które w związku z przynależnością do partii znajdują zatrudnienie na intratnych posadach.
Chociaż poparcie, jakiego Lewica udzieliła Prawu i Sprawiedliwości w kwestii Krajowego Planu Odbudowy, nie przestaje budzić kontrowersji wśród opozycji, to jednak wcale nie jest ono nieodwołalne. Jeśli Lewica straci zaufanie w to, że PiS uwzględni jej postulaty, może się wycofać, zostawiając PiS na lodzie.Od kilku dni nie cichną spory dotyczące poparcia, jakiego Lewica udzieliła Prawu i Sprawiedliwości, deklarując, że zagłosuje za Krajowym Planem Odbudowy (KPO) pod warunkiem uwzględnienia szeregu jej postulatów takich jak m.in. budowa 75 000 tanich mieszkań czy przeznaczenie 30 proc. wszystkich wynegocjowanych w UE środków na samorządy.Politycy Koalicji Obywatelskiej zarzucają Lewicy zdradę i rozbijanie spójności opozycji. Pojawiają się także głosy, że poparcie Lewicy dla PiS to zaprzepaszczenie szansy na rozbicie Zjednoczonej Prawicy i przedterminowe wybory.Tymczasem - jak zauważa Wirtualna Polska - chociaż podczas przeprowadzonych przed kilkoma dniami rozmów premier Mateusz Morawiecki faktycznie doszedł do porozumienia z Lewicą, to jednak jej poparcie nie jest nieodwołalne. Głosowanie nad KPO ma się odbyć już w najbliższy wtorek - 4 maja - jednak ostateczny kształt KPO PiS za zgodą Komisji Europejskiej ma przedstawić Brukseli w ciągu dwóch najbliższych tygodni.Oznacza to, że głosując za KPO Lewica nie będzie mieć pewności, czy PiS uwzględni jej postulaty. Jeśli Lewica nie będzie mieć takiej gwarancji, może wycofać się ze swojego poparcia.To z kolei będzie oznaczać kłopoty dla PiS-u, który nie może liczyć na wystarczające poparcie dla KPO w obrębie Zjednoczonej Prawicy ze względu na sprzeciw Solidarnej Polski.Zamieszanie wokół głosowania jest na rękę Koalicji Obywatelskiej, która wyraźnie liczy na odzyskanie inicjatywy w rozgrywce wokół KPO. - Na wtorek zapraszamy do Sejmu wszystkie kluby i koła parlamentarne, by jeszcze raz, w obecności mediów, wysłuchać samorządów, związki zawodowe i pracodawców w sprawie KPO. Chcemy usłyszeć, czego w nim brakuje, bo wiemy, że rząd dopychał kolanem KPO - przywołuje słowa przewodniczącego PO Borysa Budki Wirtualna Polska. Jak relacjonuje Wirtualna Polska, PO domaga się m.in. zwiększenia udziału samorządów w funduszach z KPO z 30 do 40 proc. oraz wyłonienia komitetu monitorującego sposób wydatkowania tych środków przez stronę społeczną, a nie przez rząd.Źródła: Wirtualna Polska / wiadomosci.wp.plArtykuły polecane przez redakcję WTV:Uchwalono obowiązkowe szczepienia. Bez nich prawdopodobnie nie wejdziesz też do wielu miejscUrodziny o. Rydzyka już za kilka dni. Szykują dla niego specjalny "prezent", raczej się nie ucieszyJedna z głównych twarzy PiS nagle odchodzi z klubu. Wiadomo, co teraz planuje, prezes będzie wściekły?
Waldemar Bonkowski trafił do szpitala, w którym został podłączony do tlenuByły senator PiS przekonywał w zamieszczonym na Facebooku wpisie, że jego przeciwnicy z pewnością życzą mu teraz śmierciJeszcze na początku miesiąca w przestrzeni publicznej pojawiły się zarzuty wobec polityka, dotyczące znęcania się nad psem ze szczególnym okrucieństwemZnany z niezwykle kontrowersyjnych poglądów były senator PiS, nawet ze szpitalnego łóżka zdecydował się złorzeczyć swoim przeciwnikom.
Od 1 kwietnia trwa w Polsce Narodowy Spis Powszechny Ludności i Mieszkań 2021, w ramach którego każdy obywatel ma obowiązek podania swoich danych osobowych, płci, wyznania czy miejsca zamieszkania.Z obowiązku spisowego można wywiązać się na kilka sposobów: wypełniając formularz na stronie spis.gov.pl, dzwoniąc na numer 22 279 99 99 czy udając się bezpośrednio do odpowiedniego urzędu gminy.Osobom, które nie wezmą udziału w spisie powszechnym, grozi grzywna w wysokości 5 tys. zł. Dane zbierane w ramach Narodowego Spisu Powszechnego Ludności i Mieszkań 2021 potrzebne są chociażby po to, aby wiadomo było, ile osób żyje obecnie w Polsce.- [...] Spis ludności to jedyne źródło danych z zakresu statystyki ludności, które ma na celu zebranie informacji o jej stanie i strukturze według cech demograficznych i społeczno-zawodowych, w oznaczonym momencie oraz na określonym terytorium. To czas, kiedy państwo, zadając obywatelom kilka pytań, stara się zdiagnozować, ilu nas jest, kim jesteśmy i jak żyjemy - tłumaczyła w rozmowie z portalem Prawo.pl rzeczniczka prasowa Głównego Urzędu Statystycznego (GUS) Karolina Banaszek. Spis powszechny wywołuje jednak kontrowersje ze względu na to, że stosowane w nim formularze odgórnie wykluczają pewne możliwe odpowiedzi na pytania dotyczące narodowości, wyznania czy płci obywateli.Do formularza nie można na przykład wpisać znaków diakrytycznych umożliwiających poprawny zapis nazwisk w języku niemieckim czy po kaszubsku. Z kolei osoby transpłciowe przed korektą danych metrykalnych zmuszone są do podania płci zgodnej z ich numerem PESEL. - Jest to bardzo krzywdzące. Wyobraźmy sobie osoby, które przechodzą tranzycję i czekają na korektę danych metrykalnych. Na następną okazję, by móc się dobrze spisać, według tego, jacy są i jak się czują, będą musieli czekać następne 10 lat - tłumaczyła aktywistka Maja Heban.
Ku zaskoczeniu widzów zaplanowany na 19 kwietnia odcinek "Warto rozmawiać" został zdjęty z anteny na zaledwie kilka minut przed planowaną emisją. Fani programu nie doczekali się wyjaśnień ze strony Telewizji Polskiej. Co ciekawe, decyzja TVP była zaskoczeniem również dla ekipy programu.Sytuację w mediach społecznościowych skomentował prowadzący talk-show Jan Pospieszalski.Przed wejściem do studia poinformowano nas że program jest nagrywany i zostanie wyemitowany późniejTyle dowiedziałem się od dyrekcji antenyKiedy?Nie wiemNagrany program z udziałem ministra P. Czarnka dot konsekwencji nauczania zdalnego dla dzieci, nauczycieli, rodzin— jan_pospieszalski (@J_Pospieszalski) April 19, 2021
W Polsce temat nierówności społecznych od lat praktycznie nie istnieje. Nie ma go w debatach między największymi partiami ani nie interesują się nimi dziennikarze. Tymczasem nierówności w Polsce wciąż są olbrzymie i w ostatnich latach utrzymują się na bardzo wysokim poziomie.Część komentatorów twierdzi, że w Polsce nierówności nie są szczególnie wysokie, bo obrazujący nierówności dochodowe wskaźnik Giniego nie odbiega od średniej unijnej i oscyluje wokół 30. Znacznie wyższe nierówności wyłaniają się jednak ze szczegółowej analizy Ministerstwa Finansów. Wynika z nich, że wskaźnik Giniego dla dochodów netto w 2016 r. wynosił aż 51, czyli najwięcej w Europie.Zgodnie z danymi ministerstwa na 10% najlepiej zarabiających Polaków przypada 41% wszystkich dochodów osiąganych w naszym kraju. Z kolei 1% najbogatszych kontroluje 15% całości dochodów. To również nierówności należące do najwyższych w UE. Te wskaźniki potwierdzają badania World Inequality Lab, który tworzy grupa znanych ekonomistów zajmujących się zawodowo nierównościami ekonomicznymi, do których należy między innymi Thomas Piketty. Wynika z nich, że Polska należy do najbardziej rozwarstwionych państw Unii Europejskiej. Według ostatniej edycji raportu w 2019 r. górny jeden procent drabiny dochodowej zgarnia w Polsce 14,6% krajowych dochodów, co jest najwyższym po Bułgarii wynikiem we Wspólnocie. Warto zwrócić uwagę, że wskaźnik ten w ostatnich latach nie zmniejszył się, a w porównaniu z 2014 r uległ wręcz niewielkiemu wzrostowi (o 0,3 pkt proc.). Z danych WIL wynika, że również udział dochodu 10% osób najlepiej sytuowanych należy w Polsce do najwyższych w Unii Europejskiej.Dane WIL potwierdza Eurostat, który pokazuje, że w 2018 r. nierówności mierzone proporcją 10% osób o najniższych dochodach do 10% osób najlepiej sytuowanych należały w Polsce do najwyższych w UE.Ciekawe dane przytacza też Narodowy Bank Polski, który wskazuje, że wskaźnik Giniego dla majątku sięga w Polsce aż 56,8, a w poszczególnych klasach aktywów te nierówności są jeszcze wyższe. O ile w przypadku aktywów rzeczowych (np. nieruchomości) wskaźnik nierówności wynosi 56,7, o tyle w przypadku aktywów finansowych sięga aż 72,2. Innymi słowy aktywa finansowe w Polsce są silnie skoncentrowane w rękach najbogatszych. W 2016 r. 10 proc. najbogatszych gospodarstw domowych posiadało 4,6 mld zł w akcjach i 25 mld zł w funduszach inwestycyjnych. 10% gospodarstw domowych o przeciętnej zamożności miało w akcjach zaledwie 691 mln zł i 1,3 mld zł w funduszach inwestycyjnych. Najbiedniejsze 10% gospodarstw takich aktywów nie miało prawie w ogóle. Warto w tym kontekście zauważyć, że również w czasie epidemii polscy krezusi znacznie powiększyli swoje majątki.Skala nierówności jest więc w Polsce olbrzymia. Część komentatorów, również lewicowych, twierdzi jednak, że co prawda nierówności wciąż są relatywnie wysokie, ale PiS w pewnej mierze podjął walkę z nimi. Czy to prawda? Można mieć wątpliwości. Wydaje się, że za rządów Jarosława Kaczyńskiego skala nierówności wręcz wzrosła.Kluczowym argumentem na rzecz walki z nierównościami przez rządy Zjednoczonej Prawicy jest tu oczywiście program Rodzina 500 Plus. Odkąd jednak świadczenie jest wypłacane wszystkim rodzinom z dziećmi, efekt solidarnościowy staje się bardzo ograniczony. Wszyscy płacimy podatki (mało progresywne) po to, aby przekazać środki wszystkim rodzinom z dziećmi niezależnie od ich sytuacji materialnej.Co ważniejsze jednak, odkąd PiS przejął władzę, pogarsza się jakość usług publicznych, co najbardziej uderza w osoby najgorzej sytuowane i co wiąże się ze wzrostem nierówności społecznych. Na ten aspekt zwraca uwagę w swojej książce „Druga fala prywatyzacji” Łukasz Pawłowski. „Jeśli transfery gotówkowe wprowadzane są kosztem zaniedbań w usługach publicznych, takich jak oświata i ochrona zdrowia, mogą mieć skutek dokładnie odwrotny od zamierzonego – zamiast zmniejszać nierówności, będą je zwiększać” – pisze Pawłowski (s. 39). Następnie szczegółowo dowodzi on, że w ostatnich latach doszło do radykalnego wzrostu roli prywatnej opieki zdrowotnej i dodatkowych płatnych korepetycji, a zarazem obniżenia jakości państwowej służby zdrowia i szkolnictwa. Tylko między 2016 i 2017 r. wydatki na prywatną opiekę medyczną wzrosły o blisko 10%, a z prywatnych usług medycznych korzysta coraz więcej osób. Jednocześnie wcale nie odciąża się publiczna służba zdrowia, a kolejki do specjalistów są coraz dłuższe. W praktyce oznacza to wzrost nierówności w dostępie do usług medycznych. Dotyczy to też szkolnictwa. PiS zaniedbuje publiczny system oświaty, demonstracyjnie lekceważy nauczycieli, a w tym samym czasie skala prywatnych korepetycji przekroczyła 30% uczniów, co oczywiście dotyczy głównie dzieci z rodzin o wysokich dochodach. Innymi słowy w ostatnich latach ma miejsce utrudnienie dostępu do wysokiej jakości usług publicznych i rozwijanie sektora prywatnego, co skutkuje wzrostem nierówności społecznych.Za rządów PiS ma również miejsce systemowa dyskryminacja kobiet, osób nieheteroseksualnych, ateistów, środowisk nieprzyjaznych wobec władzy. Autorytaryzm i ksenofobia także umacniają nierówności społeczne, blokują kanały awansu społecznego, unieszczęśliwiają, odbierają satysfakcję życiową. W ostatnich latach nie tylko utrzymują się bardzo wysokie nierówności dochodowe i majątkowe, ale też coraz większa część społeczeństwa jest na różnych obszarach życia dyskryminowana. Słynne sformułowanie Jarosława Kaczyńskiego o „gorszym sorcie” dobrze odzwierciedla politykę PiS-owskiej władzy – osoby nieprzychylne obozowi rządzącemu lub żyjące niezgodnie z narodowo-katolicką ortodoksją są uważane za gorsze i władza robi wiele, by były tego świadome.Z drugiej strony PiS-owskie władze na wiele sposobów nobilitują swój elektorat i swoich nominatów. Dlatego bardzo rozwinęły się arbitralne wydatki związane z wynagradzaniem osób zaufanych partii, co jest szczególnie widoczne w spółkach skarbu państwa i agencjach rządowych. Kolesiostwo i nepotyzm radykalnie wzrosły w porównaniu z minionymi latami, a czołowi PiS-owscy prezesi zarobili po kilka milionów złotych (niedawno PSL ujawnił, że nominowane przez partię rządzącą „Obajtki” zarobiły co najmniej 210 mln zł). Dziesiątki milionów złotych płyną też co roku na podporządkowane władzy media, fundacje, nowo powstałe instytucje propagandowe czy organizacje kościelne. W ten sposób partia rządząca tworzy podporządkowane sobie elity, które posiadają mnóstwo przywilejów i bardzo wysokie dochody. Warto w tym kontekście zauważyć, że PiS zlikwidował obowiązującą przez wiele lat ustawę kominową i zastąpił dopuszczalną wcześniej sześciokrotność średniego wynagrodzenia dla kadr zarządzających spółkami skarbu państwa piętnastokrotnością.Pomimo częstego odwoływania się do solidarności społecznej, PiS-owski rząd nie przyjął prawie żadnych rozwiązań podatkowych, które pozwoliłyby na zmniejszenie nierówności społecznych. W 2019 r. PiS wprowadził jedynie tzw. podatek solidarnościowy, ale jego zasięg jest bardzo ograniczony. Podatek wynosi 4% od kwoty przekraczającej milion złotych i obejmuje zaledwie około 20 tys. podatników. Tymczasem system podatkowy w Polsce jest wciąż degresywny, to znaczy łączne opodatkowanie i oskładkowanie osób o najniższych dochodach jest wyższe niż tych o najwyższych zarobkach. PiS nie zniósł limitu trzydziestokrotności przy płaceniu składek emerytalnych, nie zlikwidował podatku liniowego dla przedsiębiorców, nie wprowadził dodatkowego progu podatku PIT dla osób o najwyższych dochodach, nie opodatkował majątku czy kapitału. Wdrożył tylko nowe, dość arbitralne rozwiązania, zwalniając od podatku osoby do 26 roku życia czy obniżając podatek CIT do 9% dla firm o małych obrotach. Niedawno pojawiła się plotka o zmianie systemu podatkowego na bardziej progresywny, ale obecnie mówi się głównie o podniesieniu drugiego progu, od którego obowiązuje stawka 32%, z 85 tys. zł do 120 tys. zł. Co to by oznaczało? Zmniejszenie progresji podatkowej. Obecnie w drugi próg wchodzi około 5% podatników. Po zmianie byłoby ich jeszcze mniej.Nierówności w Polsce nie stanowią przedmiotu debaty publicznej i żadna licząca się siła nie traktuje ich jako istotną część swojego programu. Tymczasem wysoki poziom nierówności jest jednym z najpoważniejszych problemów polskiej gospodarki, rynku pracy, polityki społecznej. Czas na zmianę paradygmatu i uznanie nierówności za samoistny problem, którym trzeba się zająć. Gdyby przyjąć taką perspektywę, w pierwszej kolejności należałoby zmienić system podatkowy, wprowadzając dodatkową, wyższą stawkę podatku dla osób o najwyższych dochodach, znosząc podatek liniowy dla przedsiębiorców, podnosząc podatki od majątku i kapitału. Z drugiej strony można by było nieco obniżyć obciążenia fiskalne dla osób najmniej zarabiających. Trzeba byłoby też zmienić system wynagrodzeń tak, aby ograniczyć bulwersujące nierówności płacowe. Przykładowo, warto rozważyć wprowadzenie maksymalnego limitu nierówności płacowych w obrębie firmy tak, aby prezes nie mógł zarabiać osiem razy więcej od najgorzej opłacanego pracownika. Walce z nierównościami sprzyjałaby też jawność płac i zawieranie branżowych układów zbiorowych. Z pewnością gigantyczne nierówności społeczne zmniejszyłyby się dzięki powszechnym, wysokiej jakości usługom publicznym, równym dostępie do opieki zdrowotnej i szkolnictwa, zapewnieniu wysokiej jakości posiłków szkołach dla wszystkich dzieci, znacznemu zwiększeniu dostępności mieszkań. Równość to też walka z dyskryminacją ze względu na płeć, wiek, pochodzenie, orientację seksualną, niepełnosprawność czy wyznanie. Czy zmniejszanie nierówności to cel radykalny? Można mieć wątpliwości. Duch równości jest obecny w wielu zapisach Konstytucji RP. Przytoczmy tylko jeden, art. 32. „Wszyscy są wobec prawa równi. Wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne. Nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny”. Wszyscy widzimy, że ten artykuł jest łamany na wielu obszarach życia społecznego. Czas to zmienić. Dla dobra nas wszystkich. Zacznijmy traktować równość poważnie.
Od dawna PiS obiecuje, iż „Polski Nowy Ład” będzie odpowiedzią na obecne potrzeby wszystkich rodaków. Jego prezentacja miała już dawno być za nami, jednak partia podjęła stanowczą decyzję.W związku z III falą epidemii PiS zdecydował się o przesunięciu konwencji, zaplanowanej wcześniej na 20 marca. Wszystko wskazuje na to, że już niedługo nadejdzie długo wyczekiwana chwila prezentacji propozycji rozwiązania powstałych problemów gospodarczych i społecznych.
Zjednoczona Prawica zmaga się z licznymi konfliktami już od wiosny ubiegłego roku. Pierwszy spór między Prawem i Sprawiedliwością, Solidarną Polską, a Porozumieniem dotyczył przeprowadzenia wyborów metodą korespondencyjną. Ostatecznie elekcje przeprowadzono w trybie tradycyjnym, jednak następne spięcie zostało wywołane już we wrześniu. Wszystko za sprawą rekonstrukcji rządu, do którego wreszcie wszedł sam Jarosław Kaczyński. 2/2 Odpowiednie kroki zostaną podjęte w najbliższych dniach. #JedziemyDalej pic.twitter.com/vDKxnB4fTw— Krzysztof Sobolewski ????????100PL???????? (@AC_Sobol) April 25, 2021
Urodzony 3 sierpnia 1948 roku w Warszawie Antoni Macierewicz - podobnie jak Donald Tusk czy Mateusz Morawiecki - ukończył studia historyczne. W czasach PRL był liderem opozycji niepodległościowej.[EMBED-2804]W 1976 roku Macierewicz był jednym z założycieli Komitetu Obrony Robotników (KOR), z którego w późniejszych latach miała się wykształcić "Solidarność". "Był twórcą podziemnego pisma „Głos”, jednej z pierwszych niezależnych publikacji w PRL" - dowiadujemy się z biogramu Antoniego Macierewicza zamieszczonego na stronie PiS.Z powodów politycznych był w czasach PRL ponad dwudziestokrotnie aresztowany i więziony. W rządzie premiera Jana Olszewskiego (1991-1992) przydzielono mu tekę ministra spraw wewnętrznych.Z kolei w rządzie premiera Jarosława Kaczyńskiego (2006-2007) Antoni Macierewicz był sekretarzem stanu w Ministerstwie Obrony Narodowej, przewodniczącym Komisji Weryfikacyjnej WSI oraz twórcą i pierwszym szefem Służby Kontrwywiadu Wojskowego.Antoni Macierewicz jest zwolennikiem teorii, zgodnie z którą w 10 kwietnia 2010 roku w Smoleńsku doszło do zamachu, a prezydent Lech Kaczyński wraz z żoną i 94 innymi osobami lecącymi Tu-154 - zostali zamordowani.- Najważniejsze jest pokazanie, że na każdym etapie tego dramatu kluczowe znaczenie miały służby rosyjskie - to one rozstrzygały o remoncie, o tym, kto remontował i kto pośredniczył w tym remoncie, to one rozstrzygały później o rozdzieleniu wizyt (...), to one decydowały o przygotowaniach do tej wizyty od strony bezpieczeństwa, o tym, że polskie służby nie mogły wjechać na to lotnisko i sprawdzić, jak ono wyglądało - mówił podczas ostatnich obchodów 11. rocznicy katastrofy smoleńskiej przywoływany przez RMF FM Antoni Macierewicz.Byłeś świadkiem zdarzenia, które powinniśmy opisać? Napisz maila na adres [email protected]. Przyjrzymy się sprawie.Artykuły polecane przez redakcję WTV:Nauka hybrydowa. Wielu uczniów wraca dziś do szkoły w klasach I-IIIBiedronka zapłaci 60 mln kary za wprowadzanie w błąd. Chodzi o kraj pochodzeniaMiał wymienić 3 kraje spoza Ameryki. Zaczął wyliczać kontynenty i jeszcze się zirytowałŹródło: pis.org.pl, sejm.gov.pl, rmf24.pl
Nie milknie echo po przedwczorajszej sesji Sejmiku Pomorskiego, gdzie szef klubu PiS Jerzy Barzowski odpowiedział na prośbę Agnieszki Kapały-Sokalskiej z Nowoczesnej. Polityczka poprosiła o to, by zwracać się do niej żeńską wersją określenia „członek”.Sprawiło to, że polityk PiS postanowił objaśnić swojej koleżance z Sejmiku, że korzystanie z żeńskich końcówek umniejsza jej prestiżowi. Cała wymiana zdań dostępna jest w sieci.
Rada Programowa TVP została niemal w całości zajęta przez osoby związane z PiS.
Koło poselskie zostało założone 29 kwietnia przez Agnieszkę Ścigaj. Należy zaznaczyć, że w parlamencie mogą funkcjonować zarówno koła poselskie, jak i kluby parlamentarne. Do założenia koła wystarczy jedynie grupy złożonej z 3 posłów. Klub zaś musi gromadzić przynajmniej 15 posiadaczy mandatu do Sejmu.
Jeszcze przed objęciem władzy politycy PiS głośno grzmieli o konieczności zakończenia ery kolesiostwa. Okazuje się, że wizja kariery dzięki politycznym znajomościom dla sporej części osób związanych z partią rządzącą nie była już tak wątpliwa moralnie, gdy przyszło im wybierać nad intratną posadą.„Fakt” prześwietlił raporty roczne spółek, w których udziały ma Skarb Państwa i szybko na jaw wyszło, iż byli politycy PiS pomnożyli nie tylko liczbę pozycji w CV, ale również pieniądze na koncie. Jak wskazuje dziennik, zarobki Daniela Obajtka są mniejsze niż m.in. obecnej wiceprezes PZU.