Narodowy Spis Powszechny już ruszył. Oszuści jednak nie śpią, do drzwi pukają już fałszywi rachmistrzowie
Z obowiązku spisowego można wywiązać się na kilka sposobów: wypełniając formularz na stronie spis.gov.pl, dzwoniąc na numer 22 279 99 99 czy udając się bezpośrednio do odpowiedniego urzędu gminy.
Osobom, które nie wezmą udziału w spisie powszechnym, grozi grzywna w wysokości 5 tys. zł. Dane zbierane w ramach Narodowego Spisu Powszechnego Ludności i Mieszkań 2021 potrzebne są chociażby po to, aby wiadomo było, ile osób żyje obecnie w Polsce.
- [...] Spis ludności to jedyne źródło danych z zakresu statystyki ludności, które ma na celu zebranie informacji o jej stanie i strukturze według cech demograficznych i społeczno-zawodowych, w oznaczonym momencie oraz na określonym terytorium. To czas, kiedy państwo, zadając obywatelom kilka pytań, stara się zdiagnozować, ilu nas jest, kim jesteśmy i jak żyjemy - tłumaczyła w rozmowie z portalem Prawo.pl rzeczniczka prasowa Głównego Urzędu Statystycznego (GUS) Karolina Banaszek.
Spis powszechny wywołuje jednak kontrowersje ze względu na to, że stosowane w nim formularze odgórnie wykluczają pewne możliwe odpowiedzi na pytania dotyczące narodowości, wyznania czy płci obywateli.
Do formularza nie można na przykład wpisać znaków diakrytycznych umożliwiających poprawny zapis nazwisk w języku niemieckim czy po kaszubsku. Z kolei osoby transpłciowe przed korektą danych metrykalnych zmuszone są do podania płci zgodnej z ich numerem PESEL.
- Jest to bardzo krzywdzące. Wyobraźmy sobie osoby, które przechodzą tranzycję i czekają na korektę danych metrykalnych. Na następną okazję, by móc się dobrze spisać, według tego, jacy są i jak się czują, będą musieli czekać następne 10 lat - tłumaczyła aktywistka Maja Heban.
Oszuści podszywają się pod rachmistrzów
Z kolei Gazeta Wyborcza informuje o kolejnym niebezpiecznym zjawisku towarzyszącym tegorocznemu spisowi powszechnemu. Okazuje się, że oszuści wykorzystują tę okazję do wyłudzania od obywateli wrażliwych danych osobowych.
Chociaż spis trwa od 1 kwietnia, to rachmistrzowie dzwoniący do obywateli mają rozpocząć pracę dopiero 4 maja. Tymczasem pojawiają się doniesienia o doniesienia o fałszywych rachmistrzach, którzy już teraz dzwonią do obywateli, usiłując wydobyć od nich np. informacje dotyczące oszczędności.
- Niestety, pojawiły się informacje o fałszywych rachmistrzach, którzy podszywając się pod osoby pracujące na rzecz spisu powszechnego, próbują uzyskać wiadomości, których nie powinniśmy powierzać nikomu obcemu. Z pewnością w kwietniu żaden rachmistrz spisowy nie zapuka do naszych drzwi - mówi przywoływana przez Gazetę Wyborczą rzeczniczka prasowa prezydenta Torunia Anna Kulbicka-Tondel.
Władze Torunia przypominają także, że rachmistrzowie spisowi dzwonić będą do obywateli tylko z dwóch numerów: 279 99 99 lub 22 82 88 888, a ponadto nie są uprawnieni do wypytywania nas o oszczędności, status majątkowy czy drogocenne przedmioty. Wszelkie próby oszustwa pod pretekstem dokonywania spisu powszechnego należy zgłaszać na policję.
Źródło: Gazeta Wyborcza / torun.wyborcza.pl
Artykuły polecane przez redakcję WTV:
Rolnicy przyszli pod dom Lecha Kołakowskiego. Podziękowali za postawienie się Kaczyńskiemu
Rozstanie Zbigniewa i Moniki Zamachowskich. Dziennikarka przerwała milczenie
undefined