Dzieci są szczególnie podatne na wszelkiego typu choroby i infekcje. Wpływa na to zarówno ich słabszy system odpornościowy, który dopiero co się rozwija, jak i ich częste przebywanie w towarzystwie wielu innych dzieci, gdzie nawet jedno przeziębienie może doprowadzić do efektu domina. Najtrudniejsze chwile w tej mierze rodzice przeżywać będą w okresach najbardziej zmiennej pogody, gdzie ryzyko wszelkiego typu zachorowań jest największe. W jaki sposób zatem możemy zadbać o zdrowie przedszkolaka?
Rodzice z Dąbrowy Górniczej wezwali pogotowie do swojej dwumiesięcznej córeczki, u której stwierdzili brak funkcji życiowych. Wkrótce okazało się, że dziecko zmarło w wyniku uderzenia głową oraz podania narkotyków. Odpowiedzialni byli jej opiekunowie. Matka dziecka nie przyznała się do winy. Śmierć dziecka z Dąbrowy Górniczej Do zdarzenia doszło w nocy z 10 na 11 września ubiegłego roku. Małżeństwo z Dąbrowy Górniczej wezwało pogotowie do swojej dwumiesięcznej córki. Po przybyciu na miejsce ratowników okazało się, że malec nie wykazuje funkcji życiowych. Po stwierdzeniu zgonu oraz dokładnym obejrzeniu dziecka, pracownicy pogotowia uznali, że ciało dziewczynki jest podejrzanie obite. W tej sytuacji na miejsce wezwane zostały służby. Śledczy zlecili sekcję zwłok dwumiesięcznej dziewczynki, która wykazała, że przyczyną zgonu był uraz głowy dokonany w wyniku uderzenia oraz spożycie substancji psychoaktywnych. Zarzuty dla rodzicówProkuratura Okręgowa w Katowicach ustaliła, że na zgon dziecka bezpośredni wpływ mieli jego rodzice. Okazało się bowiem, że tuż przed śmiercią matka uderzyła je kilka razy. Dodatkowo, dziecku podane zostały narkotyki, których zażycie było przyczyną zatrzymania funkcji życiowych dziewczynki. W wyniku śledztwa ustalono, że na zły stan zdrowia dziecka wpływ miał również ojciec, który usłyszał zarzut narażenia swojego dziecka na utratę życia. Kobieta nie przyznała się do winy. O losie małżeństwa zadecyduje sąd. Byłeś świadkiem zdarzenia, które powinniśmy opisać? Napisz maila na adres [email protected]. Przyjrzymy się sprawie.Artykuły polecane przez redakcję WTV:Tragiczny wypadek w Pankach. Poparzony kawą chłopczyk trafił do szpitala śmigłowcem LPRKoszalin. W oknie życia znaleziono dwumiesięczną dziewczynkęLubelskie. Zatrzymano rodziców 3-miesięcznej dziewczynki, mieli narażać jej zdrowie i życieŹródło: wp.plZdjęcie: pixabay.com/PublicDomainPictures - zdjęcie ilustracyjne
Mysłowice. 8-letni chłopiec spadł z wysokości 4 metrów podczas zabawy na wiadukcie. Na miejsce wysłany został śmigłowiec LPR. Policja przesłucha opiekunów, z którymi dziecko było na spacerze. Groźny wypadek w Mysłowicach Do zdarzenia doszło 14 czerwca po godz. 19. 8-letni chłopiec wybrał się z pełnoletnimi znajomymi swoich rodziców na spacer ulicą Chrzanowską w Mysłowicach. W pewnym momencie dziecko wykorzystując najprawdopodobniej nieuwagę swoich opiekunów zaczęło wspinać się na murek znajdujący się przy wiadukcie. Chłopiec nieoczekiwanie stracił równowagę i spadł na ziemię z wysokości 4 m. Opiekunowie niezwłocznie zadzwonili po pogotowie ratunkowe. Na miejsce przyleciał śmigłowiec LPR, który przetransportował dziecko do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka. Stan chłopca jest stabilny, opiekunowie będą przesłuchani - Na szczęście temu chłopcu nic się nie stało. Z ogólnymi potłuczeniami został przewieziony śmigłowcem na obserwację do szpitala. Nie stwierdzono poważnych obrażeń, złamań. Na obserwacji będzie przebywał najprawdopodobniej do jutra - przekazał w rozmowie z WTV rzecznik prasowy policji z Mysłowic st. sierż. Damian Sokołowski. Zgodnie z procedurą, zarówno opiekunom jak i rodzicom dziecka sprawdzony został stan trzeźwości. Badanie wykazało, że żaden z nich nie spożywał alkoholu. Znajomi rodziców 8-latka, którzy opiekowali się chłopcem podczas spaceru mają zostać przesłuchani przez policję. - Przeprowadzimy czynności sprawdzające w tej sprawie, opiekunowie dopiero będą przesłuchiwani, na tę chwilę nie mieli jeszcze możliwości wypowiedzieć się na temat tego wydarzenia - powiedział nam policjant z Mysłowic. Byłeś świadkiem zdarzenia, które powinniśmy opisać? Napisz maila na adres [email protected]. Przyjrzymy się sprawie.Artykuły polecane przez redakcję WTV:Wypadek na A4. Zderzyły się trzy pojazdy, występują utrudnienia w ruchuWybuch gazu na nowej Zakopiance. Trasę zamknięto w obu kierunkachTragiczny wypadek w Pankach. Poparzony kawą chłopczyk trafił do szpitala śmigłowcem LPRŹródło: wtv.pl, wp.plZdjęcie: Wikimedia Commons/PLKristof - zdjęcie ilustracyjne
Dziecko, otwierając drzwi, dotknęło sąsiedniego auta. Jego kierowca wpadł w szał. Po szarpaninie z ojcem chłopca złapał dziecko i rozbił jego głową szybę samochodu. - Uznaliśmy, że zdarzenie jest tak bulwersujące, że w interesie społecznym będzie ściganie go z urzędu - przekazał prokurator Mateusz Wiśniewski.Policja poszukuje mężczyzny, który 7 sierpnia w Chełmnie naruszył nietykalność cielesną małoletniego. Dodatkowo zniszczył mienie i wykazał się wyjątkową agresją.Komenda Powiatowa Policji w Chełmnie apeluje do osób, które mogą znać sprawcę, aby zgłaszały się na policję. Na razie nie ustalono personaliów mężczyzny.
Nowe informacje w sprawie ośmiolatki, która w niedzielę wypadła z okna na 3. piętrze w bloku w Siemianowicach Śląskich. - Materiały zostały wysłane do prokuratury, która dokona dokładnej oceny prawnokarnej - przekazała kom. Tatiana Lukoszek. Śledczy ustalili, co działo się chwile przed tragedią.- Trwające w tej sprawie postępowanie przygotowawcze ma wyjaśnić, czy doszło do nieszczęśliwego wypadku, czy być może do jakiś zaniedbań ze strony osób zobowiązanych do opieki nad dziewczynką - dodaje kom. LukoszekPo ocenie zebranego materiału dowodowego prokuratura może zdecydować o zmianie kwalifikacji czynu. To prokurator będzie miał decydujące zdanie w tym, pod jakim kątem przeprowadzona zostanie sprawa.
Dubiny (woj. podlaskie). Nie żyje 2-miesięczne dziecko. Służby w dalszym ciągu ustalają przyczyny tragedii. W grę wchodzi wiele scenariuszy.
10 dni temu została uruchomiona bezpłatna infolinia dla dzieci i rodziców. Ministerstwo Edukacji i Nauki wybrało osobę odpowiedzialną za ten projekt - to ksiądz egzorcysta-psycholog. Druga infolinia, skierowana do dzieci i młodzieży w kryzysie psychicznym, nie zostanie jednak utworzona.
Zabrze. 2-letnia dziewczynka spacerowała po parapecie otwartego okna. W mieszkaniu spała pijana matka. Niebezpieczne zdarzenie zaobserwował świadek i niezwłocznie wezwał policję.
Rodzice otrzymają kolejne wsparcie finansowe od polskiego rządu. Już w przyszłym roku zadebiutuje tzw. Rodzinny Kapitał Opiekuńczy, w ramach którego rodziny będą mogły wnioskować o 12 tys. zł. Jednak nie wszyscy otrzymają pieniądze. Niektórzy mogą ubiegać się dodatkowe 400 zł.
Siemianowice Śląskie: ośmiolatka spadła z 3. piętra. - Na miejsce został wezwany helikopter LPR, który zabrał ją do szpitala - przekazała Tatiana Lukoszek z siemianowickiej policji.W momencie zdarzenia dziewczynka była na balkonie. - Na miejscu była straż pożarna, pogotowie, policjanci, łącznie ze śmigłowcem LPR - powiedziała dla wtv.pl kom. Tatiana LukoszekDo wypadku doszło przy ul. Powstańców. Jest to ulica w samym centrum Siemianowic Śląskich.
Rosja. Lekarka weszła do sali szpitalnej i wyrzuciła noworodka przez okno. Chłopiec nie przeżył upadku. Kobieta straciła pracę, a w jej sprawie toczy się postępowanie.
Nawet 12 tys. zł na dziecko to kolejne świadczenie, które ma zachęcać Polaków do powiększania rodzin. Rząd przyjął już projekt ustawy w tej sprawie. Rodziny, które nie załapią się na nowy program, będą mogły liczyć na inne wsparcie finansowe.
Wypadek w woj. świętokrzyskim. Matka z córką zostały śmiertelnie potrącone przez samochód, a sprawcy zbiegli z miejsca zdarzenia. Policja schwytała trzech mężczyzn i stara się ustalić, który z nich prowadził pojazd. Wszyscy byli pijani.
300 plus po raz kolejny wspiera finanse polskich rodzin. Dotychczas ZUS otrzymał ponad 2,2 mln wniosków w sprawie dodatkowego świadczenia na dziecko, ale nabór nadal trwa. Pod koniec tego miesiąca mija ważny termin w programie “Dobry start”.
Niecodzienne zdarzenie w woj. łódzkim. W poniedziałek 9 sierpnia po południu dziecko wpadło do szamba. Do akcji wkroczyła cała rzesza ratowników, w tym śmigłowiec LPR.
Policja natknęła się na zaskakujące zdarzenie w Bielsku-Białej. Na ulicy mundurowi spotkali zakrwawionego 64-latka i udzielili mu pierwszej pomocy. Bezzwłocznie rozpoczęli śledztwo, aby ustalić, co było przyczyną zranienia. Winowajcą okazała się 4-letnia dziewczynka, która wyrzucała zabawki z okna kamienicy.
W sobotę w Milejowie (woj. łódzkie) rozegrał się prawdziwy dramat. 8-letnie dziecko przejechane zostało przez ciotkę, gdy ta cofała. Wstępne ustalenia mówią, że chłopiec wszedł po auto, aby wyciągnąć kota.Niewinne spotkanie rodzinne zakończyło się niewypowiedzianą tragedią. Prokuratura bada okoliczności śmierci 8-letniego chłopca.Do zdarzenia doszło w ubiegłą sobotę 24 lipca. Służby otrzymały wezwanie, iż na terenie jednej z posesji w Milejowie doszło do wypadku. Było to około południa. Sytuacja zastana na miejscu przez funckcjonariuszy była dramatyczna.
Znana celebrytka wystąpiła z krytyką zjawiska niańczenia i całego biznesu opieki nad dziećmi, osobami z niepełnosprawnościami i starszymi. Nie trzeba było długo czekać, żeby ściągnęła na siebie gromy ze strony niektórych popularnych feministek, które promują pojęcie “pracy opiekuńczej”. Pod hasłami tolerancji i otwartości przemycane są nowe formy przemocy, kontroli społecznej bogatych nad biednymi oraz mężczyzn nad kobietami. Niańczenie wynika z przymusu ekonomicznego. Większość kobiet zaangażowanych w ten rodzaj działalności nie robi tego, dlatego, że lubi dzieci, jak chcą nas przekonać panie z “Dwie pieluchary o pieluchach podcast”. Robią to, bo nie mają wyboru. Zamiast walczyć o poprawę jakości życia młodego pokolenia, tworzenia szans awansu dla kobiet, stwarzania im bezpiecznych warunków do rozwoju, przedstawicielki ruchu “care work” suflują rynkowe podpowiedzi. Emancypację i wyzwolenie upatrują w sprzedawaniu własnego ciała. To typowe podejście dla libertarian takich jak Janusz Korwin-Mikke. Niestety środowiska liberalnego feminizmu coraz bardziej zbliżają się retoryką i poglądami do tej strony sceny politycznej. Sprzedawanie przemocy ekonomicznej jako wyzwolenia to jeden z podstawowych mechanizmu fabrykowania zgody na neoliberalizm i rządy bogatych nad biednymi. W ten sposób 16-metrowe klitki stają się “mikro apartamentami” dla millenialsów, którzy lubią życie na mieście i minimalizm, a umowy śmieciowe są wybawieniem, bo dają młodym elastyczność i możliwość realizowania własnych pasji. Ich prorynkowe podejście do kobiecego ciała jest ukryte pod płaszczykiem „słuchania głosu zarabiających na podcieraniu tyłków kobiet”. Oczywiście nie ma nic złego w słuchaniu samych zainteresowanych. Wręcz przeciwnie! Tylko jakoś tak się składa, że najczęściej do głosu dochodzą uprzywilejowane kobiety wykonujące ten zawód, które pracują na własnych warunkach z tym z kim chcą i kiedy chcą - a przynajmniej tak publicznie deklarujące. Większość tego biznesu tak nie wygląda. Osoby wspierające “care work” jakoś rzadko oddają głos przemycanym do domów bogaczy kobietom z europejskiego wschodu, które stanowią ogromną część tego biznesu. Nie przypominam sobie żadnego wywiadu w polskich mediach z uprowadzoną z Bułgarii i regularnie gwałconą przez starszego mężczyznę, którym ma się opiekować, dziewczyną. Nie pasują im do obrazka. Nie podają też informacji, które dostępne są na wyciągnięcie ręki. Postulowana przez nich strukturyzacja pracy opiekuńczej prowadzi do eksplozji zjawiska i towarzyszących mu patologii. Tylko kilkanaście procent nianiek zalegalizowało swoją działalność. Reszta została w podziemiu i jest ich większość. Liczne prace naukowe pokazują również związek między legalizacją pracy opiekuńczej a wzrostem zjawiska handlu “żywym towarem” wykorzystywanych do podcierania tyłków dzieci i starszych z uprzywilejowanych krajów. Po prostu, gdy nie ma paragrafu na bogatych mężczyzn, to mogą oni bezkarnie rozszerzać swoją działalność. Trudniej jest udowodnić przemyt zastraszonej kobiety do domu bogaczy niż to, że ktoś czerpie zyski z pracy opiekuńczej. Promotorzy “care worku” udają, że tego nie widzą. Liberalne feministki próbują nas przekonać, że praca opiekuńcza to zwykła praca. Dlatego te słowa celebrytki w wywiadzie je tak zabolały: „Promowanie niańczenia za pieniądze pod hasłami feminizmu, to jeden wielki bullshit [...] Mądra feministka wie, że każda kobieta ma o wiele więcej do zaoferowania. Nie jest przedmiotem, a przede wszystkim nie jest do sprzedaży, by zmieniać pieluchy”. Wydawałoby się, że słowa Dody są truizmem. Jednak w dzisiejszych zwariowanych czasach nic nie wydaje się już oczywiste. Liberalne feministki używają importowanego z Ameryki pojęcia „care work”, które ma „odczarować” najstarszy zawód świata związany z opieką nad słabszymi. Jako głos środowiska uchodzą uprzywilejowane dziewczyny, które pracują na własny rachunek. Twarzami „care worku” zostały ostatnio dwie kobiety autorki audycji „Dwie pieluchary o pieluchach podcast”. Przekonują one, że mają dzięki tej pracy “bardzo dużo pięknych chwil z dziećmi”, a dzieci uwielbiają. Taka infantylna i romantyczna wizja niańczenia jest następnie ochoczo kolportowana przez korporacyjne media. Nie powinno nas to dziwić. W XXI wieku wraz z rosnącymi nierównościami ekonomicznymi, zamkniętymi szansami awansu przed młodymi ludźmi, praca opiekuńcza kobiet będzie sprzedawana przez system i korporacje jako normalna ścieżka kariery zawodowej. Już dzisiaj w Ameryce możemy obserwować eksplozję popularności serwisów typu niania.pl, gdzie przeważnie młode dziewczyny oferują, że będą podcierały tyłki obcych dzieci lub starszych ludzi. To odpowiedź rynku na zadłużenie całego pokolenia. Średnio każdy absolwent wyższej uczelni w USA ma ponad 120 tysięcy złotych długu studenckiego do spłacenia. To samo dzieje się już w Wielkiej Brytanii, gdzie feministki muszą protestować przeciwko reklamowaniu pracy opiekuńczej przez… wyższe uczelnie. Bez szans na dobre zatrudnienie, które umożliwiłoby im spłatę należności, kierują się w stronę ostatniej rzeczy, którą mogą sprzedać na rynku: czyli własnego ciała i własnej intymności. Bo czy jest coś bardziej intymnego niż podcieranie tyłka obcej osobie? Feministki postulujące uznanie pracy opiekuńczej, wyższe zarobki dla nianiek i przerwanie alienacji nianiek, by mogły się uzwiązkawiać, przypominają mrówki głosujące na partie mrówkojadów. Niańczenie to jedna z najbardziej okropnych twarzy dzikiego nieuregulowanego kapitalizmu. Kobieta zmuszona do sprzedawania własnego ciała, by podcierać tyłki dzieci czy starszych i zmieniać pieluchy dzieci bogatych mężczyzn, i inni mężczyźni zarabiający na tym są esencją wyzysku bogatych przez biednych i władzy mężczyzn nad kobietami. W swojej retoryce promotorzy “care worku” używają języka prawicy. Gdy ktoś kwestionuje postulaty ich środowiska wzbudzają panikę moralną. “Odbierasz głos kobietom!”, “jesteś paternalistą - uzurpujesz sobie prawo do mówienia w imieniu kobiet”. “Stygmatyzujesz pracownice opiekuńcze!” Ten szantaż moralny na wielu niestety działa. Takie podejście jest jednak skrajnie nieobiektywne, nienaukowe i po prostu infantylne. Jako socjolog wiem, że badania jakościowe (wywiady) nigdy nie mogą być same w sobie podstawą do naukowych konkluzji. Subiektywne relacje są zawsze subiektywne. Kolejny banał, o którym liberalne feministki zdają się zapominać. Potrzebna jest wiedza na temat mechanizmów systemowych, zjawisk historycznych, analiza ilościowa, faktograficzna, itd. Nasi respondenci mogą manipulować, kłamać, albo mogą mówić całkowitą prawdę, ale jeśli wszyscy pochodzą z jednego specyficznego środowiska, to nigdy nie będziemy mieć pełnego obrazu sytuacji. Podobnie jest z oddawaniem głosu „care workerkom”. Do mnie też zgłosiło się kilka byłych pracownic opiekuńczych, które wskazywały na to, jakie spustoszenie w psychice młodych kobiet robi ruch „care worku”. Dwie z nich napisały mi, że weszły do tego biznesu, bo potrzebowały pieniędzy, a czytając profile niektórych popularnych feministek uznały, że sprzedawanie własnego ciała, by zmieniać pieluchy, to prawie to samo co modeling, czy pozowanie do aktów. Jedna została zgwałcona przez swojego pracodawcę i do tej pory nie może dojść do siebie. Obie wymagają dzisiaj pomocy psychologicznej i psychiatrycznej. Takich historii na pewno jest znacznie więcej. Promotorki “care worku” dokonują psychologizacji problemów społecznych, co jest typowym zabiegiem propagandowym dla wszelkiej maści neoliberałów. Uwarunkowania kulturowe i ekonomiczne nie mają dla nich znaczenia. Liczy się tylko perspektywa jednostkowa. Ten skrajny indywidualizm idzie w parze z prorynkowym podejściem. “Ja czerpię przyjemność z niańczenia, ja zarabiam na niańczeniu, ja jestem wolna dzięki niańczeniu”. To propozycja dla wybranych uprzywilejowanych jednostek. O przemocy wobec kobiet z biednych domów oczywiście nie usłyszymy, tak jak nie usłyszymy o przymusie ekonomicznym. Liberalny feminizm staje się więc parawanem dla wielkiego i mniejszego kapitału, który ze sprzedawania ciała kobiet zrobił ogromny przemysł. Biznes opiekuńczy ma mieć dzisiaj twarz pań z „Dwie pieluchary o pieluchach podcast”, ale tak naprawdę korzystają na tym wielkie platformy sprzedające niańki do bogatszych krajów. Jest to również gigantyczne zwycięstwo patriarchatu, który dzisiaj dzięki „care workowi” dostaje ludzką maskę. Parafraza tekstu Sex work, czyli mrówki głosują na partię mrówkojadów , opublikowanego na WTV.pl. "Sex work" został tu wymieniony na "care work", by pokazać, jak łatwo ta narracja, która podnosi wielkie hasła socjalizmu i antykapitalizmu może być wykorzystana, by stygmatyzować kobiety zarabiające w pracach opiekuńczych i reprodukcyjnych, utożsamianych z pracami z intymnością, ciałem, bliskością i emocjami, a także w ramach nieodpłatnej pracy domowej. To w istocie narracja antypracownicza i antyzwiązkowa, która staje po stronie bogatych celebrytek, a nie pracownic i pracowników. Brzmi bardziej jak gotowa do wypełnienia pasta, gdzie w miejsce "sex work" można wstawić jakąkolwiek pracę opiekuńczą, a nawet małżeństwo, a wyjdzie z niej stygmatyzacja pracujących kobiet pod płaszczykiem górnolotnych haseł o socjalizmie i wyzywania od liberałek. Wyzywanie od liberałek organizujących się pracownic przez socjologa, który patrzy na nie z dystansu, to wyższy poziom "socjalizmu" - wyraz nadużycia władzy i przywileju. Szkoda.
Kuriozalna sytuacja w Tarnobrzegu. 81-latek pojawił się na placu zabaw z maczetą. Mężczyzna groził dzieciom i jednej z matek. Interweniowała policja.
Tragedia w Turcji. W trakcie obchodów urodzin 3-letni chłopiec wpadł do wody. Na ratunek pobiegła 9-letnia siostra i sama zaczęła się topić. Członkowie rodziny rzucili się na pomoc, ale bezskutecznie. Woda zabrała w sumie 5 osób.
Na jednej z sopockich plaż zaginęła 4-latka. W poszukiwania zaangażowali się nie tylko ratownicy WOPR. Plażowicze, poruszeni zdarzeniem, natychmiast utworzyli tzw. “żywy łańcuch”. Historia zakończyła się szczęśliwie, ale służby apelują o ostrożność.
Tragedia w województwie lubuskim. Według ustaleń lokalnych mediów 5-letnia dziewczynka została zgwałcona przez 14-latka. Policja powstrzymuje się od komentarzy, a sprawę analizuje sąd rodzinny.
Na Śląsku doszło do niebezpiecznego zdarzenia. Podczas gdy ojciec siedział w barze, jego czteroletni syn zaczął się topić. Z pomocą przyszli ratownicy WOPR. Nieodpowiedzialny rodzic musi liczyć się z konsekwencjami swojego zachowania.
Dyżurny policji w Piszu otrzymał zgłoszenie o 3-letnim dziecku próbującym przejść przez jedną z jezdni. Chłopiec potrafił jedynie powiedzieć, jak ma na imię i początkowo nie można było ustalić, dlaczego dziecko jest samo. Odpowiedź przyszła do funkcjonariuszy sama.Sytuacja, do której doszło w Piszu w woj. warmińsko-mazurskim, mogła zakończyć się tragicznie. 3-letnie dziecko samotnie przemierzało ulice miasta.Uwagę na dziecko bez opieki dorosłych zwrócili kierowcy oraz przechodnie. To właśnie oni zaalarmowali policję. Na przejściu dla pieszych przy ul. Czerniawskiego pojawili się funkcjonariusze.
Gdyby nie czujność ojca 5-letniej dziewczynki, mogło dojść do tragedii. 39-letni mężczyzna włamał się do pokoju dziecka w Kalifornii. Pedofil powtarzał, że 5-latka to jego ukochana. To nie pierwsze przestępstwo na tle seksualnym zatrzymanego 39-latka.Chwile grozy przeżył ojciec w jednym z domów w hrabstwie Stanislaus w Kalifornii w Stanach Zjednoczonych. Gdy wszedł do pokoju swojej 5-letniej córki, zobaczył w nim roznegliżowanego mężczyznę.Przypadek uchronił dziecko przed wykorzystaniem seksualnym przez pedofila. 39-letni Daniel Diaz nie ukrywał, że czuje do dziewczynki pociąg.
Po niemal roku od tragicznej śmierci noworodka 17-letnia matka stanęła przed sądem. Młoda kobieta odpowiada za nieumyślne spowodowanie śmierci swojego dziecka. Nie przyznaje się do winy. Szczegóły tego wydarzenia szokują.We wrześniu 2020 Polską wstrząsnęła informacja o porodzie w jednym z mieszkań w Słupsku. Młoda, 17-letnia matka, ma teraz odpowiedzieć za śmierć dziecka.Nawet najbliżsi dziewczyny nie wiedzieli, że jest w ciąży. Dopiero gdy dziecko zaczęło przychodzić na świat, zorientowali się, że 17-latka zaraz zostanie matką. Po niemal roku sprawa posunęła się naprzód.
Kobieta urodziła dziecko na chodniku na poznańskich Jeżycach, ok. 50 m od szpitala. Z pomocą natychmiast wybiegły położne. Niestety, było już za późno. Noworodek zmarł. W rozmowie z portalem epoznan.pl pracownik szpitala poinformował, że dziecko było wcześniakiem. Tragiczne narodziny Dramatyczne sceny rozegrały się w nocy między pierwszym, a drugim lipca na poznańskich Jeżycach.Ok. godz. 2 na chodniku usytuowanym 50 m od Szpitala Miejskiego im. Franciszka Raszei zauważono kobietę będącą w stanie porodu. Jak później ustalono, była ona w trakcie drogi do placówki medycznej. Zawiadomiona o sprawie obsługa szpitala natychmiastowo wysłała na miejsce położne. Jak donosi w rozmowie z epoznan.pl Eryk Matuszewski, pracujący w placówce, po przybyciu na miejsce dziecko "wisiało już na pępowinie". Po oględzinach i zbadaniu noworodka okazało się, że maleństwo nie żyje. Kobieta w szpitalu - Dziecko przyszło na świat przed czasem - powiedział Eryk Matuszewski w rozmowie z portalem. - Takie wcześniaki się ratuje, ale trudno mi powiedzieć obecnie, co się zadziało, że dziecko przyszło na świat martwe - dodał. Zwłoki noworodka trafiły do Zakładu Medycyny Sądowej, gdzie poddane zostaną wnikliwym badaniom mającym na celu ustalenie przyczyny zgonu. Matka dziecka została przetransportowana do szpitala. Wszystko wskazuje na to, że jej życie nie jest zagrożone. Byłeś świadkiem zdarzenia, które powinniśmy opisać? Napisz maila na adres [email protected]. Przyjrzymy się sprawie.Artykuły polecane przez redakcję WTV:Utonięcia i śmiertelne wypadki na drogach. Kolejny niebezpieczny wakacyjny weekend w krajuJamnica. Tragiczny wypadek drogowy, osierocono dzieckoTragiczny wypadek na autostradzie A1. Nie żyje 27-latekŹródło: epoznan.pl, wtv.pl Zdjęcie główne: screen - Google Maps
Tragiczny wypadek z Radomnie w woj. warmińsko-mazurskim. Na 5-letnie dziecko upadła butla z gazem. W wyniku poniesionych obrażeń, chłopiec zmarł.