Sąd Najwyższy jest sądem najwyższej instancji. Terminu tego używa się w wielu zachodnich krajach na określenie tego samego urzędu. Jego najważniejszą kompetencją jest rozpatrywanie odwołań od wyroków, które zapadły w niższych instancjach. Jednocześnie, Sąd Najwyższy sprawuje nadzór nad całym wymiarem sądownictwa.
W kilku ważnych instytucjach państwowych na terenie całego kraju ogłoszone zostały dziś alarmy bombowe. Trwa ewakuacja. Mowa m.in. o Sądzie Najwyższym, Najwyższej Izbie Kontroli, czy Krajowej Radzie Sądownictwa. Alarmy bombowe nie dotyczą jedynie Warszawy, ale również Poznania, Wrocławia, czy Białegostoku. Alarmy bombowe w instytucjach państwowych Początkowo informacje o podłożeniu bomby otrzymały w tym samym czasie dwie instytucje państwowe - siedziba Krajowej Rady Sądownictwa przy ul. Racławickiej oraz Najwyższa Izba Kontroli. Niezwłocznie rozpoczęto ewakuację personelu. - Członkowie KRS dostali informację o bombie w siedzibie KRS przy ul. Racławickiej w Warszawie - przekazał w rozmowie z Interią jeden z członków KRS Bogdan Zdrojewski - Przewodniczący Paweł Styrna zarządził ewakuację - dodał. Wkrótce okazało się, że warszawska siedziba NIK-u nie jest jedyną, która otrzymała zawiadomienie o możliwym wybuchu. Podobne ostrzeżenia dotarły również do delegatur w Olsztynie, Białymstoku, Łodzi, Wrocławiu, Kielcach, Poznaniu i Łodzi. To jednak nie koniec. Przed godz. 10.30 informację o podłożeniu ładunku wybuchowego otrzymał również Sąd Najwyższy. W tej chwili trwa jego ewakuacja. Wstrzymanie działalności instytucjiZ informacji udostępnionych przez reprezentantów Sądu Najwyższego dowiedzieć się można, jaką formę miały informacje na temat rzekomych podłożonych ładunków wybuchowych. Na skutek uzyskanej przez pocztę elektronicznej informacji o umieszczeniu w budynku SN ładunku wybuchowego, Pierwsza Prezes SN zarządziła ewakuację budynku - czytamy. Nie wiadomo, co miałoby być przyczyną chęci wstrzymania działalności tylu ważnych państwowych instytucji. W Krajowej Radzie Sądownictwa mają zostać dziś przeprowadzone konkursy, m.in. na nowych członków Naczelnego Sądu Administracyjnego. W Sądzie Najwyższym natomiast poruszony ma być dziś temat konfliktu na linii banki - kredytobiorcy, tzw. frankowicze. Jak podaje Interia, obrady Krajowej Rady Sądownictwa nie zostały odwołane z powodu alarmu bombowego. Jeśli wszystko przebiegnie zgodnie z planem, rozpocząć mają się o godz. 11. Byłeś świadkiem zdarzenia, które powinniśmy opisać? Napisz maila na adres [email protected]. Przyjrzymy się sprawie.Artykuły polecane przez redakcję WTV:Najpierw „je*** PiS” potem coming out. Piaseczny w końcu zabrał głos ws. swojej relacji z TVPDecyzja UOKiK. MBank musi oddać pieniądze klientomProblemy z prawem Tadeusza Rydzyka. Sebastian Kaleta skomentowaŹródło: Interia.pl
Swoje podpisy na kandydatów do KRS złożyli pracownicy resortu sprawiedliwości, wielka grupa sędziów z Lubelszczyzny, sędziowie z grupy hejterskiej "Kasta" i inni przedstawiciele tzw. "dobrej zmiany". Kto wspierał i po co? Otóż, jak się teraz dowiadujemy, w grę wchodziły głównie interesy i pieniądze.
Wybór pięciu kandydatur trwał niespodziewanie długo. Ostatecznie dopiero w sobotę udało się skutecznie zorganizować głosowanie. Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego wybrało pięć osób: Włodzimierza Wróbla, który uzyskał 50 głosów, Małgorzatę Manowską (25 głosów), Tomasza Demendeckiego (14 głosów), Leszka Boska (4 głosy) oraz Joannę Misztal-Konecką (2 głosy). Przedstawiamy sylwetkę jednego z możliwych następców prof. Małgorzaty Gersdorf.Sąd Najwyższy. Kim jest Tomasz Demendecki?Tomasza Demendeckiego postrzega się jako czarnego konia w wyborach na nowego I prezesa Sądu Najwyższego. Jest 44-letnim komornikiem z Lublina. Obecnie sprawuje funkcję sędziego Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. Wcześniej był adwokatem.Jak donosi natemat.pl, kandydatura Demendeckiego zyskała aprobatę Zbigniewa Ziobry. Z informacji przekazanych przez portal wynika, że kanydat na I prezesa SN ma utrzymywać bliskie relacje z byłym wiceministrem sprawiedliwości Łukaszem Piebiakiem. Miał on między innymi pomagać Demendeckiemu, gdy toczyło się wobec niego postępowanie dyscyplinarne. Z kolei według rewelacji Onet, Piebiak za pomocą swoich kontaktów próbuje uzyskać wpływ na obsadzenie najważniejszego urzędu sędziowskiego w naszym kraju.Dodajmy, że wybory w Sądzie Najwyższym są zaplanowane na piątek. Nowy I prezes Sądu Najwyższego zastąpi na tym stanowisku Małgorzatę Gersdorf, której kadencja upłynęła 30 kwietnia. Tymczasowym prezesem SN jest Kamil Zaradkiewicz.Źródło: natemat.pl
Były proboszcz parafii w Kurowie Wiesław C. odpowie przed sądem na zarzuty namawiania do seksu 14-letniej dziewczyny i wysyłanie jej intymnych zdjęć. W całą sprawę zamieszana jest również matka nastolatki, która miała wysyłać księdzu jej nagie zdjęcia.
Do treści dokumentu skierowanego do Trybunału Konstytucyjnego przed Małgorzatę Gersdorf dotarło RMF FM. Prezes Sądu Najwyższego pisze w nim: "W imieniu Sądu Najwyższego oświadczam, że Trybunał Konstytucyjny w obecnym składzie utracił możliwość rzetelnego wykonywania funkcji powierzonych mu przez ustrojodawcę".Przypomnijmy, że od godziny 12:00 trwa rozprawa w sprawie sporu kompetencyjnego między Sejmem a Sądem Najwyższym oraz prezydentem a SN. W swoim liście Gersdorf wyjaśniła powody nieobecności członków Sądu Najwyższego podczas tego wydarzenia, w tym samą prezes.Trybunał Konstytucyjny i osoby nieposiadające statusu sędziegoZdaniem Pierwszej Prezes SN skład, który wyznaczony do rozpoznania powyższej sprawy, stoi w sprzeczności z prawem, ponieważ zasiadają w nim osoby, które nie posiadają statusu sędziego Trybunału Konstytucyjnego. Mowa o trzech tzw. sędziach-dublerach, czyli osobach wybranych na stanowiska w TK, które wcześniej były już obsadzone.W swoim piśmie Gersdorf odniosła się również do wyboru Krystyny Pawłowicz i Stanisława Piotrowicza na sędziów TK. Prezes SN zwraca uwagę, że w chwili wyboru oboje ukończyli już 26. rok życia.RMF FM przytacza również słowa Prezes SN dotyczące kierującej Trybunałem Konstytucyjnym Julii Przyłębskiej. Gersdorf przypomina, że Przyłębską łączą zażyłe kontakty z Jarosławem Kaczyńskim. "Należy podkreślić, że w przeddzień złożenia przez Marszałka Sejmu wniosku o rozstrzygnięcie sporu kompetencyjnego Julia Przyłębska spotkała się z Jarosławem Kaczyńskim", napisała Małgorzata Gersdorf. "Co więcej, tego samego dnia Kaczyński miał się też spotkać z Marszałkiem Sejmu, który jest wnioskodawcą w tej sprawie. Zbieżność czasowa tych dwóch spotkań z datą złożenia wniosku może zostać uznana za wywołującą wątpliwości co do bezstronności sędziego, co jest wystarczającą podstawą do wyłączenia sędziego", dodała.Źródło: RMF FM / WP
TK zajął się sprawą styczniowej uchwały Sądu Najwyższego. Obradował w pełnym składzie, ale w wyjątkowych okolicznościach. Zasady higieny zostały jednak zachowane. Sędziowie mieli maseczki i rękawiczki. Na sali nie było przedstawicieli mediów. Istniała jednak możliwość oglądania przemówienia w internecie.Trybunał Konstytucyjny podważa decyzję Sądu NajwyższegoNa rozprawie nie mogło zabraknąć przedstawicieli rządu. Stawił się przedstawiciel premiera Morawieckiego, jak i przedstawiciel Prokuratora Generalnego. Domagali się uznania wyroku Sądu Najwyższego z 23 stycznia 2020 roku za niezgodne z prawem. Zarzucili sędziom nie tylko naruszanie norma prawa unijnego czy europejskiej Konwencji Praw Człowieka, ale także polskiego prawa karnego i cywilnego. Trzech sędziów TK nie zgodziło się z wyrokiem.Zdaniem rzecznika Sądu Najwyższego jest to próba wmówienia opinii publicznej, że Trybunał Konstytucyjny ma najwyższą władzę i może swobodnie ingerować w decyzje naczelnego organu sądowniczego w Polsce. Jak podkreślił rzecznik, nie mają takiego prawa. Duża część naszego społeczeństwa prawdopodobnie krytycznym okiem spojrzy na decyzje TK. Mogą pojawić się głosy, że organ jest zależny od obozu władzy. Przedstawiciele rządu uważają, że uchwała Sądu Najwyższego może skutecznie podważać przepisy konstytucji dotyczące powoływania sędziów przez prezydenta. Stanisław Piotrowicz w uzasadnieniu tłumaczył, że treść uchwały narusza zasadę niezależności sędziowskiej. Jego zdaniem jedni sędziowie będą mogli decydować o losie innych sędziów. Jeden z sędziów TK, który nie zgodził się z wyrokiem, uznał, że badanie uchwał Sądu Najwyższego przez polski sąd konstytucyjny, jest niezgodne z konstytucją, nie mieści się w relacjach między tymi instytucjami. Zdaniem przeciwników strony rządowej, jest to prób ubezwłasnowolnienia naczelnego organu sądowniczego i próba dyskredytowania decyzji tej instytucji.Trybunał nie posiada kompetencji, które pozwalają na badanie wyroków SN i wpływanie na decyzje sędziów naczelnego organu sądowniczego. Władza po raz kolejny stara się miec wpływ na wspomnianą instytucje. TK wykonuje wyroki niewątpliwie korzystne dla partii rządzącej i przez tę partię jest wspierany. Zdanie te podzielają nie tylko przeciwnicy obozu władzy, ale przede wszystkim autorytety prawnicze oraz instytucje zagraniczne. W opinii Trybunału Sprawiedliwości UE wyrok TK odnośnie do składu KRS nie spełnia standardów międzynarodowych. Sposób powoływania KRS krytykowali też przedstawiciele Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitias".
Sąd w Białymstoku skazał mężczyznę na rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata. 60-latek został poddany kwarantannie po powrocie z Niemiec. Zamiast przebywać w izolacji, poszedł na zakupy do sklepu.
Ostatnie wybory prezydenckie wywołały w naszym społeczeństwie nie lada kontrowersje. Przypomnijmy, że pierwsze podziały powstały jeszcze w maju, kiedy debatowano nad terminem oraz sposobem przeprowadzenia głosowania. Politycy Prawa i Sprawiedliwości optowali za zorganizowaniem wielkiego przesięwzięcia za pomocą korespondencji. Inicjatywa ta wynikała z kryzysu epidemicznego oraz ryzyka wzrostu zachorowań. Ostatecznie wydarzenie przebiegło w sposób tradycyjny, z uwzględnieniem zasad reżimu sanitarnego.
Sąd podjął decyzję, iż dziewczynka, która odziedziczyła po dziadku spadek obciążony długami jest zobowiązana go przyjąć. Rodzice dziewczynki złożyli notarialne oświadczenie o odrzuceniu spadku w jej imieniu, jednak nie zdążyli przed upływem terminu.
I prezes Sądu Najwyższego złożyła wniosek do TK o zbadanie ustawy o dostępnie do informacji publicznej z KonstytucjąJeśli TK przyzna rację Małgorzacie Manowskiej, może to oznaczać poważne ograniczenie dla dziennikarstwaZdaniem Manowskiej, niektóre określenia w ustawie nie są doprecyzowaneCzy wniosek prezes Sądu Najwyższego może wpłynąć na prawa dziennikarzy?
W środę goście TVN24 oraz prowadząca "Kropkę nad i" Monika Olejnik chcieli udowodnić to, że kwestia dyskusji w przestrzeni publicznej wciąż ma kilka kwestii do nadrobienia (więcej ne ten temat przeczytasz >TUTAJ<).Chociaż goście Katarzyny Kolendy-Zalewskiej nie zabłysnęli w TVN24 w "Faktach po Faktach" podobnym poziomem rozmowy, to nie ulega wątpliwości, ze dwóch senatorów również nie pochwaliło się najlepszymi umiejętnościami dyskusji z przeciwnikami merytorycznymi.
W środę rano przed wejściem do Sądu Najwyższego (SN) przy placu Krasińskich w Warszawie rozpoczął się protest zorganizowany przez Obywateli RP w obronie sędziego Igora Tulei.Blokujący wejście do sądu oraz przejazd ulicą uczestnicy protestu przynieśli transparenty z hasłami wyrażającymi solidarność z represjonowanymi sędziami oraz podważającymi legalność Izby Dyscyplinarnej SN.Uczestnicy protestu i blokady byli legitymowani przez policję. Doszło także do zatrzymań. Według Wirtualnej Polski zatrzymany został m.in. przewodniczący rady Fundacji Otwarty Dialog Bartosz Kramek.Jak podaje Wirtualna Polska, o godzinie 12 w sądzie rozpocznie się posiedzenie Izby Dyscyplinarnej SN, w trakcie którego rozpoznawany będzie wniosek o zatrzymanie i przymusowe doprowadzenie sędziego Tulei do prokuratury.Prokuratura Krajowa uzasadnia ten wniosek trzykrotnym niestawieniem się sędziego Tulei na przesłuchaniu. Z kolei sam sędzia odmawia stawienia się na przesłuchaniach, bo nie uznaje legalności Izby Dyscyplinarnej SN.Jak tłumaczy Wirtualna Polska, to właśnie Izba Dyscyplinarna SN w listopadzie ubiegłego roku na wniosek Prokuratury Krajowej uchyliła sędziemu Igorowi Tulei immunitet w związku z podejrzeniem ujawnienia przez niego informacji ze śledztwa i danych oraz zeznań świadka, co rzekomo mogło mieć wpływ na bieg postępowania.
Lech Wałęsa może być zdenerwowany. Ciągnąca się od ponad dekady sprawa wróciła - Sąd Najwyższy przyznał rację jego przeciwnikowi, Krzysztofowi WyszkowskiemuWałęsa sądził się z Wyszkowskim o to, że dawny opozycjonista nazwał go tajnym współpracownikiem Służby BezpieczeństwaW 2010 roku sąd przyznał rację Wyszkowskiemu, a w 2011 - WałęsieNa wniosek Prokuratora Generalnego sprawa wróciła do obiegu i zajął się nią Sąd NajwyższyKwestia tego, czy Lech Wałęsa był tajnym agentem bezpieki, czy też nie, pozostaje niewyjaśniona do dziś. Historycy spierają się o wiarygodność dokumentów znalezionych w teczkach służb. Sam Wałęsa zapewnia, iż są to jedynie oczerniające go oskarżenia.
Igor Tuleya na razie nie będzie musiał pokazywać się w prokuraturze. Sąd Najwyższy wydał wyrok na jego korzyśćSędzia od miesięcy mimo wezwań nie spotkał się z prokuratorami. Ma być podejrzany u ujawnianie informacji ze śledztwaWcześniej Sąd Najwyższy uchylił mu immunitet. Prokuratura najpewniej będzie odwoływać się od wyrokuPod SN stali demonstranci, którzy wspierali Tuleyę. Informacja została podana do wiadomości późnym wieczorem 22 kwietnia.