Cała prawda o sędziach, którzy podpisali się na listach KRS. Podpisy były korzystne
Swoje podpisy na kandydatów do KRS złożyli pracownicy resortu sprawiedliwości, wielka grupa sędziów z Lubelszczyzny, sędziowie z grupy hejterskiej "Kasta" i inni przedstawiciele tzw. "dobrej zmiany". Kto wspierał i po co? Otóż, jak się teraz dowiadujemy, w grę wchodziły głównie interesy i pieniądze.
KRS i afera wokół podpisów pod listami poparcia. Były opłacalne i bardzo korzystne, dało się na tym zarobić albo coś ugrać
Jak podaje "Gazeta Wyborcza", w wykazie nazwisk osób wspierających kandydatów, znajdziemy bowiem podpisy m.in. wielu prezesów i wiceprezesów sądów, którzy zawdzięczają swoje stanowiska "dobrej zmianie".
Wśród tych nowych jest, chociażby Agnieszka Walkowiak - prezes Sądu Rejonowego w Elblągu. To ona w styczniu zasłynęła "aresztowaniem" tóg sędziów wybierających się na Marsz Tysiąca Tóg w Warszawie, zamykając je na weekend w depozycie. Zaś sędzia Mateusz Bartoszek przez prawie 20 lat orzekał w sądzie na poznańskim Starym Mieście i jego kariera stała w miejscu. Nabrała tempa i coś się zmieniło dopiero gdy PiS doszedł do władzy i zaczął przejmować wymiar sprawiedliwości. Niedługo po tym, jak Mateusz Bartoszek podpisał się pod listami poparcia do KRS, minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro delegował go do Sądu Okręgowego w Poznaniu, a później mianował go nawet prezesem sądu na poznańskim Grunwaldzie. Bartoszek doznał także zaszczytu objęcia stanowiska prezesa sądu dyscyplinarnego dla poznańskich sędziów i przedstawiciela ministerstwa w komisji egzaminującej kandydatów na radców prawnych. Nie jest żadnym odkryciem, że każda z tych pełnionych nowych funkcji wiąże się także z dodatkowym wynagrodzeniem, a więc comiesięcznym zasileniem konta Bartoszka o niemałe pieniądze. Wymieniać można bez końca, listę podpisał także m.in. poznański sędzia Wojciech Sych, którego nowa KRS wskazała do Sądu Najwyższego, a potem Sejm głosami posłów PiS wybrał go do Trybunału Konstytucyjnego. Chociażby Adam Abraszek, obecny prezes Sądu Rejonowego w Zamościu "dobrej zmianie" także zawdzięcza awans na to stanowisko - oczywiście nastąpiło to dopiero po udzieleniu swojego poparcia kandydatom do KRS.
Podobnych przykładów wśród sędziów, którzy złożyli swoje podpisy poparcia na listach do KRS, jest dużo więcej. Na owej liście są bowiem osoby, które po jej podpisaniu dostały za jakiś czas delegację do resortu, a co najmniej troje zostało komisarzami wyborczymi z dodatkową pensją - ok. 5 tys. zł, inni zaś dostali miejsca w komisjach egzaminujących adwokatów. Wśród popierających są także osoby, które wygrywały konkursy do sądów wyższych instancji i już awansowały lub czekają na prezydencką nominację - czytamy na stronie "Gazety Wyborczej".
- Niemal na każdej liście poparcia powtarzają się nazwiska sędziów delegowanych do MS - mówi dla "Gazety Wyborczej" ich informator, sędzia ze Śląska zaangażowany w zbieranie podpisów. Opowiada także, że gdy zaproponowano mu kandydowanie, deklarowano przy tym: "Przelecimy się po pokojach (w ministerstwie) i podpisy zaraz będą".