Czarny protest był jednym z najważniejszych wydarzeń w polskiej historii walki o prawa reprodukcyjne kobiet. W swoim kulminacyjnym momencie, 3 października 2016 roku w manifestacjach rozrzuconych po całym kraju, udział brało 98 tys. osób. W samej Warszawie na placu Zamkowym zgromadziło się od 17 do 30 tysięcy protestujących (w zależności od źródła danych). Inicjatywa była reakcją na rozpatrywany przez Sejm projekt ustawy zaostrzającej prawo aborcyjne.
Trwa kolejny dzień protestów. Oburzona część społeczeństwa wyraża swój sprzeciw wobec decyzji Trybunału Konstytucyjnego pod parlamentem. Sejm stał się obiektem zainteresowania manifestujących. Nastroje wśród zgromadzonych zaczynają się zaogniać. Podjęto już pierwsze próby przedarcia się na teren Sejmu. Niezbędna była pilna interwencja policji. Reporterzy TVN24 podają, że doszło już do pierwszych zatrzymań. Wiemy też, że służby nie zastosowały radykalnych środków przymusu bezpośredniego. Wobec uczestników przedsięwzięcia nie użyto jeszcze gazu. Na razie doszło do podjęcia czynności względem jednej kobiety.
Trybunał Konstytucyjny orzekł, że z ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży należy wykreślić punkt, który zezwala na aborcję z przyczyn embriopatologicznych. Od momentu opublikowania wyroku w Dzienniku Ustaw postanowienie to będzie obowiązywać. Strajk Kobiet uznał ten moment za przełomowy. Od 22 października przez całą Polskę przetaczają się gigantyczne manifestacje.
Kobiety w całym kraju, wraz ze wsparciem wielu mężczyzn, protestują jak mogą przeciw zmianom w prawie aborcyjnym, którego projekt zaostrzający to prawo (ustawa antyaborcyjna) trafił kilka dni temu do Sejmu i trwają nad nim burzliwe dyskusje. Inicjatorką projektu "Zatrzymaj aborcję" jest Kaja Godek, działaczka pro-life. Strajk kobiet trwa właśnie w okolicy ul. Wiejskiej. "Kolejka za ważną potrzebą"Kobiety drugi dzień z rzędu spotkały się w sklepie Cezar, w okolicy Wiejskiej, niedaleko Sejmu, by stojąc w gigantycznej kolejce w ramach protestu wyrazić swój gniew i niezgodę na projekt ustawy antyaborcyjnej, który ma na celu jej zaostrzenie. Polki chcą mieć prawo do samodzielnego decydowania o sobie i swoim ciele."Drogie_dzy, jeżeli ktoś nie załatwił dziś wszystkich sprawunków życiowo niezbędnych, w okolicy Wiejskiej, w sklepie Cezar, to od 12:30 znów zajmujemy kolejkę. Można podjechać też autem czy rowerem. Zaparkować w okolicy i dołączyć do kolejki, jeśli ma się do załatwienia ważną życiową sprawę" - czytamy w początku opisu wydarzenia "Kolejka za ważną potrzebą! Nowy dzień - nowa potrzeba" na Facebooku."Co ciekawe, tuż obok sklepu, w Sejmie, będą wtedy głosowane dwa kluczowe dla nas projekty (po przejściu przez komisje sejmowe), które ograniczają, i tak już ograniczoną na maksa w tym kraju, aborcję, proponują karanie za edukację seksualną młodzieży i za pomocą których próbuje się nam wmówić, że edukacja seksualna przyczynia się do rozprzestrzeniania pedofilii i wzrostu liczby gwałtów. Tak tylko zauważam - ciekawostka" - czytamy w dalszej części opisu, zachęcającego do wzięcia udziału w tym wydarzeniu.Dołączyliście?
Oburzający wyrok Trybunały Konstytucyjnego sprawił, że Strajk Kobiet postanowił pokazać, że nie ma społecznego przyzwolenia na uchwalanie krzywdzącego i nieludzkiego prawa w imię religijnej ideologii. Czarny protest ponownie rozlał się na ulicach polskich miast, a tłumy zgromadzone, chociażby pod domem Jarosława Kaczyńskiego dobitnie uświadomiły rządzącym, że Polki i Polacy nie mają zamiaru potulnie siedzieć, gdy kobiety zmusza się do rodzenia chorych i skazanych na śmierć dzieci. Po weekendzie planowane są kolejne duże akcje będące wyrazem obywatelskiego nieposłuszeństwa.
Trwająca od 4 lat walka z, wślizgującym się z marginesu myślowego, przez Sejmowe ławy do mainstreamu, fundamentalizmem religijnym osiągnęła swoje apogeum w najmniej spodziewanym momencie. Jesteśmy w trakcie drugiej fali epidemii, jakiej nie pamiętają pokolenia naszych dziadków i kiełkującego dopiero, prawdopodobnego kryzysu gospodarczego, na tle którego Lehman Brothers okazuje się ziarnkiem piasku. Podczas gdy zachodni świat zdaje się otrzepywać z krótkiego renesansu skrajnego konserwatyzmu, polski, upolityczniony Trybunał Konstytucyjny ocenia najsurowszą na kontynencie ustawę aborcyjną, jako nazbyt łagodną. Liberałowie niespodziewanie stają przed niewyobrażalną rozterką moralną - kobiety wychodzą na ulice w słusznej sprawie, ale zarazem, bój się Boga, używają brzydkich słów!
Płock nie pozostaje bierny w obliczu wyroku Trybunału Konstytucyjnego, uznającego aborcję ze względu na nieodwracalne uszkodzenie płodu, za niezgodną z ustawą zasadniczą. Orzeczenie oceniane jest, jako niezwykle okrutne, i wydane na polityczne zlecenie.Jeszcze dziś opublikowany został sondaż, sporządzony przez Kantar dla "Gazety Wyborczej". Pokazuje on jasno, że aż 73% ankietowanych, sprzeciwia się zaostrzaniu jednej z najbardziej restrykcyjnych ustaw aborcyjnych w Europie.Wspomnieć należy również, że zgodnie z orzeczeniem komitetu ONZ przeciwko torturom, odmowa dostępu do terminacji ciąży w przypadkach, takich jak wada letalna płodu, stanowić może torturę.
Sytuacja miała miejsce w Gdańsku ok. godziny 20. Kobieta biorąca udział w proteście wychyla się z okna samochodu, trzymając wieszak i parasolkę. Na światłach zrównuje się z nią drugi samochód, którego kierowca zaczyna krzyczeć i awanturować się. Po chwili mężczyzna wyciąga broń i krzyczy do protestującej "Jak się teraz czujesz?". Przerażona kobieta zamyka okno i dzwoni na numer alarmowy, mówiąc, że ktoś grozi jej bronią. Gdy policja dociera na miejsce, okazuje się, że podejrzany to ksiądz wikariusz z parafii w Gdańsku-Jelitkowie.