wtv.pl > Polska > Czy protestującym wolno przeklinać? Kuriozalny spór przykrywa poważną sprawę (OPINIA)
Michalina Kobla
Michalina Kobla 19.03.2022 08:31

Czy protestującym wolno przeklinać? Kuriozalny spór przykrywa poważną sprawę (OPINIA)

wtv
WTV.pl

Trwająca od 4 lat walka z, wślizgującym się z marginesu myślowego, przez Sejmowe ławy do mainstreamu, fundamentalizmem religijnym osiągnęła swoje apogeum w najmniej spodziewanym momencie. Jesteśmy w trakcie drugiej fali epidemii, jakiej nie pamiętają pokolenia naszych dziadków i kiełkującego dopiero, prawdopodobnego kryzysu gospodarczego, na tle którego Lehman Brothers okazuje się ziarnkiem piasku. Podczas gdy zachodni świat zdaje się otrzepywać z krótkiego renesansu skrajnego konserwatyzmu, polski, upolityczniony Trybunał Konstytucyjny ocenia najsurowszą na kontynencie ustawę aborcyjną, jako nazbyt łagodną. Liberałowie niespodziewanie stają przed niewyobrażalną rozterką moralną - kobiety wychodzą na ulice w słusznej sprawie, ale zarazem, bój się Boga, używają brzydkich słów!

Strajk Kobiet mało łagodnych

A kobiecie przecież nie wypada. No, chyba że jakiejś takiej zbrukanej, nieczystej, zdemoralizowanej, takiej, która jest antytezą pietyzmu, macierzyństwa, łagodności i wszystkiego innego, co kobietom przypisała patriarchalna kultura, bo gdyby biologia miała dojść tutaj do głosu - okazałoby się, że płcie różnią się detalami.

Nie, nie, nie chodzi tu o płeć! Po prostu nieładnie przeklinać! - odpowie mi zaraz dziennikarz czy polityk z pokolenia moich rodziców. Można przecież pokojowo, można delikatnie. Tak, jak to nigdy nie było w historii. Bo z łagodnością nie kojarzy mi się ani Stonewall, ani Solidarność, a uczestniczki dzisiejszych protestów nie są pierwszymi, którym prawicowi komentatorzy odmawiają atrakcyjności, zaklęci w przeświadczeniu, że ich gust estetyczny ma jakiekolwiek znaczenie. Sufrażystki, przez niektórych manifestacyjnie zaliczane do grona “tych dobrych feministek”, również oskarżano o obrazę uczuć religijnych i szarganie ustalonego tradycją paradygmatu.

Relacje władzy a język

Warto zadać sobie pytanie, jakie znaczenie, patrząc przez pryzmat relacji władzy, ma rzucone dosyć głośno i namalowane na murze “je*** psy”, kiedy jego adresatami są kordony uzbrojonych od stóp do głów mężczyzn i kobiet, wykonujących polecenia polityków. Rozumiem, że kiedyś jakiś policjant pomógł wam zdjąć kotka z drzewa, ale osobiście nigdy nie usłyszałam o policjancie, który pomógłby ofierze przemocy domowej. A historii wezwań, które funkcjonariusze finalizowali frazesem “proszę się dogadać”, słyszałam bardzo wiele. Uwierzcie mi, że to bezosobowe “je*** psy”, nie wyrządzi krzywdy nikomu, co najwyżej zmiękczy kilka sumień. Nie przypominam sobie ani jednej sytuacji, w której mundurowy tamujący protest, wylegitymował się, zgodnie z obowiązkiem i przysługującym manifestantom żądaniem. 

Pomyślcie również, jakie znaczenie ma “wy*********”, rzucone do człowieka, pod którego dom nawet nie jesteśmy w stanie podejść. Albo do rządu, składającego się z ludzi, decydujących o naszym życiu i nie ponoszących żadnych konsekwencji w przypadku korupcji i malwersacji.

Pamiętajcie, że obrażając się na wulgaryzmy, jednocześnie legitymizujecie wiele innych form przemocy. Nie każdy z was, ale większość. Jaką przemocą jest “wy********” w porównaniu z systemową dyskryminacją osób nieheteronormatywnych, z furgonetką jeżdżącą po Polsce i nawołującą do nienawiści? Ze zmuszaniem kobiet do rodzenia martwych dzieci? Z przyzwoleniem połowy społeczeństwa na bicie tych już narodzonych? Z osamotnieniem ich matek, odpychanych i opluwanych na każdym kroku? Przemoc jest w każdej sferze naszego życia, ale nie każda nas oburza. Nie oburza nas architektura zaprojektowana w taki sposób, aby wykluczać osoby bezdomne. Nie oburza nas ich obecność, często normalizujemy ją, zrzucając winę za bezdomność na jednostkę jej doświadczającą. Nie oburza nas wyrzucanie ludzi na bruk. Nie oburza nas osadzenie rekordowej ilości osób w więzieniach. Nie oburza nas istnienie “wytrzeźwiałek” ani “domów dziecka”, nieobecnych już dawno w krajach zachodu.

A nagle oburza “wy*********” rzucone w stronę osób, odpowiedzialnych za całą, przytoczoną przemoc. To ja wam powiem jedno: “wy*********”. I Bogu dzięki, że pracując w mediach muszę używać gwiazdek. Bo gdyby te wszystkie piękne słowa straciły wartość, nie robiłyby wrażenia na protestach.

Powiązane