We wtorek 7 września, w Brazylii rozpoczęły się ogromne wiece poparcia wobec aktualnego prezydenta, Jaira Bolsonaro, który traci w sondażach. Jak podaje brazylijska policja, w stolicy kraju doszło do przerwania policyjnego kordonu. Przeciwnicy Bolsonaro twierdzą, że sytuacja przypomina przejęcie Kapitolu przez zwolenników Donalda Trumpa, gdy ten przegrał wybory. Tymczasem wybory w Brazylii są dopiero za rok. Dlaczego Brazylijczycy wyszli na ulice akurat dzisiaj?Od rana protestujący zaczęli grupować się na ulicach Brasilii, aby wyrazić poparcie wobec urządującego prezydenta, Jaira Bolsonaro. Ta data jest szczególna, bo jest to 199. rocznica odzyskania przez Brazylię niepodległości. Bolsonaro zachęcał, żeby Brazylijczycy wyszli tego dnia na ulicę.Za rok, w Brazylii odbędą się wybory i Bolsonaro nie wypada dobrze w statystykach. Jego przeciwnicy twierdzą, że to on stoi za nakręcaniem przemocy w trakcie protestów, które powoli rozlewają się po całym kraju. Mowa o blokadach autostrad i napadach na budynki rządowe.Ruchy opozycyjne już zapowiedziały odwet, co może zakończyć się krwawym puczem, gdyż rozwścieczeni Brazylijczycy mają dość polityki Jaira Bolsonaro, który doprowadził Brazylię na skraj katastrofy humanitarnej, spowodowanej przez pandemię COVID-19.