Brazylia: protesty zwolenników prezydenta Bolsonaro. “Sytuacja z Kapitolu się powtarza”
We wtorek 7 września, w Brazylii rozpoczęły się ogromne wiece poparcia wobec aktualnego prezydenta, Jaira Bolsonaro, który traci w sondażach. Jak podaje brazylijska policja, w stolicy kraju doszło do przerwania policyjnego kordonu. Przeciwnicy Bolsonaro twierdzą, że sytuacja przypomina przejęcie Kapitolu przez zwolenników Donalda Trumpa, gdy ten przegrał wybory. Tymczasem wybory w Brazylii są dopiero za rok. Dlaczego Brazylijczycy wyszli na ulice akurat dzisiaj?
Od rana protestujący zaczęli grupować się na ulicach Brasilii, aby wyrazić poparcie wobec urządującego prezydenta, Jaira Bolsonaro. Ta data jest szczególna, bo jest to 199. rocznica odzyskania przez Brazylię niepodległości. Bolsonaro zachęcał, żeby Brazylijczycy wyszli tego dnia na ulicę.
Za rok, w Brazylii odbędą się wybory i Bolsonaro nie wypada dobrze w statystykach. Jego przeciwnicy twierdzą, że to on stoi za nakręcaniem przemocy w trakcie protestów, które powoli rozlewają się po całym kraju. Mowa o blokadach autostrad i napadach na budynki rządowe.
Ruchy opozycyjne już zapowiedziały odwet, co może zakończyć się krwawym puczem, gdyż rozwścieczeni Brazylijczycy mają dość polityki Jaira Bolsonaro, który doprowadził Brazylię na skraj katastrofy humanitarnej, spowodowanej przez pandemię COVID-19.
Zamieszanie wśród brazylijskich przywódców
Jair Messias Bolsonaro jest charyzmatycznym politykiem, który mimo radykalnych poglądów, zaskarbił sobie spore poparcie w poprzednich wyborach. Wcześniej przez lata był radnym Rio De Janeiro. Mężczyzna znany jest z wypowiedzi, w których wprost mówił, że nie wyobraża sobie mieć syna geja, a kobiety słusznie zarabiają mniej niż mężczyźni.
Jego poprzednik, Luiz Inacio Lula da Silva, był uwielbianym prezydentem, który pod koniec pierwszej kadencji zdobył aż 80% poparcie. To on obiecywał wyprowadzić Brazylijczyków z biedy, ponieważ sam pochodził z ubogiej, rolniczej rodziny. Niestety, pod przykrywką obietnic, czerpać miał z władzy własne korzyści, które w końcu kosztowały go utratę stanowiska i wolności.
Z Bolsonaro przegrał, ponieważ nie poradził sobie w walce z korupcją, która od lat jest ogromnym problemem Brazylii. W 2017 roku został skazany za przyjmowanie łapówek (w marcu 2021 roku wyroki zostały unieważnione). Podobny los spotkał jego zastępczynię, która dopuściła się zatajania informacji o finansach publicznych. Lula politykę budował na anty-amerykańskich nastrojach i desperackich próbach wprowadzenia równości w społeczeństwie, co przez wiele lat się sprawdzało. Bolsonaro pod tym względem był zupełnie inny, co rozbudziło w Brazylijczykach nową nadzieję.
Brazylia znalazła się w trudnej sytuacji. Areszt i więzienie uniemożliwiły Luli kolejną walkę o fotel prezydenta. A na scenie politycznej zosatł tylko jeden ważny kandydat, Jair Bolsonaro. To on obiecał brazylijskim przedsiębiorcom obniżenie podatków, a swoją politykę kierował w zupełnie inną stronę, niż jego poprzednik. To właśnie Stany Zjednoczone, a w szczególności Donald Trump, stali się jego ogromnym sojusznikiem.
Kontrowersje wokół Bolsonaro
Administracja Jaira Bolsonaro musiała zmierzyć się z pandemią COVID-19. Bolsonaro, podobnie jak Donald Trump, wprost sprzeciwiał się restrykcjom, wątpił w zagrożenie i bardzo późno zareagował na pogarszającą się sytuację w kraju.
Z uwagi na sceptyczny stosunek do pandemii, Brazylia szybko stała się epicentrum nowych zakażeń, a wirus rozprzestrzeniał się w zastraszającym tempie. To właśnie tam zdiagnozowano jedną z pierwszych mutacji koronawirusa, tak zwany wariant brazylijski (wariant gamma). Dzisiaj Brazylia jest na drugim miejscu pod względem liczby zgonów związanych z COVID-19, a życie straciło tam prawie 600 tysięcy osób.
Ogromnym problemem jest także bezrobocie i szalejąca inflacja. Administracja Bolsanaro poległa także w polityce społecznej. Jak podaje New York Times, w Brazylii gwałtownie wzrasta liczba głodujących obywateli, a potężna susza ograniczyła działalność elektrowni wodnych, w rezultacie czego duża część kraju cierpi z powodu przerw w dostawach prądu.
Statystyki te spowodowały, że poparcie wobec Jaira Bolsonaro zaczęło bardzo spadać. Dodatkowo na horyzoncie pojawiły się inne problemy. Brazylijczycy zaczęli sprzeciwiać się przeciwko przejmowaniu przez prezydenta mediów i publicznych instytucji, co dodatkowo spowodowało spadek zaufania wobec jego rządów.
“Mam trzy alternatywy: zostać aresztowany, zginąć lub wygrać”
W tym roku sąd orzekł, że Luiz Lula da Silva może znów stać się wolnym człowiekiem. Zgodnie z najnowszymi ustaleniami, istnieje duża szansa na to, że nie jest winny wszystkim postawionym mu zarzutom. Na jaw wyszły także manipulacje i próby przejęcia władzy sądowniczej przez Jaira Bolsonaro. Aktualnemu prezydentowi jest bowiem bardzo nie na rękę, aby jego główny przeciwnik mógł wystartować w przyszłorocznych wyborach.
Statystyki pokazują, że Bolsonaro nie ma szans na zwycięstwo, jeśli w jakiś sposób nie wpłynie na sytuację. Prezydent chciał przepuścić w kongresie zmianę w systemie głosowania, na co nie zgodził się Trybunał Konstytucyjny. To właśnie Trybunał i sądy, które nie są podległe jego administracji widzą, że prezydent dopuszcza się oszustw i skutecznie blokują ekspansję jego wpływów.
Trybunał Konstytucyjny otworzył kilka postępowań przeciwko jego administracji. Jedna z nich dotyczy domniemanego skandalu korupcyjnego w procesie zakupu szczepionek. Druga ma zbadać jego drogę do zmiany brazylijskiego systemu wyborczego, która mogłaby zwiększyć jego szansę na nieuczciwe zwycięstwo.
Protestujący w jego imieniu twierdzą, że dalsza reforma sądownictwa jest konieczna, a system musi zostać zmieniony po myśli Bolsonaro. 48 letni Thays Peneiras, który sprzedaje w Rio De Janeiro maski z wizerunkiem Jaira Bolsonaro powiedział dziennikarzom, że “prezydent chce nadal rządzić, a sądy mu na to nie pozwalają”.
Tymczasem burmistrz Sao Paulo, ekonomicznej stolicy Brazylii powiedział w przemówieniu, że “kraj przechodzi właśnie najgorsze chwile od czasów dyktatury, a nie może być miejsca na flirt z autorytaryzmem”.
Tymczasem Bolsonaro twierdzi jedno. Na przemówieniu powiedział: “W tym momencie mam trzy alternatywy. Mogę zostać aresztowany, zginąć lub wygrać kolejne wybory”.
https://twitter.com/WilliamRiga/status/1435251915533737988
Opozycja obawia się chaosu, a protesty odbywają się w ważną rocznicę
Protesty powoli wymykają się spod kontroli. Zwolennicy urządującego prezydenta chcą, żeby sądy “dały spokój” ich kandydatowi i “pozwoliły mu rządzić po swojemu”. Tymczasem opozycja zarzuca Bolsonaro, że to on stoi za przekazem protestów i napędza je w ekstremalnym kierunku.
Alessandro Molon, lider opozycji w Kongresie przekazał, że obawia się chaosu i tego, że prezydent Bolsonaro podpuści ludzi do przemocy. Uznał, że protestująca grupa to ekstremiści, którzy są ważni dla Bolsonaro, bo będą mu wierni. Inni politycy przywołują sytuację z Kapitolu, gdy grupa zwolenników Donalda Trumpa wtargnęła do budynku, żądając powtórzenia wyborów.
Warto przypomnieć, że Donald Trump był jednym z sojuszników Jaira Bolsonaro, a jego odejście miało wpływ także na stosunki między Brazylią, a USA.
Tymczasem ruchy sprzeciwiające się aktualnemu prezydentowi również zapowiedziały protesty w najbliższym czasie. Jeden z organizatorów powiedział, że chce aby prezydent Bolsonaro został rozkojarzony i zdenerwowany faktem, że jego przeciwnicy przewyższają liczebnie zwolenników. Protesty mają rozpocząć się jescze dziś w nocy.
Brazylijska policja poinformowała niedawno, że protestujący przedarli się przez kordon w dzielnicy ministerstw w stolicy kraju, Brasilii i zablokowali w pięciu miejscach autostradę w stanie Mato Grosso. Funkcjonariusze wzywają asystę wojskową, a Brazylia przygotowuje się na emocjonujący tydzień.
Będziemy monitorować sytuację na bieżąco i dostarczać najnowsze informacje na temat wydarzeń w Brazylii.