6,37 miliona. Tyle norek przebywa aktualnie w polskich hodowlach. Większość z nich nigdy nie opuści klatek, aby zakończyć swój kilkumiesięczny żywot w rzeźni. Pozostałe będą zmuszone do jak największej liczby porodów, aż poranione i straumatyzowane staną się bezużyteczne i gotowe do odstrzału. Nowelizacja ustawy o ochronie zwierząt, tak zwana “Piątka Kaczyńskiego”, miała zmienić rzeczywistość hodowli w Polsce. Nie weszła jednak w życie, a zwierzęta hodowlane zostały skazane na dalsze cierpienie. Co dalej z hodowlami zwierząt futerkowych w Polsce?Po śmierci Jana Kulczyka, świat przekonał się jak ogromny był majątek najbogatszego polaka. Miliarder posiadał liczne nieruchomości na całym świecie, w tym ogromną rezydencję w Szwajcarii, w której nie zdążył pomieszkać przed śmiercią. Alpejska willa odkryła jednak pewien sekret, który przyprawia o ciarki na ciele. Kulczyk posiadał w niej ścianę obitą futrem norek.- Musiałam ją czyścić kilka godzin, przy użyciu specjalnych środków - mówi była pracownica rezydencji.- Sama myśl przyprawiała mnie o mdłości, natomiast świadomość, że na ścianie wiszą skóry tysięcy zwierząt była nie do zniesienia. Ale praca, to praca - dodaje.Futra od zawsze były bowiem towarem luksusowym. Ich ceny potrafią osiągać setki tysięcy złotych, a posiadanie futra jeszcze całkiem niedawno było świadectwem zamożności i elitarnej pozycji. Takie podejście nadal utrzymuje się w Rosji, która przez wiele lat była największym rynkiem futrzarskim na świecie. Jednakże od ostatniej dekady, nawet tam ogromnie spada popyt na futra naturalne, a ichniejsze hodowle stają się nierentowne.Tymczasem Polska, pomimo zwiększającej się świadomości społecznej, chce stać się globalnym centrum handlu futrami. Dlaczego? Odpowiedź leży w Chinach, które są największym importerem futer na świecie i to właśnie w nas widzą najważniejszego gracza na rynku.>