Naukowcy kontrolujący reaktor w Czarnobylu odkryli nasilenie reakcji jądrowych w jednej z komór. Według zapewnień ekspertów gwałtowny wzrost wymaga stałego monitorowania i daje pewne "powody do niepokoju".Od 1986 roku, gdy w Czarnobylu doszło do wybuchu reaktora jądrowego, naukowcy stale monitorują sytuację pod kopułą zabezpieczającą miejsce zdarzenia.Odpowiedzialni za kontrolowanie miejsca specjaliści zwracają uwagę na nagły wzrost reakcji jądrowych w jednej z komór leżących na zniszczonym terenie.Kopuła, w której stwierdzono nasilenie niepokojących pomiarów, pozostaje niedostępna. Eksperci starają się oszacować, czy problem będzie oznaczał konieczność przeprowadzenia skomplikowanej interwencji.Szczegóły doniesień tygodnika "New Scientist" przytacza Onet.
26 kwietnia 1986 roku doszło do awarii reaktora w elektrowni jądrowej w Czarnobylu na terenie dzisiejszej Ukrainy. Przez lata sprawa była tuszowana przez radzieckie władze. Nawet po upadku Związku Radzieckiego wciąż nie do końca wiadomo było, co właściwie zaszło w Czarnobylu.Po latach coraz więcej szczegółów wychodziło na jaw - wiadomo było, że przyczyną katastrofy były testy reaktora, które nie powinny mieć miejsca.Po 35 latach ujawniono dokumenty wskazujące na to, że już wcześniej dochodziło do awarii w tej elektrowni, co starano się tuszować.Z powodu awarii zginęło bezpośrednio 31 osób, a pośrednio od 4 tys. do nawet 200 tys. osób w zależności od szacunków.