wtv.pl > Gospodarka > Mateusz Morawiecki mówi o potędze wodoru. Nie ma jednak u nas stacji tankowania
Agata Jaroszewska
Agata Jaroszewska 19.03.2022 08:47

Mateusz Morawiecki mówi o potędze wodoru. Nie ma jednak u nas stacji tankowania

Wielkie słowa Mateusza Morawieckiego na temat wodoru nie mają pokrycia w rzeczywistości
VIOLETA SANTOS MOURA/AFP/East News

Słowa premiera Mateusza Morawieckiego poruszające kwestię wodoru to jedynie kolejna piękna wizja, która jeszcze przed długi czas pozostanie w sferze marzeń? Chociaż obietnice o potędze wodorowej padły, to szef rządu zapomniał wspomnieć, iż obecnie nie ma gdzie zatankować pojazdów korzystających z tej formy paliwa. To jednak nie wszystkie ciekawe wątki w tej sprawie.

Nie ulega wątpliwości, iż Mateusz Morawiecki potrafi roztaczać piękną wizję kraju, którym przyszło mu rządzić. Niestety fakty na temat wodoru i robienia z Polski potęgi w tym obszarze nie są zbyt osadzone w rzeczywistości.

Wszystko wskazuje na to, że rząd Mateusza Morawieckiego ma śmiałe plany co do wodoru. W poniedziałek premier mówił o zasilanych na niego autobusach, samochodach, czy ciężarówkach.

Wizja owszem piękna, lecz trzeba spojrzeć na kilka faktów. Przyszłość związana z wodorem to również przyszłość wymagająca zbudowania całego zaplecza technicznego. W Polsce nie ma bowiem ani jednej publicznej stacji, gdzie ładować można by takie pojazdy.

Transport na wodór w śmiałych planach Mateusza Morawieckiego

W czasie swojej wizyty w podkarpackiej Jasionce Mateusz Morawiecki odważnie wymieniał kolejne aspekty mogące korzystać z napędzania na wodór. Nie ukrywał, że nadzieje związane z rozwojem tej gałęzi gospodarki są duże.

Musimy liczyć się jednak z tym, że są to plany raczej dalsze niż bliższe. Gdybyśmy mogli cieszyć się pojazdami wodorowymi w najbliższym czasie, to nie rozmyłyby się plany Lotosu oraz PGNiG.

Problemy wodoru rozpoczęły się jeszcze zanim on sam przedstawiony został Polakom

Gazeta Wyborcza zwraca uwagę, że chociaż Mateusz Morawiecki roztacza przed rodakami kuszącą opcję, to wodór nie jest nowością. Solaris produkuje obecnie autobusy korzystające z tej formy napędzania, jednak... wszystkie wysyłamy do krajów zachodnich.

Dodatkowo w planach PGNiG oraz Lotosu miało znajdować się otwarcie stacji z wodorem. Co się stało? Stacja zapowiadana przez PGNiG miała pojawić się w Warszawie wiosną 2020 roku. Kiedy jednak Jacek Sasin zdecydował o rotacji na fotelach zarządu spółki, te śmiałe plany rozmyły się w przestrzeni.

Podobnie było w przypadku Lotosu. Chociaż Mateusz Morawiecki utrzymuje, że wodór to przyszłość, gigant paliwowy zawiesił swoje plany w tym aspekcie. Gazeta Wyborcza podaje, iż stacja z wodorem Lotosu miała być zlokalizowana w Trójmieście. Zakładano, że będzie czynna już na wiosnę tego roku, jednak „po przejęciu władzy w tym koncernie przez menedżerów związanych z prezesem Orlenu Danielem Obajtkiem Lotos nabrał wody w usta w sprawie swojej stacji tankowania wodoru”.

W Polsce trzeba zmienić w tej kwestii wszystko

Kolejnym problemem, jakiemu musi stawić czoła Mateusz Morawiecki to fakt, iż produkowany obecnie w Polsce wodór nie jest pozyskiwany sposobem preferowanym przez Unie Europejską.

W kraju nad Wisłą wykorzystuje się przerób gazu ziemnego. Wspólnota preferuje najdroższy sposób otrzymywania wodoru, czyli w trakcie procesu elektrolizy. Właśnie ten sposób został wyszczególniony w strategii wodorowej, która przyjęta została rok temu.

Świadomość konieczności zmiany wydaje się jednak nie być obca premierowi Mateuszowi Morawieckiemu. W czasie swojej wizyty w Jasionce na Podkarpaciu zapowiedział, iż do 2030 roku gotowe będą elektrolizery o mocy 2 GW.

Byłeś świadkiem zdarzenia, które powinniśmy opisać? Napisz maila na adres [email protected]. Przyjrzymy się sprawie.

Artykuły polecane przez redakcję WTV:

Źródło: Gazeta Wyborcza / Twitter.com @PremierRP

Powiązane