Premier w końcu skomentował doniesienia ws. przestępstwa. "Nie ma we mnie niepokoju"
Ostatnie dni nie są dla Mateusza Morawieckiego spokojne. Najwyższa Izba Kontroli podjęła kroki w związku z procesem organizacji wyborów korespondencyjnych. Premier zdecydował się na dość odważne stwierdzenie i wskazał, że w ogóle się nie boi.
Nie tylko problemy z działaniem kopalni Turów to problem, który spędza sen z powiek premiera Mateusza Morawieckiego. Niedawno prezes NIK Marian Banaś poinformował, iż kontrola w sprawę zeszłorocznych wyborów kopertowych ujawniła wiele nieprawidłowości.
Jeszcze przed końcem konferencji, gdzie Najwyższa Izba Kontroli argumentowała swoje stanowisko, strona rządowa wydała oświadczenie, gdzie wskazywała, iż wszyscy, w tym Mateusz Morawiecki, postępowali zgodnie z przepisami.
Teraz premier postanowił ponownie skomentować działania NIK. Związane jest to zapewne bezpośrednio z faktem, iż do prokuratury trafiło zawiadomienie obciążające najwyższych polityków w państwie (więcej na ten temat przeczytasz >TUTAJ<).
Premier Mateusz Morawiecki przekazał śmiałą uwagę w stosunku do oskarżeń NIK
Echo organizacji prezydenckich wyborów kopertowych z 2020 roku zapewne jeszcze przez długi czas będzie ciągnęło się za Mateuszem Morawieckim, Jackiem Sasinem oraz Michałem Dworczykiem.
Okazuje się jednak, że premier nie zdecydował się uderzyć w pierś i zreflektować na temat swojego zeszłorocznego zachowania oraz decyzji narażających państwo polskie i podatników na spore koszty.
W najnowszym komentarzu w sprawie jego słowa dla wielu mogą być przejawem buty oraz zbytniej pewności siebie. — Wybory prezydenckie to obowiązek konstytucyjny. I dlatego na władzy wykonawczej ciążył obowiązek przeprowadzenia wyborów. Nie ma we mnie niepokoju, a wręcz przeciwnie — zadeklarował Mateusz Morawiecki.
Rządzący nie popełnili błędu?
W dalszej wypowiedzi szef rządu ponownie podkreślił, że zlecone i częściowo wykonane zadania były uzasadnione. Mateusz Morawiecki może być spokojny oceną prokuratury?
W swoich zapewnieniach polityk Prawa i Sprawiedliwości podkreśla, że zarówno on jako premier, jak i Michał Dworczyk jako szef jego kancelarii, czy ministrowie zaangażowani w proces organizacji wyborów korespondencyjnych zrobili to, co leżało w ich obowiązku.
Okazuje się, że winę w tym, że wyborów prezydenckich nie udało się zorganizować w formie zdalnej, premier widzi w działaniach samorządów. To one bowiem zdaniem polityka miały przejawiać tak wysoki poziom zaparcia, iż przedsięwzięcie nie mogło się odbyć.
Od początku do końca wybory kopertowe pełne były kontrowersji
Przypomnijmy, że wybory kopertowe to nie tylko kwestia wydanych w próżnie pieniędzy. To również kontrowersje związane z nielegalnym przekazywaniem danych na temat obywateli.
Spora część samorządowców odmówiła przekazywania numerów PESEL w celu przygotowania wyborów prezydenckich. Wskazywali oni na brak podstaw prawnych, co później potwierdził Rzecznik Praw Obywatelskich, wskazując, że Minister Cyfryzacji nie miał prawa do przekazania tych danych Poczcie Polskiej.
To, jak zakończy się sprawa m.in. premira Mateusza Morawieckiego w kontekście wyborów, które się nie odbyły, a na które Jacek Sasin wydał co najmniej 70 milionów złotych, dowiemy się za jakiś czas. NIK zdecydował się bowiem na zawiadomienie prokuratury.
Byłeś świadkiem zdarzenia, które powinniśmy opisać? Napisz maila na adres [email protected]. Przyjrzymy się sprawie.
Artykuły polecane przez redakcję WTV:
Zabił 11-letniego Sebastiana. Odkryto, że nie jest to jego pierwsza ofiara
Nikt nie może uwierzyć w postawę prokuratury wobec o. Rydzyka. O co chodzi?
Kaczyński: "Średnio rozgarnięty człowiek może sobie taką aborcję za granicą załatwić"
Źródło: Onet / rpo.gov.pl