wtv.pl > Polska > Spis powszechny wywołał ogromne emocje. Kilka kwestii prowokuje spory
Anna Dymarczyk
Anna Dymarczyk 19.03.2022 08:21

Spis powszechny wywołał ogromne emocje. Kilka kwestii prowokuje spory

wtv
WTV.pl

1 kwietnia wystartował spis powszechny. Wydarzenie organizowane jest cyklicznie co 10 lat, w tym roku przybrało jednak inną formę – w całości odbywa się w Internecie. Przeniesienie do sieci nie oznacza jednak, że funkcjonować nie będą również rachmistrzowie telefoniczni. Część z nich rozmawiać będzie z osobami, które nie mają dostępu do sieci.

Kontrowersje pojawiły się już w kwestii bardzo wysokiej kary, którą zapłacić będzie musiał każdy, kto nie będzie chciał się spisać lub po prostu tego nie zrobi. Grzywna sięga 5 tys. zł.

Jak przy każdym spisie, pojawiają się również pierwsze kontrowersje. Jedne dotyczą samej formy badania, a inne kwestii wyboru spisujących. Część wynika z poglądów samych badaczy, inne z braku odpowiedniego przygotowania, a jeszcze inne z chęci protestu.

Mniejszości znów zignorowane

Podczas poprzedniego spisu w 2011 roku jednym z głównych tematów omawianych przez media była kwestia narodowości śląskiej, która niespodziewanie stała się przedmiotem dyskusji. Niektórzy twierdzili, że według prawa nie istnieje coś takiego jak śląska narodowość, ale zwolennicy tej opcji nie mieli złudzeń, że czują się Ślązakami i jako tacy chcą wystąpić w spisie.

Choć tym razem mają taką możliwość, to wciąż ani narodowość śląska, ani kaszubska, nie pojawiają się na liście proponowanych. Trzeba wpisać je samemu, co również utrudnia samoidentyfikację – wciąż przy takich opcjach większość osób nie widzących możliwości zaznaczenia swojej narodowości, wybierze polską.

To jednak nie jedyny problem wynikający z niedostatecznie dobrego przygotowania spisu. Jak się okazało, podczas wpisywania swoich danych, w tym imienia i nazwiska, spis nie oferuje możliwości wpisania niektórych znaków diakrytycznych, które są konieczne do zapisu imienia i nazwiska z dowodu u Kaszubów czy Niemców.

- Dwa tygodnie temu GUS udostępnił próbny formularz spisowy na swojej stronie. Parę osób zwróciło nam wtedy uwagę, że nie może wpisać poprawnie imienia i nazwiska, ponieważ w dowodzie osobistym mają zapis, w którym występują kaszubskie litery. System ich nie uwzględniał – mówił Jacek Słomion z Fundacji Kaszuby.

- Wszyscy Kaszubi zgodnie z ustawą o mniejszościach mogą zmienić zapis swojego imienia i nazwiska w dowodzie osobistym i wszystkich dokumentach na kaszubską pisownię. Zwracaliśmy na to uwagę GUS-owi, ale spis wystartował bez uwzględnienia tych poprawek – tłumaczył.

- W takim wypadku osoby, które mają w imionach i nazwiskach kaszubską pisownię, nie mogą się poprawnie zarejestrować. Musieliby wpisać swoje dane niezgodnie z dowodem osobisty**m** – informował.

Jak powiedział, dziś Fundacja Kaszuby ma przesłać oficjalne pismo do GUS w tej sprawie. Problem dotyczy nie tylko Kaszubów, ale też wielu innych mniejszości – choćby niemieckiej. W jej przypadku również nie pojawiają się znaki diakrytyczne, które występują w ich języku, co sprawia, że nie mogą się poprawnie zapisać.

- W języku kaszubskim występuje sześć charakterystycznych liter – ã, ë, é, ò, ô, ù, których nie ma w języku polskim, ale ich wprowadzenie nie powinno być dużym problemem dla systemu informatycznego – zaznaczył Jacek Słomion.

- Data spisu była znana od dłuższego czasu, a on sam był przygotowywany od przynajmniej dwóch lat, bo pierwszy spis próbny pojawił się półtora roku temu. Sytuacja jest więc tym dziwniejsza, że GUS nie uwzględnia tych kwestii – podsumował.

Osoby transpłciowe również walczą

Choć spis powszechny dopuszcza możliwość oznaczenia swojego współlokatora tej samej płci jako partnera lub małżonka, to nie dla wszystkich spis okazał się łaskawy.

Ucierpiały ponownie osoby transpłciowe. Spis powszechny wymusza na osobach, które nie przeszły jeszcze korekty danych metrykalnych, do podania płci zgodnej z ich numerem PESEL. Podczas samospisu nie ma możliwości pominięcia tej kwestii ani jej jakiejkolwiek zmiany.

- Faktycznie, ciekawym wątkiem jest możliwość podania osoby tej samej płci jako partnera życiowego lub małżonka. W przypadku płci sprawa nie jest już taka prosta – ja, jako osoba po tranzycji i korekcie danych, po wpisaniu numeru PESEL miałam od razu przypisaną płeć kobiecą – mówiła aktywistka transpłciowa i dziennikarka, Maja Heban.

- W przypadku spisywania innej osoby, z którą mieszkamy, tę płeć możemy już wybrać. Kiedy jednak sami dokonujemy spisu, numer PESEL decyduje o tym, jaka płeć zostanie nam automatycznie przypisana. W systemie występują tylko płcie kobieca i męska. Nie pojawia się również opcja, która obecna jest przy innych pytaniach, czyli „wolę nie mówić” – dodała.

Jedna z cyfr w numeru PESEL oznacza naszą płeć. Przedostatnia cyfra w zależności od tego, czy jest parzysta, czy nieparzysta, oznacza w danych, czy danej osobie po urodzeniu przypisano płeć kobiecą czy męską. Zmiana tego stanu rzeczy możliwa jest dopiero po tranzycji i korekcie danych, która w Polsce jest możliwa, ale poprzedza ją skomplikowany proces.

- Nawet w przypadku, kiedy system pozwoli wpisać ci płeć w wypadku osób, z którymi mieszkasz, masz do wyboru jedynie binarne spektrum, a i ono musi zgadzać się z podanym numerem PESEL. Nie mówiąc już w ogóle o kwestii osób niebinarnych, które pozostają wykluczone – mówiła Heban.

- Jest to bardzo krzywdzące. Wyobraźmy sobie osoby, które przechodzą tranzycję i czekają na korektę danych metrykalnych. Na następną okazję, by móc się dobrze spisać, według tego, jacy są i jak się czują, będą musieli czekać następne 10 lat – twierdziła.

To również jest kwestia, która sprawia, że dane podawane w spisie będą niepełne, niepełny będzie więc również obraz Polski, który chce uzyskać GUS. Nie dowiemy się więc, ile tak naprawdę jest w kraju osób transpłciowych.

- Podejrzewam, że za 10 lat również nie pojawi się taka opcja. Być może znormalizowana będzie kwestia związków partnerskich, może pojawi się lepsza ustawa o korekcie płci, ale nie sądzę, by w następnym spisie była szansa na walidację statusu osób niebinarnych – podsumowała Heban.

Interesującą kwestią w tym wypadku jest to, że choć z numeru PESEL do spisu automatycznie zaciągana jest płeć, to w wypadku daty urodzenia należy wpisać ją samodzielnie. Czy w takim razie spis nie został dopracowany, czy też była to świadoma decyzja jego twórców?

Spisywani kontra Kościół katolicki i państwo polskie

Jedną z najgłośniejszych kwestii jest również kwestia spisywanych, którzy nie mają zamiaru podawać przynależności do Kościoła katolickiego mimo chrztu lub formalnego trwania w instytucji.

Ma być to forma protestu przeciwko działaniom Kościoła wobec mniejszości seksualnych, aborcji, skandali dot. pedofilii i tuszowania jej, a także pozycji tej instytucji w życiu codziennym Polaków. Część ze spisywanych chce zaprotestować, zaznaczając opcję przeznaczoną dla osób niewierzących. Nie oznacza to jednak, że demonstrować w ten sposób chcą jedynie ateiści. 

Swoje niezadowolenie z obecnego stanu rzeczy pragną podkreślić również niektórzy katolicy, którzy wciąż czują się zespoleni ze swoją wiarą, ale Kościół nie spełnia ich oczekiwań i odstrasza prowadzoną polityką. Część z nich ma zamiar we wpisie podać, że z wyznania są chrześcijanami, nie wliczając się tym samym w poczet osób zaliczających się jako katolików.

Kontrowersje budzi również kwestia narodowości. Ze względu na swoje przekonania, niektórzy spisywani zamiast zaznaczyć narodowość polska w spisie, wpisują „Europejczyk”, tym samym identyfikując się głównie z Unią Europejską, nie zaś z Polską.

Problemy spisu powszechnego

Wiele osób zwraca uwagę na niedoskonałości systemu spisu powszechnego. Istnieją zastrzeżenia wobec całego systemu, ale również niektórych pytań, które głęboko sięgają w prywatność.

Nie wiadomo również, czy spis będzie gotowy do zmian. Choć w tym roku zamyka się dopiero 30 września, może się okazać, że GUS nie wprowadzi postulowanych poprawek lub pojawią się one stosunkowo późno, niektórym osobom uniemożliwiając poprawne samospisanie.

Spis stał się również przyczynkiem do dyskusji na temat zmian w kwestii danych, ale również polityczności formularza. Badacze nigdy nie żyją w oderwaniu od swoich poglądów – widać to w sposobie, w jaki przygotowane są pytania i jak działa formularz. Dyskusje o spisie nie będą cichnąć, bo dotyczą wszystkich Polaków, nieważne, czy tych, którzy chcą zaprotestować, czy tych pochodzących z mniejszości. To sprawa, która dotyczy każdego.

Artykuły polecane przez redakcję WTV:

Powiązane