Czy warto kupić test na koronawirusa z Biedronki? Prof. Simon ocenił
Prof. Simon w programie „Newsroom” odniósł się do testów na koronawirusa sprzedawanych od poniedziałku w Biedronce
Członek Rady Medycznej przypomniał, że dyskontowy „test nie służy wykryciu aktywnej postaci choroby”
Wszyscy liczący na to, iż w cenie zaledwie 49,99 złotych zakupią w Biedronce godny zaufania test na koronawirusa do samodzielnego wykonania w domu, mogą być rozczarowani opinią prof. Simona. Członek Rady Medycznej nie jest odosobniony w swoim stanowisku.
W poniedziałek 15 marca w sklepach sieci Biedronka pojawił się test na koronawirusa. Należy podkreślić, że jest to test serologiczny i to właśnie w związku z niedoinformowaniem części klientów nabywających dyskontowy produkt, eksperci starający się wygasić epidemię wyrażają swoje obawy.
Biedronka sprzedaje test na koronawirusa?
W poniedziałek rano sklepy Biedronki w związku z rozpoczęciem sprzedaży testów na koronawirusa przeżywały prawdziwe oblężenie. Z relacji pracowników poszczególnych sklepów wynika, że dochodziło nie tylko do przepychanek (więcej na ten temat przeczytasz >TUTAJ<).
- Sieć Biedronka jako pierwsza w Polsce [...] będzie sprzedawać certyfikowany test wykrywający przeciwciała SARS-CoV-2. Wyprodukowany przez szwajcarskie laboratorium PRIMA Lab test ma dokładność ponad 98 procent. Można go wykonać w warunkach domowych - przeczytać można w komunikacie wydanym przez Biedronkę.
Sieć dyskontów dodaje jeszcze, iż „test Primacovid to tak zwany test serologiczny. Oznacza to, że pozwala wykryć, czy badana osoba wytworzyła przeciwciała IgG i IgM przeciwko koronawirusowi wywołującemu Covid-19”. Eksperci alarmują, że spora część osób, która weszła w posiadanie testu na koronawirusa z Biedronki i wykona test, zupełnie nie ma pojęcia o charakterze otrzymanego wyniku.
Prof. Simon podobnie jak reszta ekspertów jest sceptyczny
Gościem programu „Newsroom” był prof. Krzysztof Simon. Członek Rady Medycznej postanowił w obrazowy sposób wyjaśnić, dlaczego dyskontowy test na koronawirusa nie może zastąpić kontaktu z lekarzem i wizyty na konkretnym badaniu laboratoryjnym.
- Ten test nie służy wykryciu aktywnej postaci choroby, temu służą testy PCR lub antygenowe. Jeśli byłyby testy na antygeny, to rozumiem, to byłaby walka z epidemią - powiedział w „Newsroom” prof. Simon. Odniósł się również do charakteru otrzymywanego przez klientów Biedronki badających się testem.
- Tu to jest element informacyjny: miał pan kontakt z zakażeniem. To nie znaczy też, że miał pan odporność. Będzie to taka ocena, kto miał kontakt z zakażeniem, czemu ma to służyć, nie bardzo wiem - dodał jeszcze w rozmowie na temat testów na koronawirus z dyskontu. W odniesieniu do zakupu testu Primacovid stwierdził, iż „szkoda kasy, naturalnie, że szkoda kasy”.
Eksperci alarmują i nagłaśniają zasadę działania testu na koronawirusa z Biedronki
W rozmowie z Polską Agencją Prasową wirusolog Włodzimierz Gut przekazał, że test na koronowairusa z Biedronki to „jest to test serologiczny, który wykrywa, czy ktoś w swoim życiu miał kontakt z koronawirusem, ale niekoniecznie z tym, który wywołuje COVID-19”. W podobnym tonie wypowiedziała się również dr Matylda Kłudkowska.
- Obawiam się, że te testy będą źle wykorzystywane, czyli pacjenci przestaną zgłaszać się do lekarza rodzinnego na test molekularny. Wykonają sobie test z Biedronki i na jego podstawie stwierdzą, czy mają koronawirusa. Te testy nie działają jednak w ten sposób - przekazywała w rozmowie z NaTemat ekspertka.
Źródło: Newsroom money.pl / media.biedronka.pl / Na Temat / Wirtualna Polska
Artykuły polecane przez redakcję WTV: