wtv.pl > Polska > Śląsk. Pies udusił się podczas strzyżenia w salonie pielęgnacyjnym dla zwierząt
Paweł Sekmistrz
Paweł Sekmistrz 19.03.2022 09:19

Śląsk. Pies udusił się podczas strzyżenia w salonie pielęgnacyjnym dla zwierząt

Pies udusił się podczas strzyżenia
Wikimedia Commons/Edmontcz - zdjęcie ilustracyjne

Do tragedii doszło w jednym z salonów groomerskich w Pyskowicach, pod Gliwicami. Właściciel pozostawił tam swojego psa na strzyżenie. Wkrótce zadzwoniła do niego osoba prowadząca salon, informując go, że jego pupil nie żyje.

Właściciel psa twierdzi, że nie pozostawi sprawy bez konsekwencji dla prowadzącego salon.

Powieszony pies w Pyskowicach

7 czerwca właściciele 4-letniej suczki Tosi, rasy moskiewski stróżujący, pozostawili swojego psa na strzyżenie w salonie groomerskim "Reksio" w znajdujących się nieopodal Gliwic Pyskowicach.

Nie był to pierwszy raz, gdy opiekunowie psa korzystali z usług salonu pielęgnacyjnego, nie spodziewali się zatem, że był to ostatni raz, gdy widzieli swojego pupila żywego.

Pół godziny później właściciel zwierzęcia odebrał telefon od prowadzącego salon mężczyzny. "Pies nie żyje" - powiedział groomer.

Okazało się, że właściciel salonu przypiął obrożę psa za pomocą linki do haku znajdującego się na suficie. Ułatwia to fryzjerom strzyżenie zwierząt. W pewnym momencie pozostawił jednak znajdującego się na stole psa i udał się do łazienki.

Zwierzę najwidoczniej zsunęło się z blatu i udusiło wskutek powieszenia się na swojej obroży.

Przerażający incydent

Na miejsce zdarzenia właściciel suczki przyjechał wraz z policją. Jak twierdzi, zwierzę nie było w odpowiedni sposób zabezpieczone, by uniknąć tego rodzaju incydentu.

- Tosia nie miała założonych szelek, ani innego zabezpieczenia, dzięki któremu nie doszłoby do takiej tragedii - powiedział w rozmowie z portalem NaszeMiasto.pl - Jak taki 50-kilogramowy pies spada ze stołu, to musi narobić niezłego rabanu. Tego właściciel nie słyszał? - zastnawiał się opiekun psa.

Mężczyzna postanowił nagłośnić sprawę w mediach społecznościowych, by jak najszybciej doprowadzić do zamknięcia salonu, w którym doszło do tragedii.

Właściciel psa chce również dociekać rekompensaty finansowej za swoją stratę.

- Mamy nadzieje że sprawą zajmie się prokurator i znajdzie ona finał w sądzie aby ten człowiek nie skrzywdził już więcej żadnego innego zwierzaka - napisał w komunikacie zamieszczonym na Facebooku "Twoje Gliwice" - My na pewno tego nie odpuścimy - dodał. Byłeś świadkiem zdarzenia, które powinniśmy opisać? Napisz maila na adres [email protected]. Przyjrzymy się sprawie.

Artykuły polecane przez redakcję WTV:

Źródło: wtv.pl, gliwice.naszemiasto.pl, facebook.com/twojegliwice

Zdjęcie główne: Wikimedia Commons/Edmontcz - zdjęcie ilustracyjne

Powiązane