Dramatyczne skutki suszy i braku wody na Podkarpaciu. Świnie zaczęły się zagryzać
Mieszkańcy kilku wsi na Podkarpaciu najdotkliwiej odczuli dramatyczne skutki suszy i braku wody. Na początku mieszkańcy zrezygnowali z prania czy mycia naczyń. Po kilku dniach konieczne było oddzielanie zwierząt, które zaczęły się zagryzać – czytamy w reportażu "Gazety Wyborczej".
Druga połowa czerwca przyniosła falę upałów. Ze względu na gorące masy powietrza, które dopłynęły do nas znad Afryki, temperatura w cieniu przekraczała 36 stopni. Z danych IMGW wynika, że w ciągu tygodnia odnotowano roczną normę upalnych dni, które zwykle odnotowuje się w Polsce.
Wobec trudnego do zniesienia skwaru, przed którym przestrzegał też choćby wspomniany Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej, zużycie wody wzrosło czterokrotnie. I w końcu jej zabrakło.
Walka o wodę na Podkarpaciu
Najtragiczniej rzecz przedstawiała się w gminie Mielec na Podkarpaciu, gdzie rozpoczęto właśnie spodziewany od dawna remont stacji uzdatniania wody w Rzędzianowicach.
W efekcie we wsi Rzędzianowice wody nie było przez ponad tydzień. W rozmowie z dziennikiem sołtyska miejscowości opowiadała, że z początku była dostępna przez kilka godzin w ciągu dnia. Kilka dni później z kranów kapały już tylko pojedyncze krople.
– Kto miał studnię, wypompowywał z niej wodę – opowiadała Magdalena Bania. – Kto nie miał – brał od sąsiada.
Wkrótce niemożliwe okazało się choćby skorzystanie z pralki czy lodówki. Kolejnym etapem była konieczność zrezygnowania z pryszniców czy spuszczania wody w łazience.
Zwierzęta zagryzały się na śmierć
Skutki braku wody odczuli nie tylko ludzie. Do dramatycznych wprost scen dochodziło w gospodarstwach rolnych, w których zainstalowano automatyczne poidła.
We wspomnianych Rzędzianowicach hoduje się najwięcej świń w województwie. Niektórzy posiadają nawet przeszło tysiąc sztuk.
W gospodarstwie Magdaleny Bani znajdowało się blisko 2000 świń. Pozostawione bez dostępu do wody pitnej zwierzęta wkrótce zaczęły się zagryzać.
– Dwie sztuki nam padły – opowiadała w rozmowie z "Wyborczą" sołtyska wsi. – Naprawdę, nie było wesoło.
Problemy odczuto też w Woli Mieleckiej, Podleszanach, Książnicy, Bożej Woli, Rydzowie i Goleszowie. W gminie, w której ustawiono tylko dwa punkty poboru, bez wody pozostawało 7 tysięcy osób.
W rozwożeniu wody do gospodarstw pomagali strażacy z OSP Książnice.
Problem narasta
Według wyliczeń Europejskiej Agencji Środowiska przeciętny mieszkaniec kontynentu zużywa około 144 litrów wody dziennie – trzy razy więcej, niż potrzeba, by zaspokoić podstawowe potrzeby.
Nadmierne wykorzystanie wody, połączone z okresami suszy, w kolejnych latach doprowadzić może do zwielokrotnienia podobnych problemów. Podczas gdy temperatura powietrza stale rośnie, a w kraju nie odnotowuje się wzmożonych opadów, parowanie jest większe, przez co ilość wody w Polsce ciągle się zmniejsza.
Rozwiązaniem jest postawienie na retencję (zatrzymywanie wody w miejscu, gdzie się pojawi), która obecnie, wobec panującej u nas betonozy, jest na wyjątkowo niskim poziomie.
Byłeś świadkiem zdarzenia, które powinniśmy opisać? Napisz maila na adres [email protected]. Przyjrzymy się sprawie.
Artykuły polecane przez redakcję WTV:
Źródło: wyborcza.pl, wtv.pl, OSP Książnice Zdjęcie: OSP Książnice