Jacek Jaworek nadal nieuchwytny. Policja ma hipotezę
Sprawa Jacka Jaworka utknęła w martwym punkcie. 52-latek podejrzany o zabójstwo trzech osób w dalszym ciągu jest poszukiwany. Policja nie odnotowała żadnej aktywności mężczyzny i nie wyklucza, że mógł popełnić samobójstwo.
Gdzie jest Jacek Jaworek? Policja kontynuuje poszukiwania i nie wyklucza samobójstwa
Jacka Jaworka poszukuje cała Polska. Jak dotąd - bezskutecznie. Od tragedii w Borowcach minęło już 12 dni, a policja w dalszym ciągu nie natknęła się na ślady 52-latka, podejrzanego o zabójstwo trzech osób.
Służby wyznaczyły nawet nagrodę rzędu 20 tys. zł dla każdego, kto pomoże w schwytaniu uzbrojonego mężczyzny. Mimo tego śledczy, z którymi rozmawiała Wirutalna Polska, przekonują, że “nie odnotowali żadnej jego aktywności”.
Dlatego też hipoteza o samobójstwie staje się coraz bardziej prawdopodobna. - Nie da się przez te kilkanaście dni od momentu poszukiwań nie popełnić nawet drobnego błędu, postarać się z kimś skontaktować - tłumaczył jeden ze śląskich policjantów, zaangażowany w sprawę Jacka Jaworka.
Mundurowy zwrócił uwagę, że ślad urwał się w chwili, gdy mężczyzna porzucił telefon. Policja ostrzega, że Jacek Jaworek może mieć przy sobie broń, którą strzelał do swoich ofiar.
Tragedia w Borowcach i wzruszający pogrzeb
Do zabójstwa doszło w nocy z piątku na sobotę (9-10 lipca) w domu jednorodzinnym w Borowcach. To miejscowość nieopodal Dąbrowy Zielonej w powiecie częstochowskim.
Sekcja zwłok wykazała, że podejrzany Jacek Jaworek oddał w sumie 10 strzałów. Ofiarami są brat mężczyzny, jego żona oraz ich 17-letni syn. Jaworek mieszkał z nimi od momentu opuszczenia zakładu karnego.
Jedyną osoba, która przeżyła tę tragedię jest drugi syn pary - 13-letni Gianni. To właśnie w jego stronę były skierowane oczy wszystkich uczestników wtorkowego pogrzebu. Chłopiec przyniósł na uroczystość bukiet białych róż.
W trakcie pogrzebu homilię wygłosił biskup częstochowski Andrzej Przybylski. - Wierzyli w Boga. [...] Sam bierzmowałem Kubę świętym olejem - wspominał zmarłych. - Wy macie dalej wierzyć w Boga. Oni są już w jego rękach. Bądźcie spokojni - zaapelował duchowny.
Biskup zwrócił się także z prośbą do wszystkich zgromadzonych, aby nie próbowali mścić się na sprawcy i pozwolili policji zająć się tą sprawą. - Szczególnie ważne jest, byśmy zostawili na boku swoje osobiste urazy, osądy, oceny - stwierdził bp Przybylski. Byłeś świadkiem zdarzenia, które powinniśmy opisać? Napisz maila na adres [email protected]. Przyjrzymy się sprawie.