Zeznania ratowników stoją w sprzeczności z wersją policji. Kto mówi prawdę w sprawie śmierci 34-latka z Lubina?
"Dokonali sprawdzenia tętna, ciśnienia, lecz parametry te były niewyczuwalne". Wersja ratowników medycznych stoi w sprzeczności w tym, co w tym samym prokuratorskim piśmie wskazali policjanci. Sprawa jest istotna, gdyż chodzi o moment, gdy zmarł 34-letni Bartek z Lubina.
Poseł PO Piotr Borys opublikował na Twitterze dokumenty, które rodzice zmarłego Bartka S. z Lubina otrzymali od prokuratury.
Nietrudno zauważyć, że zeznania ratowników wezwanych do 34-letniego mężczyzny zupełnie nie zgadzają się z tym, co w swojej oficjalnej narracji wskazuje policja. Co dokładnie zeznała załoga karetki wezwana na ul. Traugutta w Lubinie?
Ratownicy twierdzą, że tętna i pulsu nie było jeszcze w miejscu interwencji
"Według oświadczeń ratowników po tym, jak przyjechali na ul. Traugutta w Lubinie na zgłoszenie do Bartosza S., dokonali sprawdzenia tętna, ciśnienia, lecz parametry te były niewyczuwalne. Według ratownika zgon pokrzywdzonego stwierdzono już na ul. Traugutta".
Te słowa przeczytali rodzice zmarłego 34-latka. Pojawiły się w oficjalnym piśmie Prokuratury Rejonowej w Lubinie.
Upublicznił je poseł Koalicji Obywatelskiej Piotr Borys. Polityk już na samym początku wpisu pyta o to, kto mówi prawdę: ratownicy, czy policjanci.
Kto mówi prawdę @PolskaPolicja czy ratownicy medyczni? Wg ratownika w piśmie z prokuratury otrzymanego od rodziców Bartka, zgon Bartka nastąpił na ul.Traugutta przy komisariacie. Dlaczego nie umożliwiono, mimo zapewnień,oglądu ciała przed sekcją zwłok?Czekamy na wyniki sekcji pic.twitter.com/y4ke6jP3qW
— Piotr Borys (@piotr_borys) August 9, 2021
Policja przedstawia inną wersję wydarzeń
W poniedziałek informowaliśmy, że matka zmarłego Bartka z Lubina ma do policji żal. Chociaż to ona wezwała do 34-letniego syna mundurowych, to stwierdziła, że funkcjonariusze "zamordowali jej dziecko".
Policja od początku utrzymuje, że Bartek S. zmarł już po tym, jak dotarł do szpitala. - Zatrzymany mężczyzna został przekazany zespołowi ratownictwa medycznego z funkcjami życiowymi, czyli wyczuwalnym tętnem i oddechem - przekazuje w oficjalnym komunikacie zespół prasowy komendy wojewódzkiej we Wrocławiu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo:
Podkreślono, że szpital o zgonie 34-latka poinformował dyżurnego dopiero później. - Policji zależy na rzetelnym oraz obiektywnym wyjaśnieniu tej sprawy - dodano.
Sekcję zwłok zaplanowano na wtorek
Policja przekazała, że to na jej wniosek przyspieszono sekcję zwłok zmarłego 34-latka z Lubina. Okazuje się, że prokuratura odmówiła matce możliwości zobaczenia syna przed badaniem.
Piotr Borys w imieniu matki zmarłego mężczyzny wystąpił z prośbą, by ta mogła zobaczyć zwłoki swojego dziecka. Prokuratura jednak odmówiła i wskazała, że przed badanie zaplanowano na 10 sierpnia na godzinę 8 rano.
Wyniki badania pozwolą na stwierdzenie, co było przyczyną zgonu Bartka S. z Lubina. Powinny rzucić one również światło na to, czy w kwestii momentu zgonu prawdę mówią ratownicy, czy policjanci.
Byłeś świadkiem zdarzenia, które powinniśmy opisać? Napisz maila na adres [email protected]. Przyjrzymy się sprawie.
Artykuły polecane przez redakcję WTV:
Tadeusz Rydzyk uskarża się na nagonkę. Jego współpracownicy grzmią na lewicowych posłów
Abp Jędraszewski odpowiedział Tuskowi. "Nie pamiętam, żeby takie słowa padały publicznie"
Źródło: wtv.pl, twitter.com, polsatnews.pl Zdjęcie główne: YouTube