Politycy PiS o podwyżkach: za wymagającą pracę należy się godna pensja
Podwyżki dla parlamentarzystów zbulwersowały społeczeństwo. Pensje polityków wzrosną o 60 proc. w czasie, gdy medycy pracują w trudnych warunkach i mogą liczyć na bagatela 19 zł podwyżki, a nauczyciele nie mogą doprosić się o wyższe stawki. Jednak politycy PiS twierdzą, że podwyżki są konieczne, ponieważ praca na rzecz państwa wymaga wielu poświęceń.
Podwyżki, które oburzyły społeczeństwo. Kaczyński będzie zarabiał prawie 30 tys. zł
Podwyżki dla parlamentarzystów są przesądzone. 30 lipca prezydent Andrzej Duda podpisał rozporządzenie wprowadzające wyższe stawki dla wiceministrów. W praktyce oznacza to także podwyżki m.in. dla posłów, senatorów, prezesa NBP i szefów urzędów centralnych.
Z wyliczeń Wirtualnej Polski wynika, że Jarosław Kaczyński będzie zarabiał prawie 30 tys. zł w skali miesiąca. Przychody marszałków i premiera zwiększą się do poziomu ponad 20 tys. zł. Posłowie mają zarabiać 12 tys. zł. To jednak nie wszystko - podwyżki pensji wpłyną również na wyższe emerytury polityków.
Podwyżki są konieczne, bo praca wymaga wielu wyrzeczeń
Tuż po ogłoszeniu decyzji w sprawie wyższych pensji politycy znaleźli się pod ostrzałem mediów. Członkowie PiS konsekwentnie odpierają zarzuty i przekonują, że wiele osób nie zdaje sobie sprawy, jak wymagająca jest praca parlamentarzysty.
- To jest praca od poniedziałku do niedzieli, od rana do nocy - wskazywał jeden z członków PiS w rozmowie z portalem natemat.pl. - Nie może być tak, że wiceprezydent Warszawy zarabia więcej od prezydenta Polski - wtórował mu inny.
Posłowie PiS uważają, że to najwyższy czas, aby uporządkować stawki dla parlamentarzystów z myślą przede wszystkim o przyszłych pokoleniach. Podwyżki mają sprawić, że politycy pełniący ważne funkcje nie będą szukali dodatkowych etatów. W ten sposób rząd chce zniechęcić polityków do rezygnowania z pracy na rzecz stanowisk w spółkach.
Oliwy do ognia dolewa sam prezydent. - Nie było właściwie żadnych wątpliwości, że ludzie, którzy pełnią stanowiska wiceministrów, czyli podsekretarzy stanu, zarabiają niewspółmiernie mało - przekonuje Andrzej Duda.
Z kolei premier Mateusz Morawiecki zwrócił uwagę, że parlamentarzyści przez 23-24 lata nie mogli liczyć na podwyżki wynagrodzeń. Szef rządu przypomniał, że trzy lata temu musieli zmierzyć się nawet z obniżką pensji. Nowe rozporządzenie wprowadzające wyższe stawki ma być wyrazem wdzięczności za wymagającą pracę na rzecz państwa.
Wyższa płaca minimalna, wyższe pensje. Dlaczego politycy mają tracić?
Jeden z członków PiS zwrócił uwagę, że “rośnie płaca minimalna i wynagrodzenia” zarówno w firmach prywatnych, jak i spółkach. Jest przekonany, że politycy nie mogą być na przegranej pozycji, ponieważ ponoszą odpowiedzialność za kraj.
Jacek Żalek, wiceminister funduszy i polityki regionalnej, wskazuje na powszechną hipokryzję wśród polskich polityków. - Politycy Lewicy, wbrew własnej doktrynie pytają, czy to normalne, żeby premier zarabiał mniej niż przeciętny pracownik na stanowisku kierowniczym w korporacji? - przypomniał.
Opozycja znalazła się w potrzasku, dlatego też Koalicja Obywatelska zamierza przedłożyć w Sejmie projekt anulujący rozporządzenie prezydenta. Posłanka Izabela Leszczyna z PO uważa, że planowane podwyżki to “skandal”.
Wątpliwości budzi także moment wprowadzania wyższych wynagrodzeń. Podwyżki mają trafić do parlamentarzystów w chwili, gdy państwo przygotowuje się na czwartą falę pandemii, a budżetówka jest na cenzurowanym - nauczyciele i medycy w dalszym ciągu nie mogą doprosić się o podwyżki.
Byłeś świadkiem zdarzenia, które powinniśmy opisać? Napisz maila na adres [email protected]. Przyjrzymy się sprawie.
Artykuły polecane przez redakcję WTV: