Tragiczna zbrodnia na Podkarpaciu. Fragmenty zwłok odnaleziono ukryte w różnych miejscach
Według doniesień dziennika „Fakt” ofiara pochodziła z jednej z sąsiednich miejscowości. 65-latka miała odwiedzać ojca i syna ze Zdziechowic. Mężczyźni mieszkali samotnie. W domu często miały odbywać się imprezy zakrapiane alkoholem.
Według nieoficjalnych doniesień, dramat miał wydarzyć się w sobotę, 9 stycznia. Wówczas kobietę widziano po raz ostatni.
We wsi mówiono, że 65-latka nie żyje. Jej zwłoki odnaleziono jednak dopiero po dwóch tygodniach, w trakcie przeszukania domu i posesji należącej do Romana S. Śledczy znaleźli fragmenty ciała.
Tragedia w Zdziechowicach
Mundurowi zabezpieczyli popiół z pieca, w którym według doniesień spalono część zwłok kobiety. Ciało Jadwigi K. miało bowiem zostać rozczłonkowane. Pozostałych śladów, zwraca uwagę „Fakt”, poszukiwano w stodole oraz zlokalizowanych na terenie posesji ulach.
W domu i na terenie posesji policjanci pracowali przez trzy dni. (...) Większość szczątków udało się odnaleźć, informuje rzeszowska Telewizja Polska.
Wspomniani mężczyźni, u których wieczór miała spędzić ofiara, zostali już zatrzymani. Właściciel domu, 32-letni Roman S. usłyszał zarzut spowodowania ciężkiego uszczerbku ciała, skutkującego śmiercią, a także zbezczeszczenia zwłok kobiety.
W stan oskarżenia postawiono też Piotra K., 52-letniego kolegę mężczyzny, który wiedząc o zdarzeniu, nie powiadomił o nim organów ścigania.
Nie jest jasne, co doprowadziło do tragedii. Mieszkańcy miejscowości nie wiedzą wiele o ofierze. Sąsiedzi wskazali, że kobieta miała męża i syna, którzy przebywają za granicą.
– Ostatnio opiekowała się tylko matką – dodają, cytowani przez „Fakt”.
Zdaniem rozmówców dziennika tragedia w domu rodziny S. była jedynie kwestią czasu. Miejscowi wskazują, że często wybuchały tam awantury. Posesję odwiedzała policja. – Ten syn raz ojcu nawet szczękę połamał. A wszystkiemu winne używki – przekonują.
źródło: fakt.pl / rzeszow.tvp.pl
Artykuły polecane przez redakcję WTV: