Toruń. Nauczycielka z 26-letnim stażem zawieszono po przeprowadzeniu lekcji o depresji
Nauczycielka jednej z toruńskich podstawówek została zawieszona w obowiązkach po przeprowadzeniu lekcji dotyczącej depresji. Zdaniem dyrektora kobieta z 26-letnim stażem przekroczyła swoje kompetencje. W tle pojawia się konflikt o związek zawodowy.
Sprawę opisała "Gazeta Pomorska". Rzecz sięga stycznia ubiegłego roku, gdy pani Dorota, nauczycielka z 26-letnim stażem pracy, postanowiła sprzeciwić się dyrektorowi toruńskiej podstawówki.
Kobieta – wraz z innymi pedagogami i rodzicami – nie zgodziła się na utworzenie grup z języka polskiego i matematyki (według podziału: najlepsza, średnia, najgorsza). Zwierzchnik pani Doroty miał wówczas rozpocząć snucie teorii spiskowych, według których część nauczycieli "chciała się go pozbyć".
Zawieszenie po lekcji na temat depresji
Konflikt stale się zaogniał. Sprawę dodatkowo skomplikował fakt, że w czerwcu 2021 roku nauczycielka został reprezentantką związku zawodowego w toruńskiej placówce. Według dyrektora miał być on nielegalny oraz "niebezpieczny dla dzieci".
W marcu pani Dorota, zainspirowana podręcznikowym tekstem o anoreksji, rozpoczęła cykl lekcji dotyczących problemów z dorastaniem.
Podczas zajęć dyskutowano o problemach z odżywianiem czy samoakceptacją. – Najczęściej pojawiającym się problemem w odpowiedziach dzieci była depresja – wspomniała pedagog.
Problemy dzieci podsycała szalejąca pandemia. Dość powiedzieć, że w trakcie edukacji zdalnej życie odebrało sobie 106 uczniów.
Pani Dorota podkreśliła, że dzieci chcą, by rozmawiano z nimi na podobne tematy i poruszano kwestię problemów, które coraz częściej dostrzegają wokół siebie. – Powinny przy okazji dowiedzieć się, czym się objawia depresja oraz gdzie szukać pomocy, gdy zauważą taki problem u kolegów – dodała.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo:
"Rozpętało się piekło"
Pomysł okazał się sukcesem. – I rozpętało się piekło – wskazała nauczycielka z Torunia.
W trzy miesiące po przeprowadzeniu lekcji dotyczącej depresji panią Dorotę zawieszono. Według dyrektora, nie będąc psychologiem, przekroczyła ona swoje kompetencje. Co więcej, szukanie odpowiedzi na zadane pytania miało rzekomo doprowadzić do rozwoju depresji i samookaleczenia dwóch uczennic.
Zawieszając kobietę, bez załączenia specjalistycznych opinii, jej zwierzchnik wykorzystał specjalną procedurę pozwalającą na podobną decyzję w przypadku "zagrożenia zdrowia i życia uczniów".
Nauczycielkę zawieszono do końca grudnia. Do tego czasu pobiera tylko podstawowe wynagrodzenie. Decyzję dyrektora uchyliło Kuratorium Oświaty w Bydgoszczy. Po odwołaniu utrzymało ją jednak Ministerstwo Edukacji i Nauki.
Pracownicy szkoły podkreślają, że uczniowie uwielbiają nauczycielkę, którą zdaniem wielu zawieszono niesłusznie. – Nikt nie rozumie, o co dyrektorowi chodzi – przekazał w rozmowie z "Gazetą Pomorską" Tomasz Kliś, szkolny psycholog, który postanowił złożyć wypowiedzenie.
Byłeś świadkiem zdarzenia, które powinniśmy opisać? Napisz maila na adres [email protected]. Przyjrzymy się sprawie.
Artykuły polecane przez redakcję WTV:
źródło: Gazeta Pomorska, wtv.pl