Czy Tęczowa Matka Boska kogoś obraża? Anna w środę, 13 stycznia odpowie przed płockim sądem za "obrazę uczuć religijnych"
Anna jest jedną z trzech kobiet, które w środę 13 stycznia w 2021 r. staną przed płockim sądem
Aktywistki oskarżone zostały o obrazę uczuć religijnych, co związane jest bezpośrednio z rozpowszechnianiem przez nie wizerunku tęczowej Matki Boskiej (Matka Boska Częstochowska z tęczową aureolą)
W rozmowie z WTV Anna mówi, że nie zdecydowałaby się na zmianę swoich decyzji i podkreśla, że to, co obecnie przeżywa, to jedynie ułamek stresu, który jest codziennością osób queerowych
Rozpowszechnienie wizerunku tęczowej Matki Boskiej w Płocku miało być odpowiedzią na homofobiczną instalację, która pojawiła się w tamtejszym kościele św. Dominika. 27 kwietnia 2019 roku na słupach, czy na parafialnej tablicy ogłoszeń pojawiła się Matka Boska Częstochowska posiadająca tęczową aureolę. Właśnie z powodu dodania tęczowego elementu do wizerunku Matki Boskiej trzy kobiety w środę, 13 stycznia 2021 r. staną przed obliczem sądu.
Jedna z oskarżonych — Anna — skomentowała dla nas sprawę tęczowej Matki Boskiej. Jej słowa wydają się w tej kwestii wyjątkowo znaczące, a samo zdarzenie odbiło się szerokim echem na całym świecie. Matka Boska Częstochowska z tęczową aureolą znalazła swoje miejsce w wypowiedziach przedstawicieli Amnesty International, Human Rights Watch, czy Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Rozwieszanie tęczowej Matki Boskiej i przeszukanie policji w mieszkaniu
Zgodnie z informacjami przekazanym mediom trzy kobiety odpowiedzialne za rozpowszechnianie wizerunku tęczowej Matki Boskiej znalazły się w centrum uwagi dokładnie 6 maja 2019 roku, czyli po 10 dniach, gdy do mieszkania jednej z nich wkroczyli policjanci. Mieli oni szukać naklejek z grafiką, która 27 kwietnia 2019 r. pojawiła się w okolicy płockiego kościoła.
W najbliższą środę, czyli 13 stycznia 2021 r., przed płockim sądem odbędzie się rozprawa w związku z obrazą uczuć religijnych. Zarzut z art. 196 KK został postawiony przez Prokuraturę Rejonową w Płocku 1 lipca 2020 r. Anna zgodziła się na przekazanie redakcji WTV kilku słów od siebie. Jej słowa w toczącej się obecnie rozmowie na temat LGBT, Kościoła katolickiego oraz sytuacji w Polsce wydają się wyjątkowo znaczące.
- Pamiętam, że jak kleiłyśmy te wlepki na słupach i ścianach, to powiedziałam, że w sumie niepotrzebnie zasłaniamy twarze, bo jedyne co nam grozi to zarzut z art. 63A par. 1 kodeksu wykroczeń — tak, są takie pozycje, które znamy na pamięć, bo często się ich wobec aktywistów używa. Chodzi o umieszczanie plakatu/ogłoszenia w jakimś miejscu bez wiedzy/zgody zarządcy. Ogólnie nie chciałyśmy po prostu ułatwiać roboty służbom, ale też bez przesady: przyjechałyśmy tam samochodem jednej z nas, zaparkowałyśmy blisko, później zatrzymałyśmy się na wczesne śniadanie na stacji benzynowej. Przestępstw się nie popełnia na takim czilu - przekazuje WTV Anna.
"Nigdy w życiu nie przyszłoby nam do głowy, że może to być na poważnie wzięte za obrazę uczuć religijnych"
Kobiety odpowiedzą za obrazę uczuć religijnych. Pod wątpliwość i dyskusję należy jednak poddać to, kiedy tak naprawdę można mówić o takiej obrazie. Stwierdzenie jest wyjątkowo subiektywne i trudne do obiektywnego rozpatrzenia. W środę Anna odpowie właśnie za "obrazę uczuć religijnych", a jej stanowisko w związku z tym terminem jest wyjątkowo jasne.
- Uważam, że (termin "obraza uczuć religijnych") jest nadużywany. Samo sformułowanie "obraza uczuć religijnych" jest dla mnie absurdalne, bo obrazić można KOGOŚ, a nie jakieś uczucie. Wydaje mi się, że dużo trudniej byłoby oburzonym uzasadnić, dlaczego czują się obrażeni tęczą, bo musieliby przyznać, że uważają symbol równości za coś obraźliwego. Tymczasem obrażone są uczucia religijne, które się w tej sprawie nie mogą wypowiedzieć. Widziałam komentarze głęboko wierzących osób, które stoją po naszej stronie [...]. Jakie, do ciężkiej cholery, obrażanie? Gdzie?! Powiedziałabym raczej, że to głęboko wpojony odruch chodzenia na palcach wobec czegokolwiek związanego z religią katolicką, przy jednoczesnym odwracaniu oczu na patologie, jakie się dzieją w tej instytucji, a działają na wszystkich mieszkańców Polski - gorzko stwierdza jedna z oskarżonych przez Prokuraturę Rejonową w Płocku aktywistka.
- Nigdy w życiu nie przyszłoby nam do głowy, że może to być na poważnie wzięte za obrazę uczuć religijnych, bo żeby coś takiego miało miejsce, trzeba w ogóle mieć intencję obrażenia. To się w ogóle nie składa w całość, bo jeśli o mnie chodzi, kierowała mną mieszanina troski o tych, na których szczuje kościół katolicki, gniewu na tak cyniczne i obrzydliwe zachowania księży oraz chęć pokazania, że osoby których samo to, że istnieją, nazwano grzechem, nie są same i nie wszyscy myślą tak jak Łebkowski, proboszcz z tamtego płockiego kościoła. To do nich było kierowane przesłanie z tych naklejek, po to to było, a nie żeby powk*****ć sobie homofobów-katolików dla sportu [...]. [...] Oburzające było to, że na tej instalacji - grobie pańskim słowem się nie zająknięto, że grzechem jest też pedofilia. Dlatego zrobiłam też listę biskupów, o których wiadomo, że pedofilii w swoich szeregach czynnie ukrywali - przekazuje WTV Anna.
Źródło: materiały prasowe udostępnione przez Annę, Elżbietę oraz Joannę / Fundacja Nie Lękajcie Się
Jak zakończy się sprawa tęczowej Matki Boskiej i trzech oskarżonych aktywistek?
- Cały czas nie wierzę, że to się w ogóle dzieje. Niby żyję w Polsce niecałe 30 lat, ale takiego poziomu absurdu jeszcze nie nauczyłam się oswajać. Pobrano moje odciski palców, zrobiono zdjęcia en face, z profilu i półprofilu, patyczek w gębę, zdjęcie w majtkach — bo tatuaże na udach to znaki szczególne — a ja byłam w stanie tylko się śmiać i próbować wydębić kopie tych plików na Tindera. Nie dali. Spraw w sądzie kilka już miałam, chociaż zwykle za wykroczenia, karna to dla mnie nowość - mówi Anna, odnosząc się do tego, co działo się w jej życiu już po rozwieszeniu tęczowej Matki Boskiej w pobliżu płockiego kościoła.
Dodatkowo Anna w komentarzu dla WTV mówi, że stres, który obecnie przechodzi w związku z postawieniem oskarżeń o obrazę uczuć religijnych, jest zupełnie nieporównywalny do tego, który jest codziennością dla osób queerowych. Podkreśla, że o ile jej działania to efekt przemyśleń i świadomego wyboru, o tyle osoby walczące o swoje prawa człowieka nie mają wpływu na to, kim są, nie mogą po prostu się od tego odciąć i udawać, że sprawa ta nie istnieje.
- Staram się bardzo wyraźnie zaznaczyć, że to nie jest sprawa przeciwko nam. Jasne, w tym momencie to my zbieramy baty i na nas wszystko się skupia, ale to konsekwencja homofobii. I cała ta sprawa to sprawa przeciwko społeczności osób LGBTQ+. Tym bardziej mnie wzrusza, jak wiele słów wsparcia płynie ze strony osób queer do nas, że się organizują na solidarnościowe demonstracje i na różne sposoby angażują w związku z tą sprawą. I jeszcze: nie pozwólcie, żeby zadziałał na was efekt mrożący. Nie można zostawiać ludzi bez wsparcia, kiedy gnoi ich ich własne państwo - dodaje Anna, która nawet w obliczu zbliżającej się rozprawy podkreśla, że nie zmieniłaby swoich działań z przeszłości.
Artykuły polecane przez redakcję WTV: