Nie wiedział, że ma włączony mikrofon. Przekleństwa w Senacie
Nagranie z Senatu, gdzie obejrzeć można nietypowy popis jednego z polityków — zaskakuje. Zaledwie kilka sekund sprawiło, iż wiele osób biorących udział w istotnych uzgodnieniach wyższej izby parlamentu nie mogło opanować śmiechu. Trudno się im dziwić.
Podobne wydarzenia nie należą do codzienności w polskim Senacie. Dodatkowo udowadniają, że w profesjonalnym podejściu do pracy zdalnej politycy mają jeszcze sporo do nadrobienia.
Senat: W czasie seminarium jeden z uczestników odebrał prywatną rozmowę
Do zdarzenia doszło w Senacie w piątek. To właśnie wtedy w trakcie dyskusji, jeden z polityków zapomniał, że jego mikrofon jest włączony. Sprawiło to, że prywatną rozmowę usłyszała nie tylko osoba znajdująca się po drugiej stronie telefonu, który zadzwonił kilka sekund wcześniej.
Największą wpadką jest bez dwóch zdań sam przebieg rozmowy. Fakt, że czasem politycy, nie tylko w Senacie, zapominają o stojących naprzeciwko nich mikrofonach nie jest wbrew pozorom rzadki. Sama dyskusja wydawała się zwyczajnie absurdalna i co najważniejsze padł w niej wulgaryzm. Został on nagrany na oficjalnych taśmach pracy wyższej izby parlamentu.
W pewnym momencie rozmowy słychać dźwięk dzwonka. Po tym ktoś bez żadnego zastanowienia, czy skrępowania odbiera połączenie i zaczyna się dyskusja, która na pewno nie była przeznaczona dla uszu współpracowników biorących udział w piątkowym Seminarium Parlamentarnego Zespołu ds. Zbiorowego Transportu Publicznego oraz Inwestycji Kolejowych, oraz Komisji Infrastruktury.
Zastanawiająca rozmowa w Senacie
Początkiem rozmowy było niemalże filmowe, przeciągnięte „tak” z wyraźną intonacją wzrastającą, sugerującą pytanie. Później rozmowa przybiera zadziwiający kierunek.
– No i co? Deszczyk pada – słychać na nagraniu. Rozmówca stwierdza, że on tego nie widzi. Osoba, z którą rozmawia i która słyszana jest przez wszystkich pracujących w Senacie polityków, jest zaskoczona tym stwierdzeniem. – Nie widzisz deszczyku? – kontynuuje nieznana osoba. Już w tym momencie na sali pojawia się rozbawienie.
Osoba prowadząca prace w ramach seminarium przypomina o wyciszeniu mikrofonu i próbuje przerwać toczącą się publicznie rozmowę. Wzywa do „wyłączenia się”, jednak zanim do tego dochodzi, ktoś na sali reaguje prześmiewczym „ojojoj”. Ta reakcja sprawiła, iż osoba, która zapomniała o pracy zdalnej i aktywności swojego mikrofonu dzieli się siarczyste „ojoj, no i ch**”.
Praca zdalna to często spory problem
Zanim rozmowa zapisana na taśmach Senatu się zakończyła, zaowocowała w jeszcze jedno stwierdzenie na temat frapującego deszczyku. Zdarzenie to jest idealnym przykładem, że praca zdalna to nie zawsze prosty orzech do zgryzienia.
Nawet drobny błąd może zaowocować w wydarzenie, które na długo zapisze się w pamięci wielu osób. Warto zwracać również uwagę, czy nasze niecenzuralne wypowiedzi nie trafiają do współpracowników za pomocą dobroci technologii, pozwalających na zdalne wykonywanie swoich obowiązków zawodowych.
Można rozpatrywać to również w kwestii wykluczenia cyfrowego osób, dla których elektronika nie jest czymś naturalnym.
Byłeś świadkiem zdarzenia, które powinniśmy opisać? Napisz maila na adres [email protected]. Przyjrzymy się sprawie.
Artykuły polecane przez redakcję WTV:
Pracodawcy będą raportować różnice w zarobkach kobiet i mężczyzn? Ważny projekt w Sejmie
Leszek Miller szczerze o relacji z Aleksandrem Kwaśniewskim. „Wpadał na wódeczkę”
Doszukano się powiązania między oszustwem ze strony celebrytki wobec sklepu „HatiHati” a Wieniawą
Źródło: Wiadomości Wirtualna Polska