Zacierali ślady po tragicznym wypadku, w którym zginęła dziennikarka. Zostali oczyszczeni z zarzutów
W 2020 r. doszło do tragicznego wypadku, w którym zginęła dziennikarka Anna Karbowniczak. 35-latka została potrącona przez kierowcę busa, który wraz z dwoma pasażerami postanowił zacierać ślady. Usłyszeli zarzuty, ale prokuratura postanowiła się z nich wycofać.
Anna Karbowniczak opisywała bulwersującą historię. Niedługo później zginęła w wypadku
Anna Karbowniczak była jedną z wielu dziennikarek, która opisywała zaniedbania policji i prokuratury z Chodzieży. Sprawa dotyczyła zabójstwa 2-letniego Marcela, który tuż przed brutalnym uduszeniem był maltretowany przez matkę i ojczyma. Dziecko żywiło się karmą dla szczurów i niedopałkami papierosów. Opiekunowie zupełnie nie przejmowali się chłopcem, który chodził w brudnej pieluszce.
Kilka miesięcy przed śmiercią Marcel trafił do szpitala ze złamaną nogą. Lekarze podejrzewali, że skrzywdził go ojczym, a w sprawę zaangażowały się policja i prokuratura. Niewiele się zmieniło. W związku z zaniedbywaniem przemocy w rodzinie kilka osób pożegnało się z pracą w policji i prokuraturze.
Te niedopatrzenia opisywała Anna Karbowniczak na łamach pism “Chodzieżanin” i “Głos Wielkopolski”. Tuż po publikacjach do jej redakcji trafiły dwa anonimy. W jednym z nich autor sugerował, że Anna Karbowniczak zostanie zgwałcona, jeśli będzie nadal drążyła sprawę zaniedbań po stronie policji i prokuratury.
2 września 2020 r. dziennikarka zawiadomiła poznańską Prokuraturę Okręgową o groźbach i anonimach. Dzień później zginęła w wypadku.
Ucieczka, zacieranie śladów, oczyszczenie z zarzutów
W trakcie przejażdżki rowerem pod Budzyniem Anna Karbowniczak została potrącona przez busa. Jej ciało leżało na drodze. Kierowca busa uciekł z miejsca zdarzenia, a wraz z nim dwóch pasażerów. Policja trafiła na ich ślad ponad dobę od tragicznego wypadku.
Kierujący pojazdem - 26-letni Maciej N., był pod wpływem amfetaminy. W trakcie wizyty policjantów naprawiał busa, aby ukryć ślady wypadku. Pomagały mu łącznie 4 osoby.
Maciej N. tłumaczył, że nie ma prawa jazdy i obawiał się, że po wypadku trafi do więzienia. Jednak policja była nieugięta i sprawa trafiła do prokuratury. Onet podaje, że niedługo później kierowca trafił do aresztu i usłyszał trzy zarzuty - spowodowania śmiertelnego wypadku, ucieczki oraz zacierania śladów.
Pasażerowie i pomocnicy również zostali oskarżeni o zacieranie śladów.. Jednak po trzech miesiącach prokuratura zaczęła procedurę oczyszczania z zarzutów.
Na jakiej podstawie? Po analizie biegłego prokuratura uznała, że to Anna Karbowniczak spowodowała wypadek. - Kierowca nie mógł go uniknąć i nie ponosi za to winy. Skoro nie ponosi, to nie mógł zacierać śladów przestępstwa, bo go nie popełnił - wskazywał prokurator Łukasz Wawrzyniak. W związku z tym wątek zacierania śladów przez pomocników również został umorzony.
Kierowca i pasażerowie zostali oskarżeni jedynie o nieudzielenie pomocy umierającej poszkodowanej. Maciej N. ma trafić do więzienia na rok w zawieszeniu na trzy lata i musi zapłacić 5 tys. zł grzywny.
Byłeś świadkiem zdarzenia, które powinniśmy opisać? Napisz maila na adres [email protected]. Przyjrzymy się sprawie.
Artykuły polecane przez redakcję WTV:
Mateusz Morawiecki najdroższy w polskim internecie. Wartość medialna premiera idzie w setki milionów