wtv.pl > Polska > Wyciekły nagrania spotkań ze studentami na WUM. Rzucają zupełnie nowe światło na sprawę
Anna Dymarczyk
Anna Dymarczyk 19.03.2022 08:43

Wyciekły nagrania spotkań ze studentami na WUM. Rzucają zupełnie nowe światło na sprawę

WUM
Wikimedia Commons/Warszawski Uniwersytet Medyczny
  • Rektor WUM, prof. Zbigniew Gaciong, pisał w swoim oświadczeniu, że „nigdy nie mijał się z prawdą”

  • Nieprawidłowości wykryli jednak jego studenci, którzy od dłuższego czasu są niezadowoleni z postępowania szefa uczelni

  • Na jaw wyszły nagrania z cotygodniowych spotkań z rektorem, w których zapewniał on o tym, że pierwsi w kolejności będą zawsze lekarze

  • Kontrola NFZ wykazała jednak duże nieprawidłowości związane ze szczepieniami poza ustaloną kolejnością

Gaciong w oświadczeniu, w którym padły znamienne słowa o tym, że nie kłamał w sprawie szczepień, zapewniał, że nie odejdzie ze stanowiska. 

Rektor WUM w oświadczeniu zaprzecza sam sobie. Studenci pogrążają go po raz kolejny

Niechęć studentów WUM do własnego rektora nie wzięła się znikąd. Już od pewnego czasu na fanpage'u „ZUM na WUM” pojawiały się informacje dotyczące tego, że rektor łamie status uczelni, nie dając m. in. dofinansowania dla studenckiego rzecznika. Miał nie dotrzymywać również słowa w sprawie nagrań z cotygodniowej „Godziny z rektorem”, które zaraz po zakończeniu spotkania znikały. 

Tym razem studenci postanowili wykorzystać kwestię zamieszania wokół szczepień i ponownie pokazali materiały, które w związku z ostatnim oświadczeniem wydanym przez rektora, ponownie go upokarzają.

- Wbrew słowom ministra zdrowia Adama Niedzielskiego nigdy nie mijałem się z prawdą - pisał. Zapowiadał wtedy również, że nie ustąpi ze swojego stanowiska. 

Studenci postanowili przytoczyć jego słowa z organizowanych przez niego spotkań. Miały one miejsce jeszcze nim doszło do sprawy szczepień wykonywanych poza kolejnością. 

- Szykujemy się do organizacji dużej akcji szczepień. Zadaniem naszym jest ustanowienie rekordu Guinnessa w liczbie osób zaszczepionych - zapewniał Gaciong na spotkaniu online ze studentami 11 grudnia 2020 roku. 

- WUM bardzo zależy na tym, aby akcja ta była powszechna, objęła wszystkich pracowników naszych szpitali, także studentów - twierdził za to 23 grudnia, zachęcając wszystkich do zapisów na szczepienia. 

Co jednak ważne, zapewniał o tym, że kolejność szczepień będzie bardzo pilnowana, łącznie z ustalaniem pacjentów priorytetowych. 

- Pewnie trzeba będzie trzymać się hierarchii w kolejności szczepienia, wynikającej z prawdopodobieństwa ekspozycji. Jeśli będziemy musieli wybrać, czy zaszczepić lekarza, który pracuje na oddziale covidowym, czy też studenta, to wybierzemy lekarza... bardzo przepraszam - opowiadał. 

Te wszystkie wypowiedzi bardzo kontrastują z tym, co działo się już po rozpętaniu afery szczepionkowej. 

Kontrast wypowiedzi 

- Warszawski Uniwersytet Medyczny nie prowadzi akcji szczepień. Akcję tę prowadzi wybrana przez Narodowy Fundusz Zdrowia spółka Centrum Medyczne, której Warszawski Uniwersytet Medyczny jest właścicielem - zapewniał Gaciong 2 stycznia, czyli zaraz po tym, jak rozpętała się burza wokół szczepień poza kolejnością. 

Rektor odsunął w ten sposób wszystkie podejrzenia, że przyczynił się do organizacji szczepień bezpośrednio - miała być to rola NFZ, nie zaś WUM

Na szczepienia zapisało się 10 017 osób, a w kluczowym dniu, czyli 28 grudnia, na listę dopisano szereg nazwisk osób związanych z kulturą i mediami, które, jak początkowo zapewniano, miały być ambasadorami akcji szczepień. Kontrola NFZ wykazała, że nie było jednak żadnych dokumentów świadczących o takiej współpracy. 

Ponadto z przekazanych 450 dawek, które trafiły wtedy do szpitala WUM, blisko 200 nie zostało podanych pracownikom medycznym i niemedycznym. Jak wykazała kontrola, co najmniej 32 osoby z grupy 0 nie otrzymały jednak preparatu, mimo że były zapisane do kolejki

- Odnoszę wrażenie że moja dymisja zadośćuczyniłaby oczekiwaniom tych, którzy próbują mnie zdyskredytować. Wśród nich znajduje się nie tylko minister zdrowia Adam Niedzielski, lecz także osoby odpowiedzialne za nieprawidłowości - pisał rektor w swoim oświadczeniu. Uważał, że naciski ministra zdrowia, który zapewnia, że kwestia ewentualnej dymisji jest w rękach uczelni, to zamach na samorządność uniwersytetu.

Studenci nie chcą już więcej komentować sprawy, twierdząc, że mogą ich z tego powodu czekać nieprzyjemności. 

źródło: [wiadomosci.wp.pl]

Artykuły polecane przez redakcję WTV:

Powiązane