W Sejmie pojawiły się nowe urządzenia warte 5 mln zł. Mają tylko wyjście mini USB
W Sejmie pojawiły się nowe urządzenia do głosowania. Przedsięwzięcie pochłonęło 5 mln zł z budżetu państwa. Przedstawiciele opozycji donoszą jednak o przestarzałych wyjściach USB. "Płakać się chce".
O konieczności wymiany zainstalowanego w Sejmie, mocno przestarzałego systemu do głosowania mówi się od dawna. Niegdyś nowoczesna aparatura, dziś raz po raz doprowadza do problemów w trakcie obrad. Urządzenia pojawiły się na sali jeszcze w 2001 roku.
Problemy z sejmowym systemem do głosowania
Temat powrócił w listopadzie 2019 roku, gdy marszałek izby Elżbieta Witek zdecydowała o powtórzeniu głosowania w sprawie wyboru posłów do Krajowej Rady Sądownictwa.
Poza politycznym kontekstem sprawy, istotny był również aspekt zawodzącej technologii. Część posłów zwracała uwagę na niedziałające karty czy czytniki.
Przed blisko dwoma laty portal Money.pl przypominał również sytuację związaną z głosowaniem nad wotum zaufania dla premiera. Trzech parlamentarzystów z ramienia Koalicji Obywatelskiej złożyło wówczas oficjalne protesty po tym, jak w wynikach obwieszczono ich poparcie dla rządu. Wszyscy zgodnie twierdzili, że był to błąd systemu.
Nowe urządzenia w Sejmie
Próba wymiany urządzeń doczekała się finału dopiero w maju 2021 roku. O nowym systemie, który czekał na posłów w sali sejmowej, poinformowała była członkini Wiosny Hanna Gill-Piątek, która we wrześniu dołączyła do Polski 2050 Szymona Hołownii.
Parlamentarzystka zwróciła uwagę, że sprzęt miał posiadać wyjścia USB, tak by umożliwić posłom i posłankom ładowanie tabletów czy telefonów na miejscu. W przeszłości, jak zaznaczyła, w tym celu politycy "biegali w kuluary".
Według doniesień na nowy system wydano 5 milionów złotych z budżetu państwa. Wspomniane wyjścia USB są jednak mocno przestarzałe.
Jak podaje członkini Polski 2050, w urządzeniach zamontowano jedynie wyjścia w wersji mini USB. Płakać się chce, czytamy we wpisie Hanny Gill-Piątek.
W kolejnym wpisie posłanka zwróciła uwagę, że zainstalowane urządzenia nie zlikwidują problemu braku podstawowej funkcjonalności, jaką jest możliwość naładowania telefonu w trakcie wielogodzinnych głosowań, w tym m.in. nad budżetem.W #Sejm.ie powitały nas nowe urządzenia do głosowania. Podobno miały mieć USB, bo biegamy w kuluary ładować tablet czy telefon. No i jest, tylko... w wersji miniUSB z lamusa.🤦🏼♀️ Koszt: 5 mln. Płakać się chce. @_JKrawczynski @SpidersWebPL@niebezpiecznikhttps://t.co/9MT6cVyibR pic.twitter.com/TRTOBHoSD1
— Hanna Gill-Piątek (@HannaGillPiatek) May 3, 2021
Po co? Bo na sali sejmowej czasem trzeba szybkiej komunikacji, nie wszystko do się przewidzieć, zaznaczyła, komentując konieczność zmian.
Artykuły polecane przez redakcję WTV:
Możliwy przypadek trąby powietrznej we wschodniej Polsce. Doszło do zniszczeń
Były szef GIS-u uważa, że niezaszczepieni przyczynią się do kolejnej fali koronawirusa
Źródło: Twitter | Money.pl | WTV