Turyści pokazują swoje paragony. Gofry i kawa w horrendalnych cenach, jest coraz drożej
Zakopane: Turyści po raz kolejny nie mogą uwierzyć oczom. Paragony z jedzenia na mieście nie tylko przypominają te znad morza, co nawet je przewyższają. W przypadku Zakopanego jednak nie ma kwestii sezonowości - Polacy przyjeżdżają tam przez cały rok. Jak wyglądają tamtejsze „paragony grozy”?
Wielu turystów nie może uwierzyć własnym oczom. Czy tak nie jest jednak od lat?
Zakopane: turyści pokazują „paragony grozy”. Zatrważające ceny
W tym roku w Zakopanem znów zagościły tłumy turystów. Obecni byli nie tylko w ramach ostatniego długiego weekendu, ale również wcześniejszych okazji - majówki czy otwarcia hoteli.
Czy zakopiańczycy wyczuli okazję i postanowili podnieść znacząco ceny? Turyści pokazują swoje „paragony grozy”, a na nich - prawdziwie zatrważające kwoty.
Strudel za 25 zł, mała kawa w papierowym kubeczku za 20 zł. Nie wspominając już o miejscowej specjalności, czyli oscypkach - wcale nie muszą mieć w sobie w całości owczego mleka, by ich cena przyprawiła o zawrót głowy.
Górale tłumaczyli, że trzeba czymś nadrobić stracony czas bez turystów. Pytanie nie brzmi jednak - czy tak nie było zawsze, a łatwiej jest to ukryć pod płaszczem chęci nadrobienia zysków?
Coroczne żerowanie i ceny z kosmosu
Zakopane już od długiego czasu nie jest miejscem przyjaznym dla turystów. Zamiast tego stało się ośrodkiem drożyzny i tandety, nie ustępując na krok polskiemu morzu. Częstsze wybieranie tej lokalizacji na wakacje przez Polaków w ostatnim czasie sprawia, że ceny wcale nie będą spadać.
Należy dodać, że choć rzeczywiście branża gastronomiczna i hotelarska musiała radzić sobie z kryzysem, to ceny pozostają takie same lub zwiększają się od lat, dochodząc do prawdziwych absurdów.
Nad morzem kwestia wysokich cen w smażalniach przynajmniej jest uregulowana sezonowością - poza porą późno-wiosenną i letnią, nad morzem właściwie nie ma turystów. Dla wielu osób znad Bałtyku to jedyna możliwość, by zarobić na cały rok.
Zakopane jest w innej sytuacji - tutaj dla turystów nie ma sezonu, chyba że narciarski. Pojawiają się oni w mieście przez całe 12 miesięcy - nawet w chłodnym i bezśnieżnym październiku można zobaczyć pełne Krupówki.
To jednak nie oznacza, że z cen jakkolwiek się zejdzie. Będą one obowiązywały dopóty ludzie będą kupować, a ta sytuacja raczej się nie zmieni.
Byłeś świadkiem zdarzenia, które powinniśmy opisać? Napisz maila na adres [email protected]. Przyjrzymy się sprawie.
Artykuły polecane przez redakcję WTV:
Małopolska: zalane ulice, powalone drzewa, uszkodzone domy. Żywioł uderzył z ogromną siłą
Dantejskie sceny w Rybniku. W ruch poszła ryba i papier toaletowy
Kiedy kolejne luzowanie obostrzeń? Wiceministra rozwoju zabrała głos
źródło: [krakowwpigulce.pl][wtv.pl]