wtv.pl > Tylko u nas > "To nie praca seksualna była dla mnie traumą, tylko ostracyzm ze strony bliskich"
Maja Staśko
Maja Staśko 19.03.2022 08:57

"To nie praca seksualna była dla mnie traumą, tylko ostracyzm ze strony bliskich"

piqsels.com
piqsels.com

Kilka dni temu opublikowaliśmy tekst Mai Staśko, w którym polemizowała ze słowami Dody dotyczącymi pracy seksualnej. Doda wysnuła tezę, jakoby praca seksualna miała być wyniszczająca psychicznie. Tymczasem psychiatrka Maja Herman zweryfikowała tę tezę: “To ostracyzm wyniszcza zdrowie psychiczne, a nie praca seksualna”.

Po tekście pojawiło się sporo odpowiedzi. Za zgodą autorki publikujemy jedną z nich. Dziewczyna woli pozostać anonimowa.

"To nie praca seksualna była dla mnie traumą, tylko ostracyzm ze strony bliskich"

Do napisania tej wiadomości przekonał mnie Twój ostatni tekst. Pierwszy raz to komuś opowiadam. Na studiach zajmowałam się sponsoringiem. A właściwie zrobiłam to dokładnie cztery razy. Zwyczajnie potrzebowałam wtedy pieniędzy, a poza tym byłam osobą, która lubiła emocje, adrenalinę i eksperymenty. Przed pierwszym spotkaniem bardzo się stresowałam, ale okazało się, że mężczyzna, z którym się umówiłam, był równie zestresowany jak ja. Miał żonę i dziecko, chciał po prostu jednorazowo zaspokoić swoją fantazję. Był dla mnie bardzo miły. Normalny facet, z którym potem się już nie spotkałam, ale wymienialiśmy czasem zwykłe wiadomości (był reporterem, a mnie też ta branża interesowała). Potem spotkałam się jeszcze dwa razy z innym facetem, i raz z kolejnym. Na tych spotkaniach też nie miałam jakiegoś poczucia braku szacunku z ich strony. Ale już więcej nie chciałam, to nie było dla mnie. Nie rozmawiałam o tym oczywiście z nikim, po prostu więcej tego nie zrobiłam.

Nie miałam żadnej traumy z tym związanej. To było dawno, jakieś 13 lat temu. Kilka lat później zaczęłam się spotykać z pewnym chłopakiem. Kończył studia i fascynował się śledztwami, zaczął akurat pracę w tej branży. Spotykaliśmy się kilka miesięcy, miał klucze do mojego mieszkania. Gdy wyjechałam na tydzień, przetrząsnął mój komputer, włamał się na maile, poodzyskiwał usunięte przeze mnie dane. Przegrzebał moje rzeczy, znalazł stare telefony i z nich też odzyskał dane. Dogrzebał się do wiadomości, które wymieniałam kilka lat wcześniej z tymi mężczyznami. Wydrukował sobie to wszystko. To był początek najgorszego okresu, jaki mnie do tej pory w życiu spotkał.

Opowiedział o tym swojej rodzinie i naszym wspólnym znajomym. Spytałam go potem, czy nie mógł po prostu mnie zostawić i tego nie robić, a on twierdził, że to dla niego tak ciężka sytuacja, że przecież musiał się komuś zwierzyć. Nie jestem nawet w stanie opisać, jak się wtedy czułam. Wydruki dał też mojej siostrze, z którą mieszkałam. Mówił, że chce też porozmawiać z moimi rodzicami, bo mam duży problem i trzeba mi pomóc. Tylko jego moralność była słuszna, tylko on wiedział, co się powinno, a co nie. I twierdził, że tylko prawda sprawi, że się od tego uwolnię.

Na szczęście, ostatecznie się na to nie zdobył, ale to wszystko - pogarda, ostracyzm, groźby, że powie mojej rodzinie - prawie doprowadziły mnie do samobójstwa. Wiem, że gdyby im powiedział, to bym się zabiła. Niszczył mi życie.

Należeliśmy wtedy oboje do klubu sportowego, i to właśnie ze znajomymi stamtąd podzielił się tym odkryciem. Zrezygnowałam z działalności w klubie. Zaczęłam unikać ludzi, nie wiedziałam, kto ostatecznie wie, a kto nie. Nie wiedziałam, czy powiedział komuś jeszcze. Nie miałam z kim porozmawiać.

Czytam to, co tu teraz piszę, i nie oddaje to niestety tego, jaki to był dla mnie dramat. Były partner wysyłał mi wiadomości: “Jesteś prostytutką”. Dorabiał do tego jakieś okropne historie. W końcu nasze drogi zupełnie się rozeszły, ale stłamszenie psychiczne trzyma mnie w pewnym stopniu do dziś. Normalnie pracuję, pomagam potrzebującym zwierzętom, prowadzę aktywne życie, jestem w związku.

Jakiś czas dowiedziałam się o tym, że były jest poważnie chory. I trochę mnie przeraziło to, że nie zrobiło mi się nawet przykro. Po tym wszystkim, co mi zrobił, nie współczuję mu, nie umiem życzyć mu dobrze, nie umiem tego w sobie znaleźć.

W Twoim tekście pierwszy raz przeczytałam, że to nie praca seksualna niszczy psychikę, tylko właśnie ostracyzm. I to jest prawda. Dziękuję, że to napisałaś.

Maja Herman, psychiatrka: "Pracownice seksualne wymagają regulacji prawnych oraz opieki prawno-społecznej"

Maja Herman po naszej rozmowie, której fragmenty pojawiły się w tekście na WTV.pl, zamieściła dwa posty, w których podejmowała temat zdrowia psychicznego i pracy seksualnej. W jednym z nich pisała:

"Na podstawie przeglądów, opisów przypadków i metaanaliz pierwszy wniosek jest następujący. Pracownice seksualne wymagają regulacji prawnych oraz opieki prawno-społecznej, ponieważ największy odsetek problemów psychicznych związany jest z przemocą, jakiej doświadczają. Nie bez znaczenia jest też dyskryminacja, zmuszanie do pracy seksualnej, ryzyko chorób przenoszonych droga płciową. Osoby pracujące w tego typu zawodach według metaanaliz narażone są na depresję w około 20%, co porównując do populacji ogólnej (ryzyko od 5 do 25%), stanowi dość podobny wynik. Jeśli chodzi o PTSD, uzależnienia i inne zaburzenia, wyniki procentowe oscylują również w granicach populacji ogólnej".

Chcesz podzielić się swoją historią? Napisz do [email protected].

Powiązane