Starcie posła ze Strażą Graniczną: “To uderzenie w naszą godność”. Co dzieje się na polskiej granicy?
Od kilku dni media huczą z powodu grupy afgańskich uciekinierów, którzy przebywają na granicy między Polską a Białorusią. Od dwóch tygodni coraz więcej migrantów przybywa do Polski. Wszystko wskazuje na to, że jest to celowe działanie rządu Białorusi, który transportuje na naszą granicę Afgańczyków, skuszonych możliwością ucieczki z kraju. Działania Straży Granicznej są bacznie obserwowane, a wielu aktywistów i polityków dopatruje się nadużyć oraz politycznych rozgrywek ze strony służb. Poseł Lewicy, Maciej Konieczny oskarżył SG o przemoc. Co dalej z losem uciekinierów?
Cały świat zwrócił wzrok na Afganistan, gdy władze USA po dwudziestu latach zdecydowały się wycofać z kraju swoje siły. Ewakuacja Amerykanów doprowadziła do szybkiego i nagłego przejęcia władzy w kraju przez Talibów, muzułmańskich ekstremistów. Spanikowani obywatele Afganistanu starali się uciec z kraju, doszło do szturmu na lotnisko w Kabulu. Niektórzy przypłacili próbę ucieczki z kraju życiem.
Obecnie to właśnie do Polski trafia najwięcej imigrantów, ściąganych na granicę przez administrację prezydenta Białorusi, Aleksandra Łukaszenki. Od kilku dni, zgodnie ze słowami aktywistów, grupa imigrantów jest przetrzymywana na granicy i uniemożliwiane jest im przejście na terytorium Polski. Straż Graniczna sugeruje, że imigranci powinni szukać pomocy na Białorusi. Świadkowie opowiedzieli nam, jak wygląda sytuacja na miejscu.
“Od 12 dni koczują na granicy, od 26 są w drodze”
Kalina Czwarnóg, członkini zarządu Fundacji Ocalenie, która zajmuje się pomocą uchodźcom, jest obecna na granicy z Białorusią. Czwarnóg wytłumaczyła nam co aktualnie ma miejsce na granicy:
- Sytuacja wygląda tak, że 32 osoby z Afganistanu, w tym kobiety i jedna 15-letnia dziewczynka, a także parę chorych osób, jest przetrzymywane przez Straż Graniczną na naszej granicy - mówi.
- To co nam się udało osiągnąć, to dzięki pomocy posła Koniecznego, doszło do przekazania śpiworów, namiotów, pożywienia, powerbanków, chusteczek, czy papieru toaletowego - dodaje.
- Udało nam się także przekazać tym osobom papiery do pełnomocnictw, a także kontakt do prawników, którzy będą ich reprezentować przed Strażą Graniczną i urzędem do spraw cudzoziemców.
Problemem jest także bariera językowa. Dopiero od niedawna na miejscu znajduje się tłumaczka:
- Udało nam się tam także przyjechać z tłumaczką. Wiemy, że te osoby od 12 dni koczują na naszej granicy i są przetrzymywane. Od 26 dni są w drodze - komentuje Kalina Czwarnóg.
“Te osoby od doby nic nie jadły i nie piły”
Obecni na miejscu aktywiści opowiedzieli nam także o warunkach, w jakich przetrzymywani są imigranci. Osoby te zgodnie z relacją świadków siedzą na ziemi, a od pewnego czasu wstrzymana została możliwość przekazania im pożywienia:
- Słyszeliśmy, że pogranicznicy przekazywali im jedzenie, natomiast przedwczoraj to się skończyło - mówi Kalina Czwarnóg.
- Kiedy lokalna ludność i aktywiści zaczęli przynosić jedzenie, oni przestali je przekazywać. Jest w okolicy tego miejsca taka kupka pizz, albo jakiegoś chleba, która się po prostu psuje, bo nie została przekazana - dodaje.
- Kiedy my wczoraj przyjechaliśmy, straż graniczna powiedziała, że nikt im tego nie przekaże i nie pomoże im tego przekazać. Chodzi o nasze jedzenie, które przywieźliśmy. Kiedy przyjechaliśmy okazało się, że te osoby od doby nic nie jadły i nie piły - mówi aktywistka.
- Straż graniczna nie dopuszcza nas do tych osób. Jedyna osoba, która mogła podejść, to był poseł Konieczny. Nie widzieliśmy agresji ze strony straży granicznej, natomiast atmosfera bywa dosyć gęsta - dodaje.
Według Kaliny Czwarnóg Straż Graniczna przekazuje nieprawdziwe informacje na temat imigrantów. Jak stwierdziła, tym ludziom trzeba pomóc za wszelką cenę:
- Wczoraj wielokrotnie słyszeliśmy, że te osoby mogą być niebezpieczne, mogą być chore, mogą być zagrożeniem. Stoją przed nimi cały czas z bronią i też z bronią długą - opowiada dziewczyna.
- Przyjechały osoby z biura Rzecznika Praw Obywatelskich i po prostu próbują się zorientować w sytuacji - informuje.
Imigranci chcą ochrony od Polski
Kalina Czwarnóg poinformowała nas, że udało się nawiązać dialog z imigrantami. Udokumentowano ich prośby:
- To co mamy nagrane i to co wielu dziennikarze też nagrało, to pytania wobec tych osób - czego oni konkretnie chcą. Wszyscy powiedzieli, że chcą ubiegać się o ochronę międzynarodową. Chcą tej ochrony od Polski - mówi Czwarnóg.
- My planujemy zostać na miejscu dopóki sytuacja się nie rozwiąże - dodaje.
Aktywistka poradziła także, co zwykli obywatele mogą zrobić w kwestii imigrantów. Czwarnóg zaznacza, że każdy może mieć swój wkład w pomoc:
- To co możemy robić, to wywierać presję na politykach, mówić, że nie godzimy się na to, na takie traktowanie nieludzkie osób na naszej granicy.
- Wszyscy, jako obywatele i obywatelki, powinniśmy zrobić wszystko, żeby te osoby dostały należytą pomoc i otrzymały status uchodźcy - dodaje.
- Warto wspierać organizacje pozarządowe, takie jak Fundacja Ocalenie, choćby dlatego, że dzięki wsparciu wszystkich osób możemy teraz tutaj być w zasadzie cały dzień i pomagać - opowiada.
- Zanim my tu przyjechaliśmy, nie było nikogo kto mógłby z nimi porozmawiać - mówi Kalina Czwarnóg, członkini zarządu Fundacji Ocalenie.
Straż Graniczna: “Nie ma po naszej stronie żadnych koczujących imigrantów”
Mimo sytuacji, która ma miejsce na naszej granicy, nie widać konkretnych kroków w celu jej rozwiązania. Według pograniczników, ten problem musi rozwiązać Białoruś, bo imigranci znajdują się po tamtej stronie. Dlaczego nie możemy więc ich wpuścić?
O komentarz na temat sytuacji na granicy zapytaliśmy rzeczniczkę Straży Granicznej, podporucznik Annę Michalską:
- Jeżeli chodzi o stronę polską, nie ma tutaj żadnych koczujących imigrantów. Grupa, którą obserwujemy, znajduje się po stronie białoruskiej - mówi.
- Zwróciliśmy się do przedstawicieli Straży Granicznej Białorusi, o interwencję w tej sprawie, że być może ta grupa potrzebuje pomocy. Strona Białoruska zadeklarowała, że takiej pomocy udzieli - dodaje Michalska.
- Zauważyliśmy, że część osób została zabrana, a grupa się zmniejszyła. Osoby te najprawdopodobniej zostały zabrane przez Straż Białoruską, ponieważ to jest Państwo Białoruskie, oni są po stronie Białorusi - komentuje rzeczniczka.
Według Anny Michalskiej imigranci otrzymali pełną pomoc od strony polskiej. Wytłumaczyła również, jak to wygląda z jej perspektywy:
- Wnioski o ochronę międzynarodową można składać przy legalnym przekroczeniu granicy, przy przejściach granicznych, również po stronie Polski - mówi.
- Wszystkie te wnioski przyjmujemy, miało to miejsce także w przypadku tej grupy nielegalnych imigrantów, prawie 800 osób, które złapaliśmy w tym miesiącu. Takie wnioski były przyjmowane i są przyjmowane - dodaje.
- Grupa, o której teraz mowa jest po stronie białoruskiej, a te 800 osób zatrzymaliśmy po przekroczeniu granicy z Polską. Do tych osób, które nielegalnie przekroczyły granicę, ściągamy tłumaczy z całego kraju, z różnymi dialektami i nikt nie zostaje pozostawiony bez naszej opieki - zapewnia Michalska.
Rzeczniczka opowiedziała o sytuacji, która miała miejsce w nocy. Zgodnie z jej słowami, Straż Graniczna przeprowadziła akcję ratowniczą i pomogła grupie imigrantów, którzy mogli zginąć:
- Dzisiaj przez całą noc funkcjonariusze Straży Granicznej działali w Narewce i ratowali grupę nielegalnych imigrantów, która przekroczyła granicę i utknęła w mokradłach - mówi rzeczniczka.
- Mieli odciętą drogę i my z pomocą użyliśmy śmigłowca. Śmigłowiec nie mógł wylądować, bo są to mokradła, więc funkcjonariusze musieli działać z ziemi, wrzucali różne drabiny i starali się wydostać imigrantów. Wszyscy dostali pomoc - informuje Anna Michalska.
Rzeczniczka Straży Granicznej zapewnia, że sytuacja jest opanowana, a SG jest przygotowana na tego typu sytuacje:
- Aktualnie, wszystko jest pod kontrolą. Mamy nadzieję, że liczba imigrantów nie będzie się zwiększała, teraz w ciągu ostatnich dwóch dni się lekko zmniejszyła. Przewidujemy różne scenariusze, jesteśmy na to przygotowani - mówi.
- Na polskich granicach do tej pory takiej presji migracyjnej nie było, ale za to mamy doświadczenie z radzeniem sobie w takich sytuacjach, dzięki misjom międzynarodowym. Działaliśmy na innych granicach Unii Europejskiej i wiemy, jak sobie z takim imigrantami poradzić - dodaje.
- Natomiast jest to pierwsza taka sytuacja, w której Straż Graniczna musi mierzyć się z presją migracyjną na polskich granicach - informuje.
- Zawsze byliśmy chwaleni za nasze działania i podkreślano nasz profesjonalizm. Aktualnie wspomagamy Litwę na granicy z Białorusią, tam nasi funkcjonariusze patrolują sytuację. Nasz śmigłowiec patroluje ich granicę z powietrza - mówi rzeczniczka.
- Jeśli chodzi o Polskę, w tej chwili ustawiliśmy 100 km drutu kolczastego, planowane jest jeszcze 50, ale będziemy reagować adekwatnie do zagrożenia - opowiada rzeczniczka Straży Granicznej, Anna Michalska.