wtv.pl > Polska > Proboszcz z Łęga Probostwa o rządowych obostrzeniach: "Gdy Cezar siada na ołtarzu to mówimy - non possumus!"
Paweł Sekmistrz
Paweł Sekmistrz 19.03.2022 08:20

Proboszcz z Łęga Probostwa o rządowych obostrzeniach: "Gdy Cezar siada na ołtarzu to mówimy - non possumus!"

wtv
WTV.pl
  • Proboszcz parafii w Łęgu Probostwie krytykował na Facebooku rządowe obostrzenia dotyczące limitu wiernych w świątyniach i zachęcał do uczestnictwa w nabożeństwach w okresie wielkanocnym

  • Po rozmowie z biskupem płockim, duchowny usunął z mediów społecznościowych swój wpis, ale jak twierdzi - wciąż zgadza się z tezami w nim zawartymi

  • W rozmowie z WTV.PL ksiądz przyznał, że podczas świąt wielkanocnych w swoim kościele nie przestrzegał nałożonego przez rząd obowiązku zachowania określonego limitu wiernych

Przekonywał, że do ograniczania ilości wiernych w kościołach nawołują działaczki Strajku Kobiet. Argumentował, że pandemia ma być wykorzystywana przez "szatańskie siły". Proboszcz z Łęga Probostwa ks. Zbigniew Załęcki w rozmowie z portalem WTV.PL wciąż podtrzymuje swoje zdanie na temat braku zasadności wprowadzania limitów osób w kościołach. 

Proboszcz z Łęga Probostwa zachęcał do łamania obostrzeń? 

Ogromne zamieszanie jeszcze przed rozpoczęciem okresu Triduum Paschalnego, poprzedzającego święta wielkanocne, wywołał wpis z ogłoszeniami parafialnymi, zamieszczony na Facebooku kościoła pw. św. Katarzyny w niewielkiej wsi Łęg Probostwo. Kapłan zarządzający tamtejszą świątynią wystosował bowiem apel do wiernych, w którym otwarcie krytykował nałożone przez rząd na kościoły obostrzenia i zachęcał wiernych do uczestnictwa w zbliżających się nabożeństwach

Proboszcz nie zgadzał się przede wszystkim z wprowadzeniem limitu wiernych, wskutek którego od 27 marca na 20m2 powierzchni świątyni może przypadać tylko jedna osoba. Zdaniem kapłana, ograniczenia miały być forsowane m.in. przez działaczki Strajku Kobiet. Podkreślał również, że rząd nie ma prawa ingerencji w funkcjonowanie kościołów. 

Świat pogański czyni wszystko, aby zniszczyć wiarę i Kościół, wykorzystując do tego ogłoszoną pandemię, cynicznie grając na ludzkich lękach, a uczęszczanie do kościoła nazywa wielką nieodpowiedzialnością, czy nawet grzechem - przekonywał we wpisie zamieszczonym w mediach społecznościowych parafii - To między innymi osoby organizujące tzw. marsze kobiet z hasłami nienawiści do Kościoła, wzywają do kontrolowania liczby wiernych na nabożeństwach. Pamiętajmy jednak, że świątynia, to nie sklep czy jakiś market, ani dom kultury czy sala teatralna, gdzie władza może ingerować.

Ks. Zbigniew Załęcki zachęcał wiernych do uczestnictwa w nabożeństwach sugerując, że zdrowie i życie nie jest ważniejsze od duchowego przeżywania okresu wielkanocnego wewnątrz świątyń. Swoją tezę argumentował... doświadczeniem męczenników z Pisma Świętego. 

Nie ma wyższych wartości od miłości Boga, wyrażonej w oddanej czci podczas Najświętszej Ofiary i od życia nadprzyrodzonego, które prowadzi do zbawienia - głosił wpis na Facebooku parafii - Nawet zdrowie i życie doczesne stoją niżej od wartości nadprzyrodzonych. Inaczej nie byłoby męczenników za wiarę. Ich czyny byłyby postrzegane jako nieodpowiedzialne, bo powodowały cierpienia i utratę życia. 

Biskup płocki udziela "reprymendy" 

W sprawie skontaktowaliśmy się z rzeczniczką diecezji płockiej dr Elżbietą Grzybowską. Dowiedzieliśmy się, że interwencję dotyczącą wpisu na Facebooku parafii z Łęga Probostwa podjął już biskup, pod którego podlega proboszcz świątyni. 

Ks. biskup Mirosław Milewski rozmawiał z ks. proboszczem z Łęga. Zalecił celebrowanie Triduum Paschalnego zgodnie ze „Wskazaniami” Biskupa Płockiego, uwzględniając rozporządzenia państwowe - przekazała nam rzeczniczka. 

Wpis z apelem ks. Zbigniewa Załęckiego zniknął z Facebooka parafii. Nie przepadł jednak całkowicie - w znacznie skróconej formie został opublikowany na portalu Rzymskikatolik.pl. Do zamieszania wokół jego treści nawiął zaś sam proboszcz w kolejnym poście w mediach społecznościowych swojego kościoła. 

(...) dziękuję za zrozumienie i przychylne potraktowanie mojego apelu, który odbił się szerokim echem i przez bardzo wielu został z wdzięcznością przyjęty. Niestety, pewne słowa, których nie powiedziałem, zostały mi przypisane, co świadczy o braku rzetelności dziennikarskiej, pomijając już osobę, która doniosła - napisał kapłan. 

[EMBED-2472]

Jakie słowa zostały zatem przypisane proboszczowi oraz w jakich okolicznościach odbywały się święta wielkanocne w parafii św. Katarzyny w Łęgu Probostwie? By uzyskać odpowiedzi na te pytania, skontaktowaliśmy się bezpośrednio z ks. Zbigniewem Załęckim

Proboszcz podtrzymuje swoje słowa

- Chodzi o to, co podała „Gazeta Wyborcza” – te słowa, które miała parafianka przekazać, że pandemia pochodzi od szatana i każdy kto umrze w kościele zarażony na koronawirusa to umrze śmiercią męczeńską – tych słów nie wypowiedziałem - przekonywał nas proboszcz z Łęga Probostwa. 

Jak dodał, powodem usunięcia apelu ze strony na Facebooku była fala hejtu, która wylała się na kapłana. Miał również dostawać groźby śmierci. Czy zatem biskup Mirosław Milewski nie miał żadnych zarzutów co do tez sformułowanych w niefortunnym apelu?

- Co do treści, to nie. Może faktu, że niepotrzebnie podejmowałem w ogóle ten temat, zapraszałem, bo to niezgodne z zaleceniami biskupa, że chciałem żeby ludzie… no, mają prawo do świętowania i to wynika z Konstytucji, że każdy ma prawo wyznawać swoją wiarę. Kardynał Sarah zachęcał do powrotu do Eucharystii i też mówił o wartościach, o tym, że wyższe sprawy religijne stoją wyżej aniżeli sprawy doczesne - zaznaczył kapłan. 

Zdaniem proboszcza, nawiązanie do męczeńskich śmierci chrześcijan z Pisma Świętego wynika bezpośrednio z nauki Kościoła. Duchowny przekonywał nas, że chodziło mu jedynie o ustalenie hierarchii wartości - życie doczesne ma w niej miejsce znacznie niższe niż zbawienie, którego można dostąpić m.in. uczęszczając na nabożeństwa. 

Co do rządowych obostrzeń, ks. Zbigniew Załęcki stwierdził, że nigdy w polskiej historii nie zdarzyło się, by władza ingerowała w funkcjonowanie kościołów. Kapłan twierdzi, że rząd może sugerować lub zachęcać do określonych postaw, ale nie powinien wprowadzać obowiązkowych ograniczeń

- To wynika z konkordatu. Chodzi o pewną autonomię, nie było nigdy tak do tej pory, żeby władza wchodziła, ingerowała… Gdy Cezar siada na ołtarzu to mówimy jak kardynał Wyszyński „Non possumus!” (łac. nie możemy - proboszcz nawiązuje do memoriału biskupów do władz PRL z 1953 r., w którym apelowano o nieingerowanie rządu w życie Kościoła - przyp. red.). Chodzi o tę zasadę, która była do tej pory zawsze przestrzegana - przekonywał proboszcz parafii św. Katarzyny. 

Kapłan nie zastosował się do rządowych obostrzeń

Ksiądz zapewnił nas, że zasady higieniczno-sanitarne zostały uszanowane - u większości parafian miały pojawić się maseczki, w świątyni był również dostępny płyn do dezynfekcji rąk. Otwarcie przyznał jednak, że nie stosował się do nałożonego limitu wiernych podczas okresu wielkanocnego

- Nie, ja nie liczę i nigdy nie wpadłbym na taki pomysł, żeby kogokolwiek wypraszać. Są płyny, jest dezynfekcja. To nie jest lekceważenie. Ale ludzie mają prawo – nie może dojść do sytuacji, że ktoś przyjdzie i zobaczy drzwi zamknięte i wraca do domu w największe święta w roku, nie może tak być - podkreślał ks. Zbigniew Załęcki z parafii w Łęgu Probostwie. 

Źródło: facebook.com

Artykuły polecane przez redakcję WTV:

undefined