wtv.pl > Tylko u nas > Polski Ład oczami Konfederacji i ekonomistów. Orłowski: “Ponad połowa Polaków na tym straci”
Jan Kietliński
Jan Kietliński 19.03.2022 09:20

Polski Ład oczami Konfederacji i ekonomistów. Orłowski: “Ponad połowa Polaków na tym straci”

pawel-czerwinski-FtQPiDsBvZU-unsplash
https://unsplash.com/photos/FtQPiDsBvZU?utm_source=unsplash&utm_medium=referral&utm_content=creditShareLink

Dwa tygodnie temu politycy partii Prawo i Sprawiedliwość ogłosili światu swój nowy program, oparty na Europejskim Funduszu Odbudowy. W ramach funduszu Polska ma dostać aż 770 miliardów złotych. Politycy opozycji zauważają, że nowy program zwany “Polskim Ładem”, będzie dla wielu Polaków przeszkodą. Pojawiają się głosy, że program faworyzuje elektorat PiS i nie przewiduje korzystnych rozwiązań dla najlepiej zarabiających Polaków. O głos zapytaliśmy posła Konfederacji, Artura Dziambora i wybitnego ekonomistę, profesora Witolda Orłowskiego.

Konfederacja to partia słynąca z ekstremalnych i kontrowersyjnych poglądów. Na fali protestów przeciwko restrykcjom partia zaczęła zyskiwać poparcie. Artur Dziambor, poseł Konfederacji, wyraził swoje zdanie na temat Polskiego Ładu:

- Część z obietnic Polskiego Ładu jest raczej w zasięgu realizacji. Natomiast pytanie brzmi, czy będą one dobre dla Polaków - mówi.

- Rozmawiamy o tym od samego początku, od kiedy PiS tylko te informacje podał. Na razie jest to program, a nie projekt ustaw, więc swobodnie można o tym dyskutować - dodaje.

Polski Ład tylko dla niektórych

Artur Dziambor zauważa, że Polski Ład jest korzystny tylko dla części społeczeństwa, która najgorzej zarabia.

- Od pierwszej zapowiedzi wiadomo było, że na jedynym konkrecie w Polskim Ładzie, czyli na tym rozwiązaniu podatkowym stracą ci, którzy zarabiają oficjalną średnią krajową lub wyżej. Będą musieli się więcej dorzucać - mówi Artur Dziambor.

- Co do osób zarabiających trochę więcej - tu wkroczył Gowin i powiedział, że dla tych, którzy zarabiają do 12 tys złotych miesięcznie, będzie wprowadzona specjalna “ulga Gowina”. Czyli najpierw wprowadzą podwyżkę podatku, żeby potem zrobić obniżkę dla jakiejś grupy.  Nazwa też jest czysto marketingowa, żeby zakręcić ludziom w głowach, to jest wszystko mało poważne, bo tak się nie powinno prowadzić polityki - dodaje.

Profesor Witold Orłowski, mimo znaczących różnic poglądowych, popiera tezę posła Konfederacji:

- Tak jak mówił Pan Dziambor - same obietnice z Polskiego Ładu są do zrealizowania, tylko pytanie z jakimi konsekwencjami dla gospodarki. To już nie interesuje PiS-u. Dla nich najważniejsze jest zwycięstwo.

- Druga rzecz to to, że bez względu na to jak program jest przedstawiany przez rządzących, na pewno połowa społeczeństwa na tym zyska, a druga zdecydowanie straci. Ludzie zarabiający w okolicach mediany dochodów, są na granicy - im więcej, tym większa będzie strata - dodaje.

- PiS nie mówi do końca prawdy sugerując, że niewiele osób straci, a dużo zyska, bo będzie to mniej więcej po połowie - komentuje prof. Orłowski.

Obiecane zasiłki to pułapka?

Konfederacja również przyjrzała się kwestii zasiłków, które obiecał PiS. Poseł Artur Dziambor twierdzi, że wzrastająca inflacja spowoduje, że obiecane pieniądze będą znacznie mniej warte:

- Kolejna sprawa, to jest kwestia tych 12000 zł obiecanych dla ludzi, którzy będą mieli więcej niż jedno dziecko.Obietnica ta brzmi bardzo atrakcyjnie dla przyszłych rodziców, ponieważ jest to dodatkowy zastrzyk gotówki.

- Jest źle natomiast biorąc pod uwagę inflację która idzie w górę, 13,5% od początku rządów PiS, sumarycznie, od kiedy wprowadzono 500 plus. Co oznacza że dzisiaj 500 plus wynosi około 440 zł, lub nawet mniej. To oznacza, że ten nowy zasiłek jest de facto wyrównaniem inflacyjnym. Te pieniądze, które teraz oferują są wyrównaniem inflacyjnym do stanu sprzed czterech, czy pięciu lat, czyli od początku, gdy 500 plus zostało wprowadzone. Inflacja była na poziomie 5% w ubiegłym miesiącu, więc się rozkręca i może być naprawdę dużo, dużo gorzej - dodaje.

- Przy kolejnych obostrzeniach, które mają zabić klasę średnią, jestem przekonany że inflacja skoczy jeszcze bardziej - komentuje poseł.

Profesor Witold Orłowski ma na ten temat podobne, lecz nieco odmienne zdanie:

- Wszelkie dodatki i obietnice finansowe to według mnie nie ma na celu wyrównywania inflacji, a kupieniem nowych wyborców. Prawdą jest natomiast to, że programy typu 500+ są zjadane przez inflację, ludzie nie zdają sobie sprawy jak pieniądz spada na wartości.

- Inflacja po części wynika z obecnych rządów, inaczej nie byłaby tak wysoka, a to ogromny problem. To skutki odkładania transformacji energetycznej i innych nierozsądnych decyzji PiS. 

- Teraz mamy około 5% inflacji, czyli obniżenia wartości dochodów w skali roku. Oznacza to, że stratnych może być nawet więcej niż połowa. Nie wiadomo jak dalej będzie z inflacją, ale można wnioskować, że będzie rosła - podsumowuje prof. Orłowski.

Nauczyciele także mogą stracić

Artur Dziambor wypowiedział się na temat planowanych podwyżek dla nauczycieli. Zwraca też uwagę na ważną rzecz:

- Zapowiedziano zmiany, dzięki którym nauczyciele dostaną podwyżki. Pensje zostaną zaokrąglone w taki sposób, że stażysta dostanie trzy i pół tysiąca brutto, mianowany cztery tysiące, a dyplomowany cztery i pół tysiąca brutto - mówi.

- Dla niektórych nauczycieli, szczególnie tych początkujących, to jest podwyżka, dla dyplomowanych jest to podwyżka tylko potencjalna, ponieważ przy okazji tych podwyżek podwyższa się pensum do 20 godzin. Według mnie tak powinno być, natomiast rzeczywiście ta podwyżka wiąże się z dodatkowymi godzinami, a nie bezwarunkowo - zaznacza.

- Warto zauważyć, że podwyżki dla tak ogromnej grupy ludzi jak nauczyciele, idą w setki milionów złotych. To jakby znowuż będzie to połączone z podwyższeniem minimalnej krajowej,  bo ona dzisiaj wynosi 2800 zł brutto, a od nowego roku jest taka rozmowa że może być to 3000, a może być nawet 3200. Podwyższenie najniższej krajowej powoduje od razu podwyższenie też i innych pensji w budżetówce, co oznacza że oczywiście w jakimś stopniu będziemy biednieli, a rozpędzona inflacja spowoduje, że człowiek dostanie w sumie dodatkowe 137 zł miesięcznie na rękę - dodaje Artur Dziambor.

-  Mówię to na podstawie wyliczeń, które zrobiliśmy w związku z ogłoszonymi zapowiedziami. To wszystko będzie w dużym stopniu przeżarte przez inflację. Trzeba też wziąć pod uwagę, że w momencie, gdy najniższa krajowa zostanie podniesiona znowu - znowu będą musiały wzrosnąć ceny: usług, towarów. To oznacza, że wszystkie pieniądze, które ludzie dostaną dodatkowo, będą musieli wydać na bieżące wydatki. Nie będzie z tego powodu większego zysku - podsumowuje.

Podatki w Polskim Ładzie

Artur Dziambor i profesor Witold Orłowski udzielili także komentarza na temat podatków. W tych kwestiach dzieli ich najwięcej:

- Ja jestem za tym, żeby zlikwidowano drugi próg podatkowy. Jestem też cały za tym, żeby kwota wolna od podatku była podniesiona, natomiast to powinno być bezwarunkowe, Oznacza to, że rząd nie powinien podnosić kwoty wolnej, a przy okazji podnosić masy innych podatków i wprowadzać kilku nowych, żeby nadrobić tę dziurę - mówi Dziambor.

- Oni obniżą podatki jednym, zwiększą kwotę wolną, a z kolei składka zdrowotna będzie nieodliczalna, co sprawi że ludzie na działalnościach nagle będą mieli o prawie 50% wzrost podatku, względem tego, który płacą dzisiaj - dodaje.

Prof. Orłowski w ten sposób odnosi się do słów posła:

- Nie uważam, że obowiązkowa składka zdrowotna wpłynie bardzo na przedsiębiorców. Od dawna uważałem, że składka zdrowotna powinna być powiązana z dochodem. Spójrzmy prawdzie w oczy, nasza służba zdrowia jest okropnie niedofinansowana i potrzebuje pieniędzy. I to znacznie więcej.

- Uczciwsze w takiej sytuacji jest opodatkowanie dochodów, które nie są obciążone składką zdrowotną. A według mnie każdy powinien być nią obciążony. Tylko w ten sposób możemy uleczyć służbę zdrowia. Niektórzy ludzie naprawdę mogą więcej dopłacać. To jedyny punkt, w którym gruntownie nie zgadzam się.

Artur Dziambor twierdzi, że najlepszym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie podatku liniowego:

- Rozmawialiśmy o podatku liniowym. Zamiast robić obniżki, podwyżki, można wprowadzić podatek liniowy - na wstępie dość wysoki. Rząd brzydzi się rozwiązaniami wolnorynkowymi, a takim na pewno jest podatek liniowy. 

Prof. Orłowski uważa inaczej:

- Nie uważam, że liniowy podatek jest jedynym rozwiązaniem. Uważam, że stanowi większe obciążenie dla osób mniej zarabiających. Uważam, że taka teoria jest dość skrajna. Nie jestem miłośnikiem podnoszenia podatków, tak nie jestem przeciwnikiem progów.