Pilna konferencja rzecznika KSP po Marszu Niepodległości. Wiadomo, czy zatrzymano podpalacza mieszkania
Rzecznik warszawskiej policji na otwarcie konferencji podkreślił, że każdy sam dobrze widział, co działo się w stolicy podczas Marszu Niepodległości. Jak zaznaczył, w sytuacji agresji kierowanej wobec mundurowych, ci musieli stanowczo zareagować.
Dodał, że działania funkcjonariuszy nie zmieniły się względem poprzednich manifestacji. Jego zdaniem w grupie uczestników Marszu znajdowali się chuligani, wobec których trzeba było podjąć działania. Policjanci znaleźli się bowiem w dużym niebezpieczeństwie, byli narażeni na poważne uszkodzenia zdrowia.
Policja podsumowała wczorajszą akcję podczas Marszu Niepodległości
Marczak stwierdził, że widział policjantów "stojących w ognisku". Uraz mięśnia lewego oka, pęknięty oczodół, uraz czaszki - to najpoważniejsze obrażenia, jakie odniósł wczoraj jeden z mundurowych. W funkcjonariuszy rzucano bowiem racami, kostkami brukowymi oraz innymi przedmiotami.
Ucierpiało wczoraj 35 policjantów (najczęściej odnieśli obrażenia kręgosłupa i głowy), a 3 wciąż znajduje się w szpitalu. Marczak dodał, że wielu agresorów jest doskonale znanych funkcjonariuszom jako pseudokibice warszawskich oraz innych drużyn. Rzecznik stwierdził, iż działania chuliganów zepsuły wielu Polakom Święto Niepodległości oraz stanowiły bezpośrednie zagrożenie zdrowia i życia mundurowych.
Marczak podkreślił, że wewnętrzną organizację Marszu pozostawia do oceny mediów. Stwierdził także, iż policja zawsze współpracuje z dziennikarzami i bardzo ich ceni.
Odnosząc się do ran odniesionych przez reporterów podczas wczorajszych zamieszek, powiedział, że często przedstawiciele redakcji znajdują się między manifestującymi i policjantami, aczkolwiek ci drudzy starają się zawsze ochraniać i pomagać dziennikarzom. Jest mu wyjątkowo przykro z powodu ran fotoreportera Tygodnika Solidarność i sprawa ta zostanie wewnętrznie wyjaśniona.
Dodał, iż policjanci wzięli wczoraj udział wręcz w "bitwie", byli na linii frontu. Wielu z nich musiało szybko decydować. Przypomniał że ci, którzy znajdują się w tej sytuacji między mundurowymi i uczestnikami zamieszek, dla własnego bezpieczeństwa powinni się stamtąd usunąć.
Marczak przypomniał też, iż w pobliżu trasy Marszu wyznaczony był korytarz życia dla karetek, o czym doskonale wiedział m.in. Robert Bąkiewicz. Nie za każdym razem wszystko odbywało się w tym zakresie zgodnie z zasadami. Do tej pory zatrzymano łącznie 36 osób w ramach policyjnych działań pociągania do odpowiedzialności po wczorajszych przestępstwach. Mandatami ukarano ponad 260 osób, sprawy ponad 400 trafią do sądu.
Rzecznik KSP zaapelował też do wszystkich, którzy dysponują materiałami obciążającymi chuliganów, aby zgłosili się na komisariaty i pomogli w ukaraniu wszystkich agresorów.
W odpowiedzi na pytanie dziennikarki Marczak ujawnił też, że podpalacz mieszkania na trasie Marszu nie został jeszcze zatrzymany. Dziś do mediów trafić ma jednak nagranie, pomagające w ustaleniu jego tożsamości. Winny wkrótce powinien więc spodziewać się reakcji policji na swoje bezprawne działania.