Szumlewicz: Fetysz Jana Pawła II
Jan Paweł II na masową skalę ukrywał pedofilię w obrębie kleru, stał na szczycie olbrzymiej sieci przestępców w sutannach, wykorzystywał swoją pozycję i autorytet, by chronić ludzi, którzy gwałcili dzieci na masową skalę. W polskiej dyskusji na temat pedofilii wśród kleru warto pamiętać, że zdecydowana większość przestępstw księży pedofilów dotyczyła czasów, gdy to właśnie Karol Wojtyła stał na czele hierarchii kościelnej. Nieudolne próby przerzucania odpowiedzialności za zbrodnie kleru na najbliższe otoczenie polskiego papieża przypominają tłumaczenie, że za zbrodnie stalinowskie nie był odpowiedzialny Stalin, tylko źli urzędnicy, którzy go otaczali. Taka argumentacja nie tylko jest uderzająco sprzeczna z historyczną prawdą, ale też czyni z Wojtyły bezmyślną marionetkę. Za rządów polskiego papieża księża pedofile bezkarnie krzywdzili dzieci w wielu krajach świata, w tym w Polsce. Za kadencji Jana Pawła II nie przez przypadek większość z nich nie odpowiedziała za swoje czyny. Do dziś zresztą pamięć o „ojcu świętym” pęta ręce polskiej prokuratorze i zapewnia bezkarność najwyższym dostojnikom kościelnym. Wojtyła znajdował się na szczycie systemu ukrywania pedofilów i usprawiedliwiania ich zbrodni. W tym sensie był niewątpliwie jednym z najbardziej odrażających i okrutnych przywódców politycznych na świecie ostatnich 50 lat.
Ale to przecież nie wszystko. Za pontyfikatu Jana Pawła II Watykan był państwem skorumpowanym, uwikłanym w interesy z włoską mafią, krajem, który prał brudne pieniądze i ukrywał przestępców finansowych. Po tym względem papież Polak umocnił wzorzec Kościoła jako instytucji pazernej, nieuczciwej, nietransparentnej, omijającej przepisy prawa dla realizacji swoich mętnych interesów.
Jan Paweł II był znany z błogosławieństwa zbrodniarzy wojennych i krwawych dyktatorów, w tym zasłynął obojętnością wobec ofiar chilijskiego reżimu wojskowego i wsparciem dla okrutnego dyktatora, Augusto Pinocheta. Polski papież starał się też stłumić w Ameryce Łacińskiej teologię wyzwolenia, która sprzeciwiała się zamordystycznym władzom. Warto tutaj pamiętać, że Wojtyła ostro zwalczał jakiekolwiek postępowe środowiska w obrębie Kościoła, promując fundamentalistów z Opus Dei. Radykałowie z Ordo Iuris ze swoimi okrutnymi, antyhumanistycznymi kampaniami świetnie wpisują się w nurt kleru bliski polskiemu papieżowi.
Karol Wojtyła nienawidził kobiet i bezwzględnie domagał się zakazu przerywania ciąży, w tym piętnował kobiety będące ofiarami gwałtu, które chciały dokonać aborcji. Bronił skrajnie patriarchalnego, przemocowego modelu rodziny, który nie ma nic wspólnego z partnerstwem i równouprawnieniem. Polski papież jednoznacznie i stanowczo wspierał też dyskryminację LGBT.
Innymi słowy, Jan Paweł II krył pedofilów, wspierał oszustów finansowych, błogosławił dyktatorów, a na dodatek zwalczał prawa człowieka, zachęcając do dyskryminacji ze względu na płeć i orientację seksualną. Ktoś taki niewątpliwie nie zasługuje na miano autorytetu nie tylko wśród socjaldemokratów czy liberałów, ale dla żadnego przyzwoitego człowieka.
Prawda o Wojtyle jest już powszechnie znana i z miesiąca na miesiąc opinia publiczna dowiaduje się o kolejnych przerażających zbrodniach kleru, które ukrywał Wojtyła. Media odsłaniają fakty o kolejnych pedofilach w sutannach, którzy byli ukrywani, a niekiedy odgórnie wspierani w czasach pontyfikatu Jana Pawła II. Co na to rząd Zjednoczonej Prawicy i kierowane przez Przemysława Czarnka Ministerstwo Edukacji i Nauki?
Kilka tygodni temu Czarnek ogłosił, że nauczanie Jana Pawła II ma się pojawiać w szkołach znacznie… częściej niż obecnie. Zdaniem urzędującego ministra wprowadzenie do szkół dzieł Wojtyły mogłoby pomóc uświadomić dzieciom, jak wiele zawdzięczają polskiemu papieżowi. Wkrótce potem Czarnek zszokował opinię publiczną sugestią, by w najstarszych rocznikach szkół ponadpodstawowych wprowadzić elementy nauczania Jana Pawła II na temat ludzkiej… seksualności. Zasugerował też, by fragmenty papieskich encyklik były przedstawiane na lekcjach z podstaw przedsiębiorczości. Wreszcie niedawno ministerstwo postanowiło zaprezentować nową grę edukacyjną poświęconą Janowi Pawłowi II, przeznaczoną dla uczniów klas I-III i IV-VIII szkół podstawowych oraz uczniów szkół ponadpodstawowych. Zdaniem urzędników gra znajdzie zastosowanie między innymi na lekcjach języka polskiego, wiedzy o społeczeństwie, geografii, biologii (!?) czy religii. Jej celem oczywiście nie jest krytyczna dyskusja o polskim papieżu, tylko bezrefleksyjne wpajanie młodym ludziom do głów, jak wielkim i wspaniałym był on człowiekiem. Gra nie tylko promuje bezmyślność i autorytaryzm, ale są w niej tak dziwne elementy jak zadanie ubrania papieża, czyli dopasowania charakterystycznych części garderoby (m.in. czerwone buty i biała sutanna z pelerynką).
Wmawianie dzieciom, że obrońca pedofilów jest autorytetem moralnym, to przerażający pomysł. Dodatkowa sugestia, by dzieci w ramach edukacji go ubierały, to już jakąś niepojęta, chora perwersja. Ludzie, którzy forsują takie propozycje, powinni być trzymani jak najdalej od szkoły. Również opieranie lekcji przedsiębiorczości na nauczaniu człowieka, który ukrywał oszustów finansowych, a kierowana przez niego instytucja prała brudne pieniądze, jest wręcz niepojęte. Skąd tak przerażające idee? Trudno zrozumieć, ale może PiS po prostu chce kraju, w którym księżom wolno gwałcić dzieci i kraść. Patrząc na podejście władzy do Kościoła, wydaje się, że tak właśnie jest.