Nauczyciele masowo odchodzą ze szkół. ZNP: „Będziemy mieli do czynienia z poważnym kryzysem”
Rok szkolny zbliża się wielkimi krokami, tymczasem wiele szkół nie jest gotowych na przyjęcie uczniów. Powodem są ogromne braki kadrowe. Mowa nawet o ponad dwudziestu tysiącach brakujących nauczycieli. Związek Nauczycielstwa Polskiego jest pewien jednego – jeśli sytuacja się nie poprawi, czeka nas poważny kryzys.
Średni wiek nauczyciela w Polsce to ponad 44 lata. Przybywa coraz więcej nauczycieli w wieku okołoemerytalnym. Młodzi niechętnie decydują się na pracę w szkołach, co skutkuje poważnymi brakami kadrowymi. Powód? Niskie zarobki i proponowane przez Przemysława Czarnka zmiany w oświacie.
Rzecznik Związku Nauczycielstwa Polskiego, Magdalena Kaszulanis, wskazuje, że rezygnujących z pracy nauczycieli przybywa z roku na rok, a wrzesień 2021 może okazać się pod tym względem przełomowym.
„Do tej pory najgorzej było w miastach”
W Polsce dostęp do edukacji gwarantowany jest przez Konstytucję. Jednak niedługo, zapis ten może być niemożliwy do zrealizowania, gdyż niektóre szkoły po prostu się wyludnią. Przy tak dużym ubytku kadry i pogłębiającym się niżu demograficznym, niektóre placówki mogą po prostu zniknąć.
Na temat kryzysu w oświacie, porozmawialiśmy z rzeczniczką Związku Nauczycielstwa Polskiego, Magdaleną Kaszulanis:
- Obserwujemy nasilenie się zjawiska, jakim jest odchodzenie nauczycieli z zawodu. Zjawisko to pojawiło się około dwóch lat temu i do niedawna dotyczyło głównie dużych miast – mówi rzeczniczka.
- W tym roku się to zmieniło, nauczyciele rezygnują z pracy nie tylko w dużych miastach, jak Warszawa, Kraków czy Poznań, ale także w mniejszych miejscowościach – dodaje.
Kaszulanis opowiedziała także skąd bierze się to zjawisko. Powody nie powinny nikogo dziwić:
- Związane jest to przede wszystkim z dwoma czynnikami - jednym z nich jest czynnik finansowy, czyli zbyt niskie płace. Zarobki w zawodzie nauczyciela zaczynają się bowiem od płacy minimalnej, czyli 2800 złotych brutto – mówi.
- Drugim czynnikiem wpływającym na rezygnację nauczycieli, jest atmosfera wokół szkoły i wszystko to, co planuje zmienić w szkołach minister Czarnek. To są dwa najczęstsze powody, o których wspominają nauczyciele, którzy postanowili rozstać się ze swoim zawodem – opowiada.
- Rozstać się, mimo że dla wielu z nich nauczanie jest pasją, lubią swoją, pracę z uczniami. Niestety warunki finansowe są bardzo niekorzystne. Nauczyciele rezygnują z pracy w różnym wieku, szukają pracy poza oświatą. To dotyczy nauczycieli najczęściej w grupie około 40 lat – mówi rzeczniczka ZNP.
- Ci nieco starsi mogą przejść na świadczenie kompensacyjne, wybierają emeryturę i odchodzą z pracy – dodaje.
Jak poważny jest problem? Mowa o tysiącach brakujących pracowników. Część szkół nie potrafi znaleźć nauczycieli przez wiele miesięcy, co powoduje ogromne zaległości programowe u uczniów.
Przykładem jest LO im. Stanisława Kostki – Potockiego w Warszawie, które w 2017 r. nie było w stanie zrekrutować nauczyciela biologii i chemii przez ponad dwa miesiące. Sytuację przyspieszyła petycja maturzystów z klasy biologiczno – chemicznej, którzy zagrozili dyrekcji opuszczeniem szkoły, jeśli sytuacja nie ulegnie zmianie.
- Dokładnej liczby wakatów nie mamy, ponieważ ten ruch kadrowy nadal się odbywa. Dyrektorzy gorączkowo poszukują nauczycieli przed pierwszym dzwonkiem – mówi Magdalena Kaszulanis.
- Na stronie Kuratorium Oświaty publikowane są oferty pracy dla nauczycieli i na dzisiaj jest to około 13 000 wakatów. Natomiast to nie jest całkowita skala problemu i nie pokazuje nam też wszystkich wakatów, bo jest ich o wiele, wiele więcej – dodaje rzeczniczka.
- My takie dane zbieramy we wrześniu, kiedy już znana jest liczba nauczycieli pracujących w szkołach. Zbieraliśmy te dane również w zeszłym roku. Wynikało z nich, że z pracy odeszło wówczas 10 000 nauczycieli, gdzie w tym roku to skala z pewnością będzie wyższa – przestrzega kobieta.
Niskie zarobki i wzrost cen są podstawowym problemem. „Musiałam dorabiać w Pizza Hut”
Rzeczniczka ZNP wspomniała, że zarobki odgrywają kluczową rolę dla nauczycieli. Wielu z nich po prostu nie stać na to, żeby utrzymać się w dużym mieście.
- Wynagrodzenia nauczycieli są bardzo niskie, zaczynają się od płacy minimalnej, czyli 2800 zł brutto. Kiedyś dyrektorzy mówili, że mają szuflady pełne podań. Dzisiaj nikt już nie chce przyjść na rozmowę kwalifikacyjną – mówi rzeczniczka ZNP.
- Też na przykład absolwentom kierunków nauczycielski ciężko jest podjąć pracę i samodzielnie się utrzymać w dużym mieście, w sytuacji, w której wynajęcie mieszkania oznacza koszt powiedzmy 2000 zł miesięcznie, jeśli chodzi o Warszawę lub inne większe miasta – informuje kobieta.
- Bardzo wielu z nich musi wracać do swoich rodzinnych miast, zamieszkać z rodzicami i tam szukać pracy, bo warunki finansowe są bardzo złe – dodaje.
- Poszukiwani są nauczyciele każdej specjalizacji, najtrudniej jednak o nauczycieli przedmiotów ścisłych, informatyki i języków obcych. Bardzo trudno także obsadzić kadrę w technikach i szkołach zawodowych – informuje Magdalena Kaszulanis.
- Inżynier po Politechnice, który dostaje ofertę pracy od 2800 zł brutto, nie jest zainteresowany pracą w kole i szkoły omija szerokim łukiem. Ciężka jest sytuacja w przedszkolach, w dużych miastach bardzo ich brakuje i ciężko je obsadzić – zauważa rzeczniczka ZNP.
Zgłosiła się do nas nauczycielka z Warszawy. Opowiedziała, że kilka lat temu znalazła się w ciężkiej sytuacji życiowej i nie była w stanie utrzymać się ze szkolnej pensji:
- To był bardzo ciężki okres w moim życiu, potrzebowałam pieniędzy – mówi kobieta.
- Jedyną drogą, abym miała gdzie mieszkać i jak nakarmić moje dzieci, było zatrudnienie się w Pizza Hut niedaleko naszego domu – dodaje.
- Proszę sobie wyobrazić, jak ciężkie to dla mnie było. Spędziłam wiele lat na studiach, chciałam uczyć polskiego i mi się udało. Natomiast z mojej ukochanej pracy, po prostu nie byłam w stanie wyżyć i spłacić wszystkich zobowiązań – wspomina kobieta.
- Niestety, do pizzerii, w której pracowałam często przychodzili uczniowie. To było dla mnie okropne, upokarzające, bo potem zaczynały się plotki i szło to dalej w eter – opowiada wzruszona.
- Na pewno nie tak powinno to wyglądać. Prawda jest taka, że wówczas mogłabym zarobić w Pizza Hut na pełen etat więcej pieniędzy, niż na stanowisku nauczyciela w dobrej szkole – komentuje nauczycielka z Warszawy.
Pandemia zmotywowała więcej nauczycieli do odejścia z pracy
Pandemia COVID-19 zaskoczyła wszystkich. Szczególnie problematyczna okazała się dla systemu szkolnictwa. Kraje na całym świecie musiały przejść na system nauki zdalnej, która stała się obiektem ogromnych kontrowersji. Statystyki mówią, że uczniowie nauczyli się w domach znacznie mniej, niż w trakcie nauki stacjonarnej.
Problemem okazały się także inne czynniki. Pandemia pokazała nam, że wielu uczniów i nauczycieli nie ma dostępu do Internetu lub komputera, co uniemożliwiało takim osobom uczestnictwo w zajęciach online.
O pandemię w oświacie zapytaliśmy Magdalenę Kaszulanis:
- Pandemia na pewno wpłynęła na decyzję nauczycieli o odejściu z pracy. Nauczyciele mieli poczucie, że robią bardzo ważną rzecz, a są pozostawieni sami sobie. Pracowali na własnym sprzęcie, tworzyli te materiały na zdalne lekcje zupełnie sami, nie było także żadnego jednolitego komunikatora dla takiej nauki – mówi kobieta.
- Przygotowanie lekcji kosztowało nauczycieli naprawdę dużo pracy. Nie otrzymali oni żadnego wsparcia, a to zdalne nauczenie było dużym obciążeniem zarówno dla uczniów, jak i dla nauczycieli – dodaje rzeczniczka.
- Od rana do popołudnia prowadzili zajęcia, musieli być w ciągłym kontakcie z uczniami i rodzicami. Bardzo wielu nauczycieli pracowało wręcz od godziny ósmej, do dwudziestej. To był bardzo ciężki czas – wspomina Kaszulanis.
- Nastroje nie są dzisiaj dobre. Nauczyciele obawiają się czwartej fali i ewentualnego przejścia na naukę zdalna. Podstawowe problemy nadal nie zostały rozwiązane, mianowicie nie wszyscy mają dostęp do Internetu i komputera, zarówno dla uczniów, jak i nauczycieli – zauważa rzeczniczka.
- Nie została odchudzona podstawa programowa, nadal jest bardzo obszerna. Nie ma żadnego systemowego wsparcia, a zarówno my, jak i nauczyciele mówimy, że musi być w każdej szkole zatrudniony psycholog, bądź pedagog, który wspierałby uczniów w tym trudnym czasie – dodaje.
Nauczyciele są przeciążeni, a ZNP planuje duże zmiany
Oprócz niskich wynagrodzeń, nauczyciele skarżą się na zbyt długi czas pracy. Należy zwrócić uwagę, że wielu z nich zajmuje się organizacją zajęć dodatkowych, czy do wieczora zajmuje się ocenianiem lub układaniem sprawdzianów. To dodatkowy czas, który nie jest wliczony w statystyki dotyczące dnia pracy nauczyciela:
- Jakiś czas temu Instytut Edukacyjny zrobił badania dotyczące godzin pracy nauczycieli. Z tego badania wynika, że nauczyciele w Polsce pracują średnio 46 h tygodniowo, a to jest bardzo dużo – informuje rzeczniczka ZNP, Magdalena Kaszulanis.
- Natomiast w czasie pandemii, ten czas pracy nauczycieli został znacznie wydłużony i nauczyciele pracowali jeszcze więcej – dodaje.
- Praca nauczycieli bardzo często jest dla opinii publicznej niewidoczna. Istnieje taka krzywdząca opinia, która twierdzi, że nauczyciele pracują tylko na lekcjach, a to tak jakby powiedzieć, że chirurg pracuje tylko w czasie operacji – mówi kobieta.
Na horyzoncie pojawiła się jednak nowa nadzieja dla nauczycieli. Związek Nauczycielstwa Polskiego, jak i osoby zaangażowane w działalność na rzecz oświaty przygotowały wspólnie nowy projekt obywatelski. Zakłada on między innymi znaczne podwyżki płac nauczycieli. Magdalena Kaszulanis ujawniła nam szczegóły projektu:
- Jako Związek Nauczycielstwa Polskiego, obmyśliliśmy takie rozwiązanie, żeby pensje nauczycieli rosły wraz ze wzrostem PKB. Przygotowaliśmy projekt inicjatywy obywatelskiej - „Godne Płace i Wysoki Prestiż Nauczyciela” – informuje rzeczniczka ZNP.
- Zaczynamy zbierać podpisy od pierwszego września, musimy zebrać ich 100 tysięcy, żeby projekt był rozpatrzony przez sejm. Mamy na to trzy miesiące. Drugim celem tego projektu jest powiązanie pensji nauczycieli, ze średnim wynagrodzeniem w gospodarce – dodaje.
- Dzisiaj powiązane są one z minimalnym wynagrodzeniem. Podniesienie płac wpłynęłoby także na podniesienie prestiżu tego zawodu, ponieważ jako społeczeństwo musimy go odbudować. Musimy przywrócić nauczycielom godność, również w tym wymiarze finansowym, stąd pomysł tej inicjatywy – mówi Magdalena Kaszulanis.
- Jest to inicjatywa obywatelska, czyli to obywatele obmyślają zagadnienia prawne tego projektu, rejestrują komitet, który zajmuje się wszystkimi procedurami. My już ten komitet zarejestrowaliśmy u Pani Marszałek – mówi.
- Od tego czasu ma się trzy miesiące na zebranie tych 100 tysięcy podpisów. Następnie sejm głosuje czy uznaje takie rozwiązanie, czy nie. Mamy nadzieję, że to rozwiązanie uzyska szerokie poparcie społeczne – opowiada rzeczniczka ZNP.