Mechanizmy manipulacji PiS, czyli jak partia zdobywa sukces. Specjalista od PR opowiada o Polskim Ładzie
Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński, wraz z politykami Zjednoczonej Prawicy, na niedawnej konwencji ujawnili długo przygotowywany plan rozwoju Polski, nazwany “Polskim Ładem”. Plan ten zakłada krajową strategię rozwoju z pomocą pieniędzy z Funduszu Odbudowy UE, który ma wynieść aż 770 miliardów złotych. Filarem Polskiego Ładu ma być rodzina, a plan zakłada m.in. regulacje podatkowe, mieszkania bez wkładu własnego, czy 12 tysięcy złotych dotacji dla nowo narodzonych dzieci. Obietnice robią wrażenie. Czy spełnienie ich jest możliwe, a może są tylko elementem manipulacji politycznej? Zapytaliśmy eksperta.
Polski Ład jest na razie planowaną strategią, jednak to nie obietnice, a sposób ich przedstawiania zwrócił uwagę Mirosława Oczkosia, specjalisty w zakresie Public Relations i autoprezentacji:
- Źródłem tych nowych pomysłów jest 500+, czyli pomysł sprzed sześciu lat, który z góry był reklamowany jako sposób na dzietność - mówi Oczkoś.
- Prawdą jest to, że 500+ nie miało pomóc. To był sposób na kiełbasę wyborczą PiS-u. Po wprowadzeniu 500+, magicznego leku na dzietność, zmieniono narrację, co w PR się zdarza. Kiedy po kilku latach okazało się, że program nie wpłynął na demografię, nikt już nie mówił o dzieciach, tylko o walce z ubóstwem. Mówiono że ten program od początku do tego służył - dodaje.
Oczkoś zauważa zależność między obietnicami z pierwszej kampanii PiS, w tym 500+, a Polskim Ładem:
- Ponieważ szykuje się niewyobrażalna góra pieniędzy, nie ma co się dziwić rządowi, że chce wykorzystać dokładnie ten sam numer. Żeby wejście dwa razy do tej samej rzeki się udało, za drugim razem trzeba wejść głębiej - mówi.
- Będzie znowu dużo mówiło się o dzietności, stąd wzrost kwoty na start do 12 tys złotych. Mieszkania bez wkładu własnego mają być impulsem do zakładania rodzin tak jak wcześniej zerowy PIT. To z PR nie ma zbyt wiele wspólnego, jest to bliższe propagandy - dodaje Oczkoś.
- Dla PiS ten sposób był skuteczny, wyborcy stwierdzili, że przecież wszyscy politycy są beznadziejni, a ci przynajmniej dają. W Polsce modne jest lansowanie podejścia, że wszyscy kradną. Ludzie powiedzą wtedy, że ci i ci kradną, ale tamci drudzy też coś dają, więc jest okej, a łamanie praworządności, zasad demokracji nie ma znaczenia. To jest absurdalne w normalnym świecie. Ale jesteśmy w Polsce, czyli w zasadzie nigdzie - kontynuuje.
“To zwykły spektakl"
Konwencja prezentująca Nowy Ład w Warszawie odbyła się z rozmachem. Mirosław Oczkoś opowiada, w jaki sposób i dlaczego tak przeprowadzono wydarzenie:
- Prezentacja Nowego Ładu była bardzo dobrze przygotowanym spektaklem. Na początku mieliśmy przemówienie prezesa Kaczyńskiego, czyli wicepremiera. Na to też w Polsce nikt już nie zwraca uwagi, że hierarchia jest totalnie zaburzona - najpierw głos zabrał wicepremier, potem premier. Co to w ogóle ma znaczyć? To nie miała być konwencja partyjna, tylko państwowa - dlaczego więc prezes partii ją rozpoczyna? - zauważa.
- Dla pana Kaczyńskiego użyto promptera, który wyświetla napisy na ścianie, żeby sprawiał wrażenie, że mówi z głowy. To było świetnie przygotowane. Potrzebny był duży aplauz, a że nie ma widowni przez pandemię, zrobiono multiplikację braw na ekranach z tyłu, aby dodać potęgi wydarzeniu - opowiada.
Unijne Fundusze bez wzmianki o Unii Europejskiej
Oczkoś zaznacza także inne ważne aspekty związane z konwencją PiS:
- Agencja, która obsługuje PiS, zarobiła ciężkie pieniądze na tym wydarzeniu. Scenografia była przytłaczająca, oczywiście bez żadnych elementów unijnych, mimo że Polski Ład opiera się na Unijnych Funduszach. Coś, co jest na pewno istotne to ich dwa pomysły w jednym. Pierwszy to podpisanie koalicji partyjnej na oczach wszystkich. Gdy mówimy o pieniądzach dla Polski, moglibyśmy się powstrzymać od zagrań partyjnych.
- Pan prezes Kaczyński na pewno nie był pewien koalicjantów, więc postawił ich przed milionami ludzi na zasadzie: “patrzcie, podpisaliście i wszyscy widzieli”. To ogromna presja - dodaje.
- Druga rzecz, to to, że Pan Kaczyński zarządza wszystkim, jak chce, jakby był właścicielem folwarku. Wszystko odbywa się w takim sosie sukcesu, do czego przyzwyczaił nas już premier Morawiecki. Z jego ust wszystko jest sukcesem, wszystko jest wielkie i doniosłe - opowiada.
Działania PiS mają cel
Oczkoś zauważa ukrytą agendę PiS-u:
- Cele PR-owe są tu dwa - przykryć wszystko, czego nie spełniono, nie mówić o tym. Zamiast wypełniania poprzednich obietnic, należy dołożyć za to jeszcze więcej.
- Jest taka teoria PR-owa, teoria eskalacji bólu. Jeśli boli kostka, uderzmy się w kolano, nie będziemy o tym myśleć. Gdy boli kolano, uderzmy się w nadgarstek. A gdy boli wszystko, uderzmy się w głowę, żeby nic już nie bolało. I właśnie teraz mamy tu taki przykład, zostaliśmy zasypani obietnicami, pięknymi celami. I możemy zginąć w gąszczu tego wszystkiego.
Co uda się zrealizować i jaki koszt będziemy musieli ponieść?
- Moim zdaniem najbardziej realne obietnice to te podnoszące podatki. Swoim ludziom dać pieniądze z budżetu, a w to miejsce dać pieniądze unijne, te dogadane, znowu w obłokach sukcesu - mówi Mirosław Oczkoś.
- Na pewno zaczną pisać nową historię. Manipulować w szkołach, wprowadzać dodatkowe lekcje historii według PiS. Ze studiów wyrzuca się profesorów, w Krakowie wyleciało ośmiu z profesorem Majcherkiem na czele, to też zapewni nam Polski Ład - przestrzega.
PiS również popełnia błędy, ale nie wyciąga wniosków
- Mnóstwo obietnic Polskiego Ładu to totalny pic na wodę. Wszystko zależy od rozkładu finansów Unijnych. PiS jest w bardzo komfortowej sytuacji. Mają pieniądze, bardzo słabą opozycję. Z PR-owego punktu widzenia jest jednak jeden minus - dodaje.
- PiS popełnia ogromny błąd, utrzymując ludzi, którzy nie nadają się do zarządzania, zachowują się jak np. Pan Morawiecki. Mówienie “wirusa nie ma, idźcie na wybory, nie bójcie się”, to jest kryminał. Przez niego umarło bardzo wielu ludzi - mówi Oczkoś.
- Jeśli chcieliby zachować twarz, powinni od razu takiego człowieka zdymisjonować, lub nawet postawić mu zarzuty. A tymczasem prezentują dyktaturę, pokazują nietykalność swoich członków. To nie może mieć miejsca w państwie prawa - podsumowuje Mirosław Oczkoś.