Ekspert skomentował szczegóły opieki Jarosława Kaczyńskiego nad kotem
Od 22 października dom wicepremiera stał się regularnym miejscem protestów. Przy ulicy Adama Mickiewicza w Warszawie stale pracują patrole policji. Media społecznościowe niejednokrotnie okrążały fotografie radiowozów policyjnych, szczelnie odgradzających działkę od oburzonych obywateli. W debacie skupiamy się głównie na słuszności demonstrowania pod mieszkaniami polityków. Nie zastanowiliśmy się jednak nad tym, jak kot Kaczyńskiego może znosić napiętą atmosferę.
O ocenę problemu poprosiliśmy Mieszka Eichelbergera - kociego behawiorystę, który zwrócił uwagę nie na działania policjantów, czy demonstrujących, a na opiekę, jaką nad zwierzęciem roztacza Jarosław Kaczyński.
Ekspert odpowiada na pytanie, czy Jarosław Kaczyński odpowiednio opiekuje się kotem? pic.twitter.com/brv7oG4lsu
— WTV - NOWA TELEWIZJA INTERNETOWA (@WTVPL) March 10, 2021
Czy kot Kaczyńskiego otrzymuje odpowiednią opiekę? Koci behawiorysta zabrał głos
Mieszko Eichelberger w rozmowie z naszą redakcją zaznaczył, że kot Kaczyńskiego może mieć problem z przyjmowaną karmą. Ekspert skupił się na wypuszczaniu czworonoga poza mieszkanie lidera Zjednoczonej Prawicy. - Jeśli chodzi o pana prezesa, to jest on osobą, która wypuszcza swoje koty, a wiadomo, że mieszka w takim miejscu, w jakim mieszka. Naraża się te koty na zranienie, na utratę zdrowia, a nawet życia. To pierwsza rzecz, którą powinien sobie uświadomić Jarosław Kaczyński - deklarował.
Kolejnym, niezwykle ważnym aspektem jest kocia dieta. - Trzeba zwrócić uwagę na to, czym prezes karmi kota. Karmi je słabą, suchą karmą, którą widać na różnych filmach i zdjęciach - dodawał.
Nasz rozmówca zadeklarował, że Jarosław Kaczyński może nie być świadomy z kluczowych aspektów opieki nad kotem. Tłumaczył, iż wypuszczanie czworonoga może doprowadzić do sytuacji, w której wyjdzie z lokum podczas protestu. - Myślę, że ta pozorna sympatia do zwierząt, nie jest równoznaczna z potencjalną krzywdą zwierzęcia. Jeśli ono wyjdzie i natrafi na tłum osób, albo pod buty nieuważnej policji, zajętej demonstrującymi, to może dojść do wypadku - tłumaczył.
- Chyba, że funkcjonariusze mają przykaz, żeby konkretnego kota nie ruszać - zażartował behawiorysta.
Kot Jarosława Kaczyńskiego znalazł swoje miejsce w kulturze protestów. Podczas Strajku Kobiet przy warszawskim Żoliborzu nie brakowało transparentów odnoszących się do czworonoga. "Kot może zostać - reszta w*********ć", "Twój kot woli Tuska", "A żeby kot ci się w łóżku z****ł" - hasła te na stałe zapisały w środowisku aktywistycznym. Do zwierzęcia odnosił się także Donald Tusk, publikując zdjęcia wybranych przez siebie plakatów.
Artykuły polecane przez redakcję WTV:
Zmiany ws. szczepień. Pacjenci nie przyjmą dawki dalej niż 100 km od domu
Andrzej Duda przyłapany na nartach. Dziennikarze opisali spotkanie z prezydentem
źródło: [WTV]