Indoktrynacja i nacjonalizm, czyli szkoła według PiS. Zmiany w oświacie komentuje Dorota Łoboda
Zastanawiasz się nad wysłaniem dziecka do zagranicznej szkoły? To może być dobry pomysł. Na horyzoncie pojawia się reforma prawa oświatowego, która bardzo poważnie zagraża niezależności i autonomii polskich szkół. Minister edukacji i nauki, Przemysław Czarnek, chce zastąpienia “niepokornych” dyrektorów polskich szkół partyjnymi kandydatami, a nawet rozważa indywidualne kontrole treści przedstawianych na zajęciach klasowych. Zmiany mają obejmować także szkoły społeczne, których zróżnicowany program nauczania może stać się przeszłością. Na ten temat porozmawialiśmy z warszawską radną i aktywistką sprzeciwiającą się zmianom oświatowym, Dorotą Łobodą.
Przemysław Czarnek jest jednym z najbardziej kontrowersyjnych polityków w Polsce. Po słowach: “brońmy nas przed ideologią LGBT i skończmy słuchać idiotyzmów o prawach człowieka”, czy “nawet świnie wiedzą, jaka jest rola kobiety”, został mianowany Ministrem Edukacji i Nauki. Jego konserwatywne poglądy stają się oparciem dla planowanych zmian w systemie oświaty. Czego można się spodziewać?
“Dyrektorzy mogą zostać zastąpieni w dowolnym momencie”
Polska szkoła może się radykalnie zmienić. Mimo słów Przemysława Czarnka, który sprzeciwiał się “indoktrynacji dzieci propagandą LGBT”, nie widzi on problemów w umiejscowieniu w podręcznikach encyklików Jana Pawła II, czy oparciu programu o “historyczny i społeczny wpływ Kościoła Katolickiego”.
Oprócz tego minister Czarnek chce zmian w kontroli szkół. Dyrektorzy będą mogli zostać z łatwością zastąpieni przez podległe mu kuratorium, szczególnie w przypadku nieposłuszeństwa. Według Czarnka zmiany te są konieczne, jednak na pierwszy rzut oka przypominają działania państw autorytarnych (do których zgodnie z m.in. słowami Prezydenta USA, Joe Bidena, można zaliczać dzisiaj także Polskę).
Dorota Łoboda jest warszawską radną, przewodniczącą Komisji Edukacji w Radzie Warszawy, a także liderką ruchu Rodzice Przeciwko Reformie Edukacji. Zasiada również w radzie konsultacyjnej Strajku Kobiet.
Dorota Łoboda wypowiedziała się na temat planowanych zmian w Oświacie:
- Ta zmiana w prawie oświatowym będzie dotyczyła nadania nowych uprawnień kuratorom oświaty. Kuratorzy oświaty to są urzędnicy z nadania ministerstwa edukacji narodowej, to nie są osoby niezależne od partii - mówi.
- Urzędnicy ci są całkowicie podporządkowani ministrowi, w tym przypadku Przemysławowi Czarnkowi. Oznacza to, że szkoły całkowicie utracą swoją autonomię, niezależność - dodaje.
Konkursy na dyrektorów staną się nieważne. Samorządy, rada pedagogiczna i rada rodziców, a także związki zawodowe nie będą miały głosu przy decyzji kuratorium:
- Dzięki nowym uprawnieniom kuratorzy będą mieli decydujący głos przy powoływaniu dyrektorów, ale będą mogli też w dowolnym momencie dyrektora odwołać, jeśli nie będzie wykonywał zaleceń kuratora - mówi Dorota Łoboda.
- To jakie będą te zalecenia, można sobie łatwo wyobrazić. Biorąc pod uwagę to jaką Przemysław Czarnek ma wizję szkoły, to jak bardzo lekceważy prawa człowieka, jak bardzo dyskryminuje mniejszości i to jak wiele haniebnych słów ma na koncie, zalecenia te nie będą niczym dobrym - przestrzega Łoboda.
Szkoły będą tworzyć wyborców PiS? Ministerstwo nie reaguje na protesty
Zapytaliśmy Dorotę Łobodę o to, co najbardziej niepokoi ją w nowej reformie. Kobieta zwróciła uwagę na bardzo istotne rzeczy:
- To, co mnie najbardziej niepokoi to fakt, że władzę nad naszymi szkołamai będa mieli ludzie, którzy nie chcą, żeby w tych szkołach uczono myślenia krytycznego, żeby te szkoły były demokratyczne, żeby były w nich respektowane prawa człowieka - mówi.
- Są to osoby, które chcą, żeby szkoła była taka narodowo-katolicka. Żeby formowała ludzi, którzy w przyszłości będą głosowali na Prawo i Sprawiedliwość, żeby formowała ludzi tak, jak widzi ich partia - dodaje.
Aktywistka wypowiedziała się także na temat protestów, które współorganizuje. Wspomniała nam o krokach, które zostały podjęte przeciwko planowanym zmianom:
- Byłam jedną z organizatorek protestu pod MEiN, który odbył się w poniedziałek. Szacujemy, że uczestniczyło w nim około 200-300 osób - mówi.
- Oprócz tej demonstracji, liczne środowiska podpisały apel przeciwko zmianom w prawie oświatowym, które planuje minister Czarnek. Byli to samorządowcy, nauczyciele, organizacje społeczne i inne organizacje, które zajmują się oświatą - dodaje.
- Oczywiście nie było żadnej reakcji ze strony Ministerstwa Edukacji, nie pierwszy raz. Już wcześniej za czasów ministra Piontkowskiego i Anny Zalewskiej, ministerstwo siłowo wprowadzało szkodliwe zmiany i zapisy bez konsultacji ze środowiskami oświatowymi i rodzicielskimi - przypomina Dorota Łoboda.
“Pomagajmy dyskryminowanym przez Czarnka”
Zapytaliśmy rozmówczynię o to, co jako przeciętni obywatele możemy zrobić, aby poprawić sytuację w oświacie i nie dopuścić do wprowadzenia zmian.
- Jako zwykli ludzie możemy protestować, robić demonstracje, podpisać apel, który w tej chwili krąży w internecie i dotyczy odwołania ministra Czarnka - mówi Łoboda.
- Oprócz tego, przede wszystkim powinniśmy pomagać osobom, które są przez ministra Czarnka dyskryminowane. Musimy mówić młodzieży ze społeczności LGBTQ+, że są osobami wartościowymi, że są akceptowani, a to co słyszą z ust ministra edukacji nie jest prawdą, tylko obrzydliwym atakiem - dodaje.
Dorota Łoboda zauważa jeszcze jedną ważną rzecz:
- Trzeba pamiętać o jednym, osoby stojące po stronie ministra Czarnka mówią, że trzeba akceptować inny pogląd na sprawę, tyle tylko że homofobia nie jest poglądem. Homofobia tak jak antysemityzm i rasizm to nie jest pogląd, tylko mowa nienawiści, dyskryminacja i wykluczanie jakiejś grupy ludzi - informuje.
- To nie jest odmienny pogląd, a zwykła przemoc - dodaje.
Czy zmiany oświatowe uświadomią Polaków?
Dorota Łoboda twierdzi, że do tej pory Polacy nie zwracali szczególnej uwagi na zmiany oświatowe. Kobieta przestrzega jak bardzo są niebezpieczne:
- Czuję ogromną frustrację z powodu tego, że zmiany w oświacie przechodzą tak naprawdę bez dużego sprzeciwu społecznego. Nie do końca jako społeczeństwo zdajemy sobie sprawę z tego kto i w jaki sposób ma w tych szkołach wpływ na nasze dzieci - zauważa.
- Wydawało mi się, że już było wiele takich wydarzeń, które powinny wyrwać nasze społeczeństwo z letargu i zmusić do protestu przeciwko temu, co robi PiS w szkołach. Jak dotąd takiego wielkiego oporu nie ma, a to rozzuchwala moim zdaniem rząd, który ma coraz gorsze i takie centralizujące, ideologizujące polską szkołę pomysły - dodaje aktywistka.
Dorota Łoboda wspomniała także o swoim ruchu, Rodzice Przeciwko Reformie Edukacji, który powstał jeszcze za czasów minister Anny Zalewskiej:
- Grono rodziców wspierające mój ruch się powiększa w chwilach, gdy coś się dzieje jak np. teraz. Potem gdy już szkodliwa zmiana wchodzi w życie, albo niewiele się dzieje, ludzie powoli odpływają - mówi.
- Teraz odzywają się do nas z pytaniami co zrobić, jak pomóc powstrzymać te zmiany. Należy pamiętać, że rodzice to nie jest jednolita grupa. To przekrój całego naszego społeczeństwa. Tam są zarówno osoby, które wspierają PiS, jak i te, które są gorącymi przeciwnikami, a także ci, którym zupełnie obojętne jest to co dzieje się w szkołach - dodaje.