Grupa uchodźców odnaleziona w Szymkach: “Bus odjechał w stronę granicy, nie wiemy dokąd ich wywieziono”
Uchodźcy przebywający na granicy polsko-białoruskiej to temat, który nie znika z nagłówków gazet. Od czasu wprowadzenia stanu wyjątkowego na obszarach przygranicznych, dziennikarze i aktywiści nie mają dostępu do wyłączonego terytorium, dlatego codzienność przebywających na granicy ludzi jest niejasna. W ostatnim czasie Polskę obiegły makabryczne informacje o śmierci trzech uchodźców. Do grona ofiar dołączył niedawno także szesnastoletni chłopiec. Uszczelnianie granicy nie idzie zgodnie z planem, bowiem wielu uchodźcom udaje się przedostać na terytorium Polski.
Po tragicznych wydarzeniach na granicy z Białorusią, polski rząd i urzędnicy Straży Granicznej znaleźli się w polu krytyki. Uchodźcy, którzy na oczach strażników umierali przez wiele dni, stracili życie z wygłodzenia i niskiej temperatury.
Zgodnie z rozkazami MSWiA, strażnicy nie mogą przekazywać pomocy i jedzenia przebywającym na granicy uchodźcom. Zgodnie z wersją białoruską, polscy pogranicznicy dopuścili się przeciągania ciał na stronę Białorusi.
Europejski Trybunał Praw Człowieka w rekordowym tempie odniósł się do skargi na Polskę i zobowiązał polski rząd do wprowadzenia środków tymczasowych, które mają na celu pomoc przebywającym na granicy uchodźcom.
Nocna interwencja w Szymkach
Szymki w gminie Michałowo to wieś zamieszkała przez około 225 osób. Znajdują się one kilka kilometrów od granicy z Białorusią, niedaleko strefy wyłączonej w ramach stanu wyjątkowego. To tam odkryto grupę migrantów, którzy w nocy z poniedziałku na wtorek (28 września) przekroczyli granicę. Według świadków, grupa została wywieziona na granicę przez Straż Graniczną.
Jak podaje Fundacja Ocalenie, która zajmuje się pomocą uchodźcom i imigrantom przybywającym do Polski, w Szymkach przebywało 7 osób, z czego większość to małe dzieci:
“Dowiedzieliśmy się, że w Szymkach pomocy potrzebuje kilka osób, a w grupie są małe dzieci. Była już przy nich prawniczka. Ruszyliśmy ze wsparciem” - czytamy w bezpośredniej relacji Fundacji Ocalenie.
“Czekali na nas pan Amanj i pani Avan, z czwórką małych synów i Abdullahem, 18-letnim bratem pani Avan” - podaje fundacja.
“Na miejscu byli już funkcjonariusze SG, czekali na transport. Zdążyliśmy podać wszystkim ciepłą herbatę i jedzenie, daliśmy karimaty, śpiwory, bluzy, czapki i kurtki. Zadzwonilśmy do tłumacza, żeby porozmawiać z rodziną. Opowiadali o przemocy i biedzie, przed którymi uciekają. Wytłumaczyliśmy im, do czego potrzebujemy od nich pełnomocnictw. Podpisali dokumenty, ustanowili pełnomocniczkę. Dwuletni Almand i czteroletni Alas trochę nas zaczepiali, bo chcieli się bawić” - czytamy dalej.
“Przyjechał transport. Funkcjonariusze SG odmówili pełnomocniczce odpowiedzi na pytanie, dokąd zabierają jej klientów. Bus odjechał w stronę granicy, choć placówka w Michałowie jest w przeciwnym kierunku. Ruszyliśmy za nimi” - podaje Ocalenie.
“Na wjeździe do strefy objętej stanem wyjątkowym zatrzymała nas policja. Sprawdzali nas przez pół godziny. W tym czasie ze strefy wyjechał bus SG. Prawdopodobnie pusty” - relacjonuje fundacja.
“Nie wiemy dokąd ich wywieziono. Temperatura w nocy spada w ostatnich dniach do 6 stopni”
Pracownikom fundacji udało się ustalić tożsamość osób, które przybyły do Szymek:
Amanj, 41 lat,
Avan, 37 lat,
Abdullah, 18 lat,
Aryas, 8 lat,
Arin, 6 lat,
Alas, 4,5 roku
Almand, 2,5 roku.
Nie udało nam się dodzwonić do Straży Granicznej, a los uchodźców odnalezionych w Szymkach nadal pozostaje nieznany.
https://twitter.com/FundOcalenie/status/1442578344399319040
Europejski Trybunał Praw Człowieka wzywa Polskę do działania
W oparciu o słowa Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie, Fundacja Ocalenie przekazała na swoim Instagramie treść zarządzenia, które Europejski Trybunał Praw Człowieka przekazał Polsce. Jak podają, jest to rekordowo krótki czas, w którym skarga została zakomunikowana rządowi. Cała procedura zajęła 5 dni.
Zgodnie z zarządzeniem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, Polska musi przyjąć środki tymczasowe i udzielić wszelkiej pomocy przetrzymywanym na granicy uchodźcom:
Po pierwsze, Europejski Trybunał Praw Człowieka wydłużył zobowiązanie wobec władz Polski do zapewnienia grupie uchodźców z Usnarza dostępu do żywności, wody, ciepłych ubrań, środków higienicznych, schronienia i opieki medycznej aż do czasu wydania wyroku.
Polski rząd został zobowiązany także do zapewnienia dostępu i bezpośredniego kontaktu ze Skarżącymi Uchodźcami dla prawników reprezentujących Skarżących.
Europejski Trybunał Praw Człowieka wydał także kategoryczny zakaz wypychania na stronę Białorusi przebywających na granicy uchodźców.
Jak podaje Fundacja Ocalenie, zgodnie z nowymi zasadami, trzech pełnomocników wraz z tłumaczką, uda się dzisiaj do Usnarza Górnego i przejdzie na terytorium wyłączone w ramach stanu wyjątkowego.
Polskie władze są zobowiązane do dopuszczenia prawników na terytorium Usnarza, ponieważ środki tymczasowe zarządzone w Strasburgu wchodzą w życie ze skutkiem natychmiastowym.
Zgodnie z prawem europejskim, utrudnianie akcji może stanowić naruszenie art. 34 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.